Antropologiczna diagnoza leśnika Lasów Państwowych.

Diagnoza antropologiczna leśnika Lasów Państwowych.

Diagnoza antropologiczna leśnika Lasów Państwowych.

Agata Agnieszka Konczal, antropolog kulturowy z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, wzięła się w swojej pracy doktorskiej “Antropologia lasu. Leśnicy a percepcja i kształtowanie wizerunków przyrody w Polsce” za bary z tematem bardzo interesującym choć cytat z abstraktu do jej pracy na to nie wskazuje, a mianowicie jak pisze:
“Poniższa praca jest wkładem do antropologii środowiska, w szczególności do antropologii lasu. Skupia się na wpływie grupy zawodowej leśników na tworzenie i przeobrażanie wizerunków przyrody. Opisuje to, iż w ramach polskiego leśnictwa, las nie jest kategorią daną, ustaloną, niezmienną, ale negocjowaną. Powstaje w wyniku zderzenia działań i dyskursów, rozlicznych temporalności, a także czynników poza-ludzkich.”

Opis wzięty z abstraktu prac doktorskich jest rzadko opisem zachęcającym do lektury przez innych czytelników niż promotor, koledzy zawodowi czy ewentualni recenzenci.

Jako jednak były członek zawodowej grupy leśników, w pracy Pani Agaty Agnieszki Konczal określonych jako leśników zatrudnionych przez Lasy Państwowe oraz jako klasyczny maniak leśny tematów leśnych, tych skandynawskich i tych polskich, sięgnąłem z zainteresowaniem po jej pracę.

Nie mam najmniejszych podstaw do określania wartości naukowej prac antropologicznych, poza lekturą, zupełnie nienaukową i w latach młodzieńczych najbardziej znanej książki Bronisława Malinowskiego “Życie seksualne dzikich w północno/zachodniej Melanezji”.
Dlatego mój opis pracy Pani Agaty Agnieszki Konczal będzie amatorską próbą oceny opisu przez nią środowiska leśników oraz ich organizacji Lasy Państwowe, a przede wszystkim próbą oceny wartości końcowych wniosków które wyciąga ona na podstawie swoich opisów.

Jej praca doktorska jest obszerna. Ta dostępna na sieci https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/17940/1/Agata%20A.%20Konczal%20-%20rozprawa%20doktorska%202017.pdf i zawiera aż 365 stron.
Sporo z nich jest napisanych językiem naukowym z wieloma odnośnikami do prac naukowych innych antropologów. Te strony są dla czytelnika, nawet tego zainteresowanego antropologią, ciężkie do przebrnięcia i zakładam że dla leśnika zatrudnionego przez Lasy Państwowe równie trudne do strawienia jak dla antropologa kulturowego leśne Zasady Hodowli Lasu czy zarządzenia dyr. Konrada Tomaszewskiego.

Ale wsród tych 365 stron mamy wiele z niemalże rewolucyjną treścią, rozbierającą organizację Lasy Państwowe oraz leśnika państwowego okiem dziecka z baśni H.C. Andersena “Kejserens nye klæder”.

Spróbujmy przypatrzyć się więc okiem antropologa kulturowego współczesnemu polskiemu leśnikowi państwowemu oraz jego pracodawcy Lasom Państwowym.

Pani Agata Agnieszka Konczal zamierza wydać swoją pracę w formie książki i nie zdziwiłbym się gdyby jej tytuł był w stylu: “Czym jest las? Czyj on jest?” bo oddaje on dobrze temat poruszany przez nią.

Czym jest las? Czyj on jest? takie pytania stawia ona jako początkowe i odpowiedzi jest z jej strony dużo.
Czym jest więc las?

Las jest historią, opowiadaną przez leśnika i przez ludzi w nim mieszkających, historią różnie opowiadaną i pamiętaną.
Pani Agata Agnieszka Konczal opowiada o lesie na przykładzie Bieszczadów i Borów Tucholskich. .

Leśnicy widzą historię w lesie od niedawna, od roku 1989 a zwłaszcza po roku 2000 i reprezentują ją przez działania praktyczne, nazywane przez Agatę Agnieszkę Konczal “leśną mitopraktyką”.
Co to jest?
To wykorzystywanie lokalnej historii, historii Polski oraz historii leśnictwa poprzez łączenie je we wspólny leśny mit narodowy.

