Łosie

Łosie w szwedzkich lasach – Myśliwi kontra właściciele lasu.

Łosie w szwedzkich lasach – Myśliwi kontra właściciele lasu. 

Część czwarta – ostatnia.

Szwedzki związek łowiecki, Svenska Jägarförbundet, stawia sprawę jasno: Model szwedzkiego zarządzania gospodarką łosiową, system z Älgförvaltningsområde, krytykowany w wypowiedziach szwedzkich urzędów państwowych, patrz http://www.forest-monitor.com/pl/losie-w-szwedzkich-lasach-obgryzaja-las-czy-nie/ jest w gruncie rzeczy dobry, ale las potrzebuje więcej gatunków liściastych oraz sosny, tak aby powstał odpowiedni balans pomiędzy jeleniowatymi a ich dostępem do żywności. 

Głos ma, jako reprezentant myśliwych, naukowiec i konsultant łowiecki, Fredrik Widemo, którego cytowaliśmy już kilkakrotnie na Monitorze Leśnym. 

Mówi on: 

„Kilka lat temu, w roku 2012, zreformowaliśmy zarządzanie gospodarką łosiową poprzez przekazanie odpowiedzialności z urzędów wojewódzkich lokalnym Älgförvaltningsområde i tworząc w ten sposób wspólne zarządzanie myśliwych oraz właścicieli lasu. 

Jest to moim zdaniem duży krok naprzód, co pozwolił nam zmniejszyć populację łosia i automatycznie jego mniejszy coroczny odstrzał. 

(Moja uwaga – szacuje się aktualnie wielkość tej populacji na 250.000 – 270.000 tysięcy łosi a odstrzał w roku 2017/2018 wyniósł 85.754 zwierząt). 

Mamy duże i wzrastające szkody w lesie, ale rozwiązaniem nie powinien być większy odstrzał, to co potrzebujemy w lesie to większy dostęp zwierzyny do dobrego pokarmu. Tutaj widzę największe braki. 

Sosna na siedliskach sosnowych oraz 25% sosny na siedliskach mieszanych jest tym co potrzebujemy. 

(Tutaj mały kurs statystyczny (2017) dla czytelnika przyzwyczajonego do lasów polskich. W praktyce las szwedzki to trzy gatunki: sosna zwyczajna 39,1%, świerk 41,2% i brzoza 12,3%. 

Potem mamy kilka gatunków ponad 1% jak osika i olcha po 1,6%, sosna wydmowa 1,3% i dąb 1,2%. 

Jarzębina i wierzba iwa, wymienione jako ważny pokarm dla łosia są nieznacznymi domieszkami, 0,2% i 0,5%. 

Siedliska mieszane o których mówi Fredrik Widemo są lasem świerkowo-sosnowym.

Podobnie jak w kraju sosna jest często gatunkiem pionierskim, rosnącym na glebach ubogich i problemem z punktu widzenia szwedzkiej gospodarki leśnej jest wprowadzanie świerka na siedliska słabsze jako gatunku którego łosie nie lubią.

Świerk na siedlisku sosnowym to interesujący tutaj temat, zwłaszcza w świetle ostatnich decyzji Skogsstyrelsen, zabraniających sadzenia świerka na pewnych typach siedlisk sosnowych.

Polskiemu czytelnikowi, karmionemu świerkiem i kornikiem wypada przypomnieć że świerk jest gatunkiem typowym dla Skandynawii natomiast kornik zaczyna nim również być, niestety. Szwedzkie ubiegłoroczne szkody od kornika oblicza się na 2,5 mln m3 w całym kraju. Nadzieja w ostrej zimie.)

Problemem, mówi dalej Fredrik Widemo, jest obawa przed zgryzaniem sosny przez łosie i w związku z tym niechęć do niej właścicieli lasu. 

(Moja uwaga – właściciel lasu, patrząc czysto ekonomicznie, nie widzi specjalnej wygranej w postawieniu na sosnę, bo tylko jej najwyższa klasa jakości osiąga tutaj bardzo dobrą cenę, natomiast klasa normalna ma ceny porównywalne ze świerkiem. Tartaczna sosna ma cztery klasy jakości, tartaczny świerk dwie.)

