Dyrektor Generalny LP

Dlaczego Dyrektor Generalny LP nie komentuje postów na Monitorze Leśnym?

Jak donosi nasz wywiad, Dyrektor Generalny LP z uwielbieniem czyta Monitora Leśnego:) Mało tego, nie tylko Pan Dyrektor nas czyta, ale i prawie cała DGLP. W tym poście dowiecie się dlaczego Pan Dyrektor nie komentuje naszych postów.


 Sprostowanie

Już kiedyś pisałem o tym, aby włodarze LP zamienili słowo “sprostowanie” słowem komentarz czy podobnym. No cóż, ich sprawa. Pozwolę sobie zacytować ostatnie “sprostowanie” napisane przez samego Dyrektora Generalnego LP (nie wiem już sam od czego jest Pani Rzecznik w tej firmie, skoro jej szef cały czas odbiera jej pracę – dobrze, że przynajmniej nie występuje zamiast niej w wiadomościach LP).
Ale z drugiej strony, bardzo mu za to dziękujemy, że zajmuje się takimi sprawami i komentarzami. Wręcz chce się powiedzieć “prosimy o jeszcze”.

Cały poniższy tekst jest cytatem, ja tylko pozwoliłem sobie zaznaczyć kolorem niebiskim chęć LP do dyskusji, i kolorem czerwonym jak LP dyskutują i jak traktują swoich dyskutantów. Chodzi mi w tym poście o to, abyście tylko przeczytali tylko tekst podkreślony na niebiesko i czerwono, gdyż cały pies pogrzebany jest właśnie w tych zdaniach. Na zielono moje krótkie uwagi. Oczywiście, dla chętnych cały tekst.

Redaktor Naczelny

dwutygodnika „Gazeta Obywatelska”

50-324 Wrocław

Szanowny Panie Marszałku Seniorze, Redaktorze Naczelny,

Niestety, po raz drugi w ciągu kilku tygodni zmuszony jestem prosić o zamieszczenie w Pańskich tytułach prasowych sprostowania i zarazem polemiki, tym razem do tekstu autorstwa pana Andrzeja Bobca pt. „Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe jako skrajny przykład Polski sektorowej”, który ukazał się 6 lutego br. w serwisie internetowym „Gazety Obywatelskiej” oraz w nr 133/2017 dwutygodnika „Gazeta Obywatelska”.

Naprawdę jesteśmy otwarci na dialog, nie chcemy nikogo zniechęcać do wyrażania swoich opinii na temat Lasów Państwowych, choćby najsurowszych, lub formułowania własnych wizji modelu polskiego leśnictwa, choćby zupełnie odmiennych od obecnych rozwiązań. Każdy ma do tego prawo w ramach wolności wypowiedzi, o ile nie narusza przy tym praw innych osób. Dyskusja, nawet spór, bywają twórcze i mogą wpływać pozytywnie na zmiany w otaczającym nas świecie  – o ile bazują na faktach. 

Nie ma jednak nic konstruktywnego w dyskusji na argumenty, które są oparte na nieprawdzie. Niepojęte jest, że pan Bobiec –posiadając tytuł naukowy doktora habilitowanego (moja uwaga, podważenie autorytetu oponenta)– w swoim artykule podaje informacje niesprawdzone i w oczywisty sposób błędne (np. że Lasy Państwowe nie płacą podatku dochodowego), podczas gdy ich sprawdzenie zajęłaby mu dosłownie chwilę; że z dramatyczną przesadą stawia pytania, na które odpowiedzi sam znalazłby od ręki w udostępnionych w sieci raportach i sprawozdaniach LP lub zwyczajnie prosząc nas o nie (ale to oczywiście wymagałoby wykonania jakiejkolwiek pracy…); że nie zna podstawowych aktów prawnych regulujących działanie LP lub powołuje się na nieobowiązujące zarządzenia wewnętrzne (np. nieaktualną od półtora roku „Politykę informacyjną PGL LP”); że na podstawie błędnych danych formułuje tyleż radykalne i wielkie, co ogólnikowe koncepcje „reformy ustroju zarządzania polskimi lasami publicznymi”.