Cytuję, str. 38, 39,
“W ramach tego mitu historia lasu staje się historią Polski i na odwrót. Zawiera on przekonanie, że nie ma Polski bez lasu, ale także bez leśnictwa, ani też lasu oraz tegoż leśnictwa bez Polski – kraju, narodu, ojczyzny….
Bohaterami wydarzeń takiego mitu są leśnicy, prezentowani jako ci, którzy w różnych momentach dziejów, zwłaszcza w tych przełomowych, jak wojny, zabory, powstania byli przywódcami, nośnikami, propagatorami narodowych wartości oraz obrońcami ojczyzny – jej najlepszymi synami. …. Polscy leśnicy po roku 1989 stali się specjalistami w zarządzaniu lokalnymi kontekstami pamiętania. Wykorzystują swoją pozycję w miejscowych społecznościach, a także przywileje, jakie daje im praca w silnej państwowej jednostce do przechwytywania i ukierunkowywania miejscowego pamiętania….Leśnicy wykorzystują lokalne pamiętania do tworzenia historii.”

Pani Agata Agnieszka Konczal podaje w swojej pracy obszerne fragmenty wywiadów lub rozmów z leśnikami oraz ludźmi mieszkającymi w Bieszczadach. To jest ta interesująca dla czytelnika częśc jej pracy, w której znika język podobny do cytowanych powyżej fragmentów.

Ale i tworzenie mitu poza lasem przez współczesnego polskiego leśnika zawiera jej interesujące uwagi i lżejszy język.

Mit Świętych Gajów, mit munduru leśnego, mit postaci dyrektora Adama Loreta, mit pomijania komunistycznej przeszłości jak i przedwojennych właścicieli dzisiejszych polskich lasów państwowych należy do tych poza leśnych.

Dla mnie osobiście wartość wymienionych mitów można przedstawić słowami dyr. Piotra Grygiera na uroczystości 90-lecia regionalnej dyrekcji lasów państwowych w Poznaniu: cytuję, str. 57 – „To najlepsze drewno, wytworzone przez naszych poprzedników, chcemy sprzedać w sposób godny. To co jest dziś jest efektem historii”.
Słowa dotyczyły aukcji drewna dębowego w Krotoszynie ale słowo “drewno” łatwo przychodzi zastąpić słowem “mity” aby ocenić i docenić wartość mitów leśnych dla polskiego leśnika.
Sprzedającego godnie czyli drogo dęby “wyprodukowane” przez najzupełniej niepaństwowego leśnika, czasem w dodatku niepolskiego, ale o tym ten polski państwowy współczesny leśnik już milczy.

W zasadzie każdy temat który porusza Pani Agata Agnieszka Konczal jest intrygująco aktualny i w tym widzę dużą, może największą wartość jej antropologicznej pracy.

Weźmy np. wątek zatytułowany W obronie polskich lasów oraz tzw. Leśne burze określane jako Zamach na lasy, str. 94, który znów zaczynamy przeżywać w ostatnich dniach na wskutek sejmowej uchwały o przejęciu przez Krajowy Zasób Nieruchomości podobno aż 600.000 ha od Lasów Państwowych.
Jak trwoga do Boga czyli Ojca Tadeusza oraz Radia Maryja i wywiad Pani Anny Malinowskiej, podającej taką cyfrę dobitnie to poświadcza, zgodnie z podobnymi opisami podobnych akcji i pomocy Kościoła dla Lasów Państwowych, wspominanych również przez Panią Agatę.
Czeka Polaków znów zbieranie podpisów przez leśników stojących przed kościołem? Oraz protesty leśnych związkowców? W imię czego? Obrony lasów, Lasów Państwowych i przywilejów związanych z zatrudnieniem w LP? Obrony polskości reprezentowanej przez urzędnika Lasów Państwowych ale nie przez urzędnika Krajowego Zasobu Nieruchomości? W obronie wysoce problematycznych 4% powierzchni zalesieniowej Polski? Podobnych pytań można postawić sporo.

Inne tematy to Las naturalny, Dzikość natury, Działalność leśnika w poszukiwaniu i tworzeniu naturalnego lasu, Prawdziwy las.
Te rozdziały powinni przeczytać zarówno ekolodzy jak i praktycy leśni zamknięci w swoich interpretacjach zwłaszcza w dyskusji na temat Puszczy Białowieskiej.
I zmienić swoje zdanie na temat zabierania głosu na tematy leśne przez ludzi nie mających wiedzy tzw. eksperckiej czyli nabytej na wydziałach leśnych wyższych polskich uczelni.

