Czy da się wejść na rynek firm leśnych w Skandynawii?

Czy da się wejść na rynek firm leśnych w Skandynawii?

Szwecja

Jedna z czytelniczek zadała interesujące pytania:

– Czy wiadomo coś Panu na temat pracy dla firm posiadających maszyny leśne niezbędne do czyszczenia spalonych lasów w Szwecji ?

– Czy mógłby Pan podpowiedzieć gdzie szukać informacji ewentualnie ogłoszeń na zapotrzebowanie takich firm ? 

– Czy w ogóle istnieje w Szwecji zapotrzebowanie na firmy leśne dysponujące swoim sprzętem maszynowym ? 

W zasadzie odpowiedzieć można przecząco na pytanie podstawowe, te trzecie. 

Nie brakuje tutaj firm dysponujących harwesterami i forwarderami, czyli maszynami  niezbędnymi do prac pozyskaniowych w lesie dotkniętym pożarem. Porównując aktualne pożary leśne (25.000 ha) z poprzednim pożarem w roku 2014 (14.000 ha, ponad 90 firm leśnych) należy sądzić że właściciele lasów dotkniętych pożarami nie będą mieć problemów z podobnymi usługami. 

Ale przemysł, po okresie letniego postoju prac leśnych (susza, pożary) woła o surowiec i tutaj mogą polskie firmy widzieć ewentualnie szansę na wejście na rynek szwedzki. 

W jaki sposób? 

Pożarami dotknięte były lasy środkowej Szwecji oraz w mniejszym stopniu Szwecji północnej. 

Właściciele lasów prywatnych na tym terenie zrzeszeni są w zrzeszeniach leśnych Mellanskog oraz Norrskog. 

W Mellanskog pożarami dotkniętych jest około 200 właścicieli leśnych i ci zwracają się o pomoc do swoich terenowych inspektorów leśnych pracujących w zrzeszeniu. Wchodząc na sieć i na kontakt w Mellanskog mamy tam przykładowo obwody Härjedalen-Ljusdal, Nordöstra Hälsingland, Södra Hälsingland, Norra Dalarna, Södra Dalarna, Gästrikland i w każdym z nich inspektorów leśnych (skogsinspektör). 

To oni decydują o zatrudnianiu firm leśnych do prac na swoim terenie i do nich można poprzez telefon albo e-mail wystosować podobne zapytania jak do mnie. 

Podobnie jest w zrzeszeniu Norrskog i tam pytania można kierować do business developer manager których znajdziemy w meny – kontakt. 

Oprócz prywatnych właścicieli lasu pożarami dotknięci zostali inni jak np. szwedzkie lasy państwowe Sveaskog, dysponujące jednak w dużym stopniu  swoim własnym sprzętem i pracownikami czy koncern SCA Skog, opierający się w pracach leśnych na firmach zewnętrznych. W SCA jak i w Sveaskog można kontaktować virkesköpare. 

Prace leśne w Szwecji można ogólnie podzielić na ręczne i maszynowe. Ręczne to wszystkie prace do czyszczenia młodników włącznie, maszynowe to trzebieże, cięcia końcowe i mechaniczne przygotowanie gleby. 

Prace ręczne opierają się dzisiaj głównie na pracownikach z innych krajów UE jak i np. z Ukrainy czy Białorusi. Szwedzi nie chcą pracować w lesie. 

Przykładem firmy zatrudniającej Polaków jest Svensk Skogsservice, firma mająca polski kontakt i Polacy zatrudniani są na umowy o pracę. 

Czy istnieją na szwedzkim rynku czysto polskie firmy z polskimi pracownikami proponującym podobne prace co te w wykonaniu Svensk Skogsservice, tego nie wiem i nie słyszałem o podobnych przypadkach. Ale jest to prawdopodobne, bo taka firma mogłaby być zatrudniona bezpośrednio przez szwedzkich właścicieli leśnych, pomagających ewentualnie z formalnościach papierowymi. 

Wejście na rynek szwedzki wymaga znajomości tutejszej gospodarki leśnej, tutejszych przepisów podatkowych no i przede wszystkim kontaktów. 

Polska firma z własnymi maszynami i własnymi pracownikami powinna zacząć, moim zdaniem, od kontaktu  z dużą leśną firmą szwedzką dla której byłaby podwykonawcą. Tak dzieje się w branży budowlanej. 

