Znaczenie Chin

Znaczenie Chin dla lasów świata.

Znaczenie Chin dla lasów świata. 

„Rosnący apetyt Chin powoduje wycinanie lasów począwszy od Syberii, skończywszy na Afryce i Amazonii. Oczy Chińczyków  spoczęły teraz na szwedzkim przemyśle leśnym, zarówno aby importować surowiec jak i nauczyć się sadzenia drzew i lasu oraz budowy domów drewnianych. Ale Szwecja jest tylko małym pionkiem w dużej grze.”

Tak rozpoczyna swój artykuł w Svenska Dagbladet z dnia 9 lutego 2019 roku dziennikarz Ola Wong. 

Tego dziennikarza przedstawialismy już na Monitorze leśnym, dwa lata temu z https://www.forest-monitor.com/pl/1-nie-pozwol-pozytecznym-idiotom-dyktatury-zawladnac-kwestia-klimatyczna/ oraz w ubiegłym roku z http://www.forest-monitor.com/pl/audrey-tang-zbawicielka-demokracji/

Jest on, jak to szwedzcy biurokraci piszą, imigrantem drugiej generacji, co oznacza rodziców urodzonych w Chinach a on sam jest urodzony i wykształcony już w Szwecji. 

Na szczęście dla Szwedów, imigrandzcy rodzice dokształcili go również w języku i kulturze chińskiej, co łącznie z jego szwedzkim wykształceniem i talentem pisarskim uczyniło z niego znanego dziennikarza oraz znawcę współczesnych Chin. 

Kontrowersyjnego znawcę, zarówno dla Szwecji jak i Chin, należy dodać, z uwagi na poglądy często dalekie od poglądów polityków a zawsze dalekie od poglądów politycznie poprawnych.

Powróćmy jednak do artykułu. Moje tłumaczenie nie jest dosłowne z uwagi na jego długość. 

„17 września 2018 roku wojewoda (landshövding) w Dalarna, Ylva Thörn, otwarła uroczyście bezpośrednią linię komunikacyjną pomiędzy tartakiem Bergqvist-Insjön a odbiorcą chińskim w prowincji Jiangxi, producentem mebli. Jest to linia kolejowa, transport znacznie droższy niż ten dotychczasowy do Göteborg i dalej morski, ale będący częścią prestiżowego chińskiego projektu, Jeden pas i jedna droga. 

Szwecja nie dołączyła się oficjalnie, jak na razie do projektu prezydenta Xi Jinping chcącego powiązać świat z przemysłem chińskim poprzez nową infrastrukturę, z uwagi na obiekcje i obawy UE w stosunku do planów chińskich. Z tego względu Chińczycy musieli zadowolić się wojewodą zamiast premierem lub co najmniej ministrem. 

Pociąg zmniejszył czas transportu z dwu miesięcy drogą morską do 25-30 dni koleją ale jego koszty są zdecydowanie wyższe. 

Sceny ze stacji kolejowej w Insjön przypominają te klasyczne, z krajów słabo rozwiniętych. Do Insjön przybywają pociągi z Chin, wyładowane sprzętem domowym i narzędziami do magazynów domu towarowego Clas Ohlson i odjeżdżają z powrotem do Chin wyładowane szwedzkim surowcem w postaci drewna i tarcicy. 

Ale szwedzki przemysł drzewny wcale nie narzeka na porównania z krajami słabo rozwiniętymi. W ciągu ostatnich 10 lat eksport tarcicy do Chin wzrósł z niemalże zera do 1 mld kr rocznie, co daje Chinom jak na razie nieśmiałą cyfrę 6% szwedzkiego eksportu tarcicy. 

Dla tartaku Bergqvist-Insjön (moja uwaga – roczny przerób 400.000 m3 produktów tartacznych, roczny obrót 1,5 mld kr, ilość zatrudnionych 212 osób) eksport do Chin stanowi już 35% przerobu rocznego i stale wzrasta. 

Dyrektor szwedzkiej branżowej organizacji Svenskt Trä, Mikael Eliasson uważa jednak że handel z Chinami staje się coraz bardziej upolityczniony. 

– Szwecja jest małą cegiełką w budowie chińskiej strategii surowcowej. Jej długoplanowym celem jest samowystarczalność ale do tego czasu chcą Chiny zabezpieczyć sobie surowce przy pomocy importu.

Stora Enso ma już w Chinach duże plantacje drzew eukaliptusowych (170.000 ha – moja uwaga) a SCA Essity poprzez firmę Vinda stał się największym chińskim producentem  papieru toaletowego. 

