Inteligentny leśnik a jego pracodawca.

Kim jest inteligentny leśnik?

Jaki powinien być inteligentny leśnik? Czy inteligentny leśnik znajduje miejsce w polskim leśnictwie? Czego oczekuje inteligentny leśnik od siebie i swego miejsca pracy? I jak ja widzę inteligentnego leśnika?
To kilka pytań na które nie tak łatwo znaleźć odpowiedź, bo jak opisać inteligentnego leśnika? Każdy kto ukończył uczelnię uniwersytecką powinien być inteligentny i na ogół sądzę że jest. Podobnie i przyszły leśnik. Jak ta inteligencja jest później zachowywana przez jego pracodawcę? Różnie to prawdopodobnie bywa i moje osobiste doświadczenie nie świadczy najlepiej o dawnym pracodawcy, komunistycznych Lasach Państwowych.
Wtedy jednym z niewielu do wybrania, a nawet jedynym.
Twórca tego bloga też nie ma najlepszych doświadczeń, najzupełniej współczesnych o czym pisał tutaj:

Czy w Lasach Państwowych pracują dobrzy menadżerowie?

Załóżmy więc że inteligencję leśnika zachowują lub marnują jego pracodawcy.
Jacy powinni być aby ją zachowali a jeszcze lepiej, aby rozwinęli? I zarazem jaki powinien być leśnik aby mógł zachować i rozwinąć swoją inteligencję?


Zapytajmy leśnika

Gdyby postawić to pytanie leśnikowi zatrudnionemu u jego głównego w dalszym ciągu krajowego pracodawcy czyli w Latach Państwowych, odpowiedzią mogłoby być niezrozumienie pytania, a nawet śmiech – zachować i rozwinąć swoją inteligencję? W sytuacji kiedy pracodawca wymaga posłuszeństwa i potrafi je wymusić?

No istotnie, w podobnej sytuacji jedynym śladem pozostałej po studiach inteligencji jest inteligencja zrobienia kariery poprzez postawienie na dobrego konia pociągowego w postaci partii, kościoła lub koneksji rodzinnych. Jak i zdobywanie biurokratycznej perfekcji oraz opanowywanie nowych narzędzi pracy, co daje iluzje zachowania resztek uniwersyteckiej formy intelektualnej.

Czy w tej sytuacji, zwłaszcza gdy gospodarstwo zatrudniające większość polskich leśników powołuje się na swoją 90-letnią tradycję, nie nadszedł dla inteligentnych leśników czas na postawienie ultimatum dla Lasów Państwowych – postawcie na nas, w przeciwnym wypadku zmuszeni będziemy nazywać was otwarcie Lasy Przeciętne?

Ale czy taka groźba poskutkuje na przeciętność Lasów Państwowych a nie wywoła np. rozweselenia? Ta firma wie że kandydatów jej nie zabraknie dopóki będzie dobrze płacić. A że kandydatów przeciętnych? Takich mi potrzeba, odpowie każdy dyrektor i nadleśniczy.

Lasy Przeciętne?

Przeciętność jest i była zawsze preferowana, w każdej administracji, nie tylko leśnej i nie tylko państwowej.
Ta leśna szczyci się jednak, i to oficjalnie, posiadaniem w swoich szeregach wielu hobbystów i ludzi o wszechstronnych lub oryginalnych zainteresowaniach. I jest to na pewno prawdą bo sam takich spotykałem przed 40 laty.
Ale wtedy można się zapytać dlaczego ta wszechstronność pozostaje na uboczu organizacji Lasy Państwowe i nie przenosi się automatycznie na tzw. ścieżki kariery. Dlaczego o tejże karierze decyduje od 70 lat (bo nie będę wyciągał już lat przedwojennych) przynależność partyjna? Kościelna? Rodzinna?

