Łosie w Szwecji – dyskusje, kontrowersje.

Dyskusje na temat łosi

Łosie w Szwecji to temat dyskusyjny. Łosie niszczą nam lasy, powodują wypadki drogowe, jest ich za dużo i należy zwiekszyć ich odstrzał – to zdanie gospodarki leśnej.
Łosi w Szwecji nie ma za dużo,  wymagają jednaj innego, bardziej liściastego lasu i ewentualnie dokarmiania, nie musimy zwiększać odstrzału – to zdanie myśliwych.
Łosie w Szwecji są gatunkiem rodzinnym i ich obecność pozwala na rozwój populacji wilka. To wilk reguluje i decyduje o ilości łosi – to zdanie przyrodników.


Inwentaryzacje łosi

Szwecja ma najgęstszą populację łosia na świecie, przeliczając ją na powierzchnię leśną.
Tak dokładnych i corocznych inwentaryzacji zwierzyny jakie przeprowadza się w Polsce, tutaj nie ma. Szwedów na to nie stać, wyczytałem dwa lata temu w ich myśliwskiej prasie i ich ocena populacji łosia opiera się głównie na codziennych obserwacjach myśliwych, właścicieli lasu i pracowników leśnych, corocznym polowaniu, co kilkuletniej inwentaryzacji z powietrza oraz oceny stanu i populacji drapieżników polujących na łosie, oceny szkód wyrządzanych przez łosie w lasach oraz danych ze statystyki wypadków drogowych z udziałem łosi.
Nie wygląda to tak imponująco jak coroczne pospolite ruszenie polskich leśników i myśliwych ale sprawdza się w praktyce w terenie.

Statystyka, statystyka…

Szwedzkie cyfry podawane przez naukowców ze Skogforsk (styczeń 2016) mówią o ilości 350.000 łosi w ostatnim okresie letnim (2015) i statystycznie wychodzi im liczba 12.000 szt./1mln ha. To niezupełnie odpowiada tej ogólnie przyjętej w statystyce cyfrze ilości łosi na 1000 ha, ponieważ w te tysiąc ha wchodzi na ogół również teren nieleśny. Szwedzi przyjęli swoją metodę dla łatwiejszego i ściślejszego porównania pomiędzy poszczególnymi krajami. Szwecja ma prawie 29 mln. ha powierzchni leśnej.

I podają kilka takich porównań. Na drugim miejscu figuruje Norwegia – 10.800 łosi/ 1 mln. ha (populacja 140.000 sztuk, 13 mln. ha lasu) dalej Estonia z 8.100/1 mln. ha (18.000 sztuk, 2,2 mln. ha lasu)), następnie Łotwa z 6.200/1 mln. ha (21.000 sztuk, 3,3 mln. ha lasu) i Finlandia 4.300/1 mln. ha (110.000 sztuk, 23 mln. ha lasu).
Skogforsk wymienia jeszcze Kanadę – 2.250 łosi/1 mln. ha ( populacja około 900.000 sztuk, 348 mln. ha lasu) oraz Alaskę – 1.800 łosi/ 1mln. ha ( 200.000 łosi, 127 mln. ha lasu).
Niestety nie znalazłem Polski w tym szwedzkim zestawieniu, być może z powodu braku polskich cyfr z ostatnich lat.

Ale zakładając ze w kraju żyje 15.000 łosi na 9,2 mln. ha powierzchni leśnej to mamy 1.600 łosi na 1 mln. ha lasu.

Biurokracja, biurokracja…

Wielu myśliwych twierdzi, że ta szwedzka gospodarka łosiami jest imponująco rozrośnięta, za imponująco, dodają.
Polscy leśnicy i myśliwi mają swoje Ośrodki Hodowli Zwierzyny, Szwedzi natomiast swoje Älgförvaltningsområden czyli administrację obszarów łosiowych.

Co to jest ten obszar?

