Puszcza Białowieska

Puszcza Białowieska – PRAWDZIWA HISTORIA!

Powiem szczerze, że od dłuższego czasu kompletnie nie interesowałem się problemem Puszczy Białowieskiej. Po prostu ten temat mnie nie obchodził, ze względu na atmosferę tego sporu i jego polityczny charakter. Aż tu nagle kilka miesięcy temu zadzwonił do mnie dobry kolega, który na codzień pracuje w Komisji Europejskiej i mnie zapytał o co chodzi w tym konflikcie, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, bo do Komisji docierają jakieś niedobre głosy. Powiedziałem mu wtedy …


Krótkie wyjaśnienie

,że chętnie mu pomogę w zrozumieniu tego konfliktu, ale potrzebuję trochę czasu, aby bliżej przyjrzeć się niemu oraz posłuchać argumentów wszystkich stron i je odpowiednio zwartościować. Zwartościować, gdyż w politycznych konfliktach, a takim bez wątpienia jest ten w Puszczy, pojawia się w mass mediach wiele informacji propagandowych, które mają za zadanie zdezinformować ludzi, zbić ich z pantałyku i po prostu zmanipulować.

Dlatego teraz piszę ten post, który mniej więcej jest tłumaczeniem jego angielskiej wersji. Od razu mogę powiedzieć, że są to posty, które mają bardziej charakter informacyjny, niż mają pomóc Komisji Europejskiej i Trybunałowi Sprawiedliwości podjąć jakąkolwie decyzję. Na każdym kroku to podkreślam, że jestem zwolennikiem austriackiej myśli ekonomii i wszelki interwencjonizm (zwłaszcza zagraniczny) w gospodarkę jest dla mnie obrzydliwy. Puszcza Białowieska to nasza polska sprawa i nikomu nic do tego, zwłaszcza w EU. Sam akt skarżenia jest dla mnie obrzydliwy, dlatego ludzi (a zwłaszcza Polaków), którzy skarżą czy to w Moskwie, czy Brukseli na innych Polaków uważam za niegodnych bycia Polakami.

W tym poście napiszę jaka jest moja opinia na temat Puszczy i gdzie tak naprawdę leży problem. Problem puszczy Białowieskiej jest problemem ekonomicznym, a nie ekologicznym, czy leśnym.

Puszcza Białowieska vs. Białowieski Park Narodowy

Przeglądając prasę w ostatnich miesiącach, zauważyłem, że panuje ogólne niezrozumienie wśród ludzi, którzy biorą udział w debacie, odnośnie faktu, że Puszcza Białowieska i Białowieski Park Narodowy to nie to samo. Dla wielu to napewno oczywista oczywistość, ale chciałbym zwrócić uwagę na kilka statystyk. Przepraszam za ten trochę przydługawy wstęp, ale jest on mi potrzebny do dalszej części tekstu.

Puszcza Białowieska

Puszcza Bialowieska to kompleks leśny położony na terenie Polski i Białorusi, w którym zachowały się jedne z ostatnich i największych fragmentów lasu pierwotnego nizin europejskich. Taka puszcza rozciągała się w Europie między wybrzeżem Atlantyku a górami Ural. Piszę o tym dlatego, ponieważ jeżeli jest to ostatni, lub jeden z ostatnich dużych fragmentów prastarej Puszczy, to małe to ma znaczenie, czy człowiek tam był, czy nie. Jakby nie patrzeć jako ludzie też jesteśmy częścią przyrody. Całkowita powierzchnia Puszczy to 150 582 hektary, z czego 59% znajduje się po stronie białoruskiej (87 363 ha), a reszta (41% lub 62 219 ha) w Polsce.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Bez bioróżnorodności – nie ma produkcyjności!

Kolejne liczby przed nami, więc przygotujcie się. Na terenie Puszczy Białowieskiej działają trzy nadleśnictwa wchodzące w skład firmy PGL Lasy Państwowe. Są to naldeśnictwo Białowieża, Browsk i Hajnówka. Nadleśnictwa te prowadzą w miarę regularną gospodarkę leśną (często z większą liczbą ograniczeń) na terenie 51 700 hektarów, czyli na 34% powierzchni całkowitej Puszczy i aż na 83% powierzchni Puszczy zlokalizowanej w Polsce. Ostatnio, na skutek protestów przyrodników Puszcza Białowieska (ta w nadleśnictwach) została podzielona na dwie części. Jedna trzecia została wyłączona z regularnej gospodarki leśnej, podczas gdy na 2/3 robi się BAU (business as usal). Więcej o Puszczy możecie przeczytać w opracowaniu wykonanym przez Pana Wesołowskiego i jego kolegów (link pod postem).

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Różnorodność biologiczna – modne słowo.

Białowiesk Park Narodowy (BPN)

Białowieski Park Narodowy jest również częścią Puszczy Białowieskiej. Jest on znany głównie z tego, iż chroni najlepiej zachowaną część Puszczy. Powierzchnia całkowita BPN to 10 501, 95 hektarów, co daje 17% powierzchni Puszczy zlokalizowanej w Polsce. Około 50% Parku Narodowego znajduje się pod ścisłą ochroną.

Tak w sumie, około 15 000 hektarów Puszczy Białowieskiej znajduje się pod jakąś formą ochrony, czyli około 24% Puszczy zlokalizowanej po polskiej stronie.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Od lasu naturalnego do ugoru drzewnego.

