Kłusownictwo

Kłusownictwo w Skandynawii, kilka opowieści. Część trzecia. 

Kłusownictwo w Skandynawii, kilka opowieści. Część trzecia. 

Trzy poniższe opowieści są próbą scharakteryzowania typowych sytuacji nielegalnych polowań na drapieżniki, choć określenie typowe sytuacje niezupełnie odpowiada rzeczywistości. Duża część przestępstw tego rodzaju jest po prostu ukryta i niemożliwa do udowodnienia dla policji i sądów. 

1. Nielegalne polowanie na wilka w związku z polowaniem na łosie. 

Dzień przed premierą corocznego polowania ma łosie myśliwi z koła  łowieckiego (jaktlag) wyremontowali kilka ambon i uporządkowali domek myśliwski razem z otoczeniem wokół niego. Koło nie było liczne, tylko kilkanaście osób, wszyscy mieszkający na miejscu, z doświadczeniem myśliwskim i można ich określić jako prawdziwych facetów, umiejących ściąć drzewo, zbudować dom czy naprawić ciągnik lub samochód. 

Pogoda nie była przychylna premierze, niebo otwarło się deszczem od samego rana a więc kilku myśliwych otwarło przy okazji butelki z wódką. Dla jednego z nich było to za dużo i nie był w stanie wziąć udziału w polowaniu popołudniowym. Czterech myśliwych stanęło na czatach, dwóch z psami rozpoczęło nagonkę.  Polowanie się rozpoczęło. 

Kombinacja wódka-nerwy-daleka odległość strzału nie była szczególnie korzystna ale w końcu postrzelony został jeden łoś który jednak zaległ na terenie sąsiedniego koła. Po odnalezieniu go przez psa i telefonicznym kontakcie z myśliwymi z tamtego koła, zraniony łoś został dostrzelony. 

Polowanie trwało dalej następnego dnia i nagonka z psami przeczesywała obszar za obszarem. 

W pewnym momencie pies zaczął ujadać ale innym tonem, był najwyraźniej przestraszony i po pewnym czasie padło kilka strzałów. 

Jeden z myśliwych strzelił do wilka i po poszukiwaniu odnaleziono wilka martwego, kilkaset metrów dalej. 

Pozostali myśliwi byli zszokowani, tak w każdym razie zeznali na śledztwie i kilku z nich uważało  zastrzelenie wilka za szaleństwo a co najmniej za głupotę. 

Niemniej jednak po wspólnej naradzie postanowiono wilka zagrzebać w sąsiednim bagnie a nadajnik, który wilk nosił, został zdjęty i rozstrzelany w kawałki. 

Jak odkryto przestępstwo? Była to kombinacja ostatniej pozycji wilka, połączenie jej z datą polowania na łosie i plotki, krążące wokół tego polowania. 

Badania na miejscu przyniosły odgrzebanie tuszy wilka i udowodnienie iż jest to wilk, w związku z czym przestępstwo kłusownicze zostało zakwalifikowane jako poważne (grov jaktbrott) dające minimum karę dwu lat więzienia. 

Taki przypadek kłusownictwa jest często spotykany i zachodzi w związku z polowaniem na zwierzynę łowną, można go nazwać kłusownictwem przypadkowym, wynikającym z okazji, w tym przypadku obrony swego psa myśliwskiego a w innej, w sytuacji ataku na myśliwego, będącej wtedy samoobroną. Taka sytuacja z samoobroną powtarza się co roku, ofiarą pada najczęściej niedźwiedź. 

2. Nielegalne polowanie na rysia przy pomocy skuterów śnieżnych.

Strażnik ochrony przyrody (naturvårdare) zatrudniony przez urząd wojewódzki (Länsstyrelsen) odkrył wczesnym ranem, patrolując teren, ślady dwu skuterów śnieżnych, ślady rysia i ślady krwi. Oznaczało to tylko jedno – ryś został zaszczuty przy pomocy skuterów i zabity przez ich kierowców. 

Taki meldunek strażnik złożył telefonicznie prokuratorowi podając dokładną pozycję GPS co umożliwiło skierowanie policji na miejsce przestępstwa. 

Prokurator dysponował w tym dniu helikopterem i dwoma patrolami policji na skuterach. Jeden patrol pozostał przy miejscu ze śladami krwi, badając plac przestępstwa a drugi był kierowany przez pilota helikoptera który śledził ślady skuterów od miejsca przestępstwa z powrotem. 

Te wskazywały że dwa skutery odkryły rysia w dużej odległości od śladów krwi, jadąc jeden za drugim w pogoni za nim a następnie go okrążyły i jeden ze skuterów uderzył w rysia, raniąc go. W tym właśnie miejscu ze śladami krwi, ryś został zastrzelony. 

