Las szwedzki, prywatny i pożytek z niego.

Las szwedzki, prywatny i pożytek z niego.

Las szwedzki, prywatny i pożytek z niego.

Co mogę zrobić z moim lasem zastanawia się profesor leśnej ekologii, długoletni urzędnik szwedzkiej administracji leśnej, konsultant rządowy i pisarz a zarazem właściciel kilkudziesięciu ha lasu w Norrland, odziedziczonego po swoich rodzicach, Ola Engelmark? (Ola to imię męskie)

I wymienia cztery możliwości oraz sposoby obliczania pożytku ze swego lasu.

Mogę go wyciąć, w odpowiednim wieku cięć końcowych. To oznacza że pobieram z niego rosnący kapitał i mam pewien dochód. Potem w najbliższych 100 latach będę dokładać do swego lasu i dopiero trzebież da mi ewentualnie trochę zysku ze sprzedanego drewna. Rozkładając te wszystkie sumy na okres 100 lat można powiedzieć że mój dochód wyniesie wtedy od 500-1000 kr na ha i na rok. (1 kr – 0,42 zł)

Innym sposobem jest wzięcie pod uwagę dochodu z cięć końcowych. Wtedy ujmując dane bardzo ogólnie otrzymuję od 50.000 do 100.000 za 1 ha wyciętego, dorosłego lasu. A potem muszę zapłacić za odnowienie wyciętej powierzchni, przepisowe opłaty, podatek, koszty prac zrębowych i inne koszty, zanim będę wiedział ile mi pozostanie na koncie.

Trzecią metodą spożytkowania mego lasu byłoby pobieranie tylko procentów od mego leśnego kapitału. Co oznacza że jeżeli mam w lesie przyrost w wielkości np. 8 m3 na ha i na rok, to nie wycinam więcej albo wycinam raz na 5 lat 40 m3 drewna. W ten sposób mój leśny kapitał nie ulega zmianom i nie zmniejsza się.

No i czwartym sposobem podejścia do mego lasu jest pobieranie z niego produktów i usług leśnych bazujących nie na surowcu drzewnym ale na zupełnie innych produktach i usługach leśnych takich jak np. żywność, zdrowie czy przeżycia nazwane z angielska Non-timber forest product, NTFP.
Już zresztą same użycie angielskiego skrótu podnosi zdecydowanie wartość produktów niedrzewnych, przynajmniej w świecie reklamy.

Dla Ola Engelmark wybór był i jest prosty. Sam tytuł jego książki mówi wszystko: En skog av möjligheter co oznacza Las możliwości.

Pytanie które zadaje jest równie proste. Czy my, 328.000 prywatnych właścicieli lasu musimy użytkować las tą samą metodą co 5 dużych firm, koncernów leśnych? Mimo iż w naszych rękach jest 52% szwedzkich lasów a w rękach koncernów 39%?

Ta metoda to duże zręby zupełne, lasy jednogatunkowe i jednowiekowe, odnowienia, czyszczenia leśne, trzebieże i zręby końcowe według jednego wzoru i wszystko to z naciskiem na coraz niższe wieki rębności, od 60 do 80 lat, dalekie od tych średnich o cyklu od 100 do 120 lat.

Naturalnie że nie musimy użytkować swego lasu jak np. Sveaskog czy Holmen lub SCA, odpowiada Ola Engelmark i myśląc długoplanowo, o swoich dzieciach oraz wnukach, oraz myśląc w dodatku ekonomicznie, wiedząc o systematycznym spadku cen na surowiec drzewny w Szwecji w ostatnich 40 latach, nie powinniśmy tego robić.

Mamy dzisiaj w Szwecji, co mówi statystyka Skogsstyrelsen (Zarząd Lasów, polska nazwa to Agencja Leśna) około 23 mln ha lasów produkcyjnych i z tego 83,6% powierzchni produkuje surowiec drzewny. Pozostałe to 3,6% rezerwaty, 5,8% dobrowolne przekazanie lasu na cele ochronne i 7% to powierzchnie pozostałe po zrębach i na zrębach jako grupy lasu z cennymi gatunkami czy tzw. użytki ekologiczne wymuszone przez certyfikaty, głównie FSC.