Polski Yellowstone

Według mnie, bez problemu Puszcza Białowieska może zostać nazwana “Polskim Yellowstone”. Po pierwsze obszar ochrony ścisłej Białowieskiego Parku Narodowego w 1979 z racji dużego znaczenia dla kultury i dziedzictwa ludzkości, wpisano na prestiżową Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Po drugie nie możemy zapominać o najbardziej liczebnej populacji żubra na świecie, który jest jednym z największych reprezentantów ssaków lądowych stąpających na wolności na naszym kontynencie.

Przepraszam, ale nie miałem adekwatnego zdjęcia żubra z Puszczy. Dlatego na zdjęciu mamy jego kuzyna – bizona – w Parku Yellowstone, USA. Autor zdjęcia: Rafał Chudy

Strony konfliktu

Przejdźmy teraz do sedna sprawy. Uważam, że dość dobrze opisał strony konfliktu Pan Wesołowski i jego koledzy, dlatego chciałbym powołać się na ich opis. W mass mediach spór o Puszczę Białowieską jest często przedstawiany jako konflikt między “leśnikami” a “ekologami”.

“Leśnicy” – Lasy Państwowe i przyjaciele

W tej telenoweli, leśnicy często są przedstawiani przede wszystkim jako pracownicy Lasów Państwowych (LP). Dla przypomnienia LP powstały w 1924 roku i zarządzają majątkiem Skarbu Państwa. Obecnie doglądają około 7.5 miliona terenów leśnych, co daje jakieś 25% powierzchni Polski. Tak jak wspomniałem wcześniej, na terenie Puszczy Białowieskiej funkcjonują trzy nadleśnictwa LP. Ponadto to grupy “leśników” możemy zaliczyć inne osoby/organizacje bezpośrednio lub pośrednio zainteresowane finansowo utrzymaniem gospodarki leśnej i zwiększeniem ilości pozyskiwanego z Puszczy drewna. Są to przedstawiciele zakładów przeróbki drewna, część urzędników Ministerstwa Środowiska oraz część przedstawicieli nauk leśnych (przedstawiciele nauk leśnych nie podzielający tych poglądów stają się automatycznie „ekologami”). Warto tutaj zaznaczyczyć, że istnieje bezpośrednia relacja między Ministerstwem Środowiska a Lasami Państwowymi, otóż Minister wybiera Dyrektora Generalnego LP. A ten z kolei jest bardzo kluczowy, przy wydawaniu pieniędzy na badania i leśnych naukowców, wliczając Instyt Badawczy Leśnictwa.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Lasy państwowe w krajach postkomunistycznych zrodziły się z krzywdy i cierpienia zwykłych ludzi.

Według mnie, przemysł drzewny w tym konflikcie jest trochę z boku, gdyż chyba żadna firma związana z drewnem nie chciałaby zostać oskarżona o niszczenie Puszczy w Polsce. Marketing i PR takiej firmy upada na starcie, tak jak widzimy upada w przypadku Lasów Państwowych. Nie mniej jednak, pieniądze są w grze w tym konflikcie, gdyż zmniejszone pozyskanie może wpłynąć negatywnie na finanse LP, które są monopolistą na rynku, działającym wciąż na zasadach centralnego planowania. To właśnie centralne planowanie jest jednym z problemów LP, gdyż od wielu lat elastyczność tej firmy na rynku jest bardzo utrudniona. Ponadto leśnicy z Lasów Państwoych nie chcą przekształcenia Puszczy (zarządzanej przez nadleśnictwa) w Park Narodowy, gdyż boją się, że między innymi, stracą pracę, ich warunki zatrudnienia znacznie się pogorszą (pracownicy parków narodowych zarabiają dużo mniej niż ich koledzy w LP), stracą ich mocną pozycję lokalną i prestiż. O tych argumentach, pisał w świetnym artykule, Krzysztof Niedziałkowski z Polskiej Akademii Nauki. Jego artykuł możecie przeczytać po polsku i angielsku tutaj. Również opisywaliśmy go u nas na blogu.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Motywacje leśników a Białowieski Park Narodowy. Część pierwsza.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Motywacje leśników a Białowieski Park Narodowy. Część druga.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Motywacje leśników a Białowieski Park Narodowy. Część trzecia, ostatnia.

“Ekolodzy” i przyjaciele

Na początku trzeba zauważyć, że termin “ekolog” jest w Polsce często nadużywany, źle używany, a nawet zdegradowany. Media często przedstawiają typowego “ekologa” jako zielonego eko-fanatyka, mającego często obsesję na punkcie przyrody, niezrównoważonego i niewykwalifikowanego człowieka. Są oczywiście i tacy. Są też również osoby wykształcone w dziedzinie ekologii, znające się na swojej specjalizacji i będące ekspertami. Wielu ludzi, wliczając Dyrektora Generalnego LP, często obraża takich ludzi nazywając ich “ekocentrykami”, “ekoterrorystami”, czy “zielonymi nazistami”.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Ekocentryści – kim są i czego chcą? 

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Zielone anonimy, zielony faszyzm.

Pan Wesołowski i koledzy pisze tak o powyższym procederze:

“Takie zaszufladkowanie osób mających odmienne zdanie stawia je już na wstępie na przegranej pozycji. Odbiorca dowiaduje się, że racjonalnie działającym fachowcom (leśnikom), z jakichś nieczystych powodów rzucają kłody pod nogi irracjonalni dyletanci. Czyli wszystko jasne, nie trzeba dalej czytać/oglądać, od razu wiadomo kto ma rację.”

Nie mniej jednak, “ekolodzy” to wszystkie osoby/organizacje domagające się, by Puszcza Białowieska była chroniona jako las „naturalny”. Ci interesanci sprzeciwiają się planom drastycznego zwiększenia wyrębów w Puszczy. Obok aktywistów-przyrodników, w tej grupie znajdują się również osoby będące absolwentami wydziałów leśnych, jak też osoby ze stopniami naukowymi w zakresie nauk leśnych. Często również wybitni profesorowie.