Niezrozumiałe jest także to, że redakcja „Gazety Obywatelskiej” nie weryfikuje choć wstępnie tekstów, za które także ponosi odpowiedzialność  – ktoś powinien przecież zwrócić uwagę na liczne sprzeczności w przywołanym artykule oraz wątpliwe dane w nim przytaczane i poprosił autora o korektę. Dla przykładu tylko, autor domaga się od LP wycięcia… 160 mln m3 drewna z tzw. drzewostanów przeszłorębnych. Są to m.in. takie drzewostany, gdzie nie pozyskuje się dotąd drewna z najróżniejszych względów: przyrodniczych (są to siedliska cennych gatunków, ustanowione strefy ochrony, drzewostany nasienne etc.), ekonomicznych (ze względu choćby na trudne warunki terenowe, gdzie koszt pozyskania wpłynąłby na zbyt wysoką ostateczną cenę surowca) lub społecznych (np. drzewostany w pobliżu zabytkowych obiektów, miejsc historycznych).
Autor żąda zatem od LP gigantycznego zwiększenia cięć na obszarach, gdzie oznaczałoby to nieracjonalne gospodarczo pozyskiwanie zbyt drogiego surowca, naruszałoby cenne przyrodniczo siedliska lub prowadziło do konfliktów społecznych, by za chwilę zarzucić LP… nieefektywne ekonomicznie działanie czy rzekome doprowadzenie do „utraty wartości przyrodniczych” wskazanych kompleksów leśnych. Brak tu choćby elementarnej logiki.

Pomijając nawet liczne nieprawdy zawarte w artykule, najgorsze jest to, czego autor wprost nie mówi, lecz jasno wynika to z całego jego wywodu. Podważa on funkcjonujący polski model zrównoważonej gospodarki leśnej (moja uwaga, Goebbels by się nie powstydził takiego zdania), który zakłada, że w równym stopniu troszczymy się o każdy las; chcemy by każdy las spełniał funkcje ekologiczne, społeczne i produkcyjne, godząc je w możliwie najrozsądniejszy sposób; wszędzie przyspieszamy naturalne procesy, lecz wciąż je naśladujemy, by w rezultacie w każdym zakątku kraju mieć lasy piękne, zróżnicowane gatunkowo, wiekowo, o dużej różnorodności biologicznej. Tymczasem autor ww. tekstu de facto mówi: utwórzmy więcej parków narodowych (zresztą postulat źle adresowany, bo to nie jest kompetencja LP), a pozostałe lasy zamieńmy w „plantacje desek” (moja uwaga, to jest bardzo propagandowa “parafraza”).
Dokładnie taki byłby rezultat urzeczywistnienia jego pomysłów. Czy tego właśnie chcą Polacy – wybranych enklaw bogactwa przyrodniczego, a za własnymi oknami plantacji nastawionych na spełnianie żądań przemysłu drzewnego, skąd wycięlibyśmy wspomniane przez pana Bobca dodatkowe 160 mln m3 drewna? Oczywiście, każdy może promować taką właśnie koncepcję leśnictwa, tylko niech uczciwie powie obywatelom o konsekwencjach, a nie skrywa je, brnąc przy tym we wzajemnie wykluczające się tezy. Wymaga to pewnej cywilnej odwagi, bo przecież poglądy Polaków na tę kwestię znamy, choćby wiedząc, że swego czasu zebrano 3 mln podpisów w obronie obecnego modelu funkcjonowania LP lub jak ogromnym zaufaniem cieszą się LP i leśnicy w badaniach opinii publicznej.

