Prywatne zainteresowania urzędnika administracji państwowej.

Prywatne zainteresowania urzędnika administracji państwowej.

Prywatne zainteresowania urzędnika administracji państwowej.

Czy można, czy wolno i czy należy inwentaryzować różnorodność biologiczną lasów prywatnych, w czasie swojego czasu prywatnego, poza godzinami pracy lub w czasie wolnym od pracy, będąc równocześnie urzędnikiem administracji państwowej, zajmującym się w godzinach pracy oceną tej bioróżnorodności?

Urzędnikiem któremu zaczął przyglądać się jego pracodawca, Urząd Wojewódzki (Länsstyrelsen) w Dalarna jest znany aktywista ekologiczny w Szwecji, Sebastian Kirppu. Znany z prasy, radia i programów telewizyjnych z atakowania szwedzkiej gospodarki leśnej (virkesåker – uprawa drewna), szwedzkich urzędów państwowych (Skogsstyrelsen jobbar åt skogsindustrin – Skogsstyrelsen pracuje dla przemysłu leśnego) czy związku rolników LRF (egoistisk organisation som använder, likt Donald Trump, alternativa fakta – egoistyczna organizacja posługująca się jak Donald Trump, faktami alternatywnymi).

Sebastian Kirppu jest od 13 lat zatrudniony jako szeregowy pracownik Länsstyrelsen, inwentaryzator bioróżnorodności w lasach województwa Dalarna (to te z Biegiem Wazów).
Zgodnie ze szwedzkim Skogsvårdslågen z roku 1993 każdy właściciel lasu planujący zrąb musi otrzymać na te prace pozwolenie od Skogsstyrelsen (Zarząd Lasów). Skogsstyrelsen z kolei ma 6 tygodni na sprawdzenie prawdziwości twierdzeń właściciela, m.in. że na powierzchni zrębowej nie ma gatunków cennych przyrodniczo.
Wniosków o zręby było w roku 2016 aż 39.030 sztuk, pracowników Skogsstyrelsen jest około 1000 i metoda kontroli czy sprawdzenia jest nieco iluzyjna.

Rola pracowników działu ochrony przyrody (Naturvård) w Urzędach Wojewódzkich (Länsstyrelsen) polega na inwentaryzacji gatunków cennych w lasach województwa (Län) i w wypadku stwierdzenia takowych, wstrzymania zrębu, a następnie skontaktowania się z właścicielem lasu w celu omówienia działań ochronnych.

Sebastian Kirppu jest poza godzinami pracy (tzn. jak mówi on sam 16 godzin na dobę) członkiem czołowej szwedzkiej organizacji ochrony przyrody Naturskyddsföreningen i dla niej zajmuje się ochotniczym i idealistycznym inwentaryzowaniem lasów swojego województwa Dalarna. A raczej zajmował się bo po skargach właścicieli leśnych w Dalarna zmuszony został do zaprzestania swojego poza godzinowego hobby w tamtejszych lasach i przeniósł się do sąsiedniego województwa.

Skargi na niego wypływają z niewiary właścicieli lasu że potrafi on oddzielić swoją zawodową rolę urzędnika leśnego od ochotniczej roli aktywisty ekologicznego.

Jako urzędnik leśny ma jako swój obowiązek reprezentować również interesy branży leśnej i właścicieli lasów ale jak to ma robić, pyta się branża, jeżeli ma o nas następujące zdanie: “Radosne kalkulacje branży leśnej, dotyczące klimatu i środowiska są niczym innym jak kłamstwami ubranymi w piękne słowa tak aby przemysł leśny mógł dalej mówić o swoim wzroście bez powstania problemów dla naszej planety.”

Co ja robię w czasie wolnym, mówi Sebastian, to moja sprawa, dopóki jestem pracownikiem szeregowym (to prawda, taka jest interpretacja przepisów). Czy to jest problem dla Szwecji, że istnieją ludzie zaangażowani w ochronę przyrody? Czy jest problemem samo zaangażowanie? O co chodzi w moim przypadku, pyta się.

Metoda jego pracy jest w zasadzie prosta, zarówno tej płatnej, dla Länsstyrelsen jak i dla niepłatnej, dla Naturskyddsföreningen.

Zaczyna przy komputerze. Skogsstyrelsen w ciągu 6 -tygodniowego czasu na rozpatrzenie wniosków zrębowych ma szansę na sprawdzenie w najlepszym przypadku kilku procent z kilkudziesięciu tysięcy podań, mówi Sebastian. W tym momencie zaczyna się moja rola. Sprawdzam listy z wnioskami, koncentrując się na właścicielach lasów z certyfikatami, położeniu tych lasów a następnie sprawdzam obrazy satelitarne terenu.
Lasy stare zoomuję i jadę w teren je sprawdzić. Wiek, ilość martwego drewna, wysokie pniaki, cenne gatunki. Jak je znajdę, przesyłam dane do Skogsstyrelsen i dalsza decyzja należy już do tego urzędu.

To wszystko prawda, odpowiadają jego krytycy, swoją pracę wykonuje Sebastian dobrze i właściwie, jest fachowcem, wykształconym biologiem, zna się na rzeczy.

I chyba problem leży w tym że zna się za dobrze i jest medialnie bardzo utalentowany. Z ratowania lasów starych, urskogar (lasy puszczańskie) w Górach Skandynawskich zrobił misję i cel swego życia, a to nie podoba się wielu. Uratowałem już kilkanaście tysięcy ha lasów puszczańskich, mówi. Ale, misjonarze nie są nam potrzebni, tak z kolei wydają się mówić koncerny leśne takie jak Sveaskog i Holmen mający tam swoje lasy jak i zrzeszenie właścicieli leśnych Mellanskog.

