Banicja ocieplenia klimatu.

Banicja ocieplenia klimatu.

Banicja ocieplenia klimatu.

“Na początku było Słowo…
Ono powołało wszystko do istnienia.
I nic, co zostało stworzone, nie zaistniało bez Niego….
Słowo stało się ciałem… “

To cytaty znane każdemu wierzącemu i chodzącemu do kościoła chrześcijaninowi i należą do Ewangelii św. Jana. Szczególnie ten pierwszy cytat od razu przyszedł mi na myśl gdy przeczytałem artykuł w Guardian:
https://amp.theguardian.com/environment/2017/aug/07/usda-climate-change-language-censorship-emails

Prezydent Donald Trump, jako praktykujący prezbiterianin, zna swoją Biblię a wagę słów, w dodatnim i ujemnym ich znaczeniu, praktykuje codziennie.
Wszyscy pracownicy USDA – departamentu rolnictwa w USA zostali zobowiązani do unikania słowa “zmiany klimatyczne” w swojej pracy. Te słowo należy zastąpić synonimem “ekstremalna pogoda”. Słowo “dwutlenek węgla” również zostało wykreślone i należy go zastąpić “strukturalna ziemska materia organiczna”.
Oto przykłady z artykułu:
“Avoid → use instead
Climate change → weather extremes
Climate change adaptation → resilience to weather extremes/intense weather events: drought, heavy rain, spring ponding
Reduce greenhouse gases → build soil organic matter, increase nutrient use efficiency
Sequester carbon → build soil organic matter”

Każdy z nas interesujących się przyrodą i lasami polskimi słyszał na pewno o sceptycyzmie w stosunku do Climate change polskiego ministra środowiska Jana Szyszko, o jego wątpliwościach w antropogeniczny charakter globalnego ocieplenia oraz jego pochwałach dwutlenku węgla który emitowany w Polsce jest gazem życia dla żywych zespołów przyrodniczych, by stawały się coraz lepsze.

Ale należy przyznać że polski minister nie zastępuje jeszcze tego słowa neologizmami typu amerykańskiego. Pewno dlatego że dwutlenek węgla jest na razie nasz, polski i daje zarobić polskim lasom, żywym zespołom przyrodniczym, będących w jego posiadaniu.

Ostatni Las Polski nr.13/14 zawiera interesujący artykuł Emiliana Szczerbickiego na temat wprowadzania w życie pomysłu Leśne Gospodarstwa Węglowe.
Tytuł jakby wyjęty z instrukcji dla departamentu rolnictwa w USA : ” Leśna batalia o węgiel”.
Zamiast połączyć leśne batalie z klimatem, bo czy nie lepiej brzmiałby tytuł “Leśna batalia o klimat” mamy tutaj słowo “węgiel”, nasz polski, należy przypuszczać, bo tylko taki może być źródłem życia żywych zespołów przyrodniczych.

Ale zostawmy tytuł artykułu w spokoju i zobaczmy czy instrukcje typu departamentu rolnictwa USA trafiły już pod leśne, polskie strzechy.

Na razie na to nie wygląda.

Kierujący pracami przy LGW, z ramienia dyrekcji generalnej, Wiesław Krzewina, wymienia słowo CO2, dosyć co prawda oszczędnie, cytuję “z myślą o redukcji CO2”, Janusz Łabuda, nadleśniczy, mówi, cytuję “Kiedy zmiany w klimacie coraz bardziej niepokoją, musimy tak zarządzać zrównoważoną gospodarką leśną, by powierzone nam zasoby jeszcze skuteczniej wypełniały rolę zbiornika węgla w postaci organicznej” i pozostali, czterech nadleśniczych, też mówi o zmianach klimatycznych oraz potrzebie pochłaniania CO2.

Tak daleko jak Donald Trump i jego doradcy, mówiący tylko o ekstremalnej pogodzie, jeszcze polscy leśnicy nie zaszli. Nie jest jednak wykluczone że zajdą, bo może następne zarządzenie od dyrektora generalnego jest już w drodze?

