Leśne wyzwania węglowe.

Leśne wyzwania węglowe. Część czwarta.

Leśne wyzwania węglowe. Część czwarta.

Tak pisałem w maju 2016.

Las Polski nr.7/2016 i nr.9/2016 powinien być mocno studiowany przez tych którzy chcieliby wiedzieć o co właściwie aktualnym decydentom Lasów Państwowych chodzi z ich pomysłem stworzenia LGW czyli dla niewtajemniczonych Leśnych Gospodarstw Węglowych.
Numer 7 zawiera artykuł pani Kelsey Perlman, analityczki z Carbon Market Watch a numer 9 wypowiedź Hansa Winsy, szwedzkiego specjalisty od tematu CO2, zatrudnionego przez szwedzkie lasy państwowe Sveaskog.
Ciekawym jest porównanie tych wypowiedzi.

Pani Kelsey Perlman pisze:

“Wszystkie problemy i kwestie związane z leśnymi jednostkami redukowania emisji mają źródło w jednym fakcie – magazynowanie węgla w drzewach i magazynowanie węgla kopalnego w ziemi nie są działaniami porównywalnymi. Zasoby kopalne w ziemi są trwałym magazynem węgla, o ile nie nastąpi ingerencja człowieka.
Natomiast węgiel zmagazynowany w drzewach jest uwalniany do atmosfery w następstwie ich naturalnego starzenia się lub w wyniku spalania biomasy. Rośliny więc jako zasoby niekopalne są nietrwałym magazynem węgla.”

Pan Hans Winsa pisze:

“Podstawą projektów szwedzkiego i polskiego (moja uwaga – Sveaskog prowadzi projekt typu polskich LGW już od 2009 roku) nie jest bowiem magazynowanie węgla w drzewach w lesie, lecz efektywna absorpcja węgla z atmosfery i dostarczanie go społeczeństwu w postaci dodatkowej biomasy, substytuującej materiały energochłonne. To jest prawdziwa funkcja lasu jako pochłaniacza. Dlatego leśne jednostki pochłaniania powinny być kojarzone nie z magazynowaniem węgla w lasach, lecz z jego pochłanianiem.”

Czyli tłumacząc na polski, słowo “magazynowanie” CO2 powinno być zastąpione przez “pochłanianie” CO2 i wtedy funkcją lasu jest dostarczanie społeczeństwu węgla w postaci dodatkowej biomasy powstającej z tego pochłaniania CO2.

Dalej pisze Hans:
“Mamy tutaj do czynienia z wychwytywaniem i magazynowaniem CO2 (Carbon Capture and Storage, w skr. CCS) w sposób biologiczny – działaniem o wiele tańszym i efektywniejszym od technologicznego CCS, a przy tym wytwarzającym zasoby odnawialne, które mogą być dostarczane społeczeństwu w miejsce zasobów kopalnych.”
To bardzo istotne stwierdzenie. Bo o ile pani Kelsey Perlman ma wątpliwości jak pomierzyć CO2 w lasach, bo przecież oddzielenie efektów działalności gospodarczej człowieka od przejawów naturalnego obiegu węgla jest niemalże niemożliwe, to tych wątpliwości nie ma Hans Winsa.
Pisze on:
“Gospodarka leśna daje ludzkości możliwość wpływu na koncentrację CO2 w atmosferze poprzez zwiększanie lub zmniejszanie przyrostu drzewostanów. Tutaj nasuwa się pytanie, czy pozostawianie biomasy w lesie w celu magazynowania węgla jest działaniem efektywnym. Odpowiedź jest oczywista: nie jest. Gdy drzewa się starzeją, przyrost maleje. Ponadto są one bardzo niepewnym magazynem węgla (pożary, wiatrołomy, rozkład itd.). Przekształcenie lasów w prawdziwy magazyn węgla byłoby nieefektywne i praktycznie niemożliwe.”

