Walczyliśmy w lesie od samego początku z dyrektywą tymczasowej ochrony dla uchodźców.

Walczyliśmy w lesie od samego początku z dyrektywą tymczasowej ochrony dla uchodźców.

Czasopismo ATL rozmawia z dyrektorem firmy Svensk Skogsservice Joakimem Gustafssonem.

Oto jego historia o tym, jak przeżył miniony 2022 rok.

„Od samego początku walczyliśmy z tą dyrektywą o tymczasowej ochronie uchodźców, która oznacza, że ​​Ukraińcy nie mają prawa do numerów ubezpieczenia społecznego (personnummer) i nie otrzymują identyfikatorów bankowych (Bank-ID) co utrudnia im ogromnie życie.

(Pisałem o tym w tekście z 31 marca 2022 roku https://www.facebook.com/193824924057726/posts/5028370893936414/?d=n TC)

Uchodźcom nie przysługuje również nauka języka szwedzkiego, SFI (Svenska för invandrare), co uniemożliwia integrację towarzyszących im członków rodziny. Teraz udało nam się zorganizować naukę języka poprzez stowarzyszenie Sensus, dla tych, którzy mieszkają w Ed (miejscowość w południowej Szwecji, siedziba firmy Svensk Skogsservice) ale takie przyjęcie i integracja w Szwecji…no cóż, wstyd mi.

Ten rok dał nam się mocno we znaki, mogę śmiało powiedzieć.

Jestem zdumiony, jak nonsensowne postępujemy…Mamy tutaj ludzi, którzy sami znaleźli pracę i mieszkanie, ale w naszym systemie społecznym nie ma nic, co by im to ułatwiło.

Wiele z nich czuje się coraz gorzej.  Szwecja poszła „na całość” w sprawie dyrektywy o ochronie uchodźców (w sensie rygorystycznego przestrzegania jej przepisów), podczas gdy inne kraje uprościły sprawy dla Ukraińców.

Było i jest o nich trochę walki, bo wielu ludzi ich chce, są uznawani po prostu za wykwalifikowanych, dobrych pracowników. Szwecja przyjęła najbardziej skomplikowaną linię interpretacji dyrektywy i zajmuje to dużo czasu.

Mialem pracownika z Ukrainy, przed Bożym Narodzeniem, który potrzebował kilku miesięcy, aby otrzymać papiery, a potem mimo wszystko nie mógł pracować.

Nie znam ani jednego Ukraińca, który tu przyjechał i który chciałby siedzieć na jakichkolwiek zasiłkach lub korzystać z systemu dobrobytu społecznego. Wszyscy chcą pracować, otrzymać pracę.

Dla nich szokiem było to, że nie mogli od pierwszego dnia podjąć pracy, mimo że mieli i mają pracodawcę, który chce ich zatrudnić.

My i nasi klienci (prywatni właściciele lasu) straciliśmy setki dni roboczych, w wyniku czego zmniejszyły się dochody podatkowe, przez co Ukraińcy mają również mniejsze możliwości pomocy od państwa w ramach dyrektywy. Wielu z tych, którzy tu są, pomaga swoim rodzinom na Ukrainie i znam kilku z tych, którzy pracowali u nas i którzy połączyli swoje siły finansowe, aby kupić minibus dla tych na froncie.

Wysyłają do domu tyle, ile mogą, co jest ogromnie ważne dla osób pozostających na Ukrainie.

W ciągu ostatniego roku pomagaliśmy trochę firmie leśnej w Jämtland, która dużo sadzi latem. Mieliśmy grupę pracowników do czyszczeń lasu, którą pożyczyliśmy od nich na kilka miesięcy, teraz mamy cztery grupy, które będą u nas pracować do połowy kwietnia. Potem pojadą do domu na kilka tygodni, a następnie powrócą i będą sadzić dla firmy w Jämtland.

Inflacja sprawiła, że ​​Rumuni czy Polacy, którzy wcześniej byli zadowoleni z pracy przez pięć-sześć miesięcy w roku, teraz muszą pracować osiem-dziewięć miesięcy, aby związać koniec z końcem.

Pomagamy sobie wtedy, współpracując z innymi firmami i proponujemy dłuższe sezonu pracy, aby pracownicy nie zniknęli nam do innych miejsc pracy w Europie.

Powiedziałbym, że jest to bardzo ważne dla szwedzkiej gospodarki leśnej, bo zainteresowanie w Europie przyjazdem do Szwecji nie jest za duże, a nowy rząd utrudnia teraz również imigrację zarobkową.  Jeśli jesteś z Ukrainy, musisz mieć wizę pracowniczą (arbetsvisum i arbetstillstånd) na cały normalny rok i dotyczy to również wielu innych narodowości.

W tym roku staramy się o grupę z Tajlandii i Maroka, ale jest to tylko dziesięć osób, podczas gdy brakuje nam aż 45 osób. Jeżeli więc otrzymamy dla nich wizy pracownicze, to dalej będziemy do tyłu o 35 osób.

Będzie to więc kolejny rok, kiedy nie osiągniemy pełnego potencjału.

Musimy jak najlepiej wykorzystać sytuację i wspólnie z klientami znaleźć możliwości, aby przejść przez to wszystko i razem wyjść na drugą stronę w względnie dobrej kondycji. Mieliśmy dobrą stabilność ekonomiczną, zanim w to weszliśmy, to było szczęście…

Ale ponieśliśmy też sporo kosztów, żadna z naszych ukraińskich rodzin nie mieszkała w kwaterze Agencji Migracyjnej. Do czasu rozpoczęcia pracy zapewniliśmy zakwaterowanie dla wszystkich rodzin. Kiedy zaczęli pracować, pomogliśmy im wynająć  własne mieszkania. Na początku gdy wybuchła wojna, straciliśmy jednak około 50% naszej siły roboczej.

Chociaż Ukraińcy mają zwykle wizy pracownicze, wykonują około 30–35% tego, co robimy ilościowo w ciągu roku, natomiast Rumuni i Polacy, którzy pracują może 8-9 miesięcy w roku, przepracowują większą część godzin w ciągu roku i to trochę nam pomaga. Przewaga w godzinach pracy, pozostaje, że tak powiem, w UE.

Jasne, że zwiększenie wydatków w wielu miejscach i jednocześnie zmniejszenie dochodów jest trudne. Ale trzeba spróbować pomóc tym ludziom, oni pracują u nas od wielu lat i chcielibyśmy, żeby i oni, i inni Ukraińcy wrócili do nas, kiedy ta wojna wreszcie, kiedyś w przyszłości, się skończy”.

Źródło:

https://www.atl.nu/vi-har-fajtats-fran-start-med-masskyddsdirektivet

Zdjęcie: skogsstyrelsen

Dodaj komentarz