Dygresje

Dygresje leśne na temat Chin, Kamerunu i Australii.

Świat staje się coraz bardziej zielony.

Nie tak dawno bo przed dwoma dniami pisałem o Chinach
http://www.forest-monitor.com/pl/znaczenie-chin-dla-lasow-swiata/
być może w niespecjalnie pochlebny sposób dla osiągnięć tego kraju w dziele zalesiania i budowy Wielkiego Zielonego Muru.

Stawiając jednak na wiarygodność informacji z NASA, co prawda z Kosmosu a nie z Ziemi https://www.nasa.gov/feature/ames/human-activity-in-china-and-india-dominates-the-greening-of-earth-nasa-study-shows powinienem przeprosić Chiny i Chińczyków za niedowiarstwo w ich statystykę.
No cóż, doświadczeń ze „statystyką” komunistyczną nie tak łatwo się zapomina…

Świat jest zieleńszy niż przed 20 laty, twierdzi NASA, głównie dzięki Chinom i Indii. Wynika to z ambitnego planu zalesień Państwa Środka oraz intensywnego rolnictwa w obu krajach.

Dzięki satelitom NASA i programu Moderate Resolution Imaging Spectroradiometer, MODIS, pozwalającego na analizowanie zdjęć, Ranga Myneni z Boston University razem z kolegami stwierdziła że w ciągu ostatnich 20 lat zielona pokrywa Ziemi zwiększyła się o 5%, co powierzchniowo odpowiada prawie lasom deszczowym Amazonii (2 mln miles2 czyli 5,178 mln km2)

  • Chiny i Indie odpowiadają za 1/3 powierzchni tych zmian a zawierają tylko 9% powierzchni Ziemi pokrytej zielenią i wynika to z nadmiernej eksploatacji terenów i gruntów w tych przeludnionych krajach, mówi Chi Chen z Department of Earth and Environment at Boston University, in Massachusetts, szef zespołu autorskiego tego raportu.

Satelity MODIS mają spory materiał do porównań bo w ciągu 20 lat sfotografowały każde miejsce ma kuli ziemskiej aż 4-krotnie.

(Czterokrotnie…Jak sobie pomyślę o swoich czasach leśniczowania w PRL-u to łza się kręci w oku… iPhonów nie było, dronów nie było, satelity były już co prawda ale tylko z Juriłem i Walentyną…A dzisiaj współczesny leśniczy nawet napić się w spokoju nie może bo mu NASA w kieliszek zagląda…)

Kiedy rozpoczynaliśmy swój program badawczy, mówi Rama Nemani, naukowiec z NASA’s Ames Research Center, in California’s Silicon Valley, mogliśmy dostrzegać wzrost zazielenienia Ziemi głównie na północy, z uwagi na ocieplenie klimatu i zwiększone wydzielanie CO2. Dzisiaj widzimy jak dużo, my ludzie potrafimy osiągnąć swoimi zamierzeniami w formie zalesiań.

Program chińskich zalesiań związanych z redukcją erozji ziemi i walki z zanieczyszczeniami powietrza odpowiada za 42% wzrostu zazielenienia kraju a 32% tego wzrostu pochodzi z upraw rolnych.
Wkład Indii jest głównie rolniczy, 82% ich wzrostu terenów zielonych pochodzi z rolnictwa.
W obu tych krajach produkcja zboża, roślin, owoców i innych wzrosła o 35-40% od roku 2000.

Utrzymanie takiego trendu zazielenienia zależy od wielu czynników, m.in. od poziomu wód gruntowych umożliwiających np. nawadnianie gruntów.

  • Ale możemy już teraz ocenić wpływ człowieka na klimat, ten pozytywny wpływający na wzrost roślinności na Ziemi i włączyć ten czynnik w nasze modele klimatyczne, mówi Rama Nemani, co pozwoli m.in. na lepsze polityczne decyzje.

Naukowcy podkreślają że plusy chińsko-indyjskie nie zasłaniają minusów w postaci dewastacji terenów zielonych w innych krajach, np. w Brazylii.

  • Człowiek jest odporny i potrafi znaleźć rozwiązania klimatyczne. Stojąc przed problemem próbuje go rozwiązać i to jest najważniejszym pozytywnym przesłaniem z naszych zdjęć, podkreśla Rama Nemani.

Szwedzcy eksperci i dziennikarze w Kamerunie.