Jest to fizycznie teren o powierzchni co najmniej 50.000 ha, na ogół około 100.000 ha, tak wydzielony, aby posiadał pewne granice naturalne, pozwalające na życie pewnej populacji łosia. Każde szwedzkie województwo (län, jest ich 21) ma na ogół kilkanaście takich obszarów.

Cele biurokracji

“Celem ich stworzenia jest zachowanie silnej populacji łosia, tak aby powstał balans pomiędzy możliwościami zdobycia pokarmu przez łosie, interesami gospodarki leśnej i łowieckiej, ogólnymi społecznymi interesami zachowania populacji drapieżników, interesami rolnictwa, bezpieczeństwa na drogach i osiągnięcia biologicznego bogactwa w przyrodzie.”

Uff… To był cytat ze strony szwedzkiego Naturvårdsverket, czyli ich odpowiednika polskiej GDOŚ.
Piękne słowa, zarządzane w praktyce przez 6 osób w każdym Älgförvaltningsområde w idealnym podziale 3 przedstawicieli właścicieli leśnych i 3 myśliwych.
Jak łatwo się domyślić, zarówno te cele jak i ten idealny podział, nastręczają wiele problemów.

jaktojagaren.se
Łosie w Szwecji. Zdjęcie: jagojagaren.se

Problemy z łosiami

Ten najczęściej podnoszony przez trójkę reprezentującą właścicieli leśnych są szkody leśne. Łosie zjadają nam uprawy sosnowe, tak oni twierdzą i mają oparcie w statystyce szkód, opracowywanych przez Skogsstyrelsen (Zarząd Lasów), naczelny organ szwedzkiej administracji leśnej. Ta statystyka pokazuje w ostatnich dwu latach katastrofalny obraz, nie tylko dla sosny ale i dla tych nielicznych gatunków liściastych w szwedzkich lasach jak jarzębina, osika, wierzba iwa, brzoza i dąb lub buk w południowej Szwecji.
Szkody od pozimowego zgryzania są największe w północnej Szwecji i dochodzą do 20% na wybrzeżach Zatoki Botnickiej i do 16% w głębi Norrland.
Również w środkowej Szwecji, w Jämtland są tereny ze szkodami od 11-23%.
Południowa Szwecja ma szkody najniższe, z prostego przyczyny – postawienia na świerka w gospodarce leśnej. I ten argument, w sensie iż łoś poniekąd zmusza właścicieli lasu do postawienia na świerka, też jest podnoszony.

Argumentacja myśliwych

Nonsens, odpowiadają myśliwi. Stawiacie na świerka, bo jest to gatunek w Szwecji najlepszy do produkcji surowca drzewnego i przemysł leśny żąda go od was. Można dopasować las żywnościowo bardziej do łosia, ale wymaga to pracy. Zachowujcie takie gatunki jak jarzębina, osika czy iwa w swoich uprawach i młodnikach sosnowych, do czasu dopóki sosna nie przerośnie łosia. Dokarmiajcie łosie, i nie tylko łosie, ale i jelenie czy sarny przy pomocy np. balów z kiszonką. To kosztuje, ale wtedy macie zwierzynę na swoim terenie, możecie na niej zarobić (w Szwecji zwierzyna łowna należy do właściciela terenu łowieckiego i sprzedają oni prawa do jej odstrzału) i zachowujecie las względnie nieuszkodzony.

