Bezpieczeństwo pracy w lesie kosztuje – w obronie zakładów usług leśnych.

Bezpieczeństwo pracy w lesie kosztuje – w obronie zakładów usług leśnych.

Interesujący artykuł z takim przesłaniem opublikował w Nowej Gazecie Leśnej nr.10/2020 Pan Włodzimierz Grzebieniowski, przedsiębiorca leśny, zrzeszony w Polskim Związku Pracodawców Leśnych.

Pisze on:

„U podstaw przyczyn wypadków przy pracy w lesie leży pogoń drwala za wydajnością, która nie pozwala mu na poświęcenie wystarczającego czasu na rozpoznanie zagrożeń w swoim środowisku pracy, ze strony otaczającego go drzewostanu.”

„Kozłem ofiarnym jesteśmy wtedy my, pracodawcy, właściciele form leśnych, zatrudniających pracowników leśnych a administracja Lasów Państwowych umywa ręce.”

„Przyzwoitą wydajność można osiągnąć również bez nadmiernego pośpiechu, przy zachowaniu przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy, ale wtedy wymaga taka praca właściwej jej organizacji. Takiego komfortu nie mamy wykonując usługi dla Lasów Państwowych. Pracujemy pod presją czasu wywołaną organizacją zbytu drewna. Okresy względnego zastoju przeplatają się z okresami, gdy drewno potrzebne jest na wczoraj.”

„Balansujemy pomiędzy młotem a kowadłem. Godzimy się na bezwzględny dyktat Lasów Państwowych zamawiających usługę, źle skalkulowaną i daleką od cen rynkowych, płaconych za porównywalne czynności. Z tego oddajemy co najmniej 50% do ręki pracownika, chcąc go utrzymać w pracy. Wyzysk robotników leśnych przez właścicieli ZUL należy włożyć między bajki i jesteśmy ostatnimi którzy chcieliby nieszczęścia swoich pracowników.”

„Ochrona pracy kosztuje, kilka więc refleksji na ten temat.

  • Lasy Państwowe mówią wiele o swojej misji. Czy w jej ramach nie powinny zatroszczyć się bardziej o tych którzy pracują na rzecz wypełnienia tejże misji?
  • Firmy zewnętrzne wykonujące usługi leśne dla LP są zawsze stroną słabszą w układzie zamawiający – wykonawca i muszą pracować za nierzetelnie skalkulowane ceny zaproponowane przez zamawiającego. Ten który twierdzi że ceny są przecież „rynkowe”, żyje w świecie iluzji.
  • Zamawiający tłumaczy wielkość proponowanych cen za usługi leśne, brakiem pieniędzy, realizując jednak mniej lub bardziej „wydumane” projekty i utrzymując administrację leśną w ilości osób na 1000 ha lasu państwowego, jakiej nie ma gdzie indziej w Europie.”

„ Czy dotychczasowy podział pieniądza jest sprawiedliwy społecznie, czy może służy jakiejś kolejnej, nadzwyczajnej kaście?”

„To wszystko składa się na ciąg przyczyn, które determinują zwiększoną wypadkowość przy pracy w lesie. Wynika to z prostej zależności, iż ochrona pracy kosztuje. Jak mogą je realizować firmy, którym jedynie starcza na kiepskie wynagrodzenie pracowników i bardzo ograniczaną konsumpcję właściciela, bez poważnych inwestycji w rozwój przedsiębiorstwa?”

„Przesiębiorcy leśni nie potrzebują szczególnego traktowania a jeśli już to traktowania na równi z przedsiębiorstwami z branży budowlanej, które wykonują zamówienia publiczne Lasów Państwowych za ceny wolnorynkowe. Ponieważ przedsiębiorcy bardzo cenią swoich pracowników, pragną aby praca w lesie nie była dla nich źródłem zagrożenia zdrowia i życia, aby była to praca za adekwatne pieniądze, dobrze zorganizowana i nie ponad siły, realizowana przez w pełni wyszkolonych pracowników.”

„ To jednak wymaga zmian systemowych, niekiedy bardzo głębokich. Nie wystarczy ograniczyć się do przeprowadzenia kontroli stanu BHP w zakładzie usług leśnych, gdy wydarzy się wypadek. To że kontrole załatwią sprawę jest naiwnym myśleniem.”

„ Mądrzy w takiej sytuacji powiadają, że jeśli jakiś system źle działa, to raczej nie należy go reformować. Ponoć niewiele to da i lepiej aby szybko upadł, bo będzie to bardziej korzystne w rozumieniu dobra ogółu. Może więc trzeba tylko poczekać?”.

Włodzimierz Grzebieniowski

Zmiany systemowe…

Nie brakowało i nie brakuje głosów żądających zmian systemu działania organizacji Lasy Państwowe, zarządzającej lasami państwowymi w Polsce.

Kilkuletnie i kilkunastotomowe efekty prac  Narodowego Programu Leśnego, odłożonego na półki archiwum przez Konrada Tomaszewskiego i Jana Szyszko, koncentrowały się na próbach, mniej lub bardziej radykalnych, systemu działania Lasów Państwowych.