Od czego się to wszystko zaczęło

Bez wątpienia spór toczy się już długo – za długo. Z jednej strony mamy przyrodników, którzy są zdania, że pozyskiwanie drewna zagraża w Puszczy gatunkom flory i fauny, wliczając takie gatunki rzadkie jak, na przykład, Dzięcioł białogrzbiety, którego populacja spadła ponoć o 30% w lasach zagospodarowanych w latach 1990-2000. Z drugiej strony mamy leśników z Lasów Państwowych, którzy twierdzą, że ich praca i pozyskanie drewna jest po to chronić puszczę, głównie przed Kornikiem drukarzem.

W roku 2012 pozyskanie drewna w Puszczy Białowieskiej zostało zredukowane z 120 000 m3 do 48 500 m3 i sprzedane miejscowej ludności głównie jako opał. Obecny rząd, wliczając Dyrektora Generalnego LP i Ministra Środowiska twierdzi, że ta redukcja pozyskania (przez uprzedni rząd) przyczyniła się do masowej gradacji kornika w Puszczy.

Zmiany klimatyczne + Kornik vs. Świerk

Ten argument w moim przekonaniu jest kompletnie chybiony. Aby lepiej zrozumieć problem, zwróciłem się z prośbą o opinię jednego z najlepszych specjalistów zajmujących się chrząszczami i kornikami w Polsce (Pan doktor chciał zostać anonimowy, głównie z powodów politycznych represji, które stały się ostatnio bardzo popularne w tym sporze, zwłaszcza na linii polityka-nauka). Pan doktor powiedział mi, że Minister Środowiska cały czas pomija fakt zmian klimatycznych, które wystąpiły na terenie Puszczy Białowieskiej. Podał mi dwa przykłady. Jednym z nich jest fakt pojawienia się od roku 2012, Modliszki zwyczajnej w Puszczy Białowieskiej, która głównie występowała w południowej Polsce. Następnym argumentem świadczącym o zmianach klimatycznych/pogodowych był bardzo suchy i upalny rok 2015, kiedy to drukarz kończył swój rozwój w przeciągu zaledwie 3 tygodni (zwykle ten rozwój trwa około 2 miesięcy!).

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Polskiego leśnika chęć do kompromisu.

Biorąc powyższe pod uwagę, każdy leśnik wie, że świerk nie jest gatunkiem zbyt odpornym na cieplejsze warunki, ma on po prostu pod górę, co kornik umiejętnie oczywiście wykorzystuje. Zdaniem Pana doktora, wycinanie drzew zaatakowanych przez kornika jedynie spowolniłoby jego gradację, ale na pewno by jej nie powstrzymało. Była to taka wolno tykająca bomba, nie do rozbrojenia.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Polski leśnik państwowy a sztuka rozgrywania kompromisu

Zresztą Minister Środowiska nie wspomina o innym korniku – korniku ostrozębnym, który w lasach RDLP w Lublinie dziesiątkuje sosny. Tam nie było ekologów, a gradacja jest ogromna i obejmuje coraz więcej nadleśnictw. Leśnicy mięli wolną rękę i nie byli w stanie zatrzymać gradacji.

Kornik drukarz może być bardzo groźny, zwłaszcza dla lasów gospodarczych. Przybiera on na sile w skutek zmian klimatycznych, silnych wiatrów, czy patogenów. To zdjęcie zostało wykonane w Karkonoskim Parku Narodowym. Powinniśmy pamiętać, że kornik jest częścią ekosystemu. Z drugiej strony w lasach gospodarczych jest on szkodnikiem.

25 marca 2016 roku, Jan Szyszko potroił limit pozyskania w Puszczy Białowieskiej na lata 2012-2021 (10 letni plan urządzania lasu) z 63 tys. m3 do 188 tys. m3, tłumacząc swoją decyzję koniecznością walki z kornikiem. Od tego momentu leśnicy zaczeli powtarzać jak mantrę, że oni usuwają tylko zasiedlone przez kornika drzewa, w celu poprawy sytuacji w Puszczy. Kolejny raz, ten argument jest dla mnie nonsensem i zgadzam się w pełni z panem doktorem, jak i profesorem Martin’em Schroederem – profesorem entymologii leśnej na Szwedzkim Uniwersytecie Nauk Rolniczych, ekspertem od kornika drukarza w lasach Europy, który udzilił wywiadu Michałowi Żmihorskiemu z Polskiej Akademii Nauk. Polecam wszystkim przeczytać ten wywiad, gdyż uważam, że jest on warty uwagi (Ekspert: trudno zakończyć gradację kornika za pomocą cięć sanitarnych).

W wywiadzie profesor Schroeder powiedział, że jest bardzo trudno zakończyć trwającą, wieloskalową gradację kornika przy pomocy cięć sanitarnych, głównie z powodu krótkiego czasu usunięcia dużej liczby zasiedlonych już drzew. Jednakże, zaznaczył, że to nie oznacza, że takich cięć nie należy nigdy stosować. Powiedział on, że

“Jeśli gradacja ma miejsce w lasach gospodarczych, wycinanie grup zasiedlonych drzew może być opłacalne ze względu na ekonomiczną wartość pozyskanego surowca – choć gdy grupy te są zbyt małe, koszty ich pozyskania są relatywnie wysokie – i redukcję ryzyka kontunuowania ataków w tym samym drzewostanie.”

Kto ma rację, i jak ten konflikt rozstrzygnąć?