Do zrobienia kariery w Partii niepotrzebna jest przecież wszechstronność czy oryginalność a wręcz przeciwnie. Czy więc inteligentny leśnik, chcący coś osiągnąć w gospodarstwie Lasy Państwowe musi postawić dzisiaj, podobnie jak wczoraj i przedwczoraj na przeciętność Partii czy jej Prezesa? Tak, taka będzie jego odpowiedź. I ta przeciętność szybko pozbawi go inteligencji.

Państwowa Przeciętność

Ale przeciętność Lasów powinna inteligentnego leśnika doprowadzić do zastanowienia się nad drugim członem nazwy swojego gospodarstwa – Państwowe.
Od 70 lat ma leśnik wbijane do głowy frazesy, ostatnio silne, o unikatowości owej państwowości leśnej. I wierzy w nią, bo niewielu jest leśników polskich, urodzonych w ciągu ostatnich 70-lat, którzy doświadczyli innej organizacji i innego stylu pracy.

Ale inteligentny leśnik, szukający spełnienia się w swoim zawodzie i znający przynajmniej język angielski, znajdzie dzisiaj już inne możliwości niż administracja państwowa. Oraz porównujac tą polską państwową, z innymi, w innych krajach, dochodzi szybko do niespecjalnie pochlebnych dla swej rodzinnej organizacji, wniosków.

Bo zauważy np. że straż leśna może być niezależna, w dodatku prywatna, że strażnik leśny może postawić na karierę w swoim zawodzie czy w swojej firmie, świadcząc usługi leśnikom. Bez konieczności nazywania się służbą.
Bo zauważy że edukator leśny może być niezależny, w dodatku prywatny i może postawić na swoją firmę i swoją karierę, świadcząc usługi leśnikom. Bez konieczności nazywania się służbą.
Bo zauważy że organizator leśnych biegów, marszów, zbierania grzybów, festynów i podobnych rozrywek dla ludności może świadczyć usługi leśnikom, rozwijając swoją firmę. Bez konieczności nazywania się służbą.
Bo zauważy że wiele jego dzisiejszych i klasycznych zajęć leśnika zniknęło w innych krajach, wyeliminowanych przez technikę albo po prostu organizację i zlecenie ich firmom prywatnym.
Bo zauważy, przyglądając się innym krajom, że jego praca, w polskich Lasach Państwowych, jest istotnie unikatowa. Ale niekoniecznie z pozytywnym oddźwiękiem.
Mimo służby. A może z powodu niej.
Przykładów jest więcej.

Strach przed zmianami

Inteligentny leśnik zauważy też szybko że lasy prywatne w innych krajach dają nieskończenie więcej możliwości kariery a przede wszystkim zarobku niż te polskie, państwowe. A zwłaszcza możliwości wyboru czy zmiany pracy, gdy chce szukać pracy lepszej czy innej. Szczególnie ta ostatnia możliwość, szansa na szybkie znalezienie dobrej, leśnej pracy poza Lasami, jest mu, pracownikowi administracji Lasów Państwowych, zupełnie nieznana w dzisiejszych czasach.

Dlaczego więc dzisiejszy inteligentny leśnik, pracujący w Lasach Państwowych, boi się, jak święconej wody, myśli czy, Boże Broń, działania zmierzającego do zmiany formy, przynajmniej organizacyjnej, swojej firmy? Czy nagle, w obliczu zmian, przestał być inteligentny? Przecież wie, że powinien dać sobie rady.

Wie ale boi się ryzyka. Preferuje przeciętność ale pewną. Przeciętność pewnej, w pewnym stopniu, pracy.

Inteligentny leśnik stawiający dzisiaj w kraju na własną inteligencję niespecjalnie więc może liczyć na jej zachowanie podejmując pracę w Lasach Państwowych. Zresztą, po odbyciu stażu w jednostkach LP powinna mu własna inteligencja zdecydowanie to odradzać.