Projekty te zbierają kurz a karawana z leśnikami Lasów Państwowych idzie dalej, pełniąc szczytne misje a przy okazji zarabiając  złoto, podobnie jak kiedyś karawany arabskie handlujące solą w pustynnej Afryce, też na zasadzie monopolu.

Politycy partyjni, wywodzący się z szeregów Lasów Państwowych, mówią otwarcie, oczywiście w ramach spełniania misji dla Narodu, że dobro Lasów Państwowych jest dla nich najważniejsze, „Lasy Państwowe są nade wszystko”, „ To co dobre dla Lasów Państwowych jest dobre dla Polski”. Może więc wziąć ich za słowo i zacząć analizować dobro Lasów Państwowych korzystne dla Polski? Kiedyś na Monitorze już bawiliśmy się w podobne analizy, amatorskie oczywiście, ale myślę że warte przypomnienia.

Artykuł w NGL poszukuje również pośrednich przyczyn bardzo licznych wypadków przy pracach leśnych.

Jak licznych podaje np. analiza portalu Firmy leśne za rok 2018 czy  ciagle aktualizowana mapa wypadków i powstaje wtedy automatyczne oraz logiczne pytanie dla organizacji Lasy Państwowe: Czy to „nade wszystko” oraz „dobre dla Polski” dotyczy również podobnej statystyki?

Monitor Leśny kwestionuje cały czas system działania firmy Lasy Państwowe i wezwaliśmy już tą firmę do zadośćuczynienia dla wszystkich poszkodowanych jej działalnością.

Czy Lasy Państwowe nie powinny poczuwać się do przynajmniej moralnej odpowiedzialności za swój system zarządzania, leżący przecież u podstaw sytuacji w pracy leśnej pracowników zakładów usług leśnych? Choćby moralnej, choć stwarzającej czysto fizycznie stres, pośpiech i brak czasu w ich pracy?

Przyrodnicy, nie od dzisiaj, są krytycznie nastawieni do Lasów Państwowych. Naukowcy  oraz działacze organizacji ochrony środowiska mają opracowane plany reformy tej organizacji, przykładem jest artykuł Pani Sylwii Szczutkowskiej w czasopiśmie Dzikie Życie.

Mieszkańcy miast leżących w pobliżu terenu działalności Lasów Państwowych stawiają wymagania i warunki dotyczące gospodarczej działaności tej firmy, często nie sprzyjającej współczesnemu stylowi życia, szukającego w lesie miejsca do odprężenia, odpoczynku, czystej przyrody, czystej wody.

Te wszystkie przyrodniczo-społeczne żądania są, wbrew pozorom, przyjmowane z wdzięcznością przez karawanę Lasów Państwowych. Jest to przecież nasza misja dla Narodu, mówią leśnicy, sól w naszej działaności – czysta i zdrowa przyroda, zdrowe i zadowolone społeczeństwo.

Koszty takiej szczytnej misji są wysokie, staramy się je sprawiedliwie rozdzielać i nie zawsze nam się to udaje. Czasem brakuje dla przyrody, czasem dla społeczeństwa i czasem dla pracowników zakładów usług leśnych.

Nie brakuje wtedy pytań ze strony przyrodników, społeczeństwa oraz pracowników ZUL, dlaczego nigdy nie zabraknie pieniędzy na dobre wynagrodzenia, nagrody i premie dla leśników Lasów Państwowych?

Karawana handlująca przyrodą w polskich lasach państwowych potrafi jednak, jak na razie, divide et impera. Pisaliśmy na Monitorze Leśnym i podkreślaliśmy siłę monopolu władzy i pieniędzy takiego handlu, dzisiaj równie ważnego i władczego co kiedyś handel solą.

Praca pracowników zakładów usług leśnych jest kluczową dla spełniania wymagań administracji leśnej, organizacji ochrony środowiska oraz wszyskich którzy szukają w lesie odpoczynku fizycznego i psychicznego. Powstaje logiczne pytanie – dlaczego jest niedoceniana?

Należy przyznać że efekty tej pracy nie zawsze padają na podatny grunt u organizacji typu NGO czy mieszkańców miast. Zdjęć typu Krajobraz księżycowy nie brakuje.

To nie my, to oni, mówi wtedy administracja leśna, wskazując palcem na firmę leśną i w zasadzie pada to na podatny grunt, sądząc z głosów na Facebook.

Efekty mogą być jednak znacznie mniej rzucające się w oczy przyrodnika czy mieszkańca dużego miasta przy zastosowaniu prostych rozwiązań, wymagających jednak czasu pracy i pieniędzy ze strony zleceniodawcy. O pewnych tego typu rozwiązaniach pisaliśmy w https://m.facebook.com/TCiura/posts/1279298625510345 oraz na Monitorze.

I tutaj powracamy do pieniędzy, na których brak tak skarżą się leśnicy Lasów Państwowych.