Rola map i dokumentacji w praktycznej pracy leśnika, podejście do tzw. gatunków inwazyjnych, las naturalny a las dziki i w związku z tym niechęć leśnika Lasów Państwowych do leśnika Parku Narodowego, to inne zagadnienia.
Wymieniony Park to Bieszczadzki Park Narodowy.

Rozważania o roli map w codziennej pracy leśnika prowadzą Panią Agatę (cytat, str. 147) do pytania:
“Czego nie widzą leśnicy (lub czego leśnicy nie chcą widzieć)? “
Widzą mapy PUL i dalej plany PUL, podpisane przez Ministra i jest to podpis święty.
Ale np. zabytki archeologiczne, ostoje i miejsca rozrodu zwierząt i ptaków objętych ochroną nieujęte w PUL są niewidoczne i stwarzają tylko problem.
Co nie oznacza że leśnicy nie usiłują takich problemów rozwiązać ale zmaterializowanie lasu na mapie i w planie PUL ma tak ogromne znaczenie iż powoduje oderwanie tego lasu od rzeczywistości.

Podaje ona przykład nadobnicy alpejskiej, strona 158, odkrytej w jednym z nadleśnictw bieszczadzkich, daje również przykład czeremchy amerykańskiej, strona 162, szybko przekształconej w latach 1980 z gatunku pożytecznego w chwast.

Mnie osobiście spodobał się rozdział zatytułowany “Las Was powita a ludzie ugoszczą” o pracy edukatorki leśnej w Borach Tucholskich. (Strona 219)
Już pierwsze zdanie nastraja do niej przychylnie (cytat, strona 219) – “Lubiła swoją pracę, bo jak mówiła, mogła się w niej wygadać i na dodatek wszyscy wkoło musieli jej wtedy słuchać.”
Ale na zakończenie opisu jej pracy pyta Pani Agata również:
(Cytat, strona 222) „Las Was powita, a ludzie ugoszczą”. ‘Niemniej, co to właściwie oznacza w ramach zrównoważonej, wielofunkcyjnej gospodarki leśnej, która zakłada, że las jest dobrem i odpowiedzialnością wszystkich obywateli, w tym jak i w przyszłych pokoleniach?
Póki co nie oznacza to współdecydowania ani tym bardziej współodpowiedzialności.”

Tutaj przychodzi mi na myśl niedawne żądanie ministra Jana Szyszko dotyczące podpisywania deklaracji współodpowiedzialności przez naukowców mających inne zdanie niż minister. Nie rozumiem oburzenia tych naukowców – przecież wystarczy tylko zażądać od ministra podpisania przez niego deklaracji współdecydowania…

Pani Agata Agnieszka Konczal stawia wiele podobnych niewygodnych pytań i wyciąga wiele niewygodnych wniosków.

W rozdziale “Las jest wiedzą (ekspercką) pisze o Narodowym Programie Leśnym, tym odłożonym aktualnie i miejmy nadzieję chwilowo, do lamusa.
Występowała tam w roli eksperta, wysłuchanego grzecznie ale z obojętnością, przez prawdziwych ekspertów od lasu, czyli leśników w mundurach. Była uprzejmie ignorowana. Ale traktowana, jak powiedział jeden z leśników, jako “nasza”.

Pani Agata Agnieszka Konczal jest na całe szczęście niezupełnie “nasza”. Reprezentuje ona swoje zdanie, zdanie antropologa, a nie zdanie zgodne z tym które ma leśnik zatrudniony przez Lasy Państwowe.

W rozdziale Las relacji i Polowania dygnitarzy oraz Las z wilkiem i Las, krajobraz bez wilka (strony 297-304) podejmuje ona znów tematy bardzo aktualne – relacja lokalne władze a leśnicy a organizacje ekologiczne, pokazując jak bardzo te relacje są złożone.

Czym więc jest las w jej ujęciu?
To historia, to postsocjalistyczna teraźniejszość, to naturalność a nie dzikość, to zasób, to wiedza (ekspercka), to wielogatunkowy krajobraz.
I czyj on jest?
Odpowiedz jest prosta.
Tego lub tych którzy opanowali spojrzenie na las w tym ujęciu oraz je praktykują.

