Zręby

Zręby a małe cieki wodne – Szwecja, Finlandia, Kanada i Nadleśnictwo Andrychów.

  1. Zręby a małe cieki wodne – Szwecja, Finlandia, Kanada i Nadleśnictwo Andrychów. 

Pozostawienie strefy ochronnej drzew i krzewów jest powszechną strategią ochrony ekosystemów wodnych i jakości wody przed wpływem gospodarki wodnej. Małe cieki wodne powinny być brane w większym stopniu pod uwagę przy wprowadzaniu przepisów i wytycznych dotyczących gospodarki leśnej, pisze ośmiu naukowców z uniwersytetów w Szwecji, Finlandii i Kanadzie w Fakta Skog.

Wiele danych wskazuje że małe cieki wodne są  w dużym stopniu zaniedbane przy przeprowadzaniu cięć zrębowych. W dobrze zbadanym pod tym względem dorzeczu rzeki Krycklan w Västerbotten, w północnej Szwecji małe cieki wodne nie miały strefy ochronnej w ponad 65% przypadków, podczas gdy 90% dużych cieków wodnych miało strefę ochronną.

W wielu krajach ochrona małych cieków wodnych nie jest wymagana prawnie i wartość handlowa surowca drzewnego jest ważniejsza.  Pomimo tego strefy ochronne wzdłuż wód przeszły w ciągu ostatnich dwu-trzech dziesięcioleci od stanu całkowitego ich braku do obowiązkowego ich wyznaczania zgodnego z prawodawstwem leśnym i systemami certyfikacji lasów.

Niespecjalnie  wiadomo, w jakim stopniu małe cieki wodne są chronione, ale badanie przeprowadzone w Szwecji w 2018 r. wykazało, że 70% istniejących stref ochronnych wzdłuż małych cieków wodnych ma mniej niż 5 m szerokości. Badanie zostało ograniczone do 111 małych cieków wodnych w województwach (län) Västerbotten i Jönköping.

Jak to wygląda w przypadku wszystkich małych cieków wodnych w całej Szwecji, nie wiadomo, ponieważ taka ocena jest praktycznie niemożliwa.

Badacze piszą o swoich badaniach, trwających cały czas:

„Dzięki ogromnemu rozwojowi, jaki dokonał się w teledetekcji, byliśmy w stanie ocenić sytuację dla wszystkich małych cieków wodnych znajdujących się na mapach topograficznych. Rozpoczęliśmy tę pracę od danych ze Szwecji, a następnie rozszerzyliśmy prace na inne kraje o podobnym dostępie do danych cyfrowych i teledetekcji.

Przeanalizowaliśmy sytuację wszystkich małych cieków wodnych, korzystając z danych ze Szwecji, Finlandii i Kanady (prowincja Nowy Brunszwik). Naszym głównym celem w tym trwającym badaniu jest ocena wielkości strefy ochronnej pozostawionych drzew wokół małych cieków wodnych podczas przeprowadzania cięć zrębowych.

Stworzyliśmy mapy topograficzne wszystkich małych cieków wodnych (o szerokości poniżej 6 m) w każdym kraju, aby przyjrzeć się szczegółowo gospodarce zrębowej wokół naszych najmniejszych cieków wodnych.

Wybraliśmy cieki wodne, w których zręby  przeprowadzono do pięciu lat po skanowaniu LIDAR-em i wyznaczyliśmy 20-metrowy bufor z każdej strony.  Korzystając z danych LIDAR dotyczących wysokości drzew obliczyliśmy odsetek tych stref buforowych pokrytych drzewami powyżej 5 m. Wykorzystaliśmy szereg różnych typów danych, aby oszacować powierzchnie pokryte koronami drzew.

Chociaż początkowo nasza praca skupiała się na ocenie stopnia pokrycia lasem stref przybrzeżnych wokół małych cieków wodnych, dowiedzieliśmy się również wiele o gospodarce leśnej i ciekach wodnych w tych trzech krajach.

Mogliśmy na przykład stwierdzić że w Nowym Brunszwiku i Finlandii było znacznie mniej powierzchni zrębowych niż w Szwecji.

Nowy Brunszwik – lata 2010-2017: 7.740

Finlandia – lata 2003-2017: 11.394

Szwecja – lata 2004-2016: 63.278

Jednocześnie liczba cieków wodnych przepływających przez tereny zrębowe była znacznie wyższa w Szwecji w porównaniu z dwoma pozostałymi krajami.