“Niewłaściwi ludzie, złe wyniki”

To słowa profesora Sun’a Josepha Changa z Uniwersytetu Stanowego w Luizjanie, USA, który udzielił mi wywiadu na angielskiej wersji tego bloga. Profesor Chang w wywiadzie opowiadał na temat, kto powienien zajmować się problemem ochrony lasów Amazonii. Zauważył on, że często niewłaściwi ekspeci zajmują się kluczowymi dla danego zagadnienia problemami, co skutkuje wyłącznie złymi wynikami i jeszcze gorszymi wnioskami. Stąd te słowa “niewłaściwi ludzie, złe wyniki”. Profesor Chang powiedział wówczas:

“Ochrona lasów tropikalnych to fundamentalny problem alokacji terenu. My, ekonomiści leśnictwa, często spotykamy się z problemem rzadkości/niedoboru. W ekonomii produkcji, jesteśmy zainteresowani jak wykorzystać ograniczone zasoby, aby otrzymać z nich najwięcej jednostek danego dobra. W teorii konsumenta, z kolei jesteśmy zainteresowani, jak wykorzystać nasz ograniczony budżet, aby osiągnąć największą dla nas użyteczność. Ochrona lasów tropikalnych, w tym znaczeniu, jest niczym innym jak tylko problemem konsumpcji polegającym na alokacji terenu i naszego budżetu. Czy chcemy wykorzystać las tropikalny dla ochrony, czy może dla konsumpcji materiałów z niego płynących? Czy chcemy wykorzystać ograniczone fundusze, aby popierać las tropikalny zamiast innych korzyści, którymi mogą być ochrona zdrowia, transport, edukacja, itd.? Ekolodzy są fundamentalnie zainteresowani ekologicznymi procesami i ich funkcjami, ekosystemem samym w sobie, a także siłami zmieniającymi ten ekosystem. Pieniądze i alokacja zasobów są ostatnimi rzeczami w ich głowach, nad którymi się skupiają. Ich rolą jest przypominanie ludziom jak ważne i drogocenne są lasy tropikalne dla człowieka, a nie ile tych lasów powinniśmy chronić. Kiedy główny wysiłek ekologów skupia się na ochronie lasów tropikalnych, są oni po prostu źle wyposażeni do analizy takich problemów, w wyniku czego powstają złe wyniki. Dlatego powiedziałem, niewłaściwi ludzie, złe wyniki.”

Całkowicie zgadzam się z profesorem Changiem i w bardzo prosty sposób mogę połączyć jego punkt widzenia z problemem w Puszczy Białowieskiej tzn. jest to w najczystrzej postaci problem alokacji terenu. Problem w Białowieży, tak jak i w lasach Amazonii, jest prosty, tj. albo całą Puszczę Białowieską zaczynamy chronić ze względu na jej unikatowy charakter  w Polsce i Europie i nazywamy ją Białowieskim Parkiem Narodowym, albo prowadzimy tam dalej regularne użytkowanie lasu. Mówię oczywiście o terenie zagospodarowanym przez 3 nadleśnictwa LP.

Problem jest o tyle prosty, że mamy bardzo dużo rodzju badań polskich naukowców i zagranicznych o unikatowym charakterze tego lasu, czy o rzadkich gatunkach flory i faunty. Dlaczego nie chcemy tego wykorzystać na naszą korzyść?

Następnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że Lasy Państwowe nadzorują około 25% powierzchni Polski, możemy łatwo w tym problemie wywnioskować, że raczej lasy gospodarcze do rzadkości w Polsce nie należą. Czy byłby to duży problem aby przekształcić te 62 tysiące w Park Narodowy i obserwować naturalne procesy w nim zachodzące? Nie sądzę. Dla ekonomisty, ten problem jest prosty, zwłaszcza gdy zwrócimy uwagę, że mamy w Polsce 23 parki narodowe, które pokrywają około 315 tysięcy hektarów (ok. 1% kraju). Mamy tu problem 25% vs. 1%. Oczywiście musimy tutaj mocno podkreślić, że ten jeden procent stanowi nasze dobro narodowe, dziedzictwo przyrodnicze, a także taki swoisty punkt referencyjny potrzebny do obserwacji naturalnych procesów przyrodniczych w tej części Europy.

Uważam, że teren Puszczy Białowieskiej zarządzany przez Lasy Państwowe powinien zostać przekształcony w Park Narodowy, gdyż parków mamy w Polsce jak na lekarstwo. Niska podaż – wysoka wartość, prawda? Ale bez przesady. Wysoka wartość byłaby szczególnie dla turystów, którzy bardzo chętnie przejechaliby się naszym parkiem (za opłatą tak jak i Polacy) doceniając nasze podejście do przyrody i wartość Puszczy. Zróbmy z Puszczy Białowieskiej – Polski Yellowstone, promujmy go i zarabiajmy na turystach, tak jak to robią inne mocarstwa. Poniższy link mówi o przykładzie chińskim. Przeczytacie tam, ile się płaci na wjeździe do chińskiego Parku Narodowego oraz jak gospodarka leśna może graniczyć z miejscami cennymi przyrodniczo.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: O lesie, który zatrzymał pustynie

Polecam zapoznanie się również z poniższym artykułem, który w prosty sposób przedstawia wartość Puszczy i niszczącą działalność człowieka:

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Uwagi do komunikatu Ministerstwa Środowiska: Czy będziemy jechać do Puszczy Białowieskiej, by podziwiać wzorowe uprawy leśne?