Do tego jeszcze ta dziwna, już po raz kolejny przewijająca się na łamach „Gazety Obywatelskiej”, teza: to źle, że LP wspierają samorządy w inwestycjach drogowych, że finansują badania naukowe w dziedzinie leśnictwa, że pomagają finansowo parkom narodowym, że prowadzą na dużą skalę edukację leśną i przyrodniczą, że same inwestują setki milionów złotych w poprawę swojego działania (z czego, jak w przypadku infrastruktury drogowej, korzystają przy okazji inne służby, przemysł drzewny czy wszyscy obywatele)…
Wydaje mi się, że w każdym państwie doceniono by podmiot, który samofinansując się i nie obciążając budżetu, czyli podatników, dzieli się ze społeczeństwem swoim sukcesem i wspiera własnymi środkami administrację publiczną w realizacji jej ustawowych zadań. Tymczasem pan Bobiec czyni z tego zarzut – jest to dla mnie niezrozumiałe. Czy naprawdę chce, by te wszystkie zadania realizowane przez LP wziął na siebie wyłącznie budżet państwa? Czy naprawdę wierzy, że potrzeby leśnictwa nie będą pierwszymi, które w walce o pieniądze z wiecznie niedomykającego się budżetu „polegną” w starciu z potrzebami opieki zdrowotnej, obronności i bezpieczeństwa, powszechnej edukacji i wieloma innymi? – moja uwaga, propagandowe pytanie retoryczno-socjotechniczne. 

Znów nie sposób odnieść się do wszystkich przeinaczeń i niemądrych stwierdzeń w ww. artykule (by wspomnieć tylko absurdalną tezę, jakoby w dziedzinie leśnictwa centrami nowoczesności i rozwoju regionalnego – także gospodarczego – były wyłącznie parki narodowe, a zrównoważona gospodarka leśna jedynie konserwowała „zacofany i homogeniczny charakter miejscowych gospodarek”), mieszcząc się przy tym w rozsądnych ramach. Zaczynam obawiać się, że redakcja „Gazety Obywatelskiej” hołduje zasadzie, iż najbardziej wiarygodni w danej materii są publicyści, którzy nie mają o niej zielonego pojęcia – są dzięki temu idealnie obiektywni… Dlatego proszę, działając na podstawie art. 31a i 32 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. – Prawo prasowe, o opublikowanie w najbliższym numerze „Gazety Obywatelskiej” oraz na stronie internetowej gazetaobywatelska.pl sprostowania przynajmniej najpoważniejszych błędów, wskazanych poniżej.

W artykule autorstwa pana Andrzeja Bobca pt. „Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe jako skrajny przykład Polski sektorowej”, opublikowanym 6 lutego 2017 r. w nr 133/2017 „Gazety Obywatelskiej” oraz w serwisie internetowym gazetaobywatelska.pl, znalazł się szereg nieprawdziwych lub nieścisłych stwierdzeń dotyczących Lasów Państwowych:

  1. Nieprawdą jest, że Lasy Państwowe nie płacą podatku dochodowego. Płacą one podatek dochodowy od osób prawnych (CIT) od działalności innej niż leśna – np. w 2016 r. odprowadziły z tego tytułu zaliczkę w wysokości 49 mln zł.
  2. Nieprawdą jest, że Lasy Państwowe „nie podlegają podobnej kontroli skarbowej jak podmioty gospodarcze”. LP i poszczególne ich jednostki organizacyjne podlegają dokładnie takiej samej kontroli, należą zresztą do najczęściej kontrolowanych podmiotów w kraju (w różnym zakresie m.in. przez organy skarbowe, NIK, generalną i regionalne dyrekcje ochrony środowiska, Urząd Zamówień Publicznych, UOKiK, CBA, ABW, NFOŚiGW, Państwową Inspekcję Pracy, Państwową Inspekcję Sanitarną), posiadają też rozbudowaną kontrolę wewnętrzną w postaci Inspekcji LP.
  3. Nieprawdą jest, że Lasy Państwowe „płacą tylko podatek leśny (ok. 160 mln rocznie) i – od 2 lat – obrotowy podatek 2% od wartości sprzedanego drewna, też ok. 160 mln zł”. LP płacą także CIT, podatek od nieruchomości, podatek rolny, podatek od środków transportu, VAT, składki (po stronie pracodawcy) na ubezpieczenia społeczne oraz PFRON. Podatek leśny zapłacony przez LP w 2016 r. wyniósł 229 mln zł, wpłata od sprzedaży drewna – 148 mln zł, a w sumie wszystkie odprowadzone daniny bezpośrednie i pośrednie – 1, 182 mld zł.
  4. Nieprawdą jest, że Lasy Państwowe „korzystają ze wszelkich przywilejów administracji państwowej”, lecz nie dotyczą ich obowiązki i ograniczenia tejże. LP i ich jednostki organizacyjne w obowiązującym porządku prawnym w ogóle nie wchodzą w skład administracji publicznej, a tym bardziej rządowej. Ich zadania, kompetencje, obowiązki określa ustawa o lasach z 28 września 1991 r. i szereg innych aktów prawnych, które autor artykułu powinien najpierw poznać.
  5. Samofinansowanie się Lasów Państwowych nie polega – jak twierdzi autor – na korzystaniu z zasobów Skarbu Państwa w celu zatrudniania 26 tys. osób, tylko na gospodarowaniu powierzonymi opiece LP narodowymi zasobami leśnymi w taki sposób, aby wypełniać wszystkie cele wskazane w ustawie o lasach na własny rachunek, bez obciążania budżetu państwa. Same koszty działalności podstawowej, ubocznej i dodatkowej LP, bezpośrednio związane z hodowlą i ochroną lasu, ochroną przyrody, pozyskaniem drewna etc. sięgają 4,5 mld zł rocznie, przy czym ok. 3 mld zł rocznie trafiają do prywatnych zakładów usług leśnych wykonujących prace na zlecenie LP – i stanowiących istotny element rynku pracy na terenach wiejskich (zatrudniają, według szacunków, ok. 50 tys. ludzi).
  6. Nieprawdą jest, że państwo nie kontroluje wydatków Lasów Państwowych.Podstawą ich działania, w tym gospodarki finansowej, jest ustawa o lasach oraz szereg innych aktów prawnych (np. ustawa o rachunkowości), przyjętych i nowelizowanych przez parlament. Minister środowiska zatwierdza coroczne plany i sprawozdania finansowo-gospodarcze LP, a jednostki LP prowadzą gospodarkę leśną m.in. w ramach planów urządzenia lasu, planów zadań ochronnych czy ocen oddziaływania na środowisko, których tworzenie poddane jest konsultacjom społecznym oraz są one zatwierdzane przez odpowiednie organy. Dodatkowo działalność i sprawozdawczość LP na bieżąco podlega kontroli licznych instytucji wskazanych w pkt. 2. Porównanie przez autora przychodów i zysku netto LP z różnych lat bez cienia informacji o kosztach, dokonanych inwestycjach czy koniunkturze i cenach na rynku drewna w danym roku nie ma sensu, a pytanie o uzasadnienie bilansu jest niepoważne, skoro coroczne szczegółowe sprawozdania finansowo-gospodarcze LP są publicznie dostępne i autor mógł je dowolnie analizować.
  7. Nieścisła jest informacja sugerująca, jakoby dyrektor generalny LP dysponował w sposób arbitralny i dowolny środkami funduszu leśnego. To po co tworzony jest fundusz leśny, co stanowi jego przychody i  na jakie cele środki te mogą być przeznaczane, precyzyjnie określają art. 56-58 ustawy o lasach.
  8. Skandaliczne, krzywdzące i nieprawdziwe jest stwierdzenie autora, iż określone przez ustawodawcę w ustawie o lasach działania finansowane z funduszu leśnego, np. tworzenie infrastruktury niezbędnej do prowadzenia gospodarki leśnej, sporządzanie planów urządzenia lasu, ochrona przyrody, zalesianie czy usuwanie skutków klęsk na gruntach niepaństwowych itd., mają „ma potencjalnie charakter quasi-korupcyjny”.