Szwecja – 98.792

Finlandia – 27.333

Nowy Brunszwik – 6.360

Nie możemy powiedzieć, czy dzieje się tak dlatego, że mamy w Szwecji bardziej odwzorowane kartograficznie cieki wodne, czy bardziej radykalne metody cięć czy też jest to efekt uboczny różnych metod gospodarki leśnej.

W Finlandii cieki wodne i ich strefy przybrzeżne będące w stanie naturalnym i zbliżonym do naturalnego muszą zachować swoje  główne i charakterystyczne cechy, mówi fińska ustawa o lasach z roku 2013. Ale zgodnie z fińskim standardem FSC (Forest Stewardship Council) wokół cieków wodnych należy pozostawić strefę ochronną o szerokości co najmniej 20 m, a zgodnie z fińską normą PEFC (Program for the Endorsement of Forest Certification) co najmniej 5-10 m.

Aż 87% gruntów uprawnych w Finlandii posiada certyfikaty PEFC i 7% FSC, dlatego można oczekiwać, że większość cieków wodnych powinna mieć strefę ochronną szerszą niż 5 m. Certyfikaty PEFC i FSC mają jednak na myśli  naturalne lub zbliżone do naturalnych cieki wodne, natomiast nie uwzględniają cieków zmienionych lub sztucznych (np. rowy odwadniające).

W New Brunswick w Kanadzie istnieją bardziej szczegółowe wytyczne, w których stwierdzono, na przykład, że w ciekach wodnych większych niż 0,5 m szerokość strefy ochronnej należy dostosować w zależności od przeważającego nachylenia terenu (np. strefa ochronna 30 m przy nachyleniu 0–5% – (New Brunswick Department of Natural Resources, 2013).

W Szwecji 63% (14,8 mln ha) lasów produkcyjnych posiada certyfikaty FSC i / lub PEFC a konkretnie 3 mln ha jest chronionych tylko w ramach PEFC, 1,2 mln ha tylko według FCS i 10,6 mln ha w obu przypadkach.  Zgodnie ze szwedzkimi FSC i PEFC należy zapewnić strefę ochronną, jednak nie podano żadnych szczegółowych specyfikacji ogólnych.

Szwedzka ustawa o gospodarce leśnej, Skogsvårdslagen, podkreśla wagę stref ochronnych przy ciekach wodnych dla ochrony  gatunków i jakości wody ale wytyczne zalecają  dostosowanie wielkości strefy do sytuacji lokalnej.

Strefy ochronne różnią się w poszczególnych krajach i wstępne wyniki naszych badań wskazują, że w Szwecji i Finlandii nie ma wystarczającej ochrony małych cieków wodnych na poziomie krajowym. W Nowym Brunszwiku stwierdziliśmy, że większość badanych cieków wodnych na obszarze zrębów miała ochronne strefy leśne w promieniu 20 metrów od cieków.

W Szwecji i Finlandii, gdzie szerokość i lokalizacja dopuszczania stref ochronnych są oparte na bardziej łagodnych zasadach (certyfikacja i dobrowolność), zauważyliśmy że prawie połowa badanych cieków wodnych przebiegających na zrębach końcowych nie ma 20-metrowej kompleksowej strefy ochronnej (z każdej strony).

Opierając się na naszych analizach pozostawionych lasów ochronnych jest oczywistym, że gdyby pozostawiono strefy ochronne o szerokości 20 metrów po każdej stronie cieku wodnego, to powinniśmy zauważyć pokrycie pokrycie koronami drzew lasu stref przybrzeżnych w około 75% przypadków w Szwecji i 50% w  Finlandii.

Tak nie jest. Około 25% wszystkich analizowanych odcinków potoku w Szwecji miało bardzo rzadki dach z koronami drzew  po cięciach zrębu końcowego, natomiast w Finlandii ten odsetek wynosił 30-40%.

Zaskoczył nas fakt że 7% wszystkich analizowanych cieków wodnych w Finlandii było pozbawionych zadaszenia z koronami drzew, co być może wynikało z faktu, że część cieków wodnych, które uwzględniliśmy w naszych analizach, zaliczana jest przez tamtejszych pracowników leśnych do rowów odwadniających.

Niedawne badania przeprowadzone w Finlandii wykazały, że jeśli las przybrzeżny wokół małych cieków wodnych jest tylko częściowo wycięty, to nawet 30-metrowa strefa ochronna nie wystarcza do ochrony mikroklimatu.

