Dyrektorzy leśni

Dyrektorzy leśni 2020, pierwsza tura?

Dyrektorzy leśni 2020, pierwsza tura?

Czasopismo Las Polski zakończyło serię wywiadów z mianowanymi przez ministra Michała Wosia nowymi dyrektorami regionalnymi Lasów Państwowych. Zdaję sobie oczywiście sprawę że regionalsi nie są mianowani przez ministra, ale ci którzy twierdzą iż decyduje w tej sprawie dyrektor generalny Lasów Państwowych, żyją najprawdopodobniej w świecie fantazji.

Nawiasem mówiąc takie wywiady są bardzo dobrym pomysłem dotyczącym wypełniania treścią numerów czasopisma, zwłaszcza w świetle częstych zmian ministerialnych i przypuszczam że wielu z tych świeżo mianowanych jak i starych dyrektorów, podobnie jak redaktorzy Lasu Polskiego, czeka teraz, w różnym nastroju, na decyzje następnego ministra, Grzegorza Pudy.

W każdym wywiadzie redaktor Bartosz Szpojda zadawał pytania dotyczące wspólnych i ważnych tematów, co pozwala na pewnego rodzaju porównania dotyczące problemów gospodarki leśnej Lasów Państwowych w różnych regionach kraju.

Sytuacja ekonomiczna.

Katowice, dyrektor Józef Kubica, awansowany ze stanowiska leśniczego.

Spadek popytu na drewno, ograniczenie pozyskania drewna, konkurencja drewna pokornikowego z Czech i Słowacji,  lepsze warunki cenowe dla polskich firm leśnych pracujących u sąsiadów z południa, to wszystko nasuwa konieczność oszczędności na każdym etapie. Drewno energetyczne pozwala nam na pozbywanie się problemu przelegiwania surowca w lesie.

Wrocław, dyrektor Arkadiusz Wojciechowicz, przeniesiony ze stanowiska dyrektora w Katowicach.

Jest trudno, otrzymałem pozwolenie od dyrektora generalnego na obniżenie ceny za papierowkę S2AP. Sprzedajemy ją za cenę 70 zł/m3. Sąsiedzi z południa i zachodu wpuszczają na nasz rynek wielkie masy drewna po cenach niezbyt wysokich, ale udało mi się wynegocjować zasadę że zejdziemy z ceny aby konkurować z Czechami i Niemcami po to aby polski rynek mógł, kupując u nas, zachować historię transakcji. Zmieniłem system sterowania pozyskaniem, ze sterowania z poziomu dyrekcji na sterowanie z poziomu nadleśniczego, co pozwoliło na optymalizację kosztów pracy.

Szczecinek, dyrektor Łukasz Maciejunas, awansowany ze stanowiska zastępcy nadleśniczego.

Otrzymaliśmy zgodę na obniżenie rocznego planu pozyskania o 30%. Wstrzymujemy inwestycje. Tniemy tylko pod konkretne zamówienia. Staramy się zapewnić pracę firmom leśnym.

Poznań, dyrektor Jan Banacki, awansowany ze stanowiska inżyniera nadzoru.

Mamy kłopot ze sprzedażą surowca, wynikły z konkurencji cen ze strony Czech, Niemiec, Słowacji, Ukrainy oraz naszych sąsiadów, dyrekcji wrocławskiej, ale ratujemy się dużą ilością naszych klientów, aż 1100 jednostek gospodarczych, nie jesteśmy więc skazani na zakupowych gigantów. Mamy problem z rozpadem drzewostanów dębowych, ale przyszłoroczna, jubileuszowa 30 aukcja drewna dębowego w Krotoszynie odbędzie się w terminie. Współpracujemy ściśle z przedsiębiorcami leśnymi i działa u nas od roku 2018 stała komisja do spraw współpracy z firmami usługowymi.

Piła. dyrektor Andrzej Brusiło, awansowany ze stanowiska zastępcy nadleśniczego.