  9. Nieprawdą jest, że Lasy Państwowe „celowo ograniczają podaż drewna”, a powierzone im zasoby wykorzystują niezgodnie z interesem kraju. Przeczy temu mocna pozycja przemysłu drzewnego – kupującego ponad 90 proc. surowca drzewnego w LP – w gospodarce, na krajowym rynku pracy i jego wiodąca rola w polskim eksporcie. LP od dekad konsekwentnie zwiększają podaż drewna – z 17 mln m3 w początku lat 90. do planowanych na rok 2017 rekordowych 40,5 mln m3. Czynią to w tempie, jakie gwarantuje zachowanie trwałości polskich lasów oraz w zgodzie z obowiązującymi przepisami. Tempo to jest pochodną wzrostu zasobów surowca oraz limitów określonych w planach urządzenia lasu dla każdego nadleśnictwa, zatwierdzanych przez ministra środowiska na 10-letnie okresy. Wspomniane przez autora tzw. drzewostany przeszłorębne to często drzewostany nieużytkowane od dawna ze względów przyrodniczych (objęte m.in. różnymi formami ochrony przyrody) czy ekonomicznych (gdzie pozyskanie surowca ze względu m.in. na warunki terenowe było lub wciąż jest nieracjonalne) – ich użytkowanie dziś na masową skalę byłoby gwałtem na przyrodzie, często z naruszeniem przepisów, oraz działaniem na szkodę LP i Skarbu Państwa, nawet jeśli byłoby korzystne z punktu widzenia przemysłu drzewnego.
  10. Kuriozalna jest teza autora, iż rzekomo „nieprzejrzyste i niestabilne warunki dostaw drewna na rynek wewnętrzny” z Lasów Państwowych powodują uszczuplenie dochodów budżetu i uderzają w rodzimy przemysł przetwórstwa drzewnego. Otóż interesy wspomnianego rodzimego przemysłu oraz budżetu są często przeciwstawne. Publicznie zgłaszane, w tym w ramach Komisji Drzewnej będącej organem opiniodawczo-doradczym dyrektora generalnego LP, postulaty przedsiębiorców drzewnych od lat idą w kierunku jak największego zamknięcia rynku krajowego, ograniczenia konkurencji w zakupach drewna, w szczególności ze strony nowo powstających podmiotów, oraz utrzymywania przez lata cen surowca na stałym, niskim poziomie. W interesie budżetu (rozumianym jako otrzymywanie jak najwyższych wpłat od LP od przychodów ze sprzedaży drewna oraz z tytułu innych danin oraz wpływów podatkowych od przedsiębiorstw rywalizujących na zasadzie zdrowej, pełnej konkurencji) byłoby natomiast rozwiązanie całkowicie odmienne – jak największe uwolnienie rynku drewna i oparcie sprzedaży surowca wyłącznie na kryterium cenowym ofert, powodujące maksymalizację przychodów. Rolą dyrektora generalnego LP, ustalającego zasady sprzedaży drewna, jest właśnie ważenie różnych interesów, by zarówno zapewnić realizację wszystkich ustawowych zadań LP, zadbać o potrzeby Skarbu Państwa, ale też umożliwić stabilny rozwój przemysłu drzewnego.
  11. Postulowany przez autora „prosty sposób” w postaci wieloletnich umów dla nabywców drewna, czyli gwarancji zakupu stałych, określonych ilości surowca co roku w długiej perspektywie, zmierza do stworzenia preferencji dla przedsiębiorców już zajmujących się przerobem drewna kosztem tych, którzy dopiero rozpoczynają działalność i wchodzą na rynek. Szybko spotkałoby się to z reakcją UOKIK. Równie istotną przeszkodą są ograniczenia natury przyrodniczej – o ile to oczekiwanie przemysłu mogłoby być zrealizowane w okresach dekoniunktury, a więc i zmniejszonego zapotrzebowania na drewno, to już w okresach koniunktury postulat ten napotyka na barierę ilości surowca, którą bez szkody dla trwałości lasów można pozyskać. Zresztą stanowisko przedsiębiorców drzewnych w tym zakresie wielokrotnie było niespójne: za wprowadzeniem i wykonywaniem umów wieloletnich optowali, kiedy ich realizacja była dla nich korzystna, lecz gdy tylko zmieniała się sytuacja rynkowa, domagali się odstępowania od zwartych kontraktów i powrotu do umów rocznych albo nawet półrocznych (tymczasem każde zobowiązanie długoterminowe w naturalny sposób powinno obciążać ryzykiem obie strony, a nie tylko jedną).
  12. Szczególnie krzywdzące, z racji tego, że autor sam jest pracownikiem naukowym (moja uwaga, znów podważenie autorytetu oponenta – a co to ma do rzeczy w ogóle?), są zawarte w artykule sugestie, jakoby nie wiadomo było jakimi kwotami i jakie projekty badawcze finansują Lasy Państwowe, a także sugestia, że korzystanie z tych środków wpływa na brak rzetelności naukowej badaczy. LP przeznaczają środki na badania naukowe w zgodzie z ustawą o lasach (art. 58 ust. 2 pkt 2), informują o ich wielkości w powszechnie dostępnych sprawozdaniach finansowo-gospodarczych LP (np. w roku 2015 były to 42 mln zł), a wykaz zleconych tematów i realizujących je podmiotów znajduje się choćby na stronie internetowej LP (sic!). Kompromitujące autora są sugestie o „ośrodkach i naukowcach zaprzyjaźnionych z LP”, skoro: 1/ szereg krytyków LP regularnie powołuje się na dane i wnioski zawarte w wynikach licznych badań… zleconych przez same LP, co chyba pozytywnie świadczy o ich rzetelności i wiarygodności; 2/ to, że podmiot gospodarczy z własnych środków finansuje badania naukowe, ściśle współpracuje z naukowcami i wykorzystuje efekty ich pracy dla poprawy swojego działania, jest normalną, powszechnie chwaloną i zalecaną w cywilizowanym świecie praktyką, promowaną też mocno przez polski rząd, w szczególności przez Ministerstwo Rozwoju.