To na początek a potem mogłaby stać na własnych nogach. Nie myślę że jest to jakaś nowość dla Rodaków. 

Niemniej jednak nie słyszałem o podobnej polskiej firmie leśnej. 

Kontakty wyrabia się poprzez choćby uczestnictwo w szwedzkich skogsmässa, czyli targach leśnych których jest zawsze kilka każdego roku. O nich ma informacje np. Nowa Gazeta Leśna. 

Pytania Pani Pauliny są przyszłościowe w sensie słusznego przewidywania rozwoju szwedzkiego rynku usług leśnych. 

Ręczne prace w szwedzkim lesie są już oparte o importowaną siłę roboczą, o ile można tak to określić. 

Prace maszynowe zaczynają rozwijać się w kierunku podobnym, brakuje już operatorów harwesterów i kierowców forwarderów. 

Czasami otrzymuję pytania o pomoc w znalezieniu podobnej pracy i mogę zacytować moją ostatnią odpowiedź: 

„ Proponuję Panu samodzielne szukanie pracy. Proszę wejść na sieć pod hasłem: Jobb skogsmaskinförare i tutaj wyskakują propozycje na Sverige czy Norge.

Wymagana jest najczęściej rejestracja w np. jobbrapido, które będzie Panu przesyłać propozycje. 

I tutaj wchodzi w grę to samodzielne poszukiwanie bo poprzez jobbrapido składa Pan swoje informacje pisząc na sieci (webb) prośbę o pracę. 

W Szwecji brakuje teraz kandydatów do pracy nie tylko przy maszynach leśnych ale ogólnie jako operatorów maszyn ciężkich typu np. koparek, życzę więc powodzenia.”

Rozpoczęcie pracy w takim charakterze połączone z nauką języka szwedzkiego, zdobycie doświadczenia szwedzkiej gospodarki leśnej jak i ogólnie życia w Szwecji, to moim zdaniem najlepsza droga do założenia tutaj własnej firmy leśnej. Czy wtedy byłaby szwedzką czy polską to myślę że miałoby mniejsze znaczenie. 

Czytelniczce zadającej mi pytania postawione na początku radziłbym również nawiązać kontakt z takimi właśnie fachowcami, Polakami pracującymi już w Szwecji czy w Norwegii. 

Wiedzą oni prawdopodobnie znacznie więcej na podobne tematy niż ja, emeryt zajmujący się tematem na zasadzie interesującego hobby. 

Szczerze życzę powodzenia dla Rodaków w realizacji podobnych planów. 

Finlandia

Wszystkie duże przedsiębiorstwa leśne zatrudniają tanich i cudzoziemskich pracowników. 

Tak twierdzi fiński związkowiec Harri Häkkinen, sekretarz związku zawodowego pracowników drzewnych, związku który od kilku miesięcy wszedł w fuzję ze związkiem pracowników przemysłu Industrifacket – Teollisuusliitto, liczącego 226.000 członków w tym 34.000 pracowników leśno-drzewnych. 

https://svenska.yle.fi/artikel/2017/01/10/trafacket-alla-stora-skogsbolag-i-finland-anvander-billig-utlandsk-arbetskraft

Przedsiębiorstwa przyznają że ich podwykonawcy zatrudniają cudzoziemską siłę roboczą (tak ładnie to nazywają…) ale twierdzą że same przestrzegają wszystkich przepisów a niestety nie znają detali dotyczących wynagrodzenia pracowników leśnych. 

Artykuł w Yle Nyheter pochodzi co prawda sprzed roku, ale nie stracił na aktualności. Reporter przytacza przykłady na wynagrodzenie robotników leśnych z Estonii w wysokości 8 euro za godzinę, podczas gdy Finowie inkasowali za taką samą pracę 15 euro. 

Dla Harri Häkkinena nie jest to niczym nowym. 

– Przedsiębiorstwa leśne zaczęły w ostatnich latach pozbywać się swoich pracowników. Nawet państwowy Metsähallitus wyrzucił na bruk swoich 360 drwali po reorganizacji w roku 2016 i stworzeniu Gospodarstwa Leśnego Metsä, Metsähallitus Metsätalous Oy (podobnie jak to w latach 1990-tych zrobiły polskie Lasy Państwowe – moja uwaga). 