Praca Pani Agaty Agnieszki Konczal powinna być przestudiowania przez leśnika niebanalnego i myślącego, a takich, mam nadzieję, nie powinno brakować wśród pracowników Lasów Państwowych.
Powinna być analizowana przez leśników nie zadowalających się programami działania z którymi przychodzi każda kolejna, rządząca Lasami Państwowymi, ekipa.

Powinna być przemyślana przez leśników którzy wiedzą że las państwowy jest czymś więcej niż Lasy Państwowe.
Przez leśników wiedzących że odpowiedź na pytanie Czym jest las państwowy w Polsce? Czyj on jest? dojrzała do odpowiedzi decydującej o przyszłości kolejnych jubileuszy Lasów Państwowych. Oraz Lasów Państwowych.

Ale nie tylko przez leśników. Jej praca powinna być czytana przez wszystkich zainteresowanych lasem i sądzę że będzie czytana.

Jej nieekspercka wiedza pokazuje że dzisiejsze, tak eksponowane eksperckie spojrzenie leśnika na las jest właśnie tylko eksperckim, nie wystarczającym do zrozumienia wielogatunkowego krajobrazu leśnego.
I mam nadzieję że aby zrozumieć co Pani Agata Agnieszka Konczal ma na myśli używając tego określenia, sięgnie po jej książkę wielu tzw. ekspertów oraz zwykłych nie ekspertów.
Warta jest tego mimo czasem eksperckiego, antropologicznego języka.


Zdjęcie: depositphotos

 

 

 

 

 

Jedna myśl na temat “Diagnoza antropologiczna leśnika Lasów Państwowych.

  1. “Czeka Polaków znów zbieranie podpisów przez leśników stojących przed kościołem? Oraz protesty leśnych związkowców? W imię czego? Obrony lasów, Lasów Państwowych i przywilejów związanych z zatrudnieniem w LP? Obrony polskości reprezentowanej przez urzędnika Lasów Państwowych ale nie przez urzędnika Krajowego Zasobu Nieruchomości? W obronie wysoce problematycznych 4% powierzchni zalesieniowej Polski? ”

    jakbym czytał Trybuna Ekologów 🙂 ten sam model konstruowania obrazu 🙂

    “I zmienić swoje zdanie na temat zabierania głosu na tematy leśne przez ludzi nie mających wiedzy tzw. eksperckiej czyli nabytej na wydziałach leśnych wyższych polskich uczelni.”

    Uważam, że doszło to już do takiej postaci zaawansowania manipulacji w komunikacji, że powinni się tym też zająć SpinBusterzy. Dopiero zacząłem tę pracę czytać, ale nie wygląda na to by jakoś znacząco odstawała od znanego mi już modelu kompilowania – poprzez mieszanie różnych użytkowych narracji czy aspektów – obrazu sumującego’

    “las naturalny a las dziki i w związku z tym niechęć leśnika Lasów Państwowych do leśnika Parku Narodowego”

    Podejrzewam, że ta ‘niechęć’ nie pozycjonuje sie w takiej płaszczyźnie, zwłaszcza, że wielu leśników parkowych robi przebudowy (wcześniej szacunki brakarskie), na bazie których pozyskuje niechciane (głównie świerka) drewno – sprzedawane tym samym (co w LP) odbiorcom drewna. Trudno w tym kontekście mówić o ich miłości do lasu naturalnego :):) A właściwie mi trudno, Wam, tam z daleka łatwo :):)
    Stawiam na to, że wielu leśników Parkowych nie chciałoby zarabiać tyle ile leśnicy w LP gdyby konsekwencją tego pułapu przychodów było takie zaangażowanie terenowe i około-produkcyjne jak w LP. Stawiam na to, że wygodniej jest narzekać na niskie pensje w PN wobec LP i nie przenosić się do LP (w kierunku tych pensji). Zjeść ciastko i mieć ciastko.

