W kuźni

W kuźni kreatywnej i wzajemnej adoracji. 

W kuźni kreatywnej i wzajemnej adoracji. 

Adoracji męskiej, należy dodać, w sumie 45 osób. Wśród nich znalazła się jedna kobieta ale czy adorowana? Niespecjalnie. Była, cytuję „trochę dyskutantka, żeby nie powiedzieć gaduła, ale niesłychanie sympatyczna. Z tego co mówiła o swojej pracy, można wywnioskować że jest z niej zadowolona i nie żałuje takiego wyboru zawodu.”

Kobieta. Gaduła ale niesłychanie sympatyczna. Co możemy my mężczyźni wymagać więcej od kobiety? No przecież nie inteligencji i kompetencji, Broń Boże, może większej niż nasza? 

Natomiast my mężczyźni byliśmy, cytuję: „Różni, ale zdecydowana większość z niecodziennym poczuciem humoru, chętnie podejmujący dyskusję. Mieli odwagę mówić o rzeczach niewygodnych, często sprzecznych z tym co twierdzili wykładowcy i bez zahamowań przedstawiali swój punkt widzenia.”

W niesłychanie sympatycznym stylu, mam nadzieję? Bo przecież nawet mężczyznę można opisać jako niesłychanie sympatycznego, prawda? 

Jaki więc zawód reprezentowała grupa składająca się z 45 mężczyzn i jednej kobiety? 

Grupa, cytuję: „odważna, a przy tym niesłychanie czujna i inteligentna, nie kwestionująca jedynie prawdy. Każde mijanie się z nią obnażała bezpardonowo, udowadniając tym samym, że lata praktyki w zawodzie i zdolność kreatywnego myślenia przedstawiają ogólną wartość. Predysponują do dyskusji jak równy z równym i udowadniają że nikt nie jest monopolistą racji, a kuźnią wiedzy pozostaje wyłącznie doświadczenie.”

Co to za zawód w którym pracuje na ogół płeć męska, czujna, inteligentna, obnażająca bezpardonowo mijanie się z prawdą, mająca zdolność kreatywnego myślenia oraz wyjątkowo płeć żeńska, za to niesłychanie sympatyczna? W którym ludzie są, cytuję: „cudowni, weseli, mili, życzliwi i odważni”? 

Myślę że wielu czytelników Monitora leśnego domyśla się już że przedstawiamy leśników. I nie byle jakich, nie jakichś tam naczelników czy dyrektorów ale śmietankę leśnika terenowego zatrudnionego w PGL LP, leśników będących leśniczymi. 

„Akademia Leśniczego”, szkolenia leśniczych terenowych, przeprowadzane przez Ośrodek Rozwojowo-Wdrożeniowy Lasów Państwowych w Bedoniu okazały się sukcesem. Ukończyło je od roku 2011 już 1582 leśniczych i szkolenia będą kontynuowane. Przeprowadzane są one w sześciu ośrodkach szkoleniowo-wypoczynkowych Lasów Państwowych, to opisywane przeze mnie odbyło się w Orzechowie Morskim k/ Ustki. 

Są to szkolenia składające się z sześciu bloków (trzydniowych) i każdy kończący się egzaminem. 

Program szkoleń koncentruje się na cytuję: „ oprócz aktualności z zakresu pozyskania, hodowli, ochrony lasu i przyrody, na budowaniu wizerunku LP, poprawie komunikacji interpersonalnej, zarządzaniu czasem, savoir-vivre, wystąpieniach publicznych czy autoprezentacji.”

Nie da się ukryć że autor artykułu w Lesie Polskim nr 18/2019, uczestnik Akademii Leśniczego, leśniczy Bogusław Magac, zaliczył prawdopodobnie na piątkę blog szkoleniowy pod nazwą „Autoprezentacja”, prezentacji zarówno osobistej jak i grupy zawodowej do której należy a przede wszystkim przedsiębiorstwa w którym pracuje, Lasów  Państwowych. 

Bo co powiedzieć o firmie w której, cytuję „wszyscy traktowali się z należytym szacunkiem”, która pokazuje że „wszyscy leśnicy to jedna wielka rodzina”, w której uczestnicy na szkoleniach dowiadują się „ciekawych, momentami sensacyjnych rzeczy, słyszą po zajęciach mnóstwo nowych dowcipów, kosztują kilka koszernych specyfików, poznają wielu nowych kolegów”?

Sielanka, zwłaszcza ta koszerna. 

Ale komunikacja interpersonalna czy savoir-vivre? Dosyć swoista, powiedziałbym. 

Bo w recepcji ośrodka Orzechowie Morskim k/ Ustki pracują panie Ewa i Sylwia, zawsze uśmiechnięte i niesłychanie sympatyczne (jak to panie oczywiście), w kuchni szef kuchni Józek i kucharz Maciek oraz panie obsługi, Ela i Agnieszka, zamieniający, cytuję, „posiłki w istne uczty”

Natomiast sprawami organizacyjnymi zajmował się pan z Bedonia, żaden tam Tomek ale mający pełne imię i nazwisko, poza tym prawdziwy ojciec wykonujący swoje obowiązki (ojcowskie?) cytuję „perfekcyjnie i po mistrzowsku.”

Oraz niesłychanie sympatycznie, miejmy nadzieję. 

Na szczęście, że zacytuję znów leśniczego Sławka, „nie żyjemy w czasach w których obowiązuje sztywna hierarchia władzy, a poglądy odbiegające od ortodoksyjnych są niszczone w zarodku” a więc może, wzorując się na Ewie, Sylwii, Józku, Maćku, Eli i Agnieszce, zaczną leśniczowie zatrudnieni w Lasach Państwowych mówić dyrektor Jędrek ? Żaden tam generalny lub Generalny, żaden tam dr. inż. ale zwyczajnie, dyrektor Jędrek? 

Kiedyś, z ciekawości wypływającej z obserwacji, zadaliśmy na Monitorze leśnym pytanie: Dlaczego emerytowani leśnicy siedzą cicho?

http://www.forest-monitor.com/pl/dlaczego-emerytowani-lesnicy-siedza-cicho-czesc-pierwsza-duma-i-racja/ oraz http://www.forest-monitor.com/pl/dlaczego-emerytowani-lesnicy-siedza-cicho-czesc-druga-uklady-i-haki/

Po przeczytaniu opisu anielskiej atmosfery na szkoleniach Akademii Leśniczego ośmielamy się, licząc na znajomość przez dyrektora Jędrka savoir-vivre Lasów Państwowych, zaproponować aby pozwolił on swoim leśniczym na publiczne udowodnianie, że cytując leśniczego Bogusława Magaca „Dzisiaj każdy ma prawo powiedzieć co myśli, wyrazić swój pogląd w myśl zasady, że bezmyślnym życiem żyć człowiekowi nie warto i wszyscy powinni dążyć do poznania.”

My, nie będący członkami jednej wielkiej rodziny leśników, ale interesujący się rządami tej rodziny na prawie 80.000 km2 powierzchni Polski, chcielibyśmy poznać te niewygodne tematy, przedstawiane bez zahamowań na szkoleniach Akademii Leśniczego jak i zresztą innych. Po to aby przekonać się że Lasy Państwowe nie aspirują do pozycji monopolisty prawdy i z każdym dyskutują kreatywnie jak równy z równym. 

W ramach publicznej budowy wizerunku Lasów Państwowych a nie tylko wizerunku tworzonego na wewnętrznych adoracjach Lasów Państwowych.

Zdjęcie: pixabay 

Dodaj komentarz