Ja osobiście widzę

Ja osobiście widzę młodego i inteligentnego leśnika, tego po stażu, podróżującego po świecie przez pierwszych kilka lat, podróżującego w poszukiwaniu doświadczeń, szukającego pracy odpowiedniej do swoich kwalifikacji, szlifowaniu języka. I szlifowaniu własnej inteligencji.
Może istotnie nadejdą kiedyś lepsze czasy dla inteligentnych leśników. I może kiedyś gospodarstwo Lasy Państwowe postawi na ludzi z inteligencją a nie z legitymacją partyjną, kościelną czy rodzinną.

Ludzi inteligentnych w Lasach Państwowych nie brakuje, ale…

To wszystko zupełnie nie oznacza że brakuje dzisiaj w Lasach Państwowych ludzi inteligentnych.
Absolutnie nie. Ale jest to inteligencja określona przez Lasy, zaprogramowana w pracownikach już po kilku latach służby i wymazująca tą wzorową dla mnie, uniwersytecką, świeżą, ciekawą świata i nie bojącą się nowości czy konfliktów, inteligencję negowania a nie przytakiwania.

Właśnie inteligencja negowania i posiadania własnego zdania, inteligencja oparta na inteligencji a nie na koneksjach, jest moim zdaniem, pewnego rodzaju wskaźnikiem rozpoznania wśród już doświadczonych leśników leśników inteligentnych.
Którzy powinni być preferowani przez nadleśniczych. Tych inteligentnych.

WP a LP

Kończąc tą kronikę natknąłem się na informację że żołnierze WP mogą oglądać tylko pewny program telewizyjny. Ich generał tak im nakazał.
Też nowość. Szeregowcom LP taki generał nie jest potrzebny. I tak oglądają tylko Lasy FB…
Ehh te generały…Wysłać ich na nauki inteligencji do LP…


Zdjęcie tytułowe autorstwa W 795.wrzuta.pl

11 myśli na temat “Inteligentny leśnik a jego pracodawca.

  1. Znaczy tak……to jest bardzo cieniuchny lod po ktorym poruszaja sie gospodarze….Mozna tylko zalecic lektore Karola_ktoremu_sie_nie_stawia_pomnikow_w_Polsce Marksa. W celu nawrocenia siem. Byt bowiem okresla swiadomosc. Nie odwrotnie.

    Z ta inteligencja to jest mianowicie tak : Trzeba sobie zadac pytanie – kto jest inteligentniejszy ? – Albert Einstein czy anonimowy kanibal z Papui Nowej Gwineii ? 99.999999 % wskaze na teorie wzglednosci i powie Albert. Tymczasem wystarczy Alberta teleportowac do dzungli na anypodach, zeby okazalo sie, ze ta einsteinowska inteligencja starczy mu na dwa dni. No…moze trzy. Potem wyladuje w kotle i skoczy jako rosol z makaronem, przy konsumcji ktorego warto sie zastanowic na co byla Albertowi ta cala wiedza, inteligencja, geniusz i znajomosc fizyki ? . No.. na jaki ch ….j bylo mu to potrzebne skoro rezultat streszcza sie do oczka tluszczu plywajacego w zupie ?….Moze ten kanibal i jego koledzy przezywajacy w tych warunkach nie dwa albo trzy dni ale 30 – 40 lat (do emerytury) sa inteligentniejsi niz wszystkie einsteiny tego padolu razem wziete ?…..Ale czy une wynalazlyby teorie wzglednosci ?………….Moze – oceniajac tak rozciagliwe jak guma od majtek przecudnej rzeczniczki LP , pani Malinowskiej polecie jakim jest “inteligencja” lesnika, nalesnika oraz podlesnika warto ocenic jego znaczenie z kompletnie innej perspektywy ? i punktu siedzenia ? …..

  2. Ja to taki idealista, nękany Mickiewiczem i jego Odą w dawnych czasach. Tak więc sobie marzę aby leśnik próbował nad poziomy, tych LP…i przy okazji je zawyżał…

  3. Problem wypada tez postrzegac z perspektywy historyczno – bilogoczno – ewolucyjnej – nie tylko idealistyczno – romantycznej.