Pracodawca Sebastiana, Länsstyrelsen czyli Urząd Wojewódzki, ogranicza się na razie do żądania ścisłej listy czynności dodatkowych prac Sebastiana poza jego godzinami pracy w Urzędzie, do czego, jako pracodawca ma prawo. Sebastian mówi że jego lista to kilkadziesiąt stron.

Czy można ufać urzędnikowi państwowemu iż wykonuje swoje obowiązki neutralnie, niezależnie od prywatnych poglądów?

Przykładem na taki brak zaufania ze strony zrzeszenia leśnego Södra, LRF Syd i Skogsstyrelsen jest inny urzędnik, Love Eriksen z Länsstyrelsen Kronoberg w południowej Szwecji. Był on wpierw jednym z czołowych inwentaryzatorów Naturskyddsföreningen i zasłynął z wysyłania pism w stylu urzędowym od Naturskydsföreningen do właścicieli leśnych. Najwidoczniej było to jego atutem przy późniejszym zatrudnieniu go w Urzędzie Wojewódzkim.

Love Eriksen jako leśny urzędnik państwowy jest już znany wśród właścicieli lasów w południowej Szwecji jako urzędnik państwowy zbierający grzyby w każdą sobotę i niedzielę. Jego obowiązki służbowe są jednak obszerniejsze i poważniejsze niż Sebastiana Kirppu, bo obejmują odszkodowania finansowe dla właścicieli lasów którzy decydują się na przekazanie swego lasu dla Państwa jako rezerwat.

Szef Love Eriksena, Helen Jönsson, twierdzi że wielu pracowników Länsstyrelsen jest zaangażowanych w różnych stowarzyszeniach, m.in. w Naturskyddsföreningen i łatwo wtedy znaleźć się w sytuacji w której bezstronność urzędnika państwowego jest kwestionowana. Każdy nowozatrudniony musi przedstawić listę swoich czynności dodatkowych, zwłaszcza tych wynagradzanych.

Nie ma specjalnie dużo precedensowych wyroków Sądu (Mark-och Miljödomstolen) na których można by było się oprzeć. Jeżeli dodatkowe czynności urzędnika państwowego wywołują wątpliwości, to musi on albo zakończyć te czynności albo my musimy mu dać inne obowiązki, mówi Helen Jönsson.

To teoria, a w praktyce?

Z kim ja rozmawiam, takie pytanie może postawić sobie petent w urzędzie państwowym. Z urzędnikiem państwowym, aktywistą czy być może politykiem?

Urzędnik zajmujący się w pracy rejestracją wniosków o wycinkę a poza pracą zwalczaniem tych wycinek?

Aktywista Naturskyddsföreningen zwalczający Skogsstyrelsen do czasu wyboru do władz Skogsstyrelsen?

Polityk kończący karierę w Riksdag i przechodzący od razu do obozu aktywnie ekologicznego lub przeciwnego, do władz np. zrzeszenia leśnego Södra?

Kim jest czy powinien być urzędnik państwowy? Zacytuję dwu szwedzkich pisarzy.

Carl Arvid Hessler był właściwie politologiem, gorącym zwolennikiem Mao Tse Tunga, który w roku 1979 napisał książkę o urzędniku konfucjańskim. Tak go charakteryzuje, cytuję:

Aby dobrze i praworządnie zarządzać nie może on być tylko inteligentnym, stanowczym, efektywnym i wielostronnym. Powinien posiadać on pewien stopień autonomii. Prawdziwy urzędnik nie może być narzędziem w innych rękach, nie może dać się wykorzystywać. Dlatego pożądani są do wykonywania takich zadań ludzie z siłą ducha, z zasadami moralnymi, ludzie mający odwagę przeciwstawić się władzy.

Jest to, jak widzimy głęboko idealistyczna wizja urzędnika państwowego mająca już 2.500 lat za sobą. Ale jakby cały czas głęboko aktualna.

Drugim pisarzem, prawdziwym i bardzo popularnym w Szwecji jest Leif GW Persson. W swoich pamiętnikach “Gustavs grab” z roku 2011 tak opisuje urzędnika szwedzkiego z lat 1950-1970, lat wszechwładnej wtedy w Szwecji władzy partii socjaldemokratycznej. Cytuję:

Ci wszyscy Ludzie Władzy, pachołkowie, lokaje, zwykli posłańcy, ci wszyscy oportuniści, dwulicowcy, lawiranci i manipulatorzy, kolaboranci i czyści quislingowcy, zupełnie nie przejmujący się prawdą w sytuacjach gdy kłamstwo daje im osobistą korzyść. Ci wszyscy zwykli ludzie którzy wybierają patrzenie w bok i zatykają uszy, mimo że niegodziwości i karygodności ich wszystkich dotyczą.

To dwa przykłady, naukowy i literacki, starożytny i współczesny, idealistyczny i życiowo-prozaiczny. Dwa przeciwstawne ideowo ale wydaje mi się że w tych opisywanych przykładach szwedzkich inwentaryzatorów przyrody a zarazem urzędników oba te style przenikają się w pewnym stopniu. Bo inwentaryzator reprezentuje w gruncie rzeczy cały czas, w pracy i poza nią, władzę.

Władzę urzędnika państwowego i władzę swego stowarzyszenia, Naturskyddsföreningen.

Współczesny szwedzki urzędnik państwowy ma zapewne równie duże problemy z osiągnięciem ideału konfucjańskiego co mandaryni z czasów Konfucjusza ale taki ideał może mu pomóc w utrzymywaniu się na powierzchni bagna opisywanego obrazowo przez Leifa GW Perssona.


Zdjęcie: shirtcity

Dodaj komentarz