Czy chciałbyś

Czy chciałbyś posiadać las za granicą? 

Czy chciałbyś posiadać las za granicą? 

Na pytanie tak postawione przez szwedzkie czasopismo Skogen nr 10/2019 odpowiedziało 49 czytelników i większość (29 osób czyli 59%) powiedziała: Nie. 

– Nie: Las należy do mieszkańców danego kraju. (Muszę przyznać że z takim idealistycznym podejściem w stosunku do szwedzkiego prawa posiadania w innym kraju nie stykam się tutaj za często) 

– Nie: Za daleko, 500 km do posiadłości leśnej mi wystarcza. (Z południowej Szwecji w górę) 

– Nie: Mam i tak za dużo pracy w swoim lesie.

– Nie: Chcę mieć możliwość przeżywania i pójścia do swego lasu. 

– Nie: Chcę mieć las koło siebie aby widzieć jak rośnie.

– Nie: Dosyć już mamy bulwarowych rolników u siebie, w Szwecji, którzy nie mają pojęcia gdzie leży ich las. (Tutaj małe wyjaśnienie – szwedzki prywatny właściciel lasu jest najczęściej rolnikiem mającym również las na swoich włościach. Ale nie zawsze. Nie brakuje miejskich właścicieli lasu, którzy zlecają prowadzenie lasu specjalistycznym firmom z konsultantami. Nie żebym chciał obrażać dzisiejszych polskich leśniczych, tych mieszkających w miastach i dojeżdżających do swoich leśnictw, ale przez analogie też można by było nazwać ich bulwarowym leśniczymi). 

Oraz na Tak. 

– Tak: Nauka nowych metod gospodarowania lasem, poznanie nowych ekosystemów jak i nowych przepisów podatkowych może być bardzo interesująca. (Z takim entuzjastycznym podejściem do przepisów podatkowych nie spotykam się za często, raczej przeciwnie)

– Tak: Patrząc na pełne fantazji wysokie ceny za las w południowej Szwecji, powinno się zainwestować za granicą.

Tak: Tak, ale trzeba mieć prawdziwych miejscowych fachowców do współpracy. 

– Tak: Tak, ale głównie z powodu zainteresowania polowaniami.

Ankieta została zilustrowana reportażem z Łotwy. 

Przedsiębiorstwo leśne w którym współwłaścicielem jest Magnus Hakeman, KM Forestry, gospodaruje oraz zarządza na 20.000 ha lasów prywatnych na wschodniej Łotwie. 

Magnus Hakeman i jego łotewscy koledzy, Karlis Dislers i Gints Spade, mają jako plan biznesowy przebudowę zaniedbanych i podmokłych lasów oraz gruntów porolnych na las z dobrze funkcjonującą gospodarką leśną. 

Magnus Hakeman nie jest entuzjastycznym amatorem. Ma wykształcenie leśne, własny las w południowej Szwecji i na Łotwie pracuje już 10 lat. Jakie różnice i wyzwania widzi w stosunku do Szwecji? 

– Powierzchnie leśne są często małe, rozrzucone i niedostępne. Drogi żwirowe i ziemne przeważają co w kombinacji z brakiem gruntu skalistego, takiego jak w Szwecji, czyni minimalnymi możliwości unikania szkód glebowych. Wiele posiadłości leśnych nie jest pielęgnowanych od 20-40 lat i w takich lasach bierze górę olsza szara. Ma ona tylko wartość surowca opałowego a na takich glebach powinna rosnąć wysokowartościowa sosna, brzoza i świerk. 

No i przepisy leśne oraz biurokracja, dodaje on.

– U mnie, w Småland, w Szwecji, man obowiązek zgłoszenia do Skogsstyrelsen (Państwowy Zarząd Lasów) tylko cięcia końcowe. Na Łotwie obowiązkiem jest meldowanie w zasadzie o wszystkich pracach, od odnowień czyli zalesień zrębów, poprzez czyszczenia, trzebieże no i oczywiście cięcia końcowe. Urzędnicy państwowi trzymają się surowo przepisów. Wiek rębności wynosi dla sosny 101 lat, świerka 81 lat i brzozy 71 lat, nawet jak pożądana grubość osiągnięta jest wcześniej. 