Firmy zagraniczne, mówi Harri Häkkinen, rejestrują się w Finlandii, czysto formalnie mając tylko adres i po otrzymaniu zleceń ściagają pracowników ze swoich krajów. Jako podwykonawcy mają takie firmy wyłącznie pracowników cudzoziemskich. 

Większość pracowników leśnych pochodzi. Estonii, Rosji i Rumunii ale są tutaj również Polacy i Litwini. 

Prace leśne w lasach fińskich, te maszynowe, są w dalszym ciągu wykonywane przez Finów ale prace ręczne takie jak sadzenia czy czyszczenia lasu są już opanowane przez cudzoziemców. Harri Häkkinen ocenia że od 50 do 70% z ogólnej liczby 4000 pracowników leśnych, tych od pracy ręcznej, pochodzi z zagranicy. 

– Wszystkie duże przedsiębiorstwa leśne takie jak Metsä Group, Stora Enso, UPM czy Metsähallitus Metsätalous Oy zatrudniają cudzoziemską siłę roboczą. Ich praca kosztuje mniej. 

Jouni Puranen z UPM niespecjalnie się z tym zgadza. 

– Mamy jedną firmę estońską, ale zarejestrowaną w Finlandii a więc prawie fińską. Nie mamy cudzoziemców, poza sezonowymi pracownikami u podwykonawców. 

Kari Kuusniemi, szef w Stora Enso ma podobne zdanie.

– Wszyscy wykonawcy których zatrudniamy są całkowicie fińscy ale potem może się zdarzyć że na ich listach płacy są cudzoziemcy. 

Przedsiębiorstwa energetyczne zmuszone do czyszczenia terenu pod liniami energetycznymi zatrudniają również cudzoziemców do tej pracy. 

Timo Jutila, dyrektor Caruna, ocenia  ilość pracowników cudzoziemskich zatrudnionych przez jego firmę na około 10% ogólnej liczby. 

– Prace przy czyszczeniach linii energetycznych są rozstrzygane w formie przetargu i nie robimy wtedy różnicy pomiędzy firmami fińskimi czy zagranicznymi.  

Inspektorzy pracy i inspektorzy związkowi mówią to samo: Podwykonawców jest bardzo trudno skontrolować. Teoretycznie obowiązuje wszystkich aktualny związkowy układ pracy, niezależnie czy firma jest zarejestrowana w Finlandii czy za granicą i niezależnie od narodowości pracownika leśnego. 

Ale w praktyce okazuje się że wynagrodzenie jest często mniejsze od minimalnego, wyposażenie pracownika np. odzież nie spełnia wymogów bezpieczeństwa pracy i pracownicy nie zawsze są ubezpieczeni. 

Brakuje nam ludzi i rezerw finansowych na skuteczną kontrolę i zwalczanie szarej strefy, mówi Harri Häkkinen. 

– My nie możemy kontrolować wynagrodzeń wypłacanych przez naszych podwykonawców, mówi Jouni Puranen z UPM. Od tego są odpowiednie urzędy państwowe. 

A Timo Jutila z Caruna dodaje:

– Wszyscy nasi główni wykonawcy przestrzegają fińskiego prawa i układów zbiorowych pracy. Ale my, jako firma, nie mieszamy się w sprawy organizacji pracy naszych podwykonawców i nie chcemy ograniczać w ten sposób swoich współpartnerów. 

Inspektor pracy Sirje Korba podaje przykład trudności w kontroli przestrzegania przepisów pracy: Pracujesz 9-10 lub więcej godzin a otrzymujesz pieniądze za prace 8-godzinną.

-Takie układy są niemożliwe do skontrolowania. 

Ciężko znaleźć nam teraz Fina który chciałby wziąć do ręki pilarkę mechaniczną, mówi szef UPM Jouni Puranen. 

Zupełna nieprawda, replikuje Harri Häkkinen. 

– Płaćcie lepiej, wtedy Fin weźmie piłę do ręki. 

Redakcja Yle Nyheter nie ograniczyła się do opisu sytuacji w fińskich lasach ale wysłała reportera do Estonii, aby na miejscu sprawdzić dlaczego Estończyk zadowala się 8 euro podczas gdy Fin żąda co najmniej 15 euro

https://svenska.yle.fi/artikel/2017/01/12/finland-ar-en-lonsam-marknad-estniska-skogsforetag-arbetarnas-utgifter-dras-av

Firma leśna Ökopesa ma swoją siedzibę w południowej Estonii, w miejscowości Otepää i jej dyrektor oraz właścicielka Triin Peips mówi że wiele osób byłoby bezrobotnymi bez jej firmy. 