Skoro to takie proste, to dlaczego nikt tego nie zrobi

Uważam, że jednym z głównych powodów eskalacji tego konfliktu jest kompletnie chybione kierownictwo zwłaszcza po stronie Ministerstwa i Lasów Państwowych. O tym, że Minister i Dyrektor LP kompletnie nie nadają się do pełnionych przez nich funkcji pisaliśmy na tym blogu nie raz, i nie będę się powtarzał.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Minister Ochrony Ojca. Naszego.

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Nominacje do tytułu: Leśny Ignorant Roku 2016

>>CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Leśny Ignorant Roku 2016


Źródła:

Wesołowski T. et al. 2016. Współautorzy. 2016. Spór o przyszłość Puszczy Białowieskiej: mity i fakty. Głos w dyskusji.

Niedziałkowski K. 2016. Dlaczego leśnicy nie chcą rozszerzenia Białowieskiego Parku Narodowego? Motywacja pracowników Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe w perspektywie aktorów społecznych zaangażowanych w dyskusję wokół Puszczy Białowieskiej. Leśne Prace Badawcze, 2016, 77 (4): 358-370. 

http://puszcza_bialowieska.republika.pl/publikacje/liczby.htm

Zdjęcie tytułowe: Ja w Puszczy Białowieskiej w czasie ćwiczeń terenowych programu Euroforester ze Szwedzkiego Uniwersytetu Nauk Rolniczych.

13 myśli na temat “Puszcza Białowieska – PRAWDZIWA HISTORIA!

  1. Co z martwymi świerkami? Dlaczego one mają jak wyschnięte kikuty zostać na miejscu? Nie lepiej je wyciąć i przy odnowieniu coś właściwszego dla tamtejszej puszczy zasadzić? Pytam jako laik.
    Autor zupełnie nie odnosi się do zarzutu takiego, że było wiadomo że gradacja się zaczeła od kilkunastu świerków, które było wiadomo gdzie się znajdują. Gdyby je wycięto, to nie byłoby dziś problemu?

    1. Odnośnie pierwszego pytania, myślę, że najlepszą odpowiedzią na nie jest wypowiedź Pana profesora Szwagrzyka z WL w Krakowie, który powiedział: “Wszyscy przejmują się wycinaniem drzew, ale sadzenie drzew jest w lesie działaniem jeszcze bardziej sztucznym niż ich ścinanie. Sadzenie na zrębach sadzonek pod sznurek to obiektywnie nic złego; ale w tym konkretnym przypadku jest to działanie sprawiające, że Puszcza Białowieska z obiektu unikalnego staje się obiektem banalnym. Tak samo sadzi się przecież drzewa na ponad 7 milionach hektarów Lasów Państwowych. Czy będziemy jechać 500 km z Krakowa do Puszczy Białowieskiej po to, żeby podziwiać wzorowo założone uprawy i wypielęgnowane młodniki?” Tutaj link do całej wypowiedzi: https://naukadlaprzyrody.pl/2017/07/14/uwagi-do-komunikatu-ministerstwa-srodowiska-czy-bedziemy-jechac-do-puszczy-bialowieskiej-po-to-by-podziwiac-wzorowe-uprawy-i-wypielegnowane-mlodniki/

      Myślę, że gradacja na taką skalę nie zaczyna się od kilku świerków, tylko od grup tych kilku świerków. Nikt nie powiedział, że było dokładnie jedno ognisko zapalne, które dość cieżko byłoby zauważyć. Nie mniej jednak, tak jak pisałem w tekście, wycięcie tych drzew raczej by tylko spowolniło gradację, ale by jej nie zatrzymało. W tej kwestii wypowiedział się również prof. M. Schroeder w wywiadzie, który powiedział, że w teorii jest to możliwe, ale w praktyce jest tylko gorzej.

      1. W 2007 r. do wycięcia było 29 drzew z kornikiem drukarzem. Ekolodzy na lata zablokowali wycinkę – dziś martwe jest ponad 834 tys. świerków – ponad 8 proc. drzewostanu Puszczy. Leśnicy monitorują dokładnie zasiedlanie drzew przez korniki. Metoda postępowania w takich sytuacjach jest prosta – dokonuje się wycinki sanitarnej, by kornik nie zajął żerem całych hektarów lasu. W tym przypadku jednak zajęte przez szkodnika drzewa rosły na terenie ścisłego rezerwatu, więc do wycinki potrzebna była zgoda Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody. Zgoda, która w takiej sytuacji wydawała się czymś oczywistym, została zablokowana przez pisma ekologów z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, którzy postanowili wcielić się w rolę obrońców drzew i korników. Zdaniem leśników katastrofy można było uniknąć, gdyby odpowiednio wcześnie wyciąć chore drzewa. Pracownicy leśni mieli jednak ręce związane przez działalność ekologów. Za: Źródło: gosc.pl/ Wolność24
        i niech każdy się zastanowi czy chodzi do dentysty jak go boli ząb, a może lepiej niech sam wyleci i sąsiednie też, to takie naturalne

        1. “W 2007 r. do wycięcia było 29 drzew z kornikiem drukarzem.”

          Owszem, tylko że to nieprawda. Jest to tzw. legenda miejska powtarzana przez osoby nieznające sie na leśnictwie, które nie wiedzą, ze gradacja w ten sposób się nie rozpoczyna.