W przypadku polowania przy pomocy skutera śnieżnego ryś nie ma na ogół szans uniknięcia prześladowców. 

Kierowca helikoptera współpracował  cały czas z drugim policyjnym skuterem który nie miał problemu ze znalezieniem powrotnego śladu podejrzanych o zabicie rysia. Z powietrza widać było iż ślady kończą się przy gospodarstwie rolnym, z dymem z kominów a więc z obecnością ludzi, którzy prawdopodobnie zabili rysia,mieli broń i mają okazję do pozbycia się dowodów przestępstwa. 

Prokurator wydał natychmiast decyzję o przeszukanie domów, na miejsce wysłano samochodowy patrol policji który dotarł na miejsce razem z policjantami na skuterach. 

W kuchni domu aresztowano dwie osoby, w plecaku znaleziono pistolet i dwoje odciętych uszów rysia. Na plecaku i odzieży widniały ślady krwi, które zgadzały  się ze śladami na śniegu. Podejrzani wskazali później miejsce zagrzebania rysia a pistolet był nielegalny. 

Ryś jest w Szwecji zwierzyną łowną tylko w kilku szwedzkich województwach, w dodatku polowania na niego mogą być tam wstrzymane. W tym przypadku ryś był uznany za gatunek chroniony, polowanie odbywało się przy pomocy niedozwolonych metod (skuter śnieżny), używano niedozwolonej oraz nielegalnej broni (pistolet) i samo polowanie nosiło cechy okrucieństwa i bezwzględności. 

Jeden z oskarżonych powiedział w śledztwie: Ryś nie ma prawa być tutaj. 

Tacy kłusownicy są osobami aktywnie poszukującymi drapieżników i dążącymi do ich zabicia wszelkimi metodami, na co wskazywał nielegalnie posiadany pistolet oraz polowanie przy pomocy skuterów. 

3. Nielegalne polowanie ochronne – Hodowca bydła który zabił wilka w ogrodzeniu z końmi. 

Gospodarstwo leżało na końcu drogi, tuż przy lesie i rolnik nigdy nie miał kłopotów z policją, był przykładnym obywatelem. 

Tym razem jednak zadzwonił  sam na policję, meldując o przestępstwie. Policjanci znaleźli martwego, zastrzelonego wilka, wewnątrz ogrodzenia, przylegającego do lasu. 

Rolnik hodował krowy mleczne i kilka koni z przeznaczeniem do treningu kłusaków. W feralnym dniu krowy znajdowały się w ogrodzeniu w pobliżu stajni a konie, w tym klacz ze źrebakiem, w drugim końcu ogrodzenia, w pobliżu lasu. 

Ten teren był terenem wilczym ale przed stu laty, niemniej jednak lokalne czasopismo donosiło ostatnio o zauważeniu wilka w okolicy. Kilkakrotnie zauważyli wilka również sąsiedzi rolnika, zaczął więc on sprawdzać swoje stado koni kilka razy w ciągu dnia, mając z sobą broń, sztucer na łosie. 

W tym dniu zauważył on wilka skradającego się w kierunku klaczy ze źrebakiem i oddał dwa strzały. Był on doświadczonym myśliwym i strzały były śmiertelne. 

W śledztwie uważał on że ma prawo chronić swoje stado przed drapieżnikiem znajdującym się wewnątrz ogrodzenia z końmi. Osobiście nie ma on nic przeciw wilkom, powiedział, ale nie chce ich mieć pomiędzy swymi zwierzętami. 

Ten typ nielegalnego polowania dotyczy sytuacji w której rolnik znalazł się w krytycznym położeniu. Takie polowanie nie można uznać za ochronne, regułą było (2005) że atak wilka powinien się powtarzać oraz że można zastrzelić drapieżnika tylko w sytuacji gdy istnieją ofiary. W tym przypadku strzał do wilka mógłby być uznany za dozwolony gdyby wcześniej wilk był zauważony w obrębie ogrodzenia, był przepłoszony strzałami ostrzegawczymi oraz następnym razem zagryzł np. źrebaka. 

Jest to interpretacja która moim zdaniem niekoniecznie sprzyja na dłuższą metę samym wilkom a raczej zasadzie „zastrzel, zagrzeb, zamilcz.”