– Nie narzekam, pracy nam nie brakuje, robimy w zasadzie wszystko co można wykonywać w lesie ręcznie. Pracujemy nie tylko w Finlandii ale i w Estonii oraz w Szwecji i Norwegii. 

Jej firma jest w krajach skandynawskich tylko podwykonawcą. 

– Nie startujemy w przetargach, pozostawiamy to większym firmom fińskim lub szwedzkim. Wiedzą one znacznie więcej na ten temat a my wykonujemy później prace dla nich. 

Firma właścicielki Triin Peips obejmuje również sprzedaż maszyn rolniczych i leśnych jak i warsztat mechaniczny w którym dokonuje napraw swojego jak i sprzętu innych firm leśnych. 

– Nie pracujemy cały czas w Finlandii, jedziemy tam na wykonawstwo takiego lub innego projektu. Naszymi zleceniodawcami są duże fińskie przedsiębiorstwa leśne i mimo że znam dobrze fińskie warunki pracy to uważam że jest znacznie lepiej gdy startują one w przetargach zamiast mnie. 

Triin Peips sama podejmuje temat oszust i zaniżania ofert w przetargach. 

– Znam estońskie firmy które tak robią. Moim zdaniem wyrządzają one niedźwiedzią przysługę i zaśmiecają rynek dla innych. Ale powoli znikają bo oszukać w ten sposób, nie wykonując należycie pracy, można tylko raz. 

Estonia ma około 35.000 pracowników leśnych, według oficjalnej statystyki i większość zarabia ponad 1000 euro ma miesiąc, co oznacza dwukrotnie wyższy zarobek niż ten przeciętny w południowej Estonii. 

– Taki pracownik, wykształcony i praktyką leśną nie będzie ryzykował swej pracy na oszukańcze projekty w Finlandii i my musimy mu zapewnić pewną i dobrą pracę chcąc go do niej zwerbować, mówi Triin Peips. 

Fiński reporter, wywodzący się najwyraźniej z innej szkoły niż ta dziennikarzy Głosu Lasu czy Lasu Polskiego, stawia jej niewygodne pytanie jak to jest możliwe że poważne i solidne estońskie firmy leśne, takie jak jej, płacą jednak swoim estońskim pracownikom 8 euro za godzinę za pracę za którą ich fiński kolega otrzymuje 15 euro. 

– To w sumie proste, odpowiada Triin Peips. My dajemy wszystko, sprzęt, jego obsługę i naprawę, transport z domu w Estoniii do miejsca pracy w Finlandii, organizujemy mieszkanie i często tańsze pożywienie. Tego nie otrzymuje fiński pracownik. Od swoich estońskich żądamy w zasadzie jednego, żartuje Triin, aby byli trzeźwi gdy samochód zabiera ich z domu do Finlandii, podkreślając że jest to tylko żart. 

Triin Peips akcentuje cały czas że celem takiej firm jak jej nie jest absolutnie stwarzanie nieuczciwej konkurencji na fińskim rynku leśny.

-Konkurujemy wiedzą, dobrymi maszynami, wykształconymi i doświadczonymi pracownikami oraz dobrą pracą. Jeżeli choć raz zdobędziesz złą sławę to jesteś zupełnie przegrany. Stawiam też na kształcenie swoich pracowników o fińskich warunkach pracy w lesie.

Ale, mówi ona, przesądy w stosunku do nas, Estończyków, są dalej w Finlandii duże.

– Jak coś zniknie z miejsca pracy i nie tylko, to policja od razu przyjeżdża wpierw do naszych mieszkań. 

Jestem gorącą zwolenniczką rynku UE i otwartych granic, chociaż co prawda tych zamkniętych już nie pamiętam. 

Te dwa artykuły jak i tekst o warunkach szwedzkich dają pewne informacje na temat prac cudzoziemskich firm leśnych w Skandynawii. 

Firma musi być zarejestrowana w danym kraju, w Szwecji zajmuje się tym przede wszystkim urząd podatkowy. Firma musi mieć adres na terenie tego kraju. Te dwa warunki są niezbędne dla otwarcia konta bankowego. 