O ile dobrze pamiętam to przed kilkoma miesiącami, przed COP 24 w Katowicach, lasy Państwowe jako współgospodarze tego szczytu klimatycznego, wysłały kilku swoich pracowników do Senegalu, jako prawdopodobnie sondującą polityczno-gospodarczą delegację.
Co sondującą, tego do tej pory nie wiemy.

Czy panowie z LP ( znów tylko panowie walczący prawdopodobnie uparcie z parytetem…) mieli podobne przygody co dziennikarze czasopisma ATL?

Nie wiem, wątpię jednak czy korzystali z przewodnictwa ekspertów z WWF, pracujących na miejscu, tak jak to zrobili wysłannicy ATL.
Tutaj należy dodać że czasopismo ATL bynajmniej nie jest przyrodniczym, jest dziennikiem dla szwedzkich farmerów rolni-leśnych.

Myślę jednak że zarówno polscy przyrodnicy jak i polscy leśnicy oraz pracownicy leśni z zainteresowaniem przyjrzą się warunkom w jakich żyją i pracują zarówno Kameruńczycy jak i eksperci WWF.

Dla mnie jest to kolejna mała dygresja w stosunku do ostatniej kroniki lesnej „Znaczenie Chin dla lasów świata” http://www.forest-monitor.com/pl/znaczenie-chin-dla-lasow-swiata/ i podkreślenie że nie tylko Chiny eksploatują lasy Kamerunu.
Można je wykorzystywać bardziej umiejętnie, polski czy szwedzki leśnik powiedziałby że w sposób zrównoważony i o dziwo, z pomocą WWF.

Świat nie jest biało-czarny, jak widać, a w Afryce ma kolor afrykańskiej gliny.

https://www.atl.nu/skog/atl-tv-tuffa-utmaningar-for-land-cruisern/

Tłumaczenie tekstów filmowych.

Film pierwszy, ten z zakopywaniem się samochodów.

Eksperci WWF razem z dziennikarzami ATL odwiedzili wioskę pigmejów w lesie deszczowym w Kamerunie, gdzie WWF organizuje i prowadzi szkołę.
Samochody są marki Toyota Landcruiser, dwa, z roku 2008 i 2016 oraz pickup Toyota Hilux z roku 2009.

W zasadzie dalsze tłumaczenie jest zbędne, widzimy kilka prób pokonania głębokiej kałuży na gliniastej drodze, potem przyjęcie w wiosce oraz powrót z pokonaniem tej samej kałuży i tutaj realizator filmu dodał na końcu element w stylu filmu akcji, usuwanie drzewa zwalonego na drogę poprzez przecięcie go maczetą.
Jakoś nie chce mi się wierzyć że gospodarze czyli WWF pokładają wiarę tylko w maczety a nie np. w piły spalinowe.

Film drugi, pokazujący pozyskanie drzew bez wpływu na środowisko lasu deszczowego.

W dorzeczu Konga, w zachodniej Afryce, rosną drugie w wielkości, po Amazoni, lasy deszczowe na świecie. Są one jeszcze względnie nienaruszone, chociaż pozyskuje się w nich duże ilości surowca drzewnego. Kłody drewna, mimo swojej wysokiej jakości stają się najczęściej surowcem do elementów konstrukcyjnych i wiele z nich eksportuje się do Chin.

Lasy deszczowe opróżniane są ze wszystkich stojących dużych drzew, tracąc swoją wartość oraz przekształcane są następnie w plantacje palmy olejowej.

Ale przez wycięcie tylko kilku drzew na ha i zrobienie przerwy około 30 lat, las deszczowy odradza się całkowicie i trwa dalej, do następnej wycinki.
Taka ścinka jest sposobem na uratowanie lasów deszczowych, mimo iż brzmi to trochę dziwnie.

Olle Forshed, ekspert lasów deszczowych WWF, mówi:
Jasne że takie zwalanie olbrzymów leśnych jest decyzją przykrą ale konieczną bo poprzez takie pozyskanie drewna zachowujemy las.
Ścinamy jednego olbrzyma aby rosły inne drzewa. Jest to pozyskanie zrównoważone i dla nas stworzenie sojuszników w użytkownikach takiego lasu jest bardzo ważnym pociągnięciem. Poprzez to zamykamy las deszczowy przed ludźmi traktującymi go jako kopalnie wydobywające surowiec aż do końca.

Aby zapobiec dalszemu pozyskaniu niszczy się drogę zbudowaną wcześniej.
Każde wartościowe drzewo jest przed tego typu pozyskaniem oznaczone na mapach i sprawdzane systematycznie w terenie.

