Łapówki i myśliwi, szwedzkie łapówki i szwedzcy myśliwi.

Łapówki i myśliwi, szwedzkie łapówki i szwedzcy myśliwi.

Łapówki i myśliwi, szwedzkie łapówki i szwedzcy myśliwi, to ciekawy temat. No i dosyć obszerny. Chcąc coś zrozumieć o co właściwie chodzi, trzeba zacząć od określenia co Szwedzi uważają za łapówkę.

Albo raczej co ich prawo uważa. Prawo nie używa terminu “łapówka” ale “należne”i “nienależne świadczenia” związane z pełnieniem funkcji czy pracą. Co jest więc tym “nienależnym świadczeniem” czyli łapówką?

To po prostu korzyść tak atrakcyjna dla przyjmującego, że czuje on iż powinien się zrewanżować podobnej wagi świadczeniem.
Prawda jaka to ogólna definicja?Jest ona interpretowana w pewnym stopniu podobnie, tzn. ogólnie ale i zarazem bardzo szczegółowo, biorąc pod uwagę różne czynniki jak np. osobistą przyjaźń, przyzwolenie odbierającego na to świadczenie, programu lub linii działania danego urzędu czy firmy itp.
Co jest więc konkretnie nienależnym świadczeniem? Lista jest długa i można ją bez problemu znaleźć na sieci, na stronie szwedzkiego instytutu anty łapówkowego, co nastręcza późniejsze kłopoty z wytłumaczeniem się dla biorących łapówkę.
Prowadzący śledztwo policjant lub prokurator zadaje bowiem początkowo często tylko jedno pytanie – to czytać Pan/Pani nie umie? Zajmując to stanowisko?

Interpretacja

Ale oczywiście nie o czytanie tutaj chodzi ale o interpretację tego przeczytanego tekstu, a ta jak doświadczenie uczy, maleje wprost proporcjonalnie do wysokości zajmowanego stanowiska.

Wspomniany już instytut nie zabrania oczywiście prezentów z okazji np. Świąt Bożego Narodzenia (tutejsza tradycja) czy urodzin ale stawia pewne granice. Przykładowo dla pracowników w administracji publicznej rekomenduje jako górną granicę sumę 1% tzw. rocznej sumy podstawowej będacej podstawą do obliczania świadczeń społecznych czyli około 500 SEK (230 PLN). Dla pracowników w firmach prywatnych rekomendowana jest granica ustalona w policy tej firmy, a taką każda firma musi mieć.

Łapówka

Temat “łapówka” w świetle listy szwedzkiego instytutu anty łapówkowego nasuwa kilka uwag. Pierwsza to podziw nad obszernością tej listy, dalej przypuszczenie że Szwedzi muszą rzeczywiście wykazywać duże zdolności na tym polu skoro tak dużo im ich instytut zabrania, następnie zadziwienie że mają w ogóle taki instytut skoro cały czas się chwalą jacy to oni są nie łapówkowi, no i otrzeźwienie z zadziwienia na kolejne i powtarzające się afery łapówkowe.
Co prawda nie zawsze brzmiące i wyglądające na łapówkowe, z punktu widzenia Polaka wychowanego w duchu komunizmu i liberalizacji gospodarczej, no ale nie bądźmy za drobiazgowi.
Zostawmy Szwedom trochę przekonania że inni są znacznie gorsi pod tym względem. Albo lepsi.

No i na tym szwedzkim polu łapówkowym zaczynają się ostatnio wybijać myśliwi.

Wybijać to słowo niezasłużenie oddające “zasługi” myśliwych w tym temacie. Powiedziałbym że łowiectwo i myślistwo stało się od kilku lat tłem dla okazji oskarżenia ludzi wpływowych o nienależne im świadczenia. To rodzi oczywiście interesujące pytanie co jest nienależnym świadczeniem dla człowieka wpływowego lub bardzo wpływowego w państwie. Jak i jest to pewnego rodzaju komplement dla wagi łowiectwa i myśliwych w Szwecji.