Mamy niewielkie opóźnienia w sprzedaży surowca drzewnego, wywołane pandemią koronawirusa. Papierowkę sosnową S2A sprzedajemy za cenę 152 zł/m3. Wejdziemy w program drewna energetycznego ale w zasadzie już go realizujemy bo odpady zrębowe, po zrębkowaniu trafiają do lokalnych ciepłowni. Staramy się być elastyczni w stosunku do wymagań odbiorców, mamy jednak problemy z wydzielaniem się drzew chorych w drzewostanach sosnowych i takie cięcia nie zawsze są zgodne z oczekiwaniami odbiorcy. Jeżeli chodzi o firmy leśne to nie mam na razie sygnałów o tąpnięciach na tym rynku.

Olsztyn, dyrektor Adam Roczniak, awansowany ze stanowiska nadleśniczego.

Pandemia gwałtownie zahamowała sprzedaż drewna. Przedsiębiorcy ograniczyli lub wstrzymali dostawy. Rozłożyliśmy zamówienia na jak największą liczbę nadleśnictw tak aby zapewnić wszystkim front robot i pracę dla firm leśnych. Mamy jednak pewne opóźnienia w stosunku do rocznego planu pozyskania ale liczymy że wyrównamy to do końca roku.

Ocena ogólna – sytuacja jest trudna, ale sobie poradzimy jako organizacja Lasy Państwowe, takie jest zdanie dyrektorów regionalnych.

Pandemia i koronawirus.

W zasadzie tylko ostatni wywiad z Adamem Roczniakiem porusza konkretnie ten temat, choć oczywiście problemy gospodarcze czy np. turystyczne związane z pandemią, ciążą na każdej dyrekcji regionalnej.

Adam Roczniak otrzymał pytanie czy opcja pracy zdalnej będzie przedłużona i czy być może doprowadzi ona do zmiany systemu pracy.

Z uwagi na możliwość zarażenia, odpowiedział on, nie jest wykluczone że system pracy zdalnej w dyrekcji olsztyńskiej będzie obowiązywał przez jesień i zimę. Ale czy będzie stały? Nie sądzę, pracy twarz w twarz nie zastąpi kamera czy e-mail.

Łukasz Maciejunas ze Szczecinka stwierdza tylko że powiodło się wypracowanie sprawnego działania w trybie zdalnym.

Ocena ogólna – temat pracy zdalnej jest dla dyrektorów LP tematem marginalnym i wymuszonym sytuacją.

Zakłady Usług Leśnych, koszty.

Józef Kubica, Katowice – Mamy własne maszyny w Kłobucku  i Gidlach i nie planujemy kupować nowych. Model samowystarczalności gospodarki LP już przerabialiśmy i się nie sprawdził. Mamy obowiązek myśleć o tysiącach ludzi, którzy swój byt związali z lasami.

Arkadiusz Wojciechowicz, Wrocław – Podoba mi się model katowicki ale o tym powinno się pomyśleć 20 lat temu. Patrząc na koszty widać że własny pracownik leśny jest o wiele bardziej kosztowny niż pracownik zewnętrzny.

Łukasz Maciejunas, Szczecinek – Nie sądzę abyśmy naliczali kary dla właścicieli ZUL, tych którzy z uwagi na brak pracowników, nie wywiązują się z umów. Musimy razem szukać rozwiązań. Natomiast uważam że w sytuacji zagrożenia powinniśmy dysponować własnym zapleczem maszynowym ale taki zakup będę dyskutował z przedsiębiorcami leśnymi.

Jan Banacki, Poznań – Nie wyobrażam sobie zakupu własnych maszyn do pozyskania drewna. Nasi przedsiębiorcy leśni mają wystarczająco dużo sprzętu a problemem jest praca ręczna i brak do niej ludzi. Ewentualnie możemy w przyszłości pomyśleć o zakupie sprzętu bardziej specjalistycznego do budowy i utrzymania dróg leśnych.

Andrzej Brusiło, Piła – Na razie nie mamy planów zakupu maszyn do pozyskania drzewna. Czasy w których nadleśnictwa zatrudniały kilkuset robotników, pamiętamy dobrze, jak również i koszty. Pójście nadleśnictw w kierunku zakupu maszyn może zrodzić problem z wykonaniem prac związanych z hodowlą czy ochroną lasu.

Adam Roczniak, Olsztyn – Pytanie o kupno maszyn nie było mu postawione. Prawdopodobieństwo braku rak do pracy jest jednak cały czas realnym zagrożeniem i musimy się z tym problemem zmierzyć, mówi.