  2. Puszcza Białowieska, to “woda na młyn” dla obu stron.
    Ekolodzy bronią ją przed leśnikami a leśnicy bronią się przed ekologami.
    Jeśli odstąpi się od wycinki, świerk trafi szlak a jak się go wytnie, to przynajmniej uzyska się pieniądze za drewno.
    Dobrze jakby trafiły z powrotem do samorządu i na przebudowę puszczy a nie kieszeni cwaniaków.
    Przypomnę, że na początku lat dziewięćdziesiątych takie masowe schnięcie świerka na sporą skalę wystąpiło w Wigierskim Parku Narodowym. Piękny świerk 140 lat stary, był podstawą założenia tego parku i długo nie było “chętnego” który by zadecydował co robić “z tym fantem”. W końcu wycięto wszystko do “żywego” i puste miejsca zalesiono.
    W Puszczy Augustowskiej świerka nie ma dużo ale od 30 lat obserwuję jego systematyczne schnięcie. Leśnicy usuwają go systematycznie dlatego “problem” jest jakby niezauważony.
    Sprawę kojarzę z brakiem wody.
    Nie chodzi tu tylko o jakiś suchy rok z przed kilku lat ale systematycznie mniejsze opady śniegu i deszczu od 25 lat.
    No ale to nie wszystko. Jeszcze grubo przed rokiem osiemdziesiątym zaobserwowałem mniejszy poziom Narwi i tendencję wysychania jej rozlewów. Choć jeszcze zbiornik na Siemianówce nie był uruchomiony.
    Wychodzi więc ze proces “suszenia” Polski zaczął się 40 lat temu a te braki w opadach od 25 lat jeszcze to potęgują.
    Dobrze zadać pytanie: CO Z TĄ WODĄ ?
    Jest taki genialny Polski film pt “Hydrozagadka”
    i jakby co, tu do niego link:
    https://youtu.be/djhUa085_Vc
    Film jest świetną komedią ale zwiększający się niedostatek wody jest faktem. Dlatego głoszenie przez ekologów teorii, że Puszcza się obroni sama, jest wyssaną z palca bujdą.
    No wiadomo, że porobiono melioracje, poprostowano tu i tam koryta rzek przez co zrobiło się bardziej sucho. No ale podejrzewam, że to tylko czubek “góry”…
    Uważam, że Lasy Państwowe przyczyniły się najwięcej do osuszenia Polski.
    Jakim cudem ???????????
    Nowa technologia leśna jest wydajniejsza w produkcji m3 trzy razy więcej, niż to było do 1945 roku, wiec można przyjąć ze potrzebuje 3 razy więcej wody. Lasy stare, które rosły na terenie naszych puszcz przyrastały coś w granicy 1m3 /ha na rok. Po ich wycięciu i zalesieniu gdy osiągają 3 kl wieku przyrastają coś nawet 16m3/ha na rok. logiczne jest skojarzenie, że piją 16 razy więcej wody. No i żarty powinny się już skończyć a zacząć powinno się zwalnianie z roboty najbardziej utytułowanych.
    Od dawna interesuję się problemem LASU EKOLOGICZNEGO, czyli takiego, który jest odporny i uruchomione są w nim mechanizmy, które posiada przyroda. Niestety do tej pory (30 lat)nie znalazłem zainteresowania w śród leśników ani ekologów.
    Potwierdzam więc, że dla obu stron problem wisi “niskim kalafiorem”.
    Las Ekologiczny opiszę w zarysach pod koniec sierpnia, jeśli blog nadal zachowa taka wielką gościnność jak obecnie .
    CDN