Ta ocena Hansa Winsy , kończąca się słowami:

“Doskonalenie gospodarki leśnej może skutkować wzmożeniem pochłaniania CO2 i zwiększeniem ilości zasobów odnawialnych, dostarczanych społeczeństwu.” jest kwintesencją założeń polskiego pomysłu leśnych gospodarstw węglowych.
“Lasy pozostają na miejscu przez dziesięciolecia, mają ogromny potencjał w zakresie pochłaniania CO2 i w użytecznych właściwościach drewna mamy podwalinę długoterminowego rozwiązania, urzeczywistniającego ideę gospodarki neutralnej węglowo. Stosowany od dawna sposób mierzenia przepływu CO2 w lasach to określanie zmian miąższości drzew stojących. Miąższość można łatwo przeliczyć na jednostki CO2, ponieważ dobrze wiadomo, ile CO2 jest potrzebne do wytworzenia określonej ilości drewna.” pisze dalej Hans.

Uwagi pani Kelsey Perlman o trudności wyodrębnienia w lasach CO2 “naturalnego” i CO2 “ludzko-gospodarczego” rozwiązuje Hans Winsa niemalże metoda Aleksandra Wielkiego, w każdym razie nie nie wykazującą wątpliwości.

Cytuję: “Lasy naturalne wykazują zerowy bilans węglowy – pochłaniają CO2 w fazie wzrostu i uwalniają go, gdy obumierają i rozkładają się. Lasy borealne, w których realizowany jest projekt szwedzki, mają zdolność zwiększonego akumulowania węgla w glebie ze względu na wilgotny i chłodny klimat, spowalniający mineralizację. Magazynowanie węgla w glebie może być traktowane jako przejaw naturalnego obiegu tego pierwiastka w przyrodzie. Natomiast całość węgla zakumulowanego w drzewach i wywiezionego z drzewostanu w celu zaspokojenia potrzeb społeczeństwa można uznać za efekt pochłaniania spowodowanego działalnością człowieka”

To ostatnie zdanie jest rewolucjonizujące, bo niesamowicie upraszcza cały dotychczasowy problem. Obliczenie masy na podstawie której możemy umówić o jednostkach emisji CO2 staje się proste – to roczne pozyskanie drewna właściciela lasu. To pozyskanie możemy zwiększać poprzez zwiększanie przyrostu i tutaj Hans jest istotnym praktykiem, bo jego opisywany projekt w lasach borealnych bazuje na metodach zwiększania przyrostu lasów. (Polscy leśnicy, chcąc wziąć wzór z niego powinni jednak wpierw zmienić Ustawę o lasach, bo np. nawożenie lasów jest w Polsce niedopuszczalne).

Najciekawsze jest zakończenie wypowiedzi Hansa Winsy, bo nawiązuje on do opinii pani Keysel Perlman, że wprowadzenie na rynek polskich leśnych emisji jednostek węglowych spowoduje ich nadpodaż i praktycznie bardzo niską ich cenę. Według Hansa, cytuję “Nadpodaż jednostek pokazuje, że europejskie sektory objęte systemem ETS były w stanie zmniejszyć swoją emisję w stopniu większym od oczekiwanego podczas negocjacji.”

Czyli ich cena nie odgrywa roli i ta teza jest dosyć karkołomna, moim zdaniem. Ale odpowiadająca założeniom pomysłu Leśna Gospodarstwa Węglowe.

Ale takie rozumowanie pokazuje że sam handel emisjami jest w gruncie rzeczy nieistotny dla właściciela lasu. Jest to, powiedzmy coś w rodzaju koniaku z kawą podanego po dobrym gourmet obiedzie.

Istotnym celem jest pozyskanie roczne drewna, ciągle się zwiększające, bo przecież przyrost rośnie, oraz wykorzystanie maksymalne surowca drzewnego i biomasy leśnej. Adiós martwe drewno i martwe drzewa które przekraczają wartości FSC. Adiós dotychczasowy, stały wiek rębności dla poszczególnych gatunków. Adiós stare lasy i przez stare lasy rozumie te od 80-100 lat.
Welcome gatunki szybkorosnące a to oznacza również tzw. obce. Welcome obrazy lasów w wieku 60-70 lat, już nas w Szwecji w dużym stopniu otaczających. Welcome traktory i samoloty nawożące stale las.

Dlaczego Szwedzi stawiają na Polskę, mogąc ten projekt już dawno zakotwiczyć w Unii Europejskiej, bo przecież prowadzą go od roku 2009?