WWF chce aby konsumenci europejscy poznali wagę i wartość takich drzew i ufali certyfikatowi FSC przy zakupie produktów z takiego surowca. Pozyskanie tego typu pozwala nam zachować lasy deszczowe, mówi Olle Forshed.

Koniec tekstu filmowego.

Mam mieszane uczucia po obejrzeniu tego filmu. Z jednej strony jest on interesujący, bo pokazuje nam warunki pracy przy ścince takich olbrzymów, warunki trochę odmienne od europejskich.
Ale z drugiej strony ATL tworzy swoim filmem pozytywnie-reklamowy obraz kameruńskiej gospodarki leśnej, zachęcając nas do korzystania z drewna z lasów deszczowych opatrzonego certyfikatem FSC.

Czasopismo szwedzkich prywatnych właścicieli lasu, mających zresztą również w ponad 50% certyfikat FSC, jest w tym przypadku sojusznikiem WWF, organizacji współpracującej w Afryce czy Azji z FSC.

Film pokazuje nam więc sympatyczny obraz leśnej gospodarki w Kamerunie, ale bez konkretów, za wyjątkiem krótkiej informacji oraz obrazu ciężarówek z drewnem dla Chin.

Film stawia też mimo woli, nam, widzom, wiele pytań. To niszczenie drogi aby zapobiec dalszemu pozyskaniu drewna nie wygląda na specjalnie przemyślane, zarówno ekonomicznie jak i czysto technicznie.

Cała droga czy fragmenty, czy da się ją odnowić, Chińczykom przecież koparek nie brakuje?

Jaki jest udział eksportu chińskiego w całości eksportu kameruńskiego drewna? Jak duże jest to pozyskanie „firmy FSC – WWF” w stosunku choćby do pozyskania chińskiego o którym wspominałem w kronice leśnej? Jakie są jego efekty jeżeli chodzi o ratowanie lasów deszczowych?

W sumie wizyta szwedzkich dziennikarzy w Kamerunie przypomina tą polskich leśników w Senegalu, mimo prawdopodobnie różnic w zaznajomieniu się z błotem Afryki.

Przyjemne urozmaicenie szarej pracy w Polsce czy Szwecji, trochę ładnych zdjęć czy filmu ale dla nas, czytelników czy widzów, mało konkretnych informacji, poza tymi czysto reklamowymi.

Zalesienia w Australii.

Australia chce rozpocząć prace nad planem zalesień, określanym jako 1.000.000.000 zasadzonych drzew do roku 2050 i jest to projekt rządowy ogłoszony w Canberra kilka dni temu, 15 lutego 2018.
https://www.terradarwin.com/magazine/r%C3%A9chauffement-climatique-l-australie-veut-planter-un-milliard-d-arbres

Czy to dużo? No cóż, gdybyśmy przyjęli polską więźbę sadzenia sosny, 10.000/ha, to mamy tylko 100.000 ha, co nie jest imponującą cyfrą w skali kontynentu mającego 125 mln ha lasu http://www.agriculture.gov.au/abares/forestsaustralia/profiles/australias-forests
No ale australijska więźba będzie pewno znacznie luźniejsza.

To miliardowe wyzwanie jest odpowiedzią na wezwanie układu paryskiego z roku 2015, te dotyczące redukcji wydzielania gazów cieplarnianych o 26-28% w stosunku do poziomu roku 2005 i tam ma Australia jeszcze daleko.

Zasadzenie 1 mld drzew powoli na związanie 18 mln ton gazów cieplarnianych w skali rocznej, powiedział Scott Morrison, premier rządu Australii.
Zawsze jakiś efekt, chociaż cały kraj (kontynent) zasila atmosferę ilością 500 mln ton rocznie.

Ale, dodał Premier, da to naszej gospodarce zastrzyk ekonomiczny w wysokości 23 mld dolarów (14,5 mld euro).
Koszty projektu wyniosą znacznie mniej bo 7,9 mln euro i wygląda na to że jedynymi problemami są te administracyjne, polegające na stworzeniu 9 nowych centrów krajowej gospodarki leśnej.

Obowiązek nowych zalesień nie wygląda zresztą na ciężki, bo 100 mln drzew zasadził już Pakistan w latach 2015 – 2018 a Indie ustanowiły prawdopodobnie rekord światowy sadząc 66 mln drzew w ciągu 12 godzin.

Bhutan jest na razie jedynym krajem na świecie z pozytywnymi bilansem węglowym ale jego powierzchnia jest pokryta w 72% lasem.

Zdjęcie: australia geographic

Dodaj komentarz