Można ewentualnie wystąpić z wnioskiem o wcześniejsze cięcia ale wtedy urzędnicy dokonują szacunku brakarskiego na całej powierzchni i masa musi mieć odpowiednią wielkość (tabele). 

Łotewski rynek surowcowy jest dosyć chwiejny, mówi Magnus. Ceny na papierówkę brzozową wzrosły w tym roku z poziomu normalnego 32 € za 1m3 do 62 € aby później opaść do 40 €. To wynika z małego znaczenia rynku łotewskiego który traktowany jest przez rynki skandynawskie jako uzupełniający. 

– Natomiast silnym i stałym kupcem jest miejscowy rynek okleinowy z firmą Latvian Finieris. Dużym plusem są też usługi w postaci leśnych map numerycznych proponowane przez łotewski urząd leśny. 

W swojej gospodarce leśnej stawiamy na poprawę jej jakości, mówi Magnus Hakeman. Zasadziliśmy świerka i brzozę, przeprowadziliśmy czyszczenia lasu, odnowiliśmy rowy odwadniające. Przeszliśmy z lasu o produkcji 1-2m3 na pniu/ha/rok do lasu z 8-10 m3 na pniu/ha/rok. 

Zaniedbane tereny leśne które kupujemy mają wartość 500 €/ha a te które już zamieniliśmy na las produkcyjny mogą mieć wartość od 2.500 € do 3.000 €/ha. 

– Brakuje nam wykształconych ludzi. Zatrudniamy 25 własnych pracowników, którym zapewniamy dobre warunki. Co najmniej tyle samo pracuje w firmach leśnych i transportowych, współpracującymi z nami. Myślę że zapewnienie takich miejsc pracy na słabo zaludnionych terenach Łotwy wschodniej ma swoje znaczenie. 

Źródło: artykuł Karin Lepikko w Skogen nr10/2019

Obecność Szwedów w lasach krajów nadbałtyckich jest interesującym tematem. 

Pierwszy raz zabrałem się za niego z okazji zakupów Ikei na Łotwie w roku 2016 https://m.facebook.com/TCiura/posts/1064746610298882 ale już wtedy na Łotwie i w Estonii były obecne inne szwedzkie koncerny leśne oraz firmy zarządzające. 

Dzisiaj siedmiu na dziesięciu największych prywatnych właścicieli lasów łotewskich to Szwedzi a przoduje największe szwedzkie zrzeszenie leśne Södra Skogsägarna ze 125.000 ha lasu, przed Ikea Group z 90.000 ha. 

Cała lista znajduje się w artykule w https://www.atl.nu/skog/lettlandsk-skog-allt-mer-svenskagd/

Szwedzki koncern SCA, jego część leśna SCA Skog posiada oprócz 10.000 ha lasu na Łotwie, również 10.000 ha w Estonii, gdzie jednak większym właścicielem leśnym jest szwedzko-fiński koncern Stora Enso z 24.000 ha. 

O Litwie pisaliśmy na Monitorze Leśnym stosunkowo niedawno w https://m.facebook.com/monitorlesny/posts/805083269888684 i temat lasów ma Litwie poruszała również Rzeczpospolita w https://www.rp.pl/Biznes/310079882-Najwiecej-lasow-Litwy-nalezy-do-szwedzkiego-koncernu-IKEA.html publikując listę największych prywatnych posiadaczy lasów litewskich z przodującą z 27.000 znaną w krajach nadbałtyckich, i nie tylko, firmą Ikea. Ściślej biorąc IRI Investments Lietuva, miejscową firmą Ikei. 