    Po pierwsze nie wiadomo tak naprawde co to ta inteligencja jest – niby sie ja mierzy, niby sa kryteria ale jak sie na to blizej popatrzy to pod mostami spi sporo ludzi z wysokim IQ a na stolkach szefow siedza niekoniecznie ci z tym najwyzym we firmie wspolczynnikiem inteligencji.

    Po drugie wzlatywanie nad poziomy konczy sie ponadproporcjonalnie czesto spadkiem na ryja. Potem jest mokra plama. To jest ryzyko. A inteligeni ludzie cechuja sie miedzy innymi tym, ze potrafia realistyczne ocenic ryzyko i gdy jest zbyt wysokie – nie podejmowac go. Inwestujac energie, wiedze i posiadane zasoby w przedsiewziecia dajace PEWNY zysk. Spekulanci gieldowi gromadzacy miliardowe sumy wcale nie sa inteligentniejsi niz reszta. Wystarczy popatrzec ilu ludzi sie w to bawi, ilu nalezy do wygranych, a ilu do przegranych – ocenic ryzyko i dopiero potem “inteligencje”.

    Po trzecie wreszcie, jest cus takiego jak inteligencja kolektywna – posiadaja ja spoleczenstwa, panstwa, organizacje, instytucje, grupy, rodziny nawet…..LP tez. LP posiada na pewno wysoka inteligencje grupowo. Jest to organizm, ktory w niekorzystnych warunkach siedliskowych – tendencje turbokapitalistyczne, neoliberalizm jako wyznanie politycznie dominujace etc. W tym wlasciwie nieprzyjaznym biotopie trwa i mozna mowic o rozwoju choc nie bez zgrzytow. Ten organizm funkcjonuje tez tak jak funkcjonuje bo jest stosownie zorganizowany – najwyrazniej adekwatnie do panujacych warunkow……No ale w tym organizmie nie ma miejsca na wzloty pojedynczych organow czy komorek. ……Ale to nie znaczy, ze nie ma miejsca i nie ma inteligencji, indywidualnej aktywnosci….Nie przesadzajmy..:))))

  4. Zgadzam się z inteligencją LP jako organizacji, no bo przecież przetrwała te 92 lata. Ale moja interpretacja inteligencji leśnika jest bardzo osobista, jest to jak napisałem inteligencja leśnika który ma swoje zdanie, potrafi stać przy nim i potrafi je obronić. Abstrahując od różnych interpretacji słowa “inteligencja” to będziemy mieć za kilka dni spęd leśników i myśliwych oraz urzędników w lasach całej Polski. Wielu bez wątpienia inteligentnych ludzi skupi się na działaniu niespecjalnie inteligentnym ale wymuszonym z kolei przez człowieka będącego inteligentnym politykiem, w celu policzenia również inteligentnego zwierzaka.
    Inteligentni leśnicy i myśliwi wiedzą doskonale że jest to bezsensowne, ale nie protestują.
    Czyli ich inteligencja ograniczy się do wzruszenia ramionami, pokiwania głową i wykonania głupoty, kolektywnie.
    Ten tekst na temat inteligencji leśnika napisałem po przeczytaniu informacji o planowanej inwentaryzacji dzika. Wygląda na to że rozwój w kraju sytuacji tzw. dziczej świadczy przede wszystkim o inteligencji tego zwierzaka.
    Rozumiem jednak że trzeba uspokoić tzw. opinię publiczną, podać cyfrę, zaplanować odstrzał, wykazać się działaniem itp. inteligencją polityczną. Co nie oznacza że to wszystko jest inteligentne, przeciwnie.
    Moje rozważania na temat inteligencji leśnika to w zasadzie próba znalezienia wśród braci leśnej i myśliwskiej leśników i myóliwych znających bajki Andersena.