Następnie najlepszym wyjściem, przynajmniej początkowym, jest pozostawienie przetargów dużym miejscowym firmom leśnym, dla których jest się później podwykonawcą. 

Pieniądze za podwykonawstwo przekazuje firma szwedzka czy fińska miejscowemu bankowi, który z kolei przelewa je na konto banku zagranicznego w którym zagraniczna firma ma swoje konto. Międzynarodowy bankowy obrót pieniężny jest dzisiaj, w czasach rajów podatkowych i finansowania terroryzmu sprawą zarówno  skomplikowaną jak i traktowaną poważnie, no przynajmniej na poziomie małych firm leśnych. 

Porównanie z 8 euro Estończyka i 15 euro Fina wymaga pewnego wyjaśnienia. 

Nie orientuję się specjalnie w formie dzisiejszego wynagradzania polskich pracowników leśnych ale te 8 czy 15 euro za godzinę może wywołać u moich Rodaków przekonanie że pracownicy leśni w Szwecji czy w Finlandii wynagradzani są za godzinę pracy. 

Nie. W Szwecji już od roku 1970 a w Finlandii trochę później zawiera się przy pracach leśnych umowy o pracę przypominające te np. polskiego leśnika. 

Z tym że, w przeciwieństwie do polskiego leśnika, który ma swoje zatrudnienie regulowane przez Sejm i ustawę o lasach, w Szwecji i Finlandii jest to sprawa pomiędzy związkami zawodowymi oraz rynkiem, czyli pracodawcą. 

Każde stanowisko pracy ma stawkę wyjściową czyli minimalną i lata pracy oraz kolejne podwyżki co 2 lub 3 lata podwyższają wynagrodzenie. 

Pracownik cudzoziemski ma zawsze w tym układzie stawkę minimalną za swoją pracę, powiedzmy te 8 euro, Fin natomiast może mieć znacznie wyższą, np. te 15 euro. 

Te 8 czy 15 euro za godzinę pada jako określenie raczej dziennikarskie. Łatwo je obliczyć na podstawie każdego poświadczenia o wysokości miesięcznego zarobku, ale na umowie o pracę figuruje zawsze ilość godzin tygodniowego zatrudnienia w stosunku do tych maksymalnych 40h/tydzień oraz wysokość płacy brutto. 

Fin za swoje nadgodziny otrzymuje dopłatę, z reguły wyższą niż normalna, cudzoziemiec chcąc np. zachować pracę pracuje dłużej i za darmo, stąd te skargi fińskiego inspektora pracy. 

Umowa o pracę na czas nieokreślony jest zarówno w Szwecji jak i w Finlandii umową najlepszą dającą szereg przywilejów niedostępnych dla umów o pracę typowego pracownika leśnego, cudzoziemca zatrudnionego czy to w firmie swojej czy fińskiej, ale pracującego w Finlandii czy Szwecji. 

Harri Häkkinen mówi że w Finlandii obowiązuje fińskie prawo i fińskie układy zbiorowe pracy, dla wszystkich firm i wszystkich pracowników. 

W Szwecji było nieco inaczej pomiędzy latami 2005 a 2016. Na zasadzie Lex Laval (Laval to nazwa budowlanej firmy estońskiej)  obowiązywała zasada że firmy cudzoziemskie pracujące chwilowo na terenie Szwecji nie muszą dopasowywać się do szwedzkiego prawa pracy, wystarczy iż płacą swoim pracownikom stawki estońskie. 

Od dwu lat szwedzkie związki zawodowe mogą stawiać w Szwecji żądania w stosunku do firm cudzoziemskich, żądania dotyczące stosowania minimalnych stawek szwedzkiego układu zbiorowego pracy. 

Lex Laval rivs upp

I o tym warunku, płacenie minimalnych stawek według szwedzkiego układu zbiorowego pracy powinny myśleć polskie firmy leśne chcące wejść na rynek skandynawski. 

Przykład firmy Triin Peips pokazuje że interpretacje i przystosowanie się do podobnych warunków w praktyce, zwłaszcza tej leśnej czy np. budowlanej, jest bogate w życiowe rozwiązania.


Zdjęcie: svenska zle

 

.

Dodaj komentarz