Ocena ogólna – W czasach tak trudnych jak obecne i w czasach zmuszających do oszczędności i ucinania kosztów, kupowanie własnego specjalistycznego sprzętu do pozyskania drewna oraz zatrudnianie pracowników, obsługujących taki sprzęt, musi być uważane za samobójstwo ekonomiczne dla każdego zainteresowanego tym dyrektora. Interesującym jest jednak fakt że takie pytanie się pojawia. Równie interesujące jest dlaczego nie pojawia się pytanie ze strony Lasu Polskiego o rozważenie ewentualności podwyższania stawek dla ZUL  jako formy zapobiegania brakowi rąk do pracy. Jedynie Łukasz Maciejunas jest zwolennikiem rozdziału pakietów prac na prace pozyskaniowe oraz na prace hodowlano-ochronne. Jan Banacki przyznaje że takie pakiety funkcjonują w Wielkopolsce ale uważa że podobny rozdział zadań gospodarczych jest błędem.

Administracja leśna, koszty.

Józef Kubica, Katowice. W związku z trudną sytuacją na rynku pracy, również w LP, nie ukrywam że proszę osoby które nabyły już prawa emerytalne, by z nich skorzystały. Powstające wakaty staramy się zastępować własnymi kadrami.

Arkadiusz Wojciechowicz, Wrocław. Stawiam na optymalizację zatrudnienia. Wiele osób zauważyło że to dobry moment, wobec niepewnej sytuacji gospodarczej, aby skorzystać z uprawnień emerytalnych według zasad jakie panowały do tej pory. A w LP, odprawy emerytalne, zagwarantowane zapisami PUZP, są wyjątkowo korzystne.

Łukasz Maciejunas, Szczecinek. Mamy wiele zmian kadrowych związanych z wiekiem załogi i zwróciłem się do dyrektora generalnego o zezwolenie na zatrudnianie nowych osób.

Jan Banacki, Poznań. Mamy młodą i rozwojową kadrę. Osobiście wychodzę z założenia że każdy kierownik jednostki musi zastanowić się czy obowiązków osoby odchodzącej na emeryturę nie można rozdzielić pomiędzy inne osoby.

Andrzej Brusiło, Piła. Nie możemy zmusić do przejścia na emerytury i nie zawsze chcemy. Od 2-3 lat mamy na terenie dyrekcji system zatrudniania na zakładkę, przyuczania do nowych obowiązków jako kadry rezerwowej. Na razie mamy komfort personalny ale nie wiemy na jak długo.

Adam Roczniak, Olsztyn. Nie otrzymał pytania o emerytury.

Ocena ogólna – Jedyną metodą jaką dyrektorzy regionalni LP widzą w swojej pracy nad wprowadzeniem programu oszczędności w pracy administracji leśnej, jest metoda raczej dosyć umiarkowana: niezastępowanie pracowników przechodzących na emeryturę nowymi pracownikami czyli metoda sprowadzająca się do rozdzielanie obowiązków. Jest to system w zasadzie zdający egzamin, ale tylko na bardzo długą metę i pod warunkiem że jest konsekwentnie wprowadzany. Ostatnie lata przynoszące stały wzrost zatrudnienia tego nie dowodzą. Pracownicy administracji Lasów Państwowych mają też aż pięć związków zawodowych do swojej obrony w razie powstania rewolucyjnych pomysłów gwałtownej redukcji personelu a zwłaszcza przy ich wdrażaniu. Co zresztą nie jest możliwe przy obowiązywaniu aktualnej Ustawy o Lasach Państwowych, przepraszam, o lasach.

Nowy dyrektor, nowe porządki.

Wszyscy dyrektorzy uspokajają – rewolucji nie będzie, najwyżej ewolucja, stawiamy na merytorykę i współpracę ze związkami ale mamy prawo dobierać sobie swoich współpracowników. Jedynie Łukasz Maciejunas ze Szczecinka, nie uznający słowa „poczekaj” ma bardziej radykalne poglądy na temat zmian i ich tempa.