  3. Abstrahując od tego czy Puszcza Białowieska powinna być w całości parkiem narodowym czy nie i od kwestii Światowego Dziedzictwa UNESCO (bo to odrębny temat), chciałbym się odnieść do Pana stwierdzenia : „Puszcza Białowieska to nasza polska sprawa i nikomu nic do tego, zwłaszcza w EU.” oraz zagadnienia czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma prawo czy też nie wypowiadać się w sprawie Puszczy.
    Na wstępie deklaracja – nie byłem zwolennikiem Uniowstąpienia i w referendum w 2003 głosowałem na „Nie”. Jestem jednak legalistą i uważam, że jeśli już się z tym gronie znaleźliśmy, to powinniśmy przestrzegać prawa unijnego, kształtować go wspólnie w miarę możliwości, albo powiedzieć „do widzenia UE” i po Polexit możemy mieć w głębokim poważaniu dyrektywy unijne i Trybunał. Póki jednak w tym gronie jesteśmy, to niestety dyrektywy UE nas obowiązują i te dyrektywy zwykle są też zresztą implementowane do polskiego prawa (co też jest przepisem UE). Niestety jednym z większych zamętów (jak oceniam po czasie) wynikłych z prawa UE było wprowadzenie obszarów Natura 2000 (Dyrektywa Ptasia i Dyrektywa Siedliskowa).
    Dlaczego mówię o zamęcie i negatywnie oceniam polskie wdrożenie systemu Natura 2000?
    W polskim prawie przed wprowadzeniem unijnej Natury 2000 kompetencje odnośnie zarządzania obszarami leśnymi były dość jasno określone – lasy gospodarcze miały swoje cele, lasy rezerwatowe i parki narodowe swoje. W momencie wprowadzenia obszarów Natura 2000 system ochrony przyrody uległ rozmydleniu – ta nowa kategoria obszarów chronionych nie zajmuje już niewielkiego fragmentu kraju tylko niezły kawał Polski – coś koło 20% (obszaru lądowego nieco mniej). Ogromna część tej Natury 2000 to tereny leśne i przy tak znacznej powierzchni zaczyna się problem ekonomiczny, gdyż co prawda na terenach Natura 2000, można gospodarować, ale „zabrania się podejmowania działań mogących znacząco negatywnie oddziaływać na cele ochrony obszaru Natura 2000”. Tym, kto ma ocenić czy działanie wpłynie negatywnie czy nie na siedliska i ptaszki – najczęściej bywa ekspert. Takie rozmycie sprawy, nakładanie kompetencji, ekspercki system ocenowy, wprowadzenie wielu, często sprzecznych celów na jednym obszarze -prowadzi do niejednoznaczności i konfliktów interesów różnych grup społecznych w wielu regionach Polski. Konflikty te miały być rozwiązywany w ramach tzw. Zespołów Lokalnej Współpracy (tworzących podstawowe dokumenty określające funkcjonowanie obszarów naturowych tzw. PZO), które de facto stały się Zespołami Ponadlokalnych Kłótni. Być może, w niektórych przypadkach udawało się uzyskać merytoryczny poziom dyskusji i spokojny dyskurs, częściej (moim zdaniem) uczono się w trybie przyspieszonym manipulacji grupami interesu i technik socjotechnicznych (bez wnikania w szczegóły, kto kim namanipulował). Podobnie też nieszczęśliwie „uspołeczniono” tworzenie krajowych form ochrony przyrody takich jak parki narodowe. Nałożył się na to wszystko niedowład systemu planowania przestrzennego. W sytuacji praktycznej atrofii systemu lokalnego planowania przestrzennego na znacznym obszarze Polski, faktyczną rolą utrzymania minimalnego ładu przestrzennego obarczono Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska, jako instytucje opiniujące inwestycje na obszarach Natura 2000. Zastąpienie planowania przestrzennego na poziomie miejscowości, decyzjami organów ochrony przyrody, przyczyniło się niestety do niekorzystanego odbioru idei ochrony przyrody in extenso. Ochrona przyrody, w tym ochrona parków narodowych jest postrzegana obecnie, jako główna bariera rozwoju regionalnego. Z drugiej strony przepisy i gatunki „naturowe” stały się narzędziem twardej walki organizacji ekologicznych o ochronę niektórych cennych i mniej cennych przyrodniczo terenów (przysłowiowy jeden motylek kontra inwestycje). Czyli – miały być debaty i porozumienia – są kłótnie i spory.
    Czy debaty publiczne są złe i czy „uspołecznienie” jest złe? Oczywiście nie, ale powinno odbywać się w trochę precyzyjniej zakreślonych ramach (moim zdaniem).
    Wracam do kwestii czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma prawo czy też nie wypowiadać się w sprawie Puszczy. Cała polska część Puszczy Białowieskiej jest objęta Obszarem Natura 2000 Puszcza Białowieska PLC200004 (symbol PLC oznacza, że jest to obszar chroniony z obu dyrektyw siedliskowej i ptasiej). Dla tego obszaru ustanowiono podstawowo dokument planistyczny PZO http://bip.bialystok.rdos.gov.pl/files/obwieszczenia/46446/Zarzadzenie_RDOS_Bialystok_Dz_Urz_Woj_Podl_2015_3600.pdf
    Ponieważ funkcjonowanie obszarów Natura 2000 wynika z dyrektyw unijnych (owszem implementowanych również do polskiego prawa), to dopóki jesteśmy w tym tworze zwanym UE to Trybunał Sprawiedliwości UE ma prawo wypowiadać się odnośnie obszaru PLC200004, a konkretnie odnośnie zgodności prowadzonych działań w lasach z zapisami PZO, które są zresztą dość konkretne np.: str. 63-68. Dla siedliska grądów 9170 (50% siedlisk Puszczy) – „wyłączenie z działań gospodarczych wszystkich drzewostanów z gatunkiem w składzie, co najmniej 10 % w wieku 100 i więcej lat na siedlisku grądu subkontynentalnego” i „dostosowanie składu drzewostanu do składu zgodnego z siedliskiem przyrodniczym; w drzewostanach z dominacją osiki, brzozy, sosny i rzadziej świerka – w drzewostanach poniżej 100 lat.” – czyli przebudowa
    Zakaz działań gospodarczych jest też wpisany dla siedlisk 91D0 borów bagiennych i 91E0 – łęgów.
    Zapisy o zakazie prowadzenia działań w lasach pojawiają się tam w przypadku wielu gatunków zwierząt (ptaki, owady). Jedynie w wyjątkowych przypadkach w pisano tam wyraźny nakaz działań ochrony czynnej (usuwanie podszytów leszczynowych w świetlistej dąbrowie 91I0)
    Czyli nie jest tak, że PZO dla Białowieży zakazuje w ogóle ścinki drzew, ale zawiera konkretnie wskazane miejsca gdzie tej wycinki realizować nie można. Te miejsca można łatwo zidentyfikować i sprawdzić „Jak jest” (jak to mówi szanowny Max K.)
    Jeśli faktycznie zapisy PZO zostały wprost złamane (na co powołuje się Trybunał) to „Huston mamy problem” i będziemy płacić (pieniędzmi i/lub prestiżem)

    1. Brakuje w tym wszystkim serca. Las to nie tylko skupisko brzóz , swierków, modrzewia, sosny…………. itd , dzika, lisa, wilka…….. bobra…….. Las to miliardy stworzeń żyjacych w ziemi, kooperujących w milionowych procesach życiowych. Las to współdziałanie grzybów z drzewami, współdziałanie owadów z roślinami . Nic tam nie dzieje się przez przypadek. Rozumiejący procesy życiowe – wie dlaczego pojawiają się duże ilości jakiegoś gatunku – bo to tylko reakcja na zkłóconą równowagę systemu. Mój dziadek mógł czytać 5 letnią historię każdego zjawiska w lesie i logicznie je wytłumaczyć mimo iż nie miał skończonego uniwersytetu. Wiedział kiedy ściąć drzewo aby nie wlazł w niego ani robak ani grzyb. Zeby coś rozumieć trzeba to kochać – i odczuwać jak własne ciało. Wtedy natura zaczyna do nas przemawiać jakbyś ksiązkę czytał.