Skogen 9/2015
Łosie w Szwecji. Zdjęcie: Skogen 9/2015

No i mamy jeszcze drapieżniki

Łosiami, głownie cielakami, żywią się tutaj wilki. Ten temat jest w Szwecji niemalże wybuchowy na linii miasto – tereny wiejskie. Miasto wilki kocha, głównie stołeczne a wieś najczęściej wyraża głęboką ochotę osiedlenia kilku watah w parkach sztokholmskich, zwłaszcza tych leżących w lepszych dzielnicach.
Polowania na wilki, wstrzymywane lub przeprowadzane cześciowo na wskutek odwołań sądowych to też stały felieton. Przyszłoroczne (styczeń – luty 2017) z planowanym odstrzałem 24 wilków (szwedzka populacja wilcza to 500-600 osobników) jest już kwestionowane przez organizacje ochrony przyrody.
W tym rozdziale ról wilki-łosie-myśliwi są myśliwi przeciwnikami wilka, a wilki sojusznikami gospodarki leśnej. Ale tylko tej wielkowymiarowej reprezentowanej przez państwowy Sveaskog czy koncerny leśne SCA, Stora Enso czy Holmen. Prywatni farmerzy rolno-leśni mają często mieszane zdania na ten temat. Polowania na łosie w Szwecji przynoszą z jednej strony stały roczny i niekiedy spory zysk, rekompensując przy tym powstałe szkody leśne.

Statystyka polowań na łosie w Szwecji

Ta statystyka pokazuje jak szybko wzrastała populacja łosia w Szwecji, zakładając że corocznie odstrzeliwuje się od 1/4 do 1/3 łosi.
W roku 1951/52 odstrzelono tylko 20.000 łosi, w roku 1974/75 już prawie 50.000, rok 1982/83 był rekordowy z ilością 174.709 łosi, później ta liczba odstrzałów malała, w roku 2000/2001 – 105.000 a w roku ostatnim 2015/2016 – 83.005 łosi. Liczba odstrzelonych cielaków łosia waha się od 40-45%.
Tegoroczne polowanie, które w północnej Szwecji rozpoczęło się 5 września a w południowej rozpocznie się 10 października, ma przynieść podobną liczbę odstrzelonych łosi, co w roku ubiegłym.

Dlatego powinna być populacja łosi zmniejszona o połowę

Tak twierdzi Pelle Gemmel, profesor przy SLU (Sveriges Lantbruksuniversitet). To jest konieczne jeżeli chcemy mieć w Szwecji dobre lasy sosnowe i pewne gatunki liściaste w tych lasach, mówi. Riksskogstaxeringen (powiedzmy że odpowiada ta instytucja polskiemu IBL) obliczył że szkody od łosia zmniejszyły przyrost w naszych lasach o 1 mln. m3. Do tego należy dodać straty na przyroście wynikające z zastąpienia sosny przez świerka. I to razem odpowiada około 1 mln. ton CO2, kończy.
To są zazwyczaj ciężkie argumenty, te z CO2. Ale osoby znające Pelle Gemmela wiedzą że przed profesurą na SLU był jednym z szefów koncernu leśnego SCA i to nieco obniża wiarygodność jego słów.

Wypadki drogowe

dalademokraten.se
Łosie w Szwecji. Zdjęcie: dalademokraten.se

Z żądaniami odstrzału i to radykalnego łosi zgadzają się ofiary wypadków drogowych z ich udziałem. Svenska Nationella Viltolycksrådet podaje cyfrę 3.328 wypadków z udziałem łosi w tym roku, jak na razie i 4.914 za cały ubiegły 2015 rok. Łosie co prawda nie przodują w takiej statystyce bo są zdecydowanie wyprzedzone przez sarny – 36.513 za rok 2015 i nieznacznie przez dziki – 4.929 za 2015, ale szkody powypadkowe są najwyższe.
Szwedzka wiki podaje roczną cyfrę przeciętną z ostatnich lat dotyczącą rannych ludzi w tych wypadkach. Jest ich około 800 osób na przeciętną ilośc 45.000 wypadków rocznie i niestety około 5 osób ponosi w tych wypadach smierć.

Bioróżnorodność lasów

Łosie, sarny, dziki, wilki, niedźwiedzie czy rysie to tylko kilka przykładów na gatunki rodzinnej fauny Szwecji, która, mimo a raczej często na wskutek polowań, ma się dobrze i nie ginie. Nie chcę przy tej okazji zabierać głosu na gorący temat krajowego łowiectwa, ale to współczesne szwedzkie najwyraźniej nie doprowadziło do eksterminacji swojej zwierzyny łownej. A przeciwnie, jak przykład z łosiami pokazuje, do oczywistego, moim zdaniem, nadmiaru.