Ocena ogólna – śledząc zawirowania w LP związane z nową miotłą, na przestrzeni choćby tylko od roku 2016, łatwo można zauważyć że ewolucja przechodzi na ogół w rewolucję kadrową i nie sądzę aby co bardziej doświadczeni leśnicy wierzyli w podobne zapewnienia.

Walka z suszą, mała retencja wodna.

Józef Kubica, Katowice. Należy oddać honor dyrektorowi z Katowic, który, jako jedyny z dyrektorów, mówi nie tylko o programie gromadzenia wody w ramach małej retencji wodnej ale o powrocie do meandryzacji rzek tam gdzie da się to zrobić.

Arkadiusz Wojciechowicz, Wrocław. Widzę program retencji w terenie i zaczynam się zastanawiać czy ta gra warta jest świeczki. Zbudowaliśmy choćby na terenie dyrekcji wrocławskiej wiele zbiorników, które teraz są puste bo nie ma opadów. Są to zbiorniki nie spełniające swojej roli, które teraz musimy utrzymywać i ponosić koszty.

Łukasz Maciejunas, Szczecinek. Nie otrzymał podobnego pytania i nie poruszył tego tematu.

Jan Banacki, Poznań. Wyzwaniem jest coraz częściej pojawiający się w Wielkopolsce stan długotrwałej suszy, dlatego naszym zadaniem priorytetowym jest uzyskanie jak największej ilości środków na programy retencji wodnej.

Andrzej Brusiło, Piła. Susza dotyczy nas w coraz większym stopniu i mamy problem z wydzielaniem się posuszu sosnowego. Mamy nadzieję, że drzewostany potrafią dopasować się do nowych warunków.

Adam Roczniak, Olsztyn. Nie otrzymał podobnego pytania i nie poruszył tego tematu.

Ocena ogólna – Susza…Myślę, że najwyższy czas aby wątpliwości dotyczące sensu budowania zbiorników gromadzących wodę jako metody walki z suszą, zaczęły szerzej ogarniać dyrektorskie grono. Buduje się zbiorniki, reguluje potoki i rzeki bo są pieniądze z UE. Dyrektorom LP można doradzić zapoznanie się z filmami na YouTube i dziennikarstwem Piotra Topińskiego z Żywiecczyzny, o prostym tytule – Woda w górach co prowadzi do innego tematu, też o nieskomplikowanej nazwie – Gospodarka leśna w górach i nie tylko a woda.

Udostępnianie terenów leśnych, turystyka.

Józef Kubica, Katowice. Jesteśmy otwarci na tych wszystkich którzy korzystają z lasu, ale korzystają odpowiedzialnie. Będziemy reagować na łamanie prawa, zwłaszcza przez użytkowników crossów i quadów. Nie jesteśmy ujęci w programie bushcraftowym ale nie jest to ustalenie definitywne.

Arkadiusz Wojciechowicz, Wrocław. Presja ludzi na lasy zwiększa się co widzimy choćby w ilości śmieci. Mamy specyficzny problem na terenie naszej dyrekcji – obiekty związane z historią II Wojny Światowej, które pasjonaci historii chcą odrestaurować, ale razem z nami. Konserwacja zabytków narzuca nam taki obowiązek a my nie zawsze mamy pieniądze. Bushcraft staje się coraz bardziej popularny, ale chciałbym aby jego uczestnicy byli bardziej wyedukowani przyrodniczo.

Łukasz Maciejunas, Szczecinek. Już w pierwszym tygodniu swego urzędowania powołałem grupę, która będzie odpowiedzialna za promocję turystyki. Powstanie aplikacja upowszechniająca nasze lasy. Razem z partnerem przemysłowym wybudujemy kilka miejsc ładowania pojazdów elektrycznych. Liczymy na „trzecie oko” turysty, pomocne leśnikom.

Jan Banacki, Poznań. Lasy poznańskie są otwarte dla turystów. Mamy dwa Leśne Kompleksy Promocyjne z programami bushcraftu i survivalu. Ta nowa forma turystyki daje szansę na bezpośredni kontakt z naturą a  ludzie, którzy ją uprawiają, mogą być swoistymi reprezentantami leśników wśród społeczeństwa. Sądzę, że współpraca ze stowarzyszeniami bushcraftowymi może przynieść obustronne korzyści.