  5. No coz, gospodarz prowokuje do podjecia paru watkow…..LP i PZL sa w pewnym zakresie pokrewnymi – obie struktury sa peerelowskiego bicia, zarzadzaja dobrem wspolnym, wisza na politycznych smyczach albo lancuszkach. Funkcjonuja bo tak jest wygodnie. Wszystkim – albo wiekszosci , choc odczuwalne sa pomruki. Mimo to jest easy…..

    Z tym liczeniem dzikow …..nie wiem czy to sie gdzies poza Polska – moze demoludami ? oraz niekorymi kantonami szwajcarskimi ? – prowadzi.( jak juz to inaczej) W tle “sytemu” oborowego polegajacego (opartego) na liczeniu zwierzyny, najezonego sprzecznosciami i pozbawionego logiki kraza duchy pereelowskiej gospodarki nakazowo rozdzielczej…..Szkoda, ze tu nie mozna wrzucac obrazkow…… W kazdym badz razie to zostalo wprowadzone mniej wiecej w tym czasie gdy gospodarz zaczynal kariere plantatora desek. I tak zostalo – stajac sie dogmatem. Wszyscy wiedza, ze ten system nie funkcjonuje tak jak ma funkcjonowac (tutaj bylby potrzebny dluzszy wywod). Prowadzac do problemow w obie strony. Tzn. wytepiono (prawie) w ten sposob losia, dano popalic kurakom z jednej strony – z drugiej brak jest “kontroli” dzika czy jeleni w niektorych regionach. Zwierzyna drobna to osobny rozdzial. Mimo to ten system oborowo peerelowskiej inwentaryzacji trzyma sie dobrze, ma range ustawy i bedzie trwac. Bo wszystkim – przynajmniej najwazniejszym aktorom jest z nim wygodnie. Lesnikom, mysliwym, polityce i….naukowcom odpowiedzialnym za nauki mysliffskie. Przyczyna lezy tez w braku alternatyw dla systemu zarzadzania populacjami opartego o Zasady Oborowe i RPL oraz WPL. Stare grzyby “zarzondzajonce” myslistffem nie wyobrazaja sobie niczego innego. Dolom to wsio rybka. Wiosna br. miala miejsce proba podjecia dyskusji na ten temat – szukania alternatyw. Zalozeniem koferencji byla luzna dyskusja w celu oceny tych oborowych rozwiazan, postawienia wnioskow – szukanie alternatyw. Przebieg wykazal, ze opoka oborowosci sa u nas wlasciwie naukowcy od myslistffa(logiczne zreszta) ….Impreza pokazala tez granice takiego “podskakiwania” – szukania alternatyw. …Bloch Nasz Wszechmogacy zaczal weszyc spisek , rewanzystowskie knowania i przy pomocy paru telefonow sprowadzil towarzystwo na ziemie. W slady BNW poszedl derechtor i sprawa sie zalatwila. Miala miejsce potem zgodna z linio wspolna nasiadowa przewodnich sil przewodnich sil lesno – mysliffskich ale w duzym stopniu top secret. Pewien “przeblysk” tam tez mozna bylo zauwazyc jak donosza TW. Ale rewolucji nie bylo. Wiec sie dziki liczy.

    A inteligencja nakazuje w tym liczeniu wziasc udzial. Bo nie oplaca sie podskakiwac. To nic nie da. Mudlmy siem – jest w tej chwili najinteligentniejsza reakcja.
    pozdr

  6. Dobry komentarz i dobra definicja inteligemncji. Ja często podchodziłem do życia na sportowo, co nie zawsze wychodziło mi na dobre, ale myslę że taka inwentaryzacja jest dobrą okazją dla ogłoszenia przez Nadleśnictwa coś w rodzaju Ogólnopolskiego Rajdu Zbiega Służb Mundurowych. Który to zbieg, jak to zbieg na ogół inteligentny, siedzi lub leży w parkach miejskich. Albo może wyręczę nadleśnictwa w takim otwarciu Rajdu?