Pan Włodzimierz Grzebieniowski słusznie zwraca uwagę na wydumane projekty i rozdmuchaną administrację. I nie tylko on bo np. podobne porównania czyniło i miejmy nadzieję będzie to robić dalej, czasopismo Las Polski. Pisaliśmy o tym w https://www.facebook.com/193824924057726/posts/2779385005501692/ oraz na Monitorze Leśnym.

Dotyczyło to administracji a o wydumanych projektach typu np. Leśne Gospodarstwa Węglowe pisaliśmy aż do znudzenia i dla przypomnienia jeden z tekstów Monitora Leśnego.

Firma Lasy Państwowe kładzie ogromny nacisk i zaangażowanie w reklamę swojej działalności, również tej związanej z prowadzeniem gospodarki leśnej i pozytywnych przykładów jej nie brakuje. Dziwnym trafem są one jednak dziełem leśnika, administratora i urzędnika leśnego, natomiast robotnik wykonujący te prace jest tylko tłem i stażystą dla głównych aktorów tego leśnego teatru.

Ja myślę że w Polskim Związku Pracodawców Leśnych nie brakuje ludzi znających się na gospodarce leśnej, nie jest to przecież fizyka teoretyczna, zwłaszcza że wszystka wiedza jest powtarzana z roku na rok. Nie brakuje też na pewno fachowców od reklamy potrafiących stworzyć lepszy obraz pracy zulowców, obraz podkreślający wagę ich pracy.

Tu pozwolę sobie zacytować słowa Pana Rafała Chudego, opisującego matę gumową do ochrony dróg, stosowaną przez firmy leśne w Norwegii, czy również w Szwecji a w Polsce przez firmy budowlane:

„Od razu przychodzi mi na myśl pytanie, ale kto to zrobi? Czy ma to zrobić pracownik leśny, który ciężko pracuje w lesie za stawki, dzięki którym zastanawia się na stacji paliw czy ma zatankować do pełna czy nie? Czy zapłacą za taką usługę Lasy Państwowe, pełni świadome, że może to obniżyć późniejszy zysk firmy oraz premie i nagrody dla pracowników?

Ochrona środowiska jest bardzo ważna przy wykonywaniu wszelkich operacji leśnych, które powinny mieć jak najmniejszy wpływ na otaczającą przyrodę, gleby leśne, strumienie, rzeki itd.

Ale aby ją skutecznie wprowadzać i egzekowawać potrzebne są odpowiednie nakłady i uczciwy podział zysku, zwłaszcza dla ludzi, którzy wykonują bardzo ciężką pracę, ponoszą bardzo duże ryzyko (łącznie z utratą życia) i od których tak naprawdę zależy czy dziuplate drzewo przetrwa pozyskanie i czy droga nie zostanie zdewastowana.”

Proponuję zulowcom być bardziej aktywnymi w obronie wkładu swej pracy w TZW gospodarkę leśną, bo nawet głębokie koleiny w których topią się maszyny i ludzie można i należy bronić prostym argumentem: Jak nam Lasy Państwowe zapłacą za kupno odpowiedniego sprzętu, zorganizują właściwie nasze prace, a przecież ludzi im nie brakuje, to wtedy nawet z koleinami sobie poradzimy.

Zakłady Usług Leśnych mogą przecież wykonywać prace poza strefą gospodarki leśnej, natomiast gospodarka leśna bez ZUL-i po prostu padnie.

Zdjęcie: säkerskog

2 myśli na temat “Bezpieczeństwo pracy w lesie kosztuje – w obronie zakładów usług leśnych.

  1. Cześć.
    Moim zdaniem wszystko zabijają przetargi na rzecz świadczenia usług leśnych w LP.
    Bardziej wydajniejszą formą byłoby stworzenie dogodnych warunków dla rodzimych firm, na których moża opierać prowadzenie długoletniej, solidnej i bezstresowej gospodarki leśnej.
    Kolejna sprawa, zakupy sprzętu do pozyskania/zrywki to koło zamachowe dla firm leśnych.
    Lasy Państwowe zadowolone, bo osiągają korzystne stawki – a potem jest płacz, bo słaba jakość wykonywania usług, albo stres bo nie są w stanie pozyskać dużych ilości drewna w krótkim czasie.

    W zasadzie czego się spodziewać po ekipie, która do monitorowania sytuacji finansowej Lasów Państwych zatrudniła Pana Siarkę po Wydziale Filozoficzno-Historycznym.

    Darz bór!

  2. Tak, temat usług leśnych nie nastraja optymistycznie. W Szwecji też nie jest różowo, mimo odmiennych warunków gospodarki leśnej i problem np. braku wykwalifikowanych pracowników leśnych zaczyna być istotny, mam tutaj na myśli operatorów harwesterów i kierowców forwarderów. Z kolei w ich werbunku, wymagania jakie są stawiane (wykształcenie odpowiadające polskiemu technikowi leśnemu) są pewnego rodzaju zaporą dla specjalistów z innych krajów, niezależnie od znajomości języka.
    Monopolu gospodarczego, jaki posiadają w kraju Lasy Państwowe, tutaj jednak nie ma.

Dodaj komentarz