Andrzej Brusiło, Piła. Zapraszamy turystów do swoich lasów (Moja uwaga – to Andrzej Brusiło jest autorem powiedzenia o trzecim oku leśnika, którym jest świadomy turysta, TC). Ważne jest ukierunkowanie turystyki na istniejącą infrastrukturę, ścieżki przyrodniczo-edukacyjne, szlaki piesze, rowerowe, konne, kajakowe. Z bushcraftem jest jak z lasem, który jest ciągłą niespodzianką i trzeba wypracować pewne zasady i reguły.

Adam Roczniak, Olsztyn. Nasze lasy stoją turystyką. Jeżeli chodzi o bushcraft, to mamy wyznaczone dwa obszary do jego uprawiania. Wilczy Szaniec odwiedziło w tym roku aż o 15.000 turystów więcej niż w roku ubiegłym. Presja turystów jest większa z roku na rok i ma to swoje ciemne strony – wydajemy na sprzątanie około 1,5 mln zł rocznie.

Ocena ogólna. Z przyczyn nieco tajemniczych,  znanych zapewnie redaktorom Lasu Polskiego jak i pani naczelnik z GDLP a które wyjaśnia nam Jan Banacki, bushcraft wyrobił się na najważniejszy temat w turystyce na terenach lasów państwowych zarządzanych przez Lasy Państwowe i dyrektorzy regionalni grzecznie odpowiadają na pytania o jego wprowadzanie. Osobiście uważam że powinni zacząć poddawać w wątpliwość sens zajęcia się turystyką na terenach leśnych zarządzanych przez nich. Bo na razie mają pieniądze na budowanie infrastruktury turystycznej czy rekreacyjnej ale potem trzeba będzie ją utrzymywać w odpowiednim stanie, na co już prawdopodobnie UE środków nie da. Jest to ujemna strona prowadzenia każdej działalności gospodarczej na swoim terenie przez leśnika państwowego Lasów Państwowych zamiast jej reżyserowania i pobierania za to wynagrodzenia.

Stosunek do środowisk ekologicznych.

Józef Kubica, Katowice. Mam bardzo pozytywny stosunek do środowisk ekologicznych. Lasy to nie czyjś prywatny ogródek i podkreślam rolę dialogu. Rozumiem że nie wszystkie działania w lasach podobają się tym środowiskom ale wtedy zadaniem leśników, jako specjalistów od gospodarki leśnej, jest ciągle tłumaczenie że tak właśnie wygląda gospodarowanie lasem.

Arkadiusz Wojciechowicz, Wrocław. Nie otrzymał podobnego pytania, jedynie nadmienił że jest silnie związany z miejscową Ligą Ochrony Przyrody.

Łukasz Maciejunas, Szczecinek. Ten temat poruszyłem wcześniej w Dyrektorem się bywa a strażnikiem się jest. Wywiady z dyrektorami Lasów Państwowych.

Jan Banacki, Poznań. Nie otrzymał podobnego pytania.

Andrzej Brusiło, Piła. Współpraca z organizacjami NGO układa się tutaj od lat bardzo dobrze. Jesteśmy chyba na tyle świadomi tego co robimy że staramy się rozmawiać i nie dopuszczać do powstawania konfliktów. To efekt lat pracy moich poprzedników i ich współpracowników.

Adam Roczniak, Olsztyn. Ekologami są na pewno leśnicy, bo to my mamy wiedzę na temat zależności między organizmami a ich środowiskiem. W tak rozumianym kontekście jesteśmy otwarci na współpracę z innymi ekologami. Czym innym jest jednak wymiana poglądów i dyskusja a czym innym fundamentalizm i populizm w postaci haseł typu: wyłączmy z produkcji 15% polskich lasów. Jeżeli wiec mówimy o potencjalnych konfliktach, to mogą one zaistnieć tylko w sytuacji, gdy zostaną celowo wygenerowane przez jakaś organizację a nie przez Lasy Państwowe. Jesteśmy gotowi na rozmowy z naukowcami ale musi to być dialog a nie monolog strony która wręczyła sobie legitymację do „wszystkowiedzenia”.