Źródło zdjęcia tytułowego: samtiden.nu.

13 myśli na temat “Łosie w Szwecji – dyskusje, kontrowersje.

    1. Przez Polskę przebiega południowa granica zasięgu łosia i dwukrotnie był łoś na granicy wyginięcia. Pierwszy raz po II Wojnie Światowej, pozostało tylko kilkadziesiąt sztuk na bagnach Biebrzy (tamtejsza populacja jest bardzo cenna genetycznie) i w latach 1990 kiedy to polowania doprowadziły do niskiego stanu, około 1.000 sztuk. Od roku 2001 istnieje zupełny zakaz polowań na łosie, tzw. moratorium. Ostatnie lata przynoszą, podobnie jak w Szwecji, skargi na szkody wyrządzane przez łosie w lasach, głownie panstwowych (78% powierzchni leśnej w Polsce) i żądania zarówno administracji leśnej jak i myśliwych, dotyczące zniesienia moratorium. Tutaj trzeba dodać że zwierzyna leśna jest w Polsce własnością Panstwa, również zwierzyna łowna. Ostatnia inwentaryzacja łosia odbyła się w marcu 2015, na terenie wojewodztwa (län) Lublin, mającego najwiekszą populację łosi w Polsce. I tam cyfra wyniosła ponad 5.000 sztuk, co w porównaniu do poprzedniej było o 100% więcej. Na tej podstawie (te 100%) przyjęto ilośc łosi w całej Polsce na 28.000 sztuk. To nonsens, zaprotestowały organizacje przyrodnicze i WWF. To jest cyfrą zawyżoną w celu zniesienia moratorium.
      Wilki a łosie – to trudniejsze do oceny, głownie znów z braku dokładnych danych. Wilków w Polsce jest więcej niż w Szwecji i podobnie jak z łosiami ocena wielkości populacji wilczej zależy od odpowiadającego na pytanie. Przyjmijmy średnią cyfrę od 1.500-2.000 sztuk i ich migracje z krajami sąsiednimi są duże. Są one pod ochroną i mają w Polsce większe możliwości pokarmowe niż w Szwecji, ze względu na dużą ilośc saren i jeleni. Owce są w Polsce lepiej chronione niż w Szwecji i dużą rolę odgrywają psy pasterskie, owczarki.
      Wypadki drogowe – tutaj znalazłem tylko informacje Policji – rok 2015 przyniósł w Polsce 345 wypadków drogowych z udziałem zwierząt na drogach i w tych wypadkach zginęło 15 osób.

  1. Matko Boska !, Hubercie Przenajswieszy !. Daniel ze Sarnom sie w grobie – znaczy na patelni – przewracajom po naboznej lekturze powyzszego.

    Schemat jest wszedzie taki sam……zwierzyna – zwierzeta lowne jako “szkodniki” w lesie…….Ale wystarczy zamknac oczy i sobie wyobrazic : Las, lesnika, duzego rolinozerce (losia), gryzonia, owada, jakis mikroorganizm. Ten gosciu w zielonym nadyma sie i mowi ze chroni LAS i dlatego zywemu nie przepusci, Wyrznac, wytruc, zadeptac, wszystko co grozi lasowi. Do cna. Ta karykatura malorolnego z galicyjskiej wsi z czasow ze zwieraczami spietymi do granic na widok kawalka kory zdartej z jakiegos drzewka to obraz i cale podobienstwo wspolczesnego plantatora desek. Mowi sie na niego tez czasami “lesnik”. Czy temu gosciowi rozchodzi siem o LAS ?. NIE. Prosze drogiej parafii, Otusz nie. Drogie Parafiany i Parafianki oraz Parafianiatka. Jemu siem rozchodzi o biomase z tego lasu. Specyficzna forme biomasy w postaci zdrewnialych czesci roslin zwanych drzewami, dla ktorej najchetniej wyrznalby wszystko inne co w LESIE zyje i co LAS tworzy. Lesnik zywemu nie przepusci. Jak Pan Bog sam chcac arbitralnie decydowac czego jest za malo ( desek) i czego jest za duzo ( zwierzyny) w JEGO lesie. Amen. Tymczasem, Droga Parafio rzeczywistosc poza przestrzenia zamknieta w puszce noszonej przez platatora desek miedzy ramionami, czyli zwanej z niezrozumialych powodow “mozgowa” jest duzo bardziej zlozona, kompleksowa i odbywaja sie w niej procesy o duzo wiekszej wartosci rozrywkowej niz scenarusze tworzone miedzy uszami marzacego o materiale na trumny – czyli lesnika. A wlasciwie plantatora desek.