Potencjał rozwojowy jest ogromny – Chiny są już największym na świecie importerem surowców drzewnych oraz drugim największym eksporterem produktów z drewna, od podłogi do mebli. 

Szwedzki przemysł leśny zbiera owoce ponad 100-letniej szwedzkiej polityki leśnej, która doprowadziła do prawie 70% pokrycia kraju lasem oraz do dochodów z eksportu wartych 132 mld kr (55,5 mld zł) w roku 2017. 

Ale równocześnie do sytuacji w której nie ma już w Szwecji lasów naturalnych, pierwotnych a powstały lasy typu plantacji i w najlepszym przypadku lasy pośrednie pomiędzy plantacjami a lasami półnaturalnymi. 

Svenska Naturskyddsföreningen (największa szwedzka organizacja ochrony przyrody – moja uwaga) uważa że szwedzka polityka leśna jest przestarzała i doprowadziła do sytuacji w której nigdy w historii Szwecji nie było tak mało powierzchni z lasem naturalnym.

– Krajobraz leśny jest zdominowany przez monotonne i w młodym wieku plantacje leśne, w których zagrożona jest egzystencja 900 gatunków roślin i zwierząt a na czerwonej liście gatunków zagrożonych figuruje aż 1800 gatunków, pisze organizacja. 

Dla Chińczyków jest jednak Szwecja leśnym krajem przyszłości. Przyjeżdzają tutaj aby nauczyć się leśnej gospodarki zrównoważonej jak i przemysłowej produkcji domów drewnianych. 

(Tutaj nie mogę oprzeć się pytaniu czy polski związek zawodowy leśników patrzył, nazwijmy to,  strategicznie w przyszłość, sprzeciwiając się wejściu LP w spółkę Polskie Domy Drewniane? – moja uwaga) 

Chińczycy przyjeżdzają do Szwecji nie tylko aby się uczyć. W roku 2016 chcieli zakupić duże powierzchnie lasów i byli bardzo zawiedzeni informacją iż szwedzkie prawo zezwala na zakup lasu tylko przez osoby fizyczne, prywatne. Jak i tylko,  na razie, przez obywateli w krajach UE. 

Las szwedzki, podobnie jak i polski, uważany jest tutaj za zasób strategiczny, w przeciwieństwie do niegdysiejszego klejnotu szwedzkiej gospodarki, samochodu osobowego Volvo, odsprzedanego właśnie Chińczykom. 

Chiny oddziaływują jednak najbardziej na szwedzki las w sposób pośredni, poprzez zmiany klimatu na kuli ziemskiej z prostej przyczyny, bo są czołowym klimatycznym przestępcą świata. (Odpowiadają za 26% światowego wydzielania gazów cieplarnianych – moja uwaga)

Dla szwedzkiego przemysłu leśnego daje to efekt pozytywny w postaci szybkiego wzrostu drzew w cieplejszym klimacie. 

Ale efekt gazów cieplarnianych tworzy również bardziej niepewną przyszłość dla lasów w postaci pożarów czy szkód od owadów. Szwedzkie pożary leśne w roku 2018 są jednak niczym w porównaniu do pożarów kanadyjskich w British Columbia w tym samym roku o powierzchni 1,3 mln ha czy w roku poprzednim o powierzchni 1,2 mln ha. 

Oprócz pożarów ta sama kanadyjska prowincja dotknięta została atakiem owadów, kornika atakującego sosnę co dało ogromne szkody leśne w ilości 800 mln m3 drzew w ciągu ostatnich 15 lat. 

Podobne klęski mogą spotkać w przyszłości również i Szwecję. 

Szwedzki przemysł drzewny patrząc na Chiny podnosi często wagę magazynowania węgla w produktach drzewnych, zwłaszcza w domach drewnianych i budowlach w których drewno zastępuje beton i stal. 

Budowa domów z drewna była w Chinach długo zabroniona ale od roku 2015 chińskie ministerstwo budownictwa opracowało nową politykę gospodarczą, właśnie z uwagi na klimat. 

– Chińskie urzędy są niesamowicie zainteresowane szwedzkimi metodami budowy domów drewnianych w skali przemysłowej, mówi Mikael Eliasson. Ale tylko metodami oraz importem tarcicy. Resztę chcą zachować w swoich rękach i nie wpuszczają na swój rynek przemysłu budowy domów. 