Nie wiem, mogę tylko przypuszczać iż chcą znaleźć zarówno sojusznika jak i królika doświadczalnego. Sveaskog jest mocno tutaj obserwowany przez ruchy ochrony przyrody. Rok temu odrzucony został jego projekt o obniżenie przyjętego ogólnie wieku rębności dla lasów w Norrland, czyli borealnych. O innych aspektach jego działalności pisał Maciej Zaremba. Sam projekt Hansa Winsy, na który tak powołują się aktualni polscy decydenci leśni jest tutaj w zasadzie bardzo marginalny. Wystarczy sprawdzić na sieci – dopiero Paryż i prawdopodobnie polskie zainteresowanie z powrotem go nagłośniło, i to raczej lekko.

W czym leży to letnie do niego podejście, przynajmniej w Szwecji?

W prostym fakcie – Szwedzi uważają że najważniejsza jest przejście gospodarki i społeczeństwa na odnawialne źródła energii i od tego przejścia nie ma odwołania.
Las był, jest i będzie a jego rola ciągle rośnie ale las nie może zastąpić pod każdym względem ropy naftowej i węgla. Projekty typu Hansa Winsy to tylko uzupełnienie przebudowy Szwecji (czy Polski) na kraje nie używające kopalin. I powinny być uzupełnieniem dodatnim pod tym względem. W Szwecji są ale czy będą w Polsce? Mogą być jak Lasy Państwowe wymuszą swoim projektem zamykanie kopalń czy rezygnację z ropy naftowej. Realne? Nie.

A więc pozostaje Lasom Państwowym robienie za alibi dla dalszej egzystencji węgla w Polsce.

Czytaj również: Leśne gospodarstwa węglowe – początki pomysłu.

Ekolog o leśnych gospodarstwach węglowych.

Jak las staje się handlem emisjami. Część trzecia.


Zdjęcie: Toppforskningsinstitutet

7 myśli na temat “Leśne wyzwania węglowe. Część czwarta.

  1. Tak na marginesie myslę ze słuszny jest pogląd o potrzebie nowelizacji polskiej ustawy o lasach w zakresie dopuszczenia nawożenia lasów Potencjał żyznościowy lasów w niekontrolowany sposób obniża sie za każdym usunieciem drzewostanu i zakładanie ze to niczego nie zmienia jest zaklinaniem rzeczywistości. ę żyznośc można mierzyć i są na to sposby tylko nikt ich nie chce uznać bo gleboznawstwo lesne utkneło w tradycji przewagi opisu nad pomiarem i tak trwa.

  2. Czyli tak: jak drzewo obumiera i się rozkłada, to uwalnia CO2 z powrotem do atmosfery. To ile CO2 uwolnią ekolodzy w Białowieży ????????????
    Mam też wątpliwości co do roli lasów w redukcji CO2, wiec jakby co, proszę mnie poprawić. Ciekawe też, że z opisu biblijnego wychodzi, że Bóg najpierw stworzył wody a potem drzewa 🙂
    Jeśli lasy naturalne wykazują zerowy bilans węglowy, to lasy sadzone powinny posiadać ten bilans minusowy. Ścięte drewno też prędzej czy później trafi na wysypisko czy do pieca, czyli uwolni CO2 z opóźnieniem . Ten MINUS da CO2 “gospodarczo ludzkie” użyte do hodowli tych lasów i ich przerobu.

  3. Moje pisanie na tematy CO2 jest amatorskie i oparte na zdrowym rozsądku. Nie lubię zarabiania na tym co Bóg albo Natura stworzyła a człowiek marnotrawi. Temat CO2 czy gazy ocieplające wyrabia się na czołowy jeżeli chodzi o lasy, dlatego myślę że warto pisać o tym.

  4. Czytałem z zainteresowaniem i też jestem amatorem, dlatego zainteresowały mnie cytaty profesjonalistów. Na razie jestem więc zdania że jeśli las naturalny (ekologiczny)ma zerowy bilans, to sztuczny będzie miał ujemny.
    Sprawa jednak słuszności finansowania jednego czy drugiego nie musi się zgadzać z rzeczywistością.