Wiele z tych małych strumieni i potoków  płynie razem w sieci dorzecza głównych cieków wodnych, dlatego jest prawdopodobnym, że istnieje próg określający, ile małych cieków może zostać dotkniętych zrębami, zanim zobaczymy znaczące pogorszenie jakości wody w głównych ciekach wodnych w dole rzeki.  Z drugiej strony istnieje również próg, jak duży udział przybrzeżnych stref ochronnych  można pozostawić w lesie z ekonomicznego punktu widzenia.

Rekomendacje.

Chociaż istnieją szeroko zakrojone badania wskazujące, że strefy ochronne węższe niż 10 m nie spełniają zwykle swoich funkcji, to większość tych badań dotyczy dużych cieków wodnych.

Jeśli szwedzkie cele dotyczące jakości wody (np. Cel środowiskowy dotyczący jezior i cieków wodnych) mają być przestrzegane, należy zainwestować w monitorowanie gospodarki leśnej dotyczącej metod zrębowych.

Przykład z Kanady wskazuje, że można wprowadzić ustawowy wymóg dotyczący stref ochronnych.  Uważamy że gospodarka leśna powinna być planowana w skali zlewni, tak aby móc raportować potencjalne skumulowane skutki tej gospodarki dotyczące małych, ale wielu cieków wodnych w krajobrazie leśnym.

Małe cieki wodne powinny również być lepiej uwidocznione na mapach. W niniejszym opracowaniu oparliśmy się na klasycznych mapach topograficznych, jednak z poprzednich prac wiemy, że nawet 50% małych cieków wodnych nie jest na nich ujętych i nawet takie powinny być chronione.”

Na podobny temat pisaliśmy już w Strumyki i rowy – niedostrzegana woda w lesie. a w szerszym kontekście w cyklu Gdzie ta woda w lesie.

Planowanie gospodarki leśnej z uwagi na cieki wodne, wpierw mniejsze, później większe i w skali krajobrazu oraz zlewni…

Tego nie robi się w Szwecji, tego nie wymagają certyfikaty, o tym nie mówią nawet organizacje  ochrony środowiska. Może dlatego że wód i cieków w Szwecji i w Finlandii na razie nie brakuje.

A w kraju? Susze i powodzie mamy na własne życzenie, czytam w artykule.

Oraz że las jest nie tylko miejscem, które zapewnia drewno, ale również miejscem retencji. Co dla leśnika sprowadza się do budowy zbiorników retencyjnych oraz zastawek na rowach melioracyjnych czy ciekach i podobnych obiektach.

Leśnik robi to bo ma pieniądze z programów inwestycyjnych Unii Europejskiej. A gdy ich zabraknie, choćby na renowacje tych obiektów?

Wtedy być może i po prostu wystarczy na początek zaprzestanie cięć na terenach wilgotnych? A przynajmniej dopasowanie ich do cieków wodnych, tych małych i większych, dopasowanie lepsze niż dotychczas obowiązujące? Chociaż wszystko to leśnik zna, przynajmniej w teorii, przeprowadza lub nie w terenie a w końcowym efekcie liczy się tylko wartość drewna, a nie ilość czy co jest równie ważne, jakość wody.

Kiedy dojdzie do rzeczywistego postawienia na inne wartości lasu, niż tylko te surowcowe?

Przykłady, nagłośnione przez przyrodników, choćby te z terenów znanych mi z lat młodości, jak np. rezerwatu Madohora koło Andrychowa , pokazują dobitnie że cięcia zawsze mają pierwszeństwo dla administracji Lasów Państwowych.

Ciekaw jestem jakie będzie np. pokrycie koronami drzew w oddziałach przylegających do aktualnego rezerwatu Madohora, oddziałach z wycinkami i najprawdopodobniej nie pozbawionych małych cieków wodnych, bo przecież są to tereny ze źródłami Wieprzówki, w porównaniu do tych i tak już nie najlepszych danych szwedzkich i fińskich?

Najlepsza w co najmniej Unii Europejskiej, trwała, zrównoważona i wielofunkcyjna polska gospodarka leśna powinna się tutaj wykazać. Co najmniej dodatnimi kosztami w pozyskaniu drewna, skoro już zdecydowała się na osuszenie rzeki Wieprzówka, zlekceważenie wodochronnych funkcji lasu no i przy okazji zlekceważenie opinii mieszkańców Andrychowa.