    Po wstepie pare sprostowan. Zwierzyna w Szwecji i poza przedmurzem chrzescijanstwa NIE JEST wlasnoscia posiadacza kawalka ziemi. Jest wlasnoscia niczyja. Res nullius ta zasada sie nazywa. Wymyslili Rzymianie. Dobry pomysl. Wlascicielowi ziemi – lasu, pola itd. (w Szwecji o powierzchni powyzej 2 ha bodajze (?)) przysluguje PRAWO do uzytkowania tego zasobu – w tym wypadku PRAWO do polowania na przebywajaca na JEGO gruncie zwierzyne. Na przedmurzu chrzescijanstwa obowiazuje inna zasada. Zwierzyna (i zwierzeta) oraz drob dziki jest deklarowana jako WLASNOSC suwerena – to jest wynalazek epoki feudalizmu . W formie obowiazujacej obecnie przejety przez Polske Ludowa od Kraju Rad a bezposrednio wlasciwie od Trzeciej Rzeszy. Suwerenem jest u nas Panstwo – Skarb Panstwa , ktory ma podobno gwarantowac mozliwosc PRAWA do korzystania z tego zasobu wszystkim obywatelom. Teoretycznie.

  2. Po wstepnym wstepnie wypada przejsc do konkretow:

    1. Te tysiace losi na milonach hektarow. To jest kompletny bzdet , masturbacja i – przede wszystkim – manipulacja. Te szwedzkie 12 000 losi na 1000 000 czy amerykansko – kanadyjskie 20000 /milion ha mowia tyle samo co “docelowe” 0,5 dzika na 100 ha Polski , ktore ma zapewnic wg. politykow blogostan ASF-owy, szczesliwosc wsrod rolnikow i inne pobozno – zyczeniowe dooperele. Tymczasem czlowiek wyposazony w szare komorki wezmie kalkulatorek, pogoogluje se troche i mu wyjdzie, ze 0,5 dzika na 100 ha – albo 5 na 1000 ha to 160 000 dzikow w calej Polsce – jako stan wiosenny. Daje przy 200 % przyroscie stan jesienny rzedu 480 000 tysiecy sztuk, z ktorych powinno byc pozyskiwane co roku 320 tysiecy, zeby utrzymac “rownowage pszyrodnicza”. Postulat “ograniczenia” populacji dzika w Polsce do 5 sztuk na 1000 ha – jesli go brac powaznie oznacza gigantyczna bzdete – nic wiecej. Tak samo jest z tymi tysiacami losi na milionach km2 w kompletnie roznych uwarunkowaniach, klimatycznych, typach lasu, udzialem przestrzeni otwartych, produktywnoscia biocenoz , zespolem duzych rolinozercow, smiertelnoscia etc. etc……Te porownania Alaski z Litwa i Polska sa w gruncie rzeczy g…no warte. Trza polecic porownywaczom zeby pier….lneli sobie tymi porownaniami w kant stolu lub inna czesc ciala. Albo podali ilosc tez losi na milion hektarow lasu w Tanzanii….To wtedy bedzie zupelnie powaznie. Notabene “optymalna” liczba losi w Polsce wynosi co najmniej 50 000 egzemplarzy. Naukowo stwierdzone – w “Strategii dla losia w Polsce” – opracowanej przez Ratkiewicza Profesora, poblogoslawionej przez inne autorytety – wynika z okreslanego jako “minimalne zageszczenie ” poziomu 5 sztuk na 1000 ha “powierzchni lesnej i bagiennej” warunkujacego podjecie regulacji, na ktora wypada jeszcze z 5-10 lat poczekac. Wienc prosze gospodarza o zastanowienie siem CO i dla KOGO oznacza te zolto – niebieskie 12000 losi na milion hektarow w lesie wikingow.