Ocena ogólna – Mamy tutaj przeciwstawne zdania, od bardzo dobrej współpracy do odrzucenia współpracy, jeżeli nie pasuje ona leśnikowi. Ta druga opcja nie jest tylko opcją Adama Roczniaka, powiedziałbym że w gruncie rzeczy jest panująca w kontaktach innych dyrektorów regionalnych LP z organizacjami NGO. Adam Roczniak jest przy okazji typowym przedstawicielem szkoły prof. Jana Szyszko, sugerując fundamentalizm i populizm w Nowym Zielonym Ładzie Unii Europejskiej co prowadzi nas do logicznej konkluzji że UE jest „jakąś organizacją” generującą konflikt z Lasami Państwowymi. Należy oczekiwać że na terenie swojej dyrekcji Adam Roczniak wprowadzi też obowiązek posiadania legitymacji leśnej wiedzy, wydawanej przez siebie aby zastąpić legitymacje wszystkowiedzenia, wydawane prawdopodobnie przez PAN.

Wybór zdjęć przedstawiających osobę dyrektora czytelnikom Lasu Polskiego.

Józef Kubica – Na tle lasu.

Arkadiusz Wojciechowicz – Za biurkiem.

Łukasz Maciejunas – Za biurkiem

Jan Banacki – Za biurkiem.

Andrzej Brusiło – Na tle lasu.

Adam Roczniak – Na tle lasu, a raczej prawdopodobnie w lesie.

Ocena ogólna – Można w pewnym stopniu oceniać ludzi poprzez ich wybór zdjęć przedstawiających swoją osobę w podobnych wywiadach. Mnie osobiście uderzyło zdjęcie wybrane przez Adama Roczniaka przedstawiające jego wizytę w lesie, w mundurze wyjściowym dyrektora, najwyraźniej w nie najlepszym humorze, w trakcie prawdopodobnie ustawiania swoich podwładnych, z zaciśniętymi pięściami typu „komu by tu dowalić”. Pan i władca na inspekcji, przypominający nam, tym starszym, typowych dyrektorów leśnych ze słusznie minionych czasów PRL-u. Zdjęcie jest wymowne i zaakceptowane przez niego. Można powiedzieć że przekazuje on specyficzny znak pokoju z pozycji siły, nie tak znów rzadki wśród dyrektorów Lasów Państwowych w stosunku do szaraków leśnych z terenu czy organizacji NGO.

Zdjęcie: pixabay

Jedna myśl na temat “Dyrektorzy leśni 2020, pierwsza tura?

  1. “Walka z suszą, mała retencja wodna.”
    Czyli walka Don Kichota z Manczy wraz z giermkiem Sanczo Pansa z wiatrakami.
    Za nim DYREKTORZY REGIONALNI w tej wielkiej trosce o wodę zaczną wydawać pieniądze należące do Polaków, to najpierw niech się zastanowią, czy ich nie zmarnują, a przy okazji nie zwiększą suszy.
    Głównym problemem zbiorników jest ich łatwe parowanie. Chyba że będą zadaszone ? czyli nierealne ze względu na koszty.
    Tak na prawdę, to posadzony las powinien być zbiornikiem dla wody pochodzącej z opadów.
    Trzeba zmniejszyć zatrzymywanie deszczu przez korony drzew, by jak najwięcej jego mogło się dostać do gleby a następnie utrudnić jego odpływ i parowanie.
    O prędkości odpływu decyduje łączna suma długości korzeni na m3 gleby leśnej.
    Na parowanie ma wpływ struktura lasu a na zatrzymywanie przez korony(intercepcja) gatunek i zwarcie.
    Czyli nie da się w Polce pogodzić przyjętej gospodarki leśnej i mieć również WODĘ.
    Tak jak nie da się zjeść CIASTKO i mieć CIASTKO.
    Dyrektorzy muszą wpuścić na mównicę hydrologów leśnych, którzy potrafią problem wyliczyć i zmierzyć dostępnymi obecnie metodami badawczymi.
    Inaczej będzie to tylko ZWODZENIE !!!
    Zmiana hodowli lasu pod kątem “PRODUKCJI WODY”zakończy “samowystarczalność” i wymusi przejście LP na garnuszek państwa.
    Ps.
    i jakby co, to od 25 lat wiem jak taki las hodować 🙂
    Gajowy mówi siema .

Dodaj komentarz