Pilarki spalinowe albo harwester?

Pilarki spalinowe albo harwestery?

Pilarki spalinowe albo harwestery?

Co wybrać: pozyskanie ręczno-maszynowe albo maszynami wielooperacyjnymi?

Tekst z października 2014.

Nowa Gazeta Leśna zaprasza do dyskusji na ten temat w swoim ostatnim numerze 10/2014 opisując przetarg na usuwanie złomów i wywrotów. Przetarg wygrała firma leśna bez maszyn wielooperacyjnych, w tym wypadku bez harwestera i to było kwestionowane przez redakcję. Czy w przypadku szkód pohuraganowych ma nadleśnictwo lub nie ma obowiązek stawiania warunku posiadania harwesterów przez firmy uczestniczące w przetargu?

Nadleśnictwo uważa że byłoby to ograniczenie zasady wolnej konkurencji poprzez promowanie firm z harwesterem, w związku z tym byłoby to naruszeniem prawa i działaniem na szkodę Skarbu Państwa.

Pozwolę sobie podyskutować z punktu widzenia szwedzko-amatorskiego. A więc stawianie na firmy z harwesterem byłoby naruszeniem zasad konkurencji. W zupełności się zgadzam i sam już o tym pisałem z okazji posiadania przez Lasy Państwowe i pewne nadleśnictwa czy jednostki organizacyjne w Lasach Państwowych, osobistych, powiedziałbym, harwesterów.
Czyli jak Lasy Państwowe eliminują poprzez swoje harwestery prywatne ZUL-E, to wszystko jest OK? Nie ma wtedy naruszenia zasad konkurencji?

Potem pomyślałem o samej firmie Lasy Państwowe. Powstała w swojej aktualnej, jubileuszowej formie na wskutek tragicznych wydarzeń II Wojny Swiatowej i działań ideologii komunizmu. Już 70 lat ma absolutny monopol w swojej branży w Polsce.

Opisywane w artykule nadleśnictwo, obchodziło, o ile dobrze pamiętam, stosunkowo niedawno swoje 70-lecie, nie wspominając jednak, przynajmniej ja takich wspomnień nie odnalazłem, o wielkim leśniku ze swoich terenów, z czasów, kiedy istotnie Lasy Państwowe musiały rywalizować z własnością prywatną ostatniego ordynata Jan Tomasza Zamoyskiego i przegrywały zdecydowanie na punkty.

Powoływanie się na zasadę konkurencji, gdy ma się absolutny monopol, nie jest specjalnie eleganckie. Powoływanie się na naruszenie prawa, gdy reprezentuje się obszary Lasów Państwowych powstałe w wyniku odebrania własności prywatnej, nie jest dowodem dobrej pamięci historycznej.

Powoływanie się na działanie na szkodę Skarbu Panstwa jest na pewno formalnie poprawne, ale odwróćmy rozumowanie. Czy stawianie na rozwój mechanizacyjny w swojej branży jest działaniem nadleśnictwa na szkodę Skarbu Państwa?

Chciałbym zobaczyć prokuratora który by to forsował. I czy, jak słusznie zauważyła Nowa Gazeta Leśna, stawianie na słabo wyposażone firmy leśne nie narusza zasad wolnej konkurencji, zawężając działanie tych lepiej wyposażonych? Po co takie argumenty ze strony leśników?

Nadleśniczy jest szefem firmy i za tą firmę odpowiada przed Skarbem Panstwa. Najzupełniej wystarczy gdy odpowie tymi słowami, dodając iż wybrał ZUL z punktu widzenia opłacalności, w związku ze specyfiką terenu, prac, transportu do odbiorców i specyfiką samych odbiorców. Moim prywatnym zdaniem zupełnie wystarczy jak nadleśniczy powie: Wybrałem tą firmę, w tym leśnictwie, bo tam ona ciągle pracuje i zasługuje na usunięcie tej dużej masy. Wiem że da sobie radę. I to wszystko. I na pewno wystarczy.

Wielkie słowa użyte odnośnie konkurencji i Skarbu Państwa są niebezpieczne. Są nieistotne gdy ja je podważam, ale mogą być istotne, gdy je zacznie podważać ktoś przyzwyczajony do nich i mający to podważanie w profesji.

Czytaj:

Jak harvester da sobie radę w takim lesie?

Zulowiec płakał jak to oglądał


Foto: Ponsee Ergo_Ponsee Buffalo

 

Dodaj komentarz