    2. Czyli drugi bzdet dostrzegalny jak sie czyta nie tylko przy uzyciu okularow ale i szarych komorek : Praffda w rodzaju: “W tym rozdziale ról wilki-łosie-myśliwi są myśliwi przeciwnikami wilka, a wilki sojusznikami gospodarki leśnej.” Trzecia Sp. ksiedza Tischnera. Ten zezarty przez wilka jelen cieszy oko lesnika – bo jednego szkodnika mniej. Krzescijanski plantator desek leci do kosciola zapalic swieczke. A moze wrzuci pinc zloty wiecej ksiedzu proboszczowi na tacke lub namowi kolegow na pielgrzymke do Swientego Miasta coby SLOWU przysluchiwalo sie nie skromne 7000 lesnikow ale 27 000 (w miedzyczasie ekulodzy mogom uwazac na las). Tymczasem zeby wilk tego jelenia mogl zjesc w tym roku, w nastepnym i za dziesiec lat , to lesie musi mieszkac trzy albo cztery razy tyle jeleni co zjada ten wilk z kolegami – gwarantujac trwale i zrownowazone zaopatrzenie wilkow w karme. Karme wpierdalajaca las, az sie trzeszczy. I jesli plantator desek rzeczywiscie kocha wilki , to powinien sie tez cieszyc ze ta karma hodowana dla wilkow wsuwa hodowany przez niego las. Prosta ekologiczna – bez cudzyslowia – zaleznosc, w krajobrazie kulturowym. Ktorej niektorzy nie chca widziec. Jesli wilki zabija wiecej niz sie w lesie urodzi, to wcale nie wyzdychaja z glodu, tylko zwroca sie ku innym zrodlom biomasy oferowanym przez krajobraz kulturowy. Zwierzetom hodowlanym, domowym, odpadkom, czerwonym kapturkom….i wtedy jest bryndza. Jest bardzo piekna praca o historii wilczego “swinskiego cyklu” w Lesie Bialowieskim. Po kazdym powstaniu i wojnie – 1830 – 1863 – 1914 – 1939 wzrastala tam liczba wilkow, ktora byla po przejsciu zaburzen radykalnie redukowana. Przyczyna jest prosta – wojna = redukcja kopytnych/klusownictwo plus zaniechanie redukcji wilkow = wzrost populacji = wieksze zainteresowanie “biomasa udomowiona” = radykala reakcja w postaci tepienia szkodnikow. Proste i jak czkawka powtarzajace sie w kazdym krajobrazie kulturowym. Dlatego lesnik, ujrzawszy tam gdzie wystepuja wilki, zezarte drzewko , nie powinien pomstowac na leniwych ludzkich mysliwych, lecz przykleknac i sie zarliwie pomodlic bo oto Swieta Karma Swietego Wilka siem i swoj apetyt objawila. Naturalnie jesli jest prawdziwym wyznawca praffdy o tym iz: “wilki (sa) sojusznikami gospodarki leśnej”…….gdyz ta zespalawona sosna czy zezarty dab sa ofiarami dla sojusznika, ktory bez tych ofiar by po prostu nie przezyl. Bo co ?. Ma wpierdalac myszy jak jeleni braknie ?. Albo losi ?.