Mnie w tym temacie interesuje jednak głównie język i słowo.

Zarówno Wiesław Krzewina, Janusz Łabuda jak i pozostali nadleśniczowie koncentrują się na biologicznych aspektach działań projektu Leśne Gospodarstwa Węglowe.
Mówią oni o przywracaniu prawidłowych stosunków wodnych, odtwarzaniu cennych środowisk przyrodniczych na obszarach podmokłych, ochronie wód, zalesieniach, regulacji wieku rębności, pracach związanych z użytkowaniem lasu, podsadzeniach, modyfikacji składu gatunkowego upraw i cięć pielęgnacyjnych, stosowaniu rębni niezupełnych, wprowadzaniu drugiego piętra przy ograniczeniu naruszania wierzchniej warstwy gleby, odnowieniu samosiewem, gęściejszej więźbie przy podsadzeniach i innych działaniach dodatkowych służących zwiększeniu pochłaniania CO2.

Można odnieść wrażenie że działania związane z realizacją projektu LGW stworzą w ramach Lasach Państwowych prawdziwy przyrodniczy raj w środku Europy, przy którym ten istniejący już ale naruszany przez człowieka i kornika, będzie nieistotny.

Spójrzcie, co zamierzamy zrobić, wydają się mówić leśnicy do ekologów (tych prawdziwych, według nich) no i do pozostałych, potępiających ich za Puszczę, ludzi.
Dbając o zwiększone pochłanianie gazów ocieplających i umożliwiając dalsze istnienie polskich kopalń węgla, dajemy wam przy okazji lasy idealne, gęste, prawie naturalne.

Reklama i opisywanie przez leśników Leśnych Gospodarstw Węglowych przypomina jak żywo taktykę, tak normalną u nich, do czasów protestów w Puszczy, taktykę polegającą na przekonywaniu ludzi iż gospodarka leśna jest najlepszą formą ochrony przyrody no i przede wszystkim najlepszą formą prowadzenia wszystkich typów lasów.
Leśnik zajmował się miłością do kwiatków, zwierząt, dzieci odwiedzających las ale nie zbrodniczym procederem ścinki, wywozu i sprzedaży drewna.
Z tego snu został nagle obudzony poprzez potwory leśne pożerające drzewa i zarzuty że te pożarte drzewa ma śmiałość sprzedawać.
Nagle nikt już nie wierzy w jego bezinteresowną miłość do przyrody, i kwiatków. Oraz zwierząt. Zwłaszcza po pomyśle z równie mocno reklamowanymi sklepami z dziczyzną, co nie oznacza, chcę tutaj podkreślić, iż sprzedawanie dziczyzny jest złem.

Z Leśnymi Gospodarstwami Węglowymi jest podobna historia.

Leśnik wykłada pieniądze i to duże na projekty przyszłości, dzisiaj zupełnie nierealne, równie nierealne jak cena 30 euro za uprawnienia emisji tony CO2 (dzisiaj 5-6 euro), co twierdzi dyr. Konrad Tomaszewski.
Leśnik idzie na otwarty kurs kolizji z krajami UE i Brukselą, zupełnie nie pragnącą sytuacji z dymiącymi polskimi elektrowniami i nadmiarem emisji na rynku.
Leśnik kwestionuje sam z siebie swoją dotychczasową TZW gospodarkę leśną bo przecież nawet to edukowane przez niego dziecko może mu zadać pytanie: Dlaczego te dodatkowe czynności nie były do tej pory czynnościami zwykłymi, skoro mają przynosić tak wspaniale rezultaty? Oraz: No to jest w końcu ta nasza TZW najlepsza na świecie albo nie?