Ta reguła została zmieniona w roku 2006 i dzisiaj polowanie ochronne może być przyznane w sytuacji gdy wilk zaatakuje psa trzymanego na smyczy przez człowieka albo czterokrotnie zaatakuje to samo stado bydła albo np. gdy wilk lub kilka wilków przy powtarzających się okazjach przebywają podczas dłuższego czasu w odległości mniejszej niż 30 metrów od ludzi. Najnowsza interpretacja dotyczy już wilka nie bojącego się ludzi, który zbliżył się do człowieka, szarpiąc go za nogawkę. Länsstyrelsen (Urząd Wojewódzki) w Gävle (województwo 250 km na północ od Sztokholmu) uznało iż dopiero w przypadku zranienia człowieka czy ludzi przez wilka, może zostać wydana decyzja o jego odstrzale ochronnym. 

https://www.jaktojagare.se/kategorier/varg/vargknuff-racker-inte-for-skyddsjakt-20200120/

Prowadzenie dochodzeń w sprawach dotyczących kłusownictwa, dochodzeń które w dodatku mogłyby zakończyć się wyrokiem skazującym, jest trudne i wymaga często sporej dozy szczęścia. 

Osoby je prowadzące muszą zabezpieczyć dowody na miejscu i szczęście w tym przypadku dotyczy pogody, która łatwo może zniszczyć ewentualne dowody. Czas jest więc bardzo ważny i praktycznie zabezpieczenie dowodów technicznych musi być natychmiastowe. To tłumaczy problemy z udowodnieniem przestępstw starych, w których znaleziono tusze zwierząt. W cieplejszej porze roku tusza zabitego zwierzęcia znika szybko podobnie jak i np. ślady krwi. 

Policjanci prowadzący śledztwa uważają często iż nie mają wystarczających informacji na temat np. rewirów drapieżników czy wystarczającej wiedzy którą dysponują strażnicy ochrony przyrody lub naukowcy zajmujący się drapieżnikami. 

Współpraca powinna być lepsza,  uważają. 

Tego typu przestępstwa powinny być badane przez policję środowiskową a nie policjantów lokalnych mających naturalne konflikty lojalności z ludnością na swoim terenie. 

Istnieje zapotrzebowanie na skóry drapieżników i trofea, rozbicie więc podobnej siatki kontaktów sprzyja zapobieganiu kłusownictwu. 

W opisywanych 25 przypadkach zakończonych wyrokiem sądu, tylko jeden przypadek dotyczył meldunku na policję myśliwego na myśliwego, mimo iż często kłusownictwo dotyczące drapieżników zachodzi w czasie zwykłego polowania na zwierzynę łowną.  

Tutaj tkwi więc duża możliwość wzięcia przez myśliwych większej odpowiedzialności, uważa zarówno prokurator jak i myśliwi. 

Z prostej przyczyny – jeżeli nielegalne polowania zanikają a populacje drapieżników rosną, wtedy myśliwi mogą w większym stopniu odpowiadać za zarządzanie populacjami drapieżników. Równocześnie legalne polowania na drapieżniki zmniejszyłyby ewentualność „pomyłek” w czasie zwykłych polowań na zwierzynę łowną. 

Jest to argumentacja o której już pisałem przy okazji interpelacji i zapytania fińskiego do Trybunału Sprawiedliwości w Strasbourgu.   

Ludzie przebywający w lesie, turyści, spacerowicze, biegacze, zbieracze grzybów, organizatorzy różnych imprez powinni mieć większą wiedzę na temat polowań, czasu w których są dozwolone, metod och przeprowadzania, dopuszczalnej broni itp. tak aby moc ocenić ewentualność popełniania kłusownictwa. 

Pewne kłusownictwo ma charakter brutalny i okrutny. Sidła, pułapki, trucizna, amunicja rozrywająca zwierzynę, nielegalna broń – to wszystko nie ma nic wspólnego z łowiectwem. 

Informacje o takich czynach powinny być rozgłaszane tak aby ludzi je popełniających można było wyizolować ze środowiska a oni sami utraciliby ewentualny w nim status. Powinno pokazywać się prawdziwe oblicze takich nielegalnych polowań, uważa prokurator środowiskowy. 

Z tym wiąże się konieczność ciągłego dialogu z rolnikami, hodowcami bydła, poprawianie systemu odszkodowań za szkody i bardziej akceptowane przepisy polowań ochronnych. 

Źródło: raport BRÅ – https://www.bra.se/download/18.cba82f7130f475a2f1800012949/1371914727982/2005_illegal_jakt_pa_rovdjur_forstudie.pdf i szwedzka sieć.

Czytając o podobnych planach w raporcie z roku 2005 nie sposób nie postawić  pytania, jak to jest dzisiaj, bo mamy przecież rok 2020. 

W następnym „kłusowniczym” odcinku zacytuję i opiszę aktualne, od roku 2005, szwedzkie i fińskie informacje na ten temat. 

Zdjęcie: jaktjagare

Dodaj komentarz