SCA

“Łapówkowa” kariera szwedzkiego łowiectwa zaczęła się w roku 2014 aferą w największym szwedzkim koncernie leśnym SCA. Koncern posiada swoje lasy w Szwecji, 2,6 mln ha, głównie w północnej Szwecji.
Nawiasem mówiąc SCA założona została przez Ivara Kreugera, który wykupił też, w latach 1920, zakłady celulozy we Włocławku, z kolei opisane w Pamiątce z Celulozy przez Igora Neverlego.

To koncern mający obrót roczny 115 miliardów SEK, nic więc dziwnego że jego dyrektorzy zaczęli uważać się za twórców tych miliardów i do swoich przywilejów dopisali ośrodek wypoczynkowy z lotniskiem wybudowany przez SCA, prywatne samoloty no i wycieczki nimi dla siebie i rodziny. Jak i polowania, zarówno jako goście w zamkach książąt niemieckich jak i gospodarze rewanżujący się arystokracji oraz zapraszający do siebie gości ze swego koncernowego świata.
Prasa zaczęła pisać, zrobiła się afera i dyrektorzy musieli odejść.

To ich odejście spowodowało kryzys w sferze władzy rodziny Wallenberg posiadającej m.in SCA oraz okazję do rozszerzenia swojej władzy innej dynastii przemysłowej Szwecji, rodziny Lundberg.
Lundberg wygrał w toku 2014 ale Wallenberg długo na rewanż nie czekał.
(Moja mała uwaga – Wallenberg to nazwisko występujące w książkach noblisty 1978 Isaaca Singera. Rodzina Wallenberg nie ma jednak nic wspólnego z fantazją amerykańskiego pisarza pochodzenia żydowskiego, poza przypuszczam fantazją).

Holmen

Przed kilkoma dniami wybuchła, o ile można tak napisać, kolejna afera z “łapówkami” myśliwskimi.
W roli głównej wystąpiła głowa dynastii przemysłowej, Fredrik Lundberg. Oskarżony został on przez prokuratora o wręczenie nienależnego świadczenia czyli łapówki dawnemu ministrowi finansów, Anders Borg.
To wręczenie nastąpiło już dawno, bo w roku 2014, kiedy jeszcze Anders Borg był ministrem finansów (2006-2014), zaledwie dwa tygodnie przed swoim odejściem i zmianą rządu.

O co konkretnie chodzi, tego jeszcze prokurator nie wyjawił, z uwagi na dobro śledztwa, mówi.
Anders Borg odpowiedział tylko że za wszystko w czasie pobytu na polowaniu zapłacił.
Fredrik Lundberg skomentował doniesienia jako absurdalne, dodając że jako właściciel koncernu leśnego Holmen (organizatora polowania) ma inne możliwości działania niż zatrudnieni przez koncern dyrektorzy (to a propos SCA).
Podobno uwagę prokuratora przyciągnęła niska cena uczestnictwa w polowaniu organizowanym przez Fredrika Lundberga, miliardera przecież. Goście zapłacili, minister Anders Borg również, tylko 2500 SEK na osobę.

 

Tak to w scenerii łowiecko-myśliwskiej rozgrywają się szwedzkie tragifarsy.

 

Dagens Industri, szwedzki najpoważniejszy dziennik piszący na tematy biznesu stawia proste pytanie: kiedy zaproszenie na polowanie, normalne w zasadzie w Szwecji, zwłaszcza na prowincji, jest uprzejmością gospodarza a nie np. przekupieniem swego gościa?
Łapówka jest oceniana jako transakcja ekonomiczna, ale polowanie z zaproszeniem często nie jest, zwłaszcza w Szwecji północnej, traktowane jako transakcja ekonomiczna. To część tradycji, kultury lokalnej, sztuki obcowania.
Jasne że Fredrik Lundberg i Anders Borg powinni zdawać sobie sprawę z pułapek ale czy powinniśmy my, pozostali, zrezygnować z przyjemności wspólnego towarzystwa tylko dlatego że taki czy inny prokurator, wychowany na asfalcie miejskim i ambitny w interpretacji przepisów chce uczynić nasz szwedzki las jeszcze bardziej ponury niż ten jesienny?
Gdzie zaprosimy swoich zagranicznych gości, skoro nie mamy tyle zamków czy trzy gwiazdkowych restauracji co np. Francuzi lub Niemcy? Naszym atutem jest polowanie na łosie i niech tak pozostanie, kończy dziennik.
To dobry przykład zaangażowana i zarazem emocjonalna obrona polowania jako formy szwedzkiej gościnności.