Dzieci bywają dociekliwe… I dokuczliwe…

No i jak długo te dodatkowe czynności gospodarcze, te przynoszące nam ten gęsty, wspaniały biologicznie, idealny las, będą prowadzone i jak długo ten wspaniały las będzie stał w terenie? Bo przecież celem czynności dodatkowych, jak sama nazwa mówi, jest stworzenie ekstremalnie pochłaniającego lasu, który jednak powinien być usunięty znacznie wcześniej niż przewidują te normalne, zwykłe Zasady Hodowli Lasu. Czyli w wieku 70-80 lat, bo potem nawet najwspanialszy las, pochłania mniej CO2.

Jak to się więc zgadza się z obrazem tworzenia poprzez Leśne Gospodarstwa Węglowe lasów bogatych przyrodniczo, z bujnym podrostem i podszytem?

Nie mówiąc o prostym fakcie iż potwory leśne pożerające drzewa jak i ten zwykły staroświecki pieszy drwal niespecjalnie lubi podszyt czy podrost. Szczerze mówiąc nienawidzi on taki las.

W artykule w Lesie Polskim uderzyła mnie jeszcze tzw. ekspercka wiedza wypytywanych leśników. Wszyscy ci Panowie sprawiają istotnie wrażenie ekspertów, no bo przecież mundur, władza w zarządzanym lesie, poważny temat, poważne miny itd.

Ale drodzy Panowie – przeczytajcie jeszcze raz słowa opisu tych dodatkowych czynności gospodarczych. Tylko te słowa i opis sprawia wrażenie jakiejś wiedzy, natomiast z wprowadzeniem w życie nie miałby problemu zwykły gajowy z dawnych komunistycznych lat. Może nie wiedziałby co to jest CO2, ale co to jest gęsty las z podrostem i jak go wyprowadzić wiedziałby lepiej od dzisiejszych ekspertów od Leśnych Gospodarstw Węglowych.

Leśnik, wiedząc doskonale że pomysły z podsadzaniem buka albo z więźbą 10.000 jodły pod okapem drzewostanu są pomysłami głęboko nieżyciowymi gospodarczo i przyrodniczo, zgadza się na takie wciskanie ciemnoty innym, zwykłym, nie znającym się na gospodarce leśnej, ludziom. Tylko dlatego że góra wpadła na “innowacyjny” pomysł zarabiania na CO2.

Moim zdaniem leśnik znów wkopuje się sam w błoto nie mówiąc wyraźnie i głośno o wszystkich wątpliwych aspektach pomysłu Leśne Gospodarstwo Węglowe. Również a przede wszystkim tych politycznych.

Dla ludzi zajmujących się praktyczną realizacją tego pomysłu mam radę: wyciągnijcie wnioski z doświadczeń w Puszczy Białowieskiej. Wydajecie dzisiaj duże pieniądze na nierealne, z dużym prawdopodobieństwem, pomysły. Asekurujecie się słowami, cytuję: “O ile niektóre prace dodatkowe zadeklarowane przez nadleśniczych z pewnością dadzą mierzalny efekt w niezbyt odległym terminie, o tyle skuteczność części z nich będziemy mogli potwierdzić w dalszej przyszłości.”
Ta dalsza przyszłość może nie być tak daleka no i przede wszystkim wydajecie duże pieniądze na ryzykowne i szkodliwe politycznie projekty.

Dzisiejsi politycy znów was zagrzebują w błoto, inni politycy wystawią wam rachunek…

Czytaj również: Leśnika zmiany, zmiany…Na rzecz klimatu…

Leśne gospodarstwa węglowe – co dalej?

Pochłanianie czy wydzielanie dwutlenku węgla?

Slad węglowy a Lasy Państwowe.

Zielone obligacje we Francji.

Lasy – składy węgla czy obrót węglem?

Stare życie i przeszłość lasu w wersji Lasy Państwowe, część pierwsza.

Stare życie i przeszłość lasu, wersja Lasy Państwowe, część druga.

 


Zdjęcie: megapedia

 

 

 

 

Dodaj komentarz