Klimatyczny panel ONZ o nazwie IPCC opublikował w październiku 2018 raport m.in. o alternatywach zapewniających osiągnięcie celu wzrostu temperatury na kuli ziemskiej tylko o 1,5 stopnia do roku 2100. Jedną z takich alternatyw był wzrost powierzchni lasów na ziemi o 1 mld ha, co jest wielością 40-krotnie  większą niż powierzchnia lasów w Szwecji. 

Nierealne? Prawdopodobnie. 

Jest jednak kraj który przystąpił już do akcji zalesiania przekraczającej powierzchnię lasów Szwecji i tym krajem są właśnie Chiny. 

„Zielony mur chiński” ma na celu przede wszystkim zatrzymanie rozpowszechniania się pustyni i kosztował Chiny już 80 mld $. 

Plantacje zakładane przez Chińczyków przypominają ugory, na których drzewka stoją w wojskowym porządku i wszystkie są jednakowego lub jednakowych gatunków, iglaste na północy kraju, eukaliptus lub topole na południu. Duża część z nich zamiera i musi być dosadzana. 

– Niemniej jednak, nawet jak takie plantacje są bardzo ubogie w życie biologiczne, to zmniejszają one ocieplanie klimatu, pochłaniają zanieczyszczenia powietrza i ochraniają glebę na obok leżących gruntach rolnych, mówi szwedzki profesor nauk leśnych Sten B. Nilsson który przedstawił rządowi szwedzkiemu, w grudniu 2018 roku, międzynarodową przyszłościową analizę przemysłu i gospodarki leśnej. 

W chińskim lesie naturalnym obowiązuje już od dłuższego czasu absolutny zakaz pozyskania drewna. 

To pozytywne podejście do zachowania lasów naturalnych jak i do kwestii zalesiań kończy się jednak u Chińczyków na granicach ich własnego kraju. 

Poza nimi są oni słusznie uważani za głównych dewastatorów lasów na naszej planecie. To widać najlepiej z Kosmosu, zręby i pola z soją zmieniają szybko obraz Ziemi. 

Rosja jest największym dostawcą drewna do Chin i wycina w szybkim tempie swoją tajgę, tajgę zawierającą 1/3 ilości wszystkich drzew iglastych na świecie. 

Rosjanie nie sadzą nowych drzew po wycięciu starych, zamiast gatunków iglastych pojawiają się szybko rosnące brzozy i osiki. Po zniknięciu drzew iglastych powstaje niebezpieczeństwo wzrostu wydzielania gazów cieplarnianych z gruntów leśnych. 

Do tej pory, a liczba ta rośnie, działa na Syberii 500 chińskich firm i tartaków, eksploatujących tajgę. 

Jeden z takich właścicieli, z którym Ola Wong rozmawiał na targach drzewnych w Szwecji, powiedział iż liczy się z tym że za 10 lat wystąpi na Syberii częściowy brak drewna. 

– Ale Syberia jest ogromna i upłynie trochę czasu zanim wszystkiego nie wytniemy. 

(Moja uwaga – szwedzcy dziennikarze, nawet ci szwedzko-chińscy nie są przesadnie dobrymi znawcami Rosji i tutaj lepsze informacje na temat lasów Syberii można znaleźć w źródłach polskich. Link poniższy dobitnie to potwierdza https://wolna-polska.pl/wiadomosci/wyrab-rosji-zamiast-tajgi-pienki-2018-06 zwłaszcza iż jest tłumaczeniem źródeł rosyjskich. 

Aby jednak zachować równowagę ideologiczną zacytuję również GW, na szczęście tylko z tytułu, jako że GW się ceni: Chińczycy ogolą Syberię na łyso.

Podobnie alarmująco jak nie gorzej wygląda sytuacja w Afryce. W krajach takich jak Kamerun las znika w szybkim tempie. Drewno jedzie po drogach zbudowanych przez Chińczyków do portu morskiego zbudowanego również przez nich i dalej płynie chińskimi statkami do Chin. Często ścinka drewna jest nielegalna, ale politycy są do tego stopnia uzależnieni od Chin że nie odważają się na respektowanie wcale nieźle wyglądających, ale na papierze, praw ochrony środowiska, pisze Thomson-Reuters. 

W Brazylii Amazonia zmniejsza się a tereny sawanny Cerradon zostają zastąpione przez pola z soją. W roku 2017 Chiny zaproponowały pożyczkę inwestycyjną dla Brazylii w wysokości 20 mld $. Kierunek wybrany przez Jair Bolsanaro nie napawa optymizmem jeżeli chodzi o zmniejszenie eksploatacji Amazonii.