  3. Nic dodać nic ująć. A raczej dodać bo rozsądne. Muszę sobie przypomnieć ks. Tischnera, na szczęście mam go na półce.

  4. Notabene……
    Jesli juz o losiach polski – szwedzkich mowa…..to ten z tego z linku :

    http://www.gryfice.szczecin.lasy.gov.pl/aktualnosci/-/asset_publisher/1M8a/content/sensacyjna-wedrowka-losia-z-niemiec#.V_PhRMnpMuU

    Ciagnie do Szwecji – w kierunku Szwecji. Zeby nie Baltyk to juz dawno bylby byc moze w okolicach Sztokholmu a nie Szczecina – jak Czarniecki przez morze. Moze jak sie cieplej zrobi.

    Mniemanologicznie rzecz biorac, byc moze odezwala sie w nim krew przodka. 4 – letni w tej chwili byk ma zadatki na lopatacza i genetyczny garnitur typowy dla losi z Zachodniej Polski – czyli kampinoskich . A przy tworzeniu populacji polskich losi kampinoskich maczali tez palce Szwedzi. Znaczy moze nie tyle Szwedzi i nie tyle palce, co pochodzacy ze Szwecji byk losia, ktory w zagrodzie adapcyjnej w Kampinosie za czasow PRLu czynil szczesliwymi klepy roznego pochodzenia – przewaznie bialoruskie. No i z tego zrobily sie polskie losie majace – jak widac – pociag do niemieckich stolowek i rodzinnych stron na polnocy. Prawdopodobnie.

    1. Ta ciekawa informacja umknęła mi w ubiegłym roku. A jak się ta wędrówka zakończyła? Został przy polskich łoszach?

  5. Zostal. Odpowiadaja mu widac bardziej rodzime pomorzanki niz dlugonogie blondynki w Szwecji i na razie nie poplynal przez Baltyk . (i nic go nie przejechalo, czy cus takiego….). Prawdopodobnie 6 (?) listopada poleci w pierwszej tivi germanskiej ARD, krotki reportazyk z aktualnymi fotkami. W programie popularno – naukowym “W-wie Wissen”. Moze skleca tez dluzszy material na ten temat. W narodowej prasie mysliffskiej powinno byc cus wiecej w grudniu.

  6. Te 10 lat nie bylo (i nie jest) wiazacymi. Historia losia w Polsce stanowi zreszta doskonala lekcje. Dla wszystkich. Na poczatku lat 90-tych jeden z wyzszych urzednikow plantacji desek polskich o mentalnosci zblizonej do mentalnosci jednego z autorow tego bloga ( deski über alles, money wszystko wprawia w ruch….) zarzadzil calkowita eksterminacje tego gatunku poza obszarami gdzie nie siegala dluga reka plantatorow desek – czyli parkow narodowych. Zarzadzenie calkowicie bezprawne, wg. zasady Tera Kurwa My !!!. Poszlo sie ruchac to zarzadzenie ale losia i tak (prawie) wytepiono. Po pierwsze byl to okres “niepewnosci” przyszlosci modelu myslistffa polskiego, po drugie plantatorzy desek zaczeli leczyc kompleksy. Losie wyrznieto “po Bozemu” zgodnie z najlepszymi tradycjami TZW i najlepszego modela myslistffa pod sloncem. Potem ustanowiono moratorium – dzieki wplywom PZL i protestom srodowisk naukowych. Jednak to “prawie wyrzniecie losia” pozostawilo rodzaj szoku plus pozostawilo gleboka nieufnosc do rzeczywistych zamiarow plantatorow desek wobec konkurentow do tarcicy. No i mamy to co mamy. Tym bardziej iz plantatorzy desek nie sa w stanie zaproponowac przekonywujacych rozwiazan w stosunku do “gospodarowania tym gatunkiem”……Polityka sie zwierzaka tyka jak pies jeza – nie jest on priorytetowym. I jak dobrze pojdzie to moratorium bedzie obowiazywalo 20 lat….Stanowiac dobra lekcje. A czy ktos sie z niej potrafi czegos nauczyc, to juz inna historia….mudlmy siem.

Dodaj komentarz