  7. W odniesieniu do dzika bylbym za przeprowadzeniem inwentaryzacji przy pomocy metody pedzen probnych w ramach polowan zbiorowych. Czesc dzikow mozna policzyc przy tej okazji bardzo dokladnie. Reszte jak zwykle. To byloby jednym z inteligentniejszych zachowan w obliczu tej farsy…..;))))

  8. No właśnie. To w zasadzie jedyna pewna cyfra, ta z polowań , no powiedzmy w dużym przybliżeniu. Jak obserwuję tutejsze dyskusje i rzucane w nich cyfry, to można wyczuć rachunek – co roku strzelamy te 30-40% łosi i pozostaje mam te około 300.000. Z roku na rok i nikt nie czasu czy środków na jakieś tam inwentaryzacje.
    Ale z drugiej strony koła dyskutują w czasopismach czy na sieci jak to jest z tą faktyczną ilością, na terenie koła.
    Czasem strzela się zdecydowanie mniejszy przydział, bo choroby, bo wilki i nikt nie robi z ogólnokrajowej inwentaryzacji i jej cyfry czegoś nadzwyczajnego. To znaczy przeprowadzono ostatnio np. coś w rodzaju oceny ilości dzików w jednym z województw, z tym z głośnymi rolnikami i postanowiono wziąć się bardziej za dziki.
    Ale te tutejsze wzięcie jest trochę inne, bo dzik to własność farmera, często będącego myśliwym i równocześnie sprzedającego prawo do odstrzału, w przypadku dzika tanio. Jakoś więcej ludzi może zarobić na dziku. Dziczyzna z dzika jest np. mocno reklamowana w sklepie i droga.
    To co chcę powiedzieć to że mam silną niewiarę w urzędnicze i państwowe rozwiązania tego typu. Minister, dyrektor, zarządzenia a teren robi po swojemu. Na szczęście. Dać mu w tej urzędniczej Polsce wiecej władzy czy innej władzy i może nie byłoby podobnych problemów. No chyba że urzędnicy już wszędzie.

  9. Znaczy to jest deczko skomplikowane – dzik to nie jest los, los to nie jest dzik, te zwierzeta maja kompletnie inna biologie. Inaczej reaguja na smiertelnosc w obrebie populacji i maja kompletnie odmienne strategie socjalne, rozrodcze i system korzystania z przestrzeni. Nauki mysliffskie koncentruja sie w duzej mierze na tym ile sie zabije, ile wolno zabic, ile trzeba zabic ile mozna zabic. Tymczasem tak samo istotnym jest ile sie urodzi, ile sie moze urodzic, ile urodzonych przezyje. W stosunku do dzika (lisa i paru innych gatunkow) nie funkcjonuja w niektorych warunkach pewne “szablony” co wymaga cholernie elastycznego reagowania na lokalnym szczeblu. I wlasnie tutaj wpier….laja sie urzednicy, co rodzi raczej dodatkowe problemy.

  10. Sam jestem ciekaw jak to tutaj rozwinie się z dzikiem. Ilość rośnie i ta pewna cyfra to odstrzały w 2014/2015 – 89.462 sztuki. Dzik wyszedł w każdym razie przed łosia, tego padło 84.047 sztuk.
    Ale w zasadzie o polowaniach na dziki nic nie pisałem, to mam temat i lekko amatorsko Pana niedługo podenerwuję Panie Danielu.

  11. Ano bedzie sie rowniez w SE zapewnie rozwijac….rowniez dzieki lasom i lesnikom. Wiesc gminna glosi co prawda, iz
    to kukurydza itd. daje kopa dziczym populacjom….jednak (pomijajac klimat) w tym samym albo wiekszym stopniu sukces dzika tworza lesnicy. Przebudowa drzewostanow, wiecej buka i deba (czesciej owocujacych ) …………Z tego profituja zreszta tez inne kopytne – praktycznie w calej Europie. …..no a teraz pora sie postarac zeby dzikow bylo mniej…dobranoc…..

Dodaj komentarz