Dzisiejszy system szwedzkiej gospodarki leśnej jest doskonałym przykładem na jej efektywność w dostarczaniu surowca dla przemysłu drzewnego i papierniczego, z prostej przyczyny – wszyscy począwszy od najmniejszego prywatnego właściciela lasu a skończywszy na największym, państwowym Sveaskog, działają według jednego wzorca i mówią jednym językiem.

Ale powinno się napisać – był doskonałym przykładem, bo nikt nie może dzisiaj przewidzieć jakie priorytety będzie miała gospodarka leśna za kilkadziesiąt lat.

Ja stawiam na przykład czwarty i NTFP, Non-timber forest product, mówi Ola Engelmark i myślę że jest to droga przyszłości. Chcę mieć koło swego domu cały czas las a nie zrąb czy zręby pozostawione przez leśne szwedzkie tsunami.

W swojej książce opisuje on swój pobyt w gospodarstwie leśnym (50 ha) należącym do pary Ulrika Krynitz i Håkan Strotz, ona biolog, on wykształcony leśnik.

Prowadzą gospodarstwo nastawione na ekoturystykę, choć turystykę dosyć specyficznego typu,
Håkan mówi: 50 ha lasu nie daje możliwości utrzymania się z surowca drzewnego, należałoby mieć co najmniej 10 razy większą powierzchnię.

Ale jak zachowamy te 50 ha jako las dojrzały i wiekowy, jak zbudujemy w nim kilka domów z bali, bez elektryczności, bieżącej wody, z ubikacjami w starym stylu i rozpropagujemy całość jako ośrodek wypoczynku od cywilizacji, miejsce nabrania sił fizycznych i psychicznych, to osiągamy wtedy sukces finansowy.
I istotnie, ich pomysł kwitnie gospodarczo. Ludzie przyjeżdzają odpocząć i odetchnąć. Bez elektryczności i bez cywilizacyjnych wygód, ale z przyrodą, starym lasem, ciszą zakłócaną śpiewem ptaków, rytmem określanym przez pogodę i pory roku.

Brzmi to sielankowo? Być może, ale plus ekonomiczny jest rzeczywistością, pisze Ola. Sprzedaż usług tego typu przynosi 10 razy większy dochód niż sprzedaż surowca drzewnego z takich samych 50 ha u sąsiada. Takie usługi proponują już od 20 lat i wszystko funkcjonuje bardzo dobrze.

Håkan Strotz jako wykształcony leśnik, jägmästare po szwedzku, idzie ze swoim pomysłem gospodarczym zupełnie na przekór tego co wbijano mu do głowy na studiach leśnych. Ale w efekcie ma w swoim lesie bogactwo biologiczne i drewniane domy letnie wybudowane ze swojego drewna. Łączy przyjemność życia w lesie odpowiadającym jemu i żonie z pożytkiem ekonomicznym z takiego lasu.

A że jest to pożytek inny niż drewno dla tartaku czy zakładów celulozowych?

Takie podejście do korzyści z lasu będzie prawdopodobnie przeważać już za kilkanaście, kilkadziesiąt lat.

Szwedzki LRF, branżowa organizacja zrzeszająca farmerów rolno-leśnych, tak pisała w październiku 2017:

Od roku 2000 do 2016 ilość miejsc pracy w szwedzkim przemyśle leśnym zmniejszyła się o 160.000, w tym samym okresie ilość pracowników zatrudnionych całorocznie w tzw. małej gospodarce leśnej czyli u naszych członków spadła z ilości 8.300 do 6.200 osób.

Waga takich zmian jest bardzo znacząca dla szwedzkiej wsi. Ale podobne zmiany dają możliwości do następnych, typu właśnie Lasu możliwości.

Lena Gustafsson, profesor politechniki Chalmers w Göteborg, określa 7% szwedzkich lasów produkcyjnych, będących użytkami ekologicznymi jako leśne łodzie ratunkowe dla resztek bogactwa biologicznego.