– Mamy wspólne projekty, myśliwi z właścicielami lasu, lasy w których sadzimy więcej sosny na ha (szwedzka typowa więźba to 2000-2500/ha – moja uwaga), stawiamy też na siew i samosiew, bo na takie uprawy łosie zaglądają rzadziej. 

– Moim zdaniem udane połączenie gospodarki leśnej z łowiecką występuje tam gdzie te dwa rodzaje gospodarki współpracują w osiąganiu wspólnego, gospodarczego celu. Tam gdzie właściciel lasu jest równocześnie myśliwym nie ma różnic w poglądach. 

Trzeba wypracowywać kompromis różnych interesów i mieć zrozumienie dla poglądów drugiego.”

Te piękne słowa Fredrika Widemo nie są niczym nowym bo już w roku 2016 porozumienie pomiędzy reprezentantami gospodarki leśnej, m.in. lasami państwowymi Sveaskog, zrzeszeniem rolników LRF, przedstawicielami przemysłu leśnego oraz Svenska Jägarförbundet mówiło podobnie o celach gospodarki łowieckiej dotyczącej zwierzyny płowej. 

Porozumienie zawierało wiele pięknych sformułowań typu otwartość, uczciwość, wzajemny respekt i wzajemne rozmowy. Jak i zgodność dotyczącą np. metod inwentaryzacji zwierzyny płowej. 

Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu że Fredrik Widemo składa winę za szkody leśne wyrządzane przez taką zwierzynę na właścicieli lasu a konkretnie na ich gospodarkę leśną. 

Myśliwi ze swoją gospodarką łowiecką są bez zarzutu. 

Inny myśliwy, będący zarazem pracownikiem Sveaskog ma nieco odmienne zdanie, patrząc z innego punktu widzenia. 

Petter Johansson, który odpowiada za gospodarkę łowiecką na terenach Sveaskog w województwie (län) Västerbotten, w północnej Szwecja, mówi: 

– Nasz (Sveaskog) Älgförvaltningsområde jest ekstremalnie duży, prawie 1 mln ha. W czasie ostatniego jesiennego polowania na łosie (2018) na kwotę 3.700 zwierząt, odstrzeliliśmy tylko połowę. Potem przychodzi zima, głęboki śnieg i trudne warunki dla myśliwego oraz psa. W roku 2018 do granicy 3.700 łosi brakowało nam 1000 zwierząt. 

(Polowanie trwa do końca lutego – moja uwaga) 

– Robimy w Sveaskog wszystko aby zachęcać myśliwych do polowań jesiennych. Zezwalamy na przekraczanie całorocznych kwot o 10%, nie tworzymy żadnych granic odstrzału w czasie polowania jesiennego. Ale gdy widzimy że pewne koła (jaktlag) z roku na rok nie wywiązują się z nałożonych planów, to wtedy wypowiadamy umowę dzierżawną lub jej nie odnawiamy.

Dla nas niewywiązywanie się z planów odstrzału oznacza straty ekonomiczne związane ze szkodami w lesie. 

Jako właściciel lasów jest Sveaskog, moim zdaniem, wzorem dobrej współpracy z myśliwymi, uważa Petter Johansson. 

– Mamy tutaj na górze (północna Szwecja) duże problemy ze szkodami zimowymi i chcemy uzyskać zgodę na odstrzały ochronne łosi, bo widzimy że normalne polowania nie wystarczają. Niedawno współorganizowaliśmy dni leśne w Malå (północna Szwecja) i pokazaliśmy 49 ha 30-letniej sosny, tak mocno zgryzionej że cała powierzchnia wyglądała jak kilkuletnia uprawa. 

Petter Johansson wyraził zdanie zarówno właściciela lasu jak i myśliwego, a więc powinno być ono pełne kompromisów, jak deklaracja, m.in. Sveaskog z roku 2016, opisuje. 

Trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu że winę za szkody leśne, powstające na jego czyli Sveaskog terenie składa on na myśliwych za niewywiązywanie się z nałożonych planów odstrzału łosi. 

Gospodarka leśna Sveaskog jest bez zarzutu. 

Oddajmy więc głos zarówno prywatnemu właścicielowi lasu jak i myśliwemu. 

Powinniśmy zacząć rozmawiać o gospodarce leśnej dopasowanej do gospodarki łowieckiej a nie jak do tej pory o gospodarce łowieckiej dopasowanej do leśnej, mówi Carl Bonde, właściciel 4.700 ha lasu posiadający grunty leśno-rolne o powierzchni 7.500 ha. 

Co oznacza w praktyce to dopasowanie? 

W zasadzie nic nowego dla polskiego leśniczego, no może poza faktem że o te 4.700 ha musiałby dbać sam, bo Carl Bonde zatrudnia tylko jednego zarządcę leśnego. 

Jego rady są proste. 

– Sosna na siedlisku sosnowym, świerk na świerkowym i nigdy świerk na sosnowym

– Wszędzie gdzie jest to możliwe stawiać na samosiew, zwłaszcza sosnowy. Mam u siebie 15.000 -20.000 drzewek na uprawie i taka ilość daje radę wizytom łosi, mówi Carl Bonde

– Zostawiać co najmniej 80-90 drzew nasiennych na hektar i liczyć się z tym że huragany zawsze wywrócą kilkanaście sztuk 

– Wykształcić lub dokształcić personel firm leśnych przeprowadzających czyszczenia upraw i młodników – powinni oni pozostawiać drzewka liściaste i te będące w silnej mniejszości, daje to pokarm dla zwierzyny no i przyjemniejszy las

– Nadgryzione drzewka powinny również być pozostawione, zwierzyna płowa chętnie do nich powraca

– Przeprowadzaj trzebież jesienią i zimą i pozostawiaj gałęzie i wierzchołki dla zwierzyny. Nie kładź je nigdy na szlakach zrywkowych, rozjechane i brudne gałęzie czy wierzchołki są nieatrakcyjne dla łosi 

– Po usunięciu drzew nasiennych pozostaw nieokrzesane wierzchołki dla łosi, saren i głuszców 

– Dzierżaw swoje tereny łowieckie dla zaangażowanych lokalnych myśliwych nawet w sytuacji gdy daje to mniejsze dochód. Dobra współpraca z myśliwymi daje okazję do zaoszczędzenia kilku zwierząt na okres zimowego polowania i wtedy odstrzał np. jednego cielaka w młodniku sosnowym powoduje że  klępa z drugim cielakiem opuszcza młodnik

– Poruszaj się często i dużo po swoim lesie, bo wtedy wiesz gdzie bytuje zwierzyna

Młody, 30-letni zarządca jego lasu, Christian Landberg, dodaje: 

– Pierwsze czyszczenie upraw zależy od ilości zasianych czy zasadzonych drzewek i od tego ile mamy samosiewu liściastego. Na niektórych powierzchniach mamy od 15.000 do 25.000 drzewek na ha  i wtedy zaczynamy czyszczenia gdy sadzonki maja wysokość 0,5-1,0 m. 

Przy bardziej normalnej ilości samosiewu, 5.000-15.000 drzewek na ha, pierwsze czyszczenia przeprowadzamy przy ich wysokości 1,5-2,0 m. 

Przeprowadzamy więc na ogół trzy czyszczenia do czasu pierwszej trzebieży i to trzecie, ostatnie, jest przy bezpiecznej od łosia wysokości drzewek, 4-5 m. 

– Krytycy twierdzą że przy tej ilości drzewek są one za wątłe. To prawda że stoją one gęsto ale prawdą jest również że wtedy wątłe są również gałązki, nie tworzące przyszłych sęków. Po ostatnim czyszczeniu, począwszy od 4-5 wysokości drzewka przyrastają szybko na objętość i wysokość, mówi Christian Landberg.