Jak na razie wykazuje się ona argumentacją znaną i powtarzaną do znudzenia – To nie my, to inni. Inni, to RDOS oraz jak zwykle pracownicy ZUL. Którzy nie ocenili właściwie dobrej woli leśników z chwilowym wstrzymaniem cięć. Dobrej woli… Przypominają się Dobre Paniska herbu Lasy Państwowe.

Słuchając czy czytając o podobnych historiach, związanych z oporem administracji Lasów Państwowych w stosunku do żądań społecznych, żądań zasadniczych i podstawowych dla życia ludzi, mających pecha być zależnych od tej administracji, można powiedzieć trawersując wczorajszy tytuł artykułu Pana Rafała Chudego, że Lasy Państwowe kosztują.

Ta organizacja mimo swej już niedługo 100-letniej historii, a może właśnie z uwagi na tą historię, ma problem ze swoją tożsamością.

Komu właściwie ona służy? Jakie ma cele?

Trudno oprzeć się wrażeniu, a raczej pewności że służba i cele są niespecjalnie szczytne i w zasadzie sprowadzają się do jednego – służby samej sobie oraz zachowania licznych przywilejów, opartych o administrowanie 76.000 km2 powierzchni kraju. Co w przypadku Nadleśnictwa Andrychów sprowadza się do braku chęci zaproponowania rozszerzenia rezerwatu Madohora o dalsze kilkadziesiąt hektarów.

W tym oporze słowo “tracąc”wydaje się spełniać kluczową rolę. Organizacja Lasy Państwowe traci po prostu na ochronie przyrody, co już zrestą opisywaliśmy w Ile Lasy Państwowe tracą na ochronie przyrody? Traci na ochronie przyrody, traci na przestrzeganiu swoich ustawowych wodochronnych funkcji lasu, traci na przychylaniu się do opinii ludzi.  

Takiego oporu w stosunku do tworzenia rezerwatów przyrody nie widzę w Szwecji czy w Finlandii, ale są to odmienne gospodarki leśne. Niemniej jednak to podejście do ochrony przyrody jako do straty ekonomicznej jest wspólne dla polskiego leśnego monopolu państwowego jak i szwedzkich czy fińskich prywatnych właścicieli leśnych. 

Wodochronna funkcja lasu jako strata ekonomiczna jest jednak chyba polską specjalnością i pozyskanie kilkadziesiąt czy kilkaset kubików drewna jest ważniejsze niż ochrona źródeł wody dla kilkudziesięciu tysiący mieszkańców Andrychowa i okolic. 

Utraty czego obawiają się leśnicy Nadleśnictwa Andrychów? Czy mogliby przedstawić prosty rachunek ekonomiczny, przekonywujący mieszkańców Andrychowa i okolicznych do Beskidu Małego wsi, że zręby w lasach przez nich nadzorowanych są ekonomicznie korzystniejsze dla mieszkańców niż brak wody?

Uważamy że gospodarka leśna powinna być planowana w skali zlewni, tak aby móc raportować potencjalne skumulowane skutki tej gospodarki dotyczące małych, ale wielu cieków wodnych w krajobrazie leśnym.” – to rekomendacje z cytowanej powyżej pracy naukowej. 

Zdjęcie: skogen

8 myśli na temat “Zręby a małe cieki wodne – Szwecja, Finlandia, Kanada i Nadleśnictwo Andrychów.

  1. “Przykłady, nagłośnione przez przyrodników, choćby te z terenów znanych mi z lat młodości, jak np. rezerwatu Madohora koło Andrychowa , pokazują dobitnie że cięcia zawsze mają pierwszeństwo dla administracji Lasów Państwowych.”
    W filmie Barei na koniec ŚWINIA mówi ludzkim głosem: “…i co mi zrobisz jak mnie złapiesz ? ”
    Nic… bo apelowanie do sumienia nic nie daje, jeśli TAM nie ma sumienia. Co innego pozwy zbiorowe od okolicznej ludności z żądaniem wypłaty wysokiej rekompensaty FINANSOWEJ dla wnoszących pozew 🙂