Artykuł w czasopiśmie ATL https://www.atl.nu/skog/det-talar-for-att-aga-skog-i-baltikum/ obrazuje  poniekąd sposób powstawania podobnych posiadłości leśnych, ale trzeba zaznaczyć że został napisany przed uchwaleniem przez litewski Seimas ograniczenia wielkości prywatnej posiadłości leśnej do 1500 ha.  

W każdym razie firma szwedzka Euroforest AB, specjalizująca się w krajach dawnej Europy Wschodniej, tej poradzieckiej, skupowała i skupuje tanio posiadłości leśne (Patrik Lingårdh, szef firmy wymienia ceny 30-60 kr/m3, co stanowiło około 1/5 ceny szwedzkiej) i po przeprowadzeniu pewnych prac leśnych sprzedawała znacznie drożej innym inwestorom, w przypadku opisywanym w artykule, 15.000 ha lasów fińskiemu funduszowi inwestycyjnemu Dasos Capital Oy. 

Prace które przeprowadzał i przeprowadza Euroforest AB w swoich posiadłościach leśnych są typowymi pracami w lesie gospodarczym, takimi jak zalesienia, czyszczenia, trzebieże, budowa dróg, rowy odwadniające oraz sporządzanie planów urządzenia lasu. Na wszystkie tego typu prace Euroforest AB otrzymywał i otrzymuje zasiłki z UE, pokrywające w pewnych przypadkach nawet 70% kosztów. 

Minusem są małe powierzchnie posiadłości leśnych, średnio około 3 ha, surowsze prawo leśne niż na Łotwie i w Estonii, opłata państwowa 5% za wyciętą masę surowca drzewnego oraz wzrost cen  posiadłości leśnych w ostatnich latach. 

– Widać że inni też odkryli zalety leśnego rynku nadbałtyckiego w postaci jego niskich cen, mówi Patrik Lingårdh. Ale ja uważam że Litwa jest w dalszym ciągu  doskonałym wyborem dla tych którzy chcą kupić las. Za swoje pieniądze mogą otrzymać wystarczająco dużo lasu, w dodatku z bardzo dobrym przyrostem. 

Wszystkie artykuły prasy szwedzkiej na tematy gospodarki leśnej w prywatnych lasach nadbałtyckich są nastawione na tematy gospodarczo-ekonomiczne a zupełnie pozbawione spojrzenia przyrodniczego, związanego z ochroną przyrody, choćby tą minimalną, określaną przez certyfikaty FSC czy PEFC. 

A przecież temat biotopów kluczowych,o którym tak często pisaliśmy na Monitorze leśnym choćby w https://www.forest-monitor.com/pl/biotopy-kluczowe-a-gospodarka-lesna-szwedzkie-problemy-ale-czy-tylko/ staje się niemalże podstawowym dla szwedzkiego prywatnego właściciela lasu i jest skuteczną bronią szwedzkich organizacji ochrony przyrody w powstrzymywaniu cięć końcowych w lasach prywatnych czy zresztą również w szwedzkich lasach państwowych Sveaskog. 

Ostatnio znów powróciła na dekadę, poprzez odwołania sądowe, sprawa sójki syberyjskiej, która gniazdowała, ale już nie gniazduje według właściciela lasu, na obszarze planowanego zrębu końcowego. 

Sojka powstrzymuje skutecznie te cięcia już od roku 2016 https://www.forest-monitor.com/pl/kontrowersyjny-ptak-w-roli-glownej/ a polskie odniesienia w tym tekście z roku 2016 są dalej aktualne.  

Ja myślę że w szwedzkim entuzjazmie do inwestowania w prywatnych lasach nadbałtyckich tkwi prozaiczna przyczyna – nikt tam, przynajmniej na razie, nie uważa sójki czy innych ptaków jak i gatunków roślin ochronnych za coś ważnego i istotnego, mogącego powstrzymać leśne prace gospodarcze, zwłaszcza te przynoszące korzyści finansowe.

Na razie, przypuszczam. 

Zdjęcie: landskogsbruk, las zakupiony przez SCA w Estonii

Dodaj komentarz