  5. Post scriptum
    A może Dyrektor Generalny Lasów Państwowych lub ktoś z jego “upoważnienia”mógłby w temacie coś dopowiedzieć.
    Jak słyszałem wypowiedź ministra Szyszko coś rok temu w tym temacie, to wynikało z niej, że nasze polskie lasy zarządzane przez LP pochłaniają CO2 z taką intensywnością, że są wzorem dla całego świata 🙂

  6. Po przeczytaniu tych dwóch artykułów z “Lasu Polskiego” i 4 z “Monitora Leśnego” dalej mam mętlik w głowie jeśli chodzi o ten CO2 w lesie.
    Pozwolę sobie wskazać na dwa artykuły w języku polskim będące jakimś przeglądem literatury tematu., które niejako komentują tezy Hansa Winsa
    1. “Magazynowanie węgla w glebie może być traktowane jako przejaw naturalnego obiegu tego pierwiastka w przyrodzie.” A co jeśli zrąb zupełny niszczy 50% i więcej tego magazynu glebowego CO2, który jest niemały bo może w warunkach Polski wynosi maksymalnie nawet 1444 Mg C na hektar czyli ok. 5300 ton CO2/ha http://www.npl.ibles.pl/sites/default/files/referat/referat_j.wojcik.pdf
    2. “Natomiast całość węgla zakumulowanego w drzewach i wywiezionego z drzewostanu w celu zaspokojenia potrzeb społeczeństwa można uznać za efekt pochłaniania spowodowanego działalnością człowieka” tu muszę przyznać że mój umysł poddany upałowi nie łapie genialności tego obliczenia. Ale sam nie jestem np. Kazimierz Gaj też jakoś zupełnie inaczej to liczy – to znaczy odlicza wielkość pozyskania od “ostatecznego wskaźnik pochłaniania netto CO2 dla polskiego ekosystemu leśnego”
    https://www.ibles.pl/documents/13012/31761/gaj12-1-2.pdf .

  7. Przyznaję się od razu że podobne zastrzeżenia i ja mam w sensie usiłowania zrozumienia meandrów rozumowania polskiego dyrektora generalnego LP.
    Z jednej strony leśne gospodarstwa węglowe, pochłaniające maksymalnie CO2, z drugiej strony rosnące pozyskanie a więc zręby, pobranie masy, zniszczenia gleby itd, z trzeciej tworzenie składów surowca energetycznego co w założeniu ma być przechowywaniem drewna i CO2 typu CCS (tylko naziemne), z czwartej ten surowiec energetyczny ma być spalany, przerabiany na zrębki. Pewno jest więcej tych nielogiczności, ale jak widzimy nikt specjalnie nie przejmuje się nimi.
    Ja zakończę jutro ten cykl zbierania mego pisania na tematy CO2 ale przypuszczam że wiele mądrzejszy nie będę.
    Szwedzkie podejście jest jaśniejsze bo nie muszą się gimnastykować z powodu węgla. Najważniejsze jest pochłanianie CO2. To osiąga się poprzez coraz większe pozyskiwanie surowca drzewnego pochodzącego z coraz bardziej produkcyjnych lasów. Wiek rębności jest istotny bo apogeum pochłaniania CO2 to 60-80 lat. Tak twierdzą. Potem jest istotne użycie surowca drzewnego i zachowanieCO2 w drewnie stąd ich nacisk na budownictwo drewniane oraz meble. Potem nacisk na zastępowanie surowców kopalnianych (węgiel, ropa) przez odnawialne, stąd rozwój biochemii, biodiesla i podobnych nowości. Pewnego rodzaju trudność sprawia im ich i Finom przemysł papierniczy, bo papier i opakowania nie są produktem długotrwałym, ale tutaj, mówią oni, wychodzi się na zero bo zużywa się tylko pochłonięty wcześniej CO2.
    Nie jestem fachowcem i rozumiem krajowe dylematy związane z węglem, dlatego piszę na te tematy usiłując wyłapać nielogiczności i próbować sam sobie wytłumaczyć.
    Dyrektor Konrad Tomaszewski powiedział niedawno że jesteśmy świadkami wytwarzania się nowego podejścia do lasu – lasu jako zbiornika i niecki CO2, węgla, które może stać się najważniejsze w przyszłości. To bardzo dyskusyjne podejście i myślę że warte dyskusji a co najmniej zrozumienia.
    Ja myślę że w żadnym wypadku nie powinni leśnicy powtarzać jak papugi tego co ich zwierzchnicy na ten temat mówią.

Dodaj komentarz