  2. “Zaskoczył nas fakt że 7% wszystkich analizowanych cieków wodnych w Finlandii było pozbawionych zadaszenia z koronami drzew, co być może wynikało z faktu, że część cieków wodnych, które uwzględniliśmy w naszych analizach, zaliczana jest przez tamtejszych pracowników leśnych do rowów odwadniających. ”
    Zadaszenie jest CLUE parowania cieku, zbiornika czy gruntu, ponieważ utrudnia wymianę powietrza wilgotnego i zimnego na cieplejsze o mniejszej wilgotności. Dobrze wiedza o tym KOBIETY wieszające pranie na sznurku 🙂
    W przyjętej technologii leśnej zbyt male parowanie jest niekorzystne, ponieważ utrzymująca się niższa temperatura w drzewostanie spowoduje jego mniejszy przyrost bieżący. LEŚNICY też o tym wiedzą, ale im potrzebny jest przyrost i to im większy, tym lepszy. Ma się więc rozumieć , że nie będą dążyć do obniżania temperatury w drzewostanach ale będą ja zwiększać 🙂
    Badania jakie zadaszenie powoduje większe nasycenie gruntu wodą IBL przeprowadził pod koniec lat 50-tych.
    Wynik nie był po myśli, więc pewnie ślad po nim zgnił w wilgotnej piwnicy 🙁
    Jak powiada klasyk: RŻNĄ TERAZ GŁUPA !

  3. Te badanie polegało na tym, że wyznaczono kilka poletek w jednakowych warunkach i różnie je “zadaszano” przez sadzenie różnymi gatunkami. Na jednym poletku zamiast sadzenia drzewek ustawiono systematycznie daszki z desek.
    Które poletko zgromadziło NAJWIĘCEJ wody ?
    Bez konkurencyjne okazało się poletko z daszkami z desek, gdyż gromadziło zawsze najwięcej wody w glebie 🙂
    O ile pamiętam opis tego doświadczenia, to zadaszanie drzewkami było techniką “jednopiętrową”czyli wg obowiązującej do dziś technologi leśnej. Zabrakło poletka wielopiętrowego, być może z przyczyn praktycznych – trzeba by czekać na nie zbyt dużo lat, za nim by się nadawało do doświadczenia.
    W naturalnych drzewostanach lub sztucznych / starych można zaobserwować, że są FUNKCJONUJĄ pod kątem OSZCZĘDZANIA WODY 🙂
    Pole do popisu w rozszyfrowaniu tych mechanizmów dla PASJONATÓW LEŚNIKÓW i PRAWDZIWYCH EKOLOGÓW 🙂

  4. Wyobraźmy sobie , że rodzaj zadaszania powierzchni leśnych może dawać oszczędności w bilansie wodnym od 0 do 200 mm/m2 w skali roku. 30% lesistości może być więc źródłem podniesienia nawodnienie pozostałych 70% Polski 🙂

  5. Takie nawodnienie realizuje się w ten sposób, że gleba leśna zwiększając swoją pojemności wody , nadmiar oddaje rzekom oraz ciekom podziemnym, a te uzupełniają nawodnienie nawet kilka set kilometrów dalej.
    Technologia leśna, która zmniejsza pojemność wodną gruntu leśnego, będzie działać odwrotnie czyli nie przysłuży się do nawadniania Polski , powodując jej STEPOWIENIE.

  6. Średnie opady roczne w Polsce wynoszą ok 600mm/m2
    Las działający w hodowli z FUNKCJĄ gromadzenia wody może pozostałe tereny Polski “DOŁADOWAĆ ” zwiększając naturalnie jej zasobność w gruncie nieleśnym.
    Warto postawić pytanie: o jaką wielkość chodzi ?
    Śmiało można przyjąć , że 30% lesistości “DOŁADUJE” pozostały obszar o 100 mm/m2.
    Wtedy można przyjąć, że wywoła to skutek jakby średnie opady roczne w Polsce były na poziomie ok 700 mm/m2.
    Optymistycznie też można założyć, że uda się osiągnąć nawet 750 mm/m2.
    Żeby się o tym dowiedzieć należałoby rozpocząć w tym kierunku badania przez zespół złożony z hydrologów leśnych i leśników.
    Najpierw pewnie kaktus wyrośnie na dłoni ?????
    🙂

  7. Czy dodatkowe 100mm/m2 “DOŁADOWANIA” w roku ma jakieś znaczenie ?????
    Tak ma i to kluczowe, ponieważ 6 x 100 = 600
    Czyli jeśli go nie ma, to po sześciu latach brakuje rocznych opadów. Zaś w ciągu dwudziestu lat powstaje skutek jakby przez TRZY LATA nie padał w Polsce deszcz.
    Bardzo pasuje tu stare porzekadło: “od ziarnka do ziarnka i zbierze się miarka”

Dodaj komentarz