Profesor Sten B. Nilsson zakłada zmniejszenie lasów naturalnych w Ameryce Południowej o 100 mln ha do roku 2050 a w Afryce o 50 mln ha w tym samym czasie. To oznacza włączenie najwyższego biegu w klimatycznej jeździe Ziemi ku cieplejszemu klimatu i w tym zwiększeniu tempa jazdy główną rolę odgrywają Chińczycy

Lasy świata będą dosłownie stać lub znikać w tempie w jakim Chiny uświadomią sobie że muszą podjąć odpowiedzialność za nie tylko swoje lasy, ale i lasy świata.”

Takim pesymistycznym przesłaniem  kończy swój artykuł Ola Wong. 

Pisał on wielokrotnie o chińskich planach rozwojowych dyrygowanych przez prezydenta Xi Jinping ale w przypadku opisywania chińskiej akcji zalesieniowej w postaci Wielkiego Zielonego Muru stracił jakby zdolność krytycznego spojrzenia na dzieło kolejnych, od 1978 roku, sekretarzy partii i prezydentów chińskich. 

Czytałem dosyć dawno i na szczęście odnalazłem na sieci artykuł innego autora chińskiego na temat wielkiego Zielonego Muru 

https://m.theepochtimes.com/desertification-in-china_1521959.html

Wrażenia z lektury są zupełnie odmienne i tam gdzie Ola Wong zadowala się stwierdzeniem iż nie wszystkie zasadzone drzewa przeżywają, tam Hong Juang opisuje fachowo kłopoty z zalesieniem stepu i pomysłem stworzenia lasu na powierzchniach na których nie rósł on od tysiącleci. 

Artykuł napisany został w roku 2009 a więc trzydzieści lat po rozpoczęciu budowy Zielonego Muru. 

Celem było zalesienie 35,6 mln ha stepu w północno-zachodnich Chinach i stworzenie lasu będącego ochroną przed rozprzestrzenianiem się pustyni. 

– Jest to zupełne niepowodzenie, uważa ekolog Jiang Gaoming, z Chinese Academy of Sciences. Z prostej przyczyny – teren nie nadaje się pod zalesienia. 

– Roczne opady deszczu nie przekraczają 280 mm i naturalną roślinnością jest trawa. 

Podobnych przykładów z innych terenów nie brakuje i dużym problemem jest obniżenie poziomu wód gruntowych wywołanych zalesieniami, na pewnych terenach o 3327 mm co wywołało emigracje ludności do miast. 

Jiang Gaoming kwestionuje też chińską statystykę i podawanie krzewów czy obumarłych lub karłowatych drzew za dorosły las. 

(Moja uwaga – te krytyczne uwagi mogły być prawdopodobnie tolerowane w roku 2008 ale czy podobne są tolerowane w roku 2019?)

Hong Juang jest również autorem artykułu z roku 2014 o znamiennym tytule https://m.theepochtimes.com/chinas-environmental-catastrophe_855848.html opisującym prawdziwą „airpocalypse” w pewnych regionach Chin. 

I pisze: 

„ Experts on China believe the root of China’s environmental problems lies with the top-down control by the Communist Party, which has been trapped in corruption and a lack of political accountability and rule of law.”

Tutaj przypomina mi się niedawny list 78 szwedzkich tzw. influencer w którym wzywali oni/one premiera Szwecji do twardej ręki w sprawach klimatycznych. 

List został wyśmiany przez w zasadzie wszystkich, nawet zwolenników twardej ręki w Szwecji w innych sprawach i przy okazji innych problemów ale jest typową reakcją na pewne współczesne osiągnięcia Kraju Środka. 

Myśmy na Monitorze leśnym pisali o  podobnym podejsciu w cytowanym jużhttps://www.forest-monitor.com/pl/1-nie-pozwol-pozytecznym-idiotom-dyktatury-zawladnac-kwestia-klimatyczna/opisując właśnie  artykuł Oli Wonga. 

Czy to oznacza że tym razem Ola Wong dał się ponieść fantazji i ogromowi planów chińskich? 

Nie sądzę. 

Wydaje mi się że z jego analizą znaczenia roli Chin dla lasów świata można i powinno się zgodzić, natomiast statystyce chińskiej można i powinno się lekko lub mocno niedowierzać. 

Jeden fakt jest pewny, sadząc z artykułu Hong Juang o Wielkim Zielonym  Murze, ten że koszty zasadzenia tego muru jak i koszty chińskich zalesień są horendalne. 

Zdjęcie: SvD (własne)

Dodaj komentarz