Ale nie tylko szwedzką gościnność wziął pod lupę szwedzki prokurator.

W ubiegłym roku dość głośna była ta związana z polską, ściślej biorąc szwedzko-polską gościnnością. Chociaż ta polska ograniczyła się do roli gospodarzy w czasie 6-dniowej wycieczki szwedzkiego myśliwego na polowanie na dziki do Polski.
Wycieczka kosztowała 25.000 SEK i została opłacona przez prywatną szwedzką firmę dostarczającą materiał do koncernu kopalnianego Boliden. Korzystającym z wycieczki i tych 25.000 SEK był jeden z pomniejszych szefów koncernu Boliden.
Sprawa wyszła na jaw i kierownictwo koncernu oddało aferę w ręce prokuratora. Sąd skazał pracownika Boliden na 4.200 SEK grzywny, natomiast właściciela firmy opłacającej wyjazd na polowanie aż w sumie na 51.200 SEK. Pracownik koncernu Boliden stracił pracę.

Te i inne korupcyjne afery z polowaniem w tle stawiają pytanie o co właściwie tutaj chodzi?

Czy o łapówki i korupcję i ich zwalczanie czy o podkreślanie korupcyjnego wpływu polowań na niewinnego ich uczestnika?
Czy nie chodzi tutaj całkiem po prostu o to aby wykazać i pokazać patologiczny wpływ łowiectwa i polowań na współczesne społeczeństwo?
Czyli o jeszcze jeden atak na myśliwych?
To pytanie stawiane jest w komentarzach do podobnych informacji na łamach czasopism łowieckich.

Nie w sposób nie przyznać im w dużym stopniu racji. Bo dziwnym jest fakt iż tak dużo mówi się i pisze o polowaniach i myśliwych z okazji podobnych afer, przedstawiając to środowisko jak zwykle w bardzo ujemnym świetle.

Natomiast

Natomiast podróże np. lekarzy na zaproszenia koncernów farmaceutycznych, podróże z rodzinami, luksusowymi hotelami i polami golfowymi pozostają w cieniu. Honorowi zawodowemu lekarzy ufa się cały czas. Oni są nieprzekupni. Uczciwi. Im należy ufać i wierzyć, taka jest opinia i atmosfera.

Podobnie nie mówi się o podróżach i luksusowym życiu na konto koncernów budowlanych przez urzędników miejskich czy państwowych, przynajmniej nie traktuje się urzędników jako środowisko do cna w Szwecji skorumpowane.
Atakować natomiast myśliwych jest w dobrym tonie. I dopuszczalne.

Moje uwagi są uwagami szwedzkimi ale myślę że porównania do mego starego kraju można czy powinno się postawić.
Szwedzki klimat łowiecki jest oczywiście łagodniejszy, tak przypuszczam, niż polski, ale temat “łapówek” jest na tyle uniwersalny, zwłaszcza w działalności tak tradycyjnej jak łowiectwo że chyba należy reagować na niego podobnie jak to robią szwedzcy myśliwi. Nie przemilczać i wykazywać częsty absurd oskarżeń.


Zdjęcie: SCA

Jedna myśl na temat “Łapówki i myśliwi, szwedzkie łapówki i szwedzcy myśliwi.

  1. Okropna ta Szwecja! Brrr! Miejmy nadzieję, że zasady gościnności OHZetów Lasów Państwowych pozostaną nienaruszone i nikt tu nie będzie niczego wypominał.

Dodaj komentarz