  4. Super konkret Stanisław Kucharzyk.
    Najpierw trzeba sprawdzić czy ” dom nie został sprzedany z mieszkańcami” ?

  5. Dzięki za zaproszenie Tadeusz Ciura.
    Za nim jednak , to trochę wstępu.
    Jeszcze nie dawno był taki zawód jak agronom i i tam był mechanizator rolnictwa, chemizator i jakiś inny specjalista od nasion. Jednak wymiotło wszystkich. Leśników jednak czas na razie jakby nie rusza 🙂 z tą tylko różnicą, że w jednym miejscu na świecie jest ich więcej a w innym mniej na 1ha:)
    Chętny do uprawiania rolnictwa sam musi mieć tę “szeroką wiedzę” a jeśli prowadzi gospodarstwo trzeci sezon, to nikt mu nie da opinii DOŚWIADCZONEGO ale że jest POCZĄTKUJĄCY.
    Czyli wiadomo: kartofel rośnie u nas od wiosny do jesieni i po x sezonach rolnik nabywa doświadczenia. Las to taki kartofel co rośnie dłużej niż żyje leśnik, więc tu doświadczenie jest trudne. Adam z Raju by się nadawał do zawodu leśnika, bo żył prawie 1000 lat.
    Problem jednak można obejść przez badanie resztek drzewostanów naturalnych i analizę słojów. Wiedza taka daje możliwość robienia stymulacji czyli jakby “leśne jasnowidztwo”
    Analizując drzewko mające np 10 lat możemy wiedzieć jakiej klasy drewno będzie posiadać gdy osiągnie wiek rębny. Po sposobie sadzenia łatwo przewidzimy tez ile wody taki las będzie potrzebował i jaki “łańcuch”zwierząt , owadów i ptaków będzie mógł wykarmić.
    Lesnicy nie żyją tyle co Adam w Raju ani nie stworzyli wiedzy leśnej opartej na takich analizach. Czas z tym skończyć i bajki leśnych naukowców urealnić.

  6. Panie Stanisławie,
    Niestety, ale muszę przyznać Panu rację. I mówię niestety, nie dlatego, że nie lubię przyznawać nikomu racji (bo zawsze to robię gdy widzę, że kogoś argumenty są lepsze niż moje), ale dlatego, że ma Pan rację odnośnie kwestii, że jeżeli sami chcieliśmy być częścią jakiejś wspólnoty (a ja też nie chciałem) to musimy poszanować wolę przekupionej większości Polaków, kupionych tanią propagandą bogactwa płynącego z Unii. Doskonale pamiętam czasy przed wstąpieniem Polski do Unii, jak to w szkołach były organizowane konkursy z nagrodami o wiedzy na temat Unii, jak chętnie telewizja pokazywała program “Europa da się lubić”, że Hiszpan, Szwed i Niemiec to też fajni ludzie itp.

    Właśnie nie mogłem do końca tego rozgryźć jaka część Puszczy leży w sieci Natura, a jaka w UNESCO i tutaj myślę, że strzelił Pan w samą dziesiątkę swoimi argumentami. Gdy wysłałem mój tekst do kolegii z Komisji, jego za bardzo nie obchodziły strony konfliktu, czy co tam się dokładnie dzieje. On napisał mi wprost, że jego interesuje tylko, czy teren, gdzie prowadzona jest wycinka leży w strefie NATURA 2000 lub UNESCO. Jeżeli tak, to oni muszą z urzędu zająć się naruszeniem i wezwać kraj członkowski do porządku.

  7. Nie istotna jest jaka część Puszczy podlega restrykcjom Natura2000, lecz jak wskazał Pan Kucharzyk, istotne jest to, jakie zasady obowiązują w polskiej wersji Natura2000.
    Przypomnę, że odprawiono z kwitkiem panią prof. Symonides, która nie godziła się na tak restrykcyjną postać Natura 2000 po polskiej stronie Odry.
    Oczywistym jest, że każde porozumienie można anulować i zmienić. Póki co nie ma opcji na tyle silnej, by to dokonać. Nie ma, gdyż każda zmiana wskazywałaby, że obecne polikliki, niezależnie od opcji są odpowiedzialne za podpisanie szkodliwego dla państwa prawa.
    Warto też pamiętać, że Dyrektywy Siedliskowa i Ptasia były tworzone w czasach, gdy jeszcze nikomu się nie sniło o tym, że blok wschodni runie, a jego kraje staną się członkami UE. Innymi słowy, obie dyrektywy były dedykowane starym krajom UE i ich zniekształconemu i zniszczonemu środowisku, oraz ochronie rachitycznych resztek.

    1. @Robert Grzeszczyk, jak zwykle jest Pan na bakier z faktami. (1) Dyrektywa Siedliskowa powołująca sieć Natura 2000 powstała w 1992 roku, w 3 lata po upadku muru berlińskiego i w 11 lat po rewolucji Solidarności w Polsce. Więc chyba był Pan wtedy jedynym, który wciąż jeszcze śnił, że blok wschodni istnieje, ale cały świat był już w nowej rzeczywistości, blok wschodni dawno runął. (2) Cała Puszcza Białowieska jest objęta ochroną w ramach obszaru Natura 2000, cała Puszcza jest tez objęta ochroną w ramach obszaru światowego dziedzictwa UNESCO; (3) Zasady obowiązujące na obszarach Natura 2000 są takie same w całej UE. Nie ma “polskiej wersji” zasad dotyczących Natura 2000.

Dodaj komentarz