To że drzewa z samosiewu potrzebują dłuższego czasu na osiągniecie wielu dojrzałego nie jest istotnym argumentem dla Carl Bonde. 

Kilka lat więcej przy okresie 80-100 lat życia lasu nie odgrywa roli, uważa on. Gęstość uprawy i młodnika daje mi lepszą jakość drzewostanu dojrzałego i lepszy sortyment drzewny. 

Carl Bonde mówi o dopasowaniu się jego gospodarki leśnej do łowieckiej oraz do łosi obgryzających jego las.

Fredrik Widemo uważa że gospodarka leśna jest niedopasowana do potrzeb łosia. 

Petter Johansson zarzuca z kolei myśliwym niewywiązywanie się z ich obowiązków w stosunku do łosia czyli konkretnie biorąc nieutrzymywania ich populacji w ilości pasującej gospodarce leśnej  Sveaskog. 

Patrząc obiektywnie powinno się w tym kontekście szkód od łosia i jeleniowatych przypomnieć o jeszcze innych aktorach na tej leśnej scenie, ważnych i istotnych w utrzymywaniu populacji łosi, saren i jeleni w ilości pasującej gospodarce leśnej. 

Są to drapieżniki, w Polsce wilk, w Szwecji wilk, niedźwiedź, rosomak i ryś. 

W poprzednim tekście na te tematy http://www.forest-monitor.com/losie-w-szwedzkich-lasach-zwiekszyc-odstrzal-lub-nie/padło szwedzkie zdanie: Zasadźmy więcej wilków. 

Jest to zdanie tutaj w Szwecji zupełnie niepoprawne politycznie, natomiast w Starym kraju jakby wywalczające sobie rację bytu. 

Ale wtedy następnym logicznym pytaniem, zarówno w Szwecji jak i w Polsce powinno być: Ile?

Ile wilków powinni zasadzić właściciele lasu aby zapewnić sobie spokój w uprawach? 

W zasadzie takie pytanie może postawić tylko właściciel lasu szwedzkiego, bo ten polski ogrodził już dawno swoje uprawy. 

Ale wtedy właściciela polskiego lasu zastąpi prawdopodobnie polski rolnik z podobnym pytaniem, być może inaczej sformułowanym. 

Skoro zarówno łosie, sarny i jelenie są mieszkańcami waszego lasu a stołują się na naszych polach to o co ten cały hałas z waszej strony o szkodach wyrządzanych przez łosie na waszych leśnych uprawach, ogrodzonych przecież i na ogół niedostępnych dla łosia, sarny i jelenia? 

I co nas obchodzą wasze leśne szkody skoro zarówno łosie jak i wilki są większym problemem dla nas, rolników i dla nas, mieszkańców wsi, niż dla waszych upraw, ogrodzonych przecież i niedostępnych dla łosi jak i wilków? 

Tak, wilki mają talent stwarzania sytuacji niewygodnych dla człowieka, przy każdej okazji…

Zdjęcie: jaktjagare

Zródła: czasopismo Skogen nr.1/2019, artykuły Karin Lepikko, sieć szwedzka, statystyka Skogsdata 2018.

Jedna myśl na temat “Łosie w szwedzkich lasach – Myśliwi kontra właściciele lasu.

  1. To jest napisane z polskiej perspektywy. Autorzy nie daja odpowiedzi na pytanie – ilu wlasciciel lasu jest mysliwymi? Ilu wlascicieli lasu trzepie kase na wydzierzawianiu prawa do polowania?. Odpowiedzi na to drugie autorzy nie musza dawac, bo ona brzmi: WSZYSCY. Nieprawdaz?. Czy mam racje. Niezaleznie od wysokosci dochodow za polowanie w prywatnych lasach i ich udzialu w “przychodach z lasu” jest to sytuacja schizofreniczna. Wlasciciel prywatnego lasu chcialby jak najbardziec trzepac kase z polowania w jego lesie, ale szkodnikow, na ktore sie poluje nie chcialby miec wcale. Filozofia miec ciastko i zjesc ciastko. Zgadza sie?

Dodaj komentarz