Jest ona również doktorem filozofii, obok swoich badań i zainteresowań z zakresu mikrobiologii i biotechnologii.
Uważa ona że gospodarka leśna i jej nastawienie na jak największą produkcję drewna prowadzi w rezultacie do krótkowzrocznych rozwiązań.
Jedynym, w zasadzie ponadczasowym zadaniem dla czlowieka jest utrzymanie lasu czyli powierzchni leśnej.

Proponuje ona aby właściciele lasu zaczęli stawiać sobie pytania w stylu:

– Jak stworzyć las produkujący jak najwiecej np. borówki czarnej lub brusznicy?
– Jak stworzyć las w którym żyje jak najwiecej łosi albo dzięciołów albo np. orchidei?
– Albo las w którym czuje się najlepiej człowiek?
– Albo las wiążący jak najwiecej CO2?

– Albo las z jak największą ilością dzisiaj chronionych gatunków czerwonych?

Innymi słowy las który dawałby nam, ludziom, jak najwięcej ekosystemowych usług. I przy okazji zachował bogactwo biologiczne.

A jeżeli już drewno to dlaczego nie stworzyć lokalnych możliwości do pobrania za nie jak największej ceny?
Ola Engelmark podaje przykład firmy Lith Lith Lundin, braci Lith, stolarzy którzy robią ponadczasowe meble z lasów położonych w odległości do 50 km od ich firmy. Z gwarancją że np. stół wykonany ze 100 letniej sosny będzie trzymał się w najbliższych 100 latach, albo że krzesła z 50 letniej brzozy wytrzymają następne 50 lat.
Podaje też przykład zakładu lutniczego starającego się wytwarzać jak najlepsze skrzypce, na bazie drewna z lasów szwedzkich.

Biologiczne bogactwo lasów ma ogromny wpływ na samopoczucie człowieka i wpływ lasu starego, lasu naturalnego na leczenie stresu jest udowodniony, piszą badacze Ann Dolling, Ylva Lundell, Elisabeth Sonntag-Öström. Rekomendują oni wypisywanie recept na pobyty w takim lesie. Nie mogą to być tylko parki narodowe, położone najcześciej z dała od dużych miast, takie stare i bogate biologicznie lasy powinny leżeć w pobliżu każdego większego miasta a ich właściciele świadczący takie usługi, powinni mieć możliwość finansowej rekompensaty.

Ale do tego potrzebujemy innych lasów niż te stworzone przez nas w Szwecji w ostatnim wieku, pisze Ola Engelmark.

Możliwości lasu, poza drewnem, są ogromne ale i nie brakuje problemów z korzystaniem z nich, choćby z nie za bardzo prawnie uregulowanym statusem Allemansrätten.
Możemy postawić na zwierzynę dziką i dopasować las do niej, a następnie na polowania lub safari np. fotograficzne.
Możemy stworzyć las sprzyjający hodowli reniferów, las nastawiony na grzyby czy jagody, las nastawiony na kursy w ekologii leśnej, safarii z yogą czy zachowaniem ciszy, z wędkowaniem czy poznawaniem roślin leczniczych, las dla fotografów, las dla grup teatralnych na świeżym powietrzu, las dla inscenizacji wydarzeń historycznych czy dla obozów sportowo-awanturniczych.

Lista może być nieskończona i potrzebne są tylko lasy zróżnicowane (to określenie Ola) oraz wiedza o lesie u urządzających te imprezy.

I co najważniejsze: Właściciel lasu dostarczający takie usługi musi mieć możliwość pobierania cen za nie, niezależnie od Allemansrätten. Las który on stworzył można i powinno porównać się do sadu owocowego z cenami za samozbiór np. śliw czy jabłek.

Las jest czymś zdecydowanie większym niż przyrost drewna i kalkulacje ekonomiczne z tym związane. Las jest przede wszystkim środowiskiem niezbędnym dla nas do życia, tak kończy swoją książkę Ola Engelmark.

Tak opisuje pożytki z lasu szwedzkiego, tego mało-własnościowego, jego właściciel. Ale należy przyznać że właściciel niespecjalnie typowy. 
Taki opis nie jest czymś nowym dla polskiego leśnika państwowego i podobne pożytki są bardzo dobrze mu znane. W następnej części spróbuję porównać podobieństwa i różnice.


Zdjęcie: urnatur

Dodaj komentarz