    “Rozważania o roli map w codziennej pracy leśnika prowadzą Panią Agatę (cytat, str. 147) do pytania:
    „Czego nie widzą leśnicy (lub czego leśnicy nie chcą widzieć)? „
    Widzą mapy PUL i dalej plany PUL, podpisane przez Ministra i jest to podpis święty.
    Ale np. zabytki archeologiczne, ostoje i miejsca rozrodu zwierząt i ptaków objętych ochroną nieujęte w PUL są niewidoczne i stwarzają tylko problem.
    Co nie oznacza że leśnicy nie usiłują takich problemów rozwiązać ale zmaterializowanie lasu na mapie i w planie PUL ma tak ogromne znaczenie iż powoduje oderwanie tego lasu od rzeczywistości.”

    jeśli ‘nie są widoczne’ to nie stanowią problemu. Jeśli stanowią problem – to są widoczne. Dodam opowieść o czymś, czego w wspaniałej i nowoczesnej Szwecji na pewno nie ma. W Bieszczadach leśnicy (kilku, których znam dobrze a są w swoich leśnictwach już trochę) znają lokalizacje gniazd w swoim leśnictwie, przypuszczam, że nawet większej ilości niż polujący na tych leśników ekolodzy. Z mojej wieloletniej obserwacji ta ich wiedza jest na bieżąco aktualizowana (coroczne rekonesanse terenowe), zwłaszcza w razie pojawiania się w tych okolicach z pracami leśnymi. Nie widzę też sensu uwzględniania przez PUL obecności gniazda orlika ze względu na jego wyłącznie lęgową obecność (jesienią-zimą-wiosną te tereny mogą podlegać ingerencji) oraz ze względu na prawne ograniczenia w upublicznianiu dokładnej lokalizacji takich miejsc. Dlatego też Wasze konkluzje (“ostoje i miejsca rozrodu zwierząt i ptaków objętych ochroną nieujęte w PUL są niewidoczne i stwarzają tylko problem”) wydają mi się demagogicznie nadmuchane na potrzeby autora frazy.
    Co do architektury (historycznej, archeologicznej) na ten moment takie miejsca zaczynają mieć wartość w budowaniu wartości turystycznej w obszarach LP. Wiem, bo śledzę aktualnie inicjowany taki projekt i obserwuję rosnące ciśnienie na posiadanie takich ‘wartości’ w obrębie LP. Dodam, że znam takie same miejsca w obrębie BdPN, do których oficjalnie nie ma żadnego dostępu. ZERO. Autorka pisze o tym modelu ‘ukrywania zabytków archeologicznych’ (na terenach lasów porolnych) przed społeczeństwem – przez leśników Parkowych? Zonk?

    “las jest dobrem i odpowiedzialnością wszystkich obywateli, w tym jak i w przyszłych pokoleniach?”
    W jakiej formie (poza ostrożnością przeciwpożarową czy nie-śmieceniem) las jest wg kogokolwiek ‘odpowiedzialnością obywateli’? Chyba, że chodzi o postulowaną przez Inicjatywę Dzikie Karpaty ‘naszo-lasowość’ i moją – idącą za tym – propozycję, by lasy (np w formie sprzedawalnych akcji /udziałów/ społecznych) rozdać wszystkim obywatelom i poczekać na to co z nimi (i swoimi lasami) zrobią, a dokładniej komu (np jakiemuś przekonującemu Wielkiemu Doktorowi Ekologowi opowiadajacemu o jego Wielkiej Misji Skupywania Lasów W Celu Ich Ochrony) – sprzedadzą z ulgą. Tam będzie widać tę współodpowiedzialność. I naiwność. I pozbycie się problemu.

    Jak dla mnie to słowo ‘antropologia’ jest w kontekście tej pracy nieco przesadzone (sugeruje poziom naukowy, którego aż tak bardzo nie dostrzegam). Wyczuwam natomiast coś, czego w obszarze nauki (i metod badawczych) zawsze się obawiam – ideowość. I nastawienie.

    Sam powoli zagłębiam się w coś ocierającego się o antropologię kulturową ale i różne aspekty krajobrazu, relacje człowieka z nimże, także w obszarze powyżej analizowane pracy (lesnicy mieszczą się w puli moich bohaterów).
    Zluzowany język (i metoda pochylenia się) powyższej analizy nt pracy Pani Konczal niewiele moim zdaniem komukolwiek do czegokolwiek wniesie.
    Doradzałbym też zmianę (uporządkowanie, przeprojektowanie) stylów typografii, kompletnie nieczytelna robi sie tutaj architektura informacji tych tekstów i cytatów. Nie jest to obecnie przyjazne, nie wiem jak przekłąda sie na statystyki.

Dodaj komentarz