No więc…

W powyższym tekście widzimy jak na dłoni, tak lubiane słowo przez polskich leśnych wybrańców, czyli “socjotechnika”. Najczęściej tym słowem leśni “menadżerowie” określają wszelkie ataki w ich stronę. Mówił o nim na przykład mój ulubieniec z Krakowa:

CZYTAJCIE I OGLĄDAJCIE RÓWNIEŻ: Nominacje do tytułu “Leśny Ignorant Roku 2016

Po tym tekście, widać, że Pan Dyrektor Generalny LP nie tylko dobrze zna to słowo, ale jeszcze potrafi go używać w praktyce. Na początku niebieski cytat mówi o otwartości umysłu pracowników LP, ich chęci współpracy, odporności na krytykę, czy podejmowaniu dyskusji na argumenty. To tyle teorii, gdyż później w dalszej części tekstu Pan Dyrektor Generalny LP ośmiesza, szydzi, podważa autorytet, czy używa słów takich jak “skandaliczne”, “kompromitujące autora” lub “krzywdzące sugestie”.

W Polsce taki typ retoryki przechodzi niezauważony. Często nawet mylnie świadczy o kompetencjach i wiarygodności osoby piszącej tego typu pomyje (mówię tutaj oczywiście o tekście Dyrektora). Na zachodzie, gdyby Dyrektor firmy (obojętne czy publicznej, czy prywatnej) w taki sposób i w takim tonie napisał o swoim oponencie, to po pierwsze straciłby swój autorytet, obnażając przy okazji swoją ignorancję i chamstwo, a po drugie mógłby nawet wylecieć z firmy za takie coś i to z wielkim hukiem. Wyleciałby z hukiem, gdyż jako główny reprezentant firmy, robi tylko złą markę dla firmy. A na zachodzie marka jest najważniejsza (USA jako świetny przykład).

W Polsce dużo firm prywatnych, (państwowe to wcale), kluby piłkarskie, politycy, menadżerowie nie rozumieją, moim zdaniem, pojęcia marki. Nie rozumieją, że budując silną markę, na uczciwości, ciężkiej pracy i rzetelności względem swoich odbiorców mogą odnosić wielkie sukcesy w przyszłości. Marka nie przychodzi łatwo. Nie można jej dostać, czy kupić. Trzeba ją sobie wypracować i trzeba w nią zainwestować!

CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Marka firmowa Lasy Państwowe.

Takim tekstem, Dyrektor Generalny LP na pewno nie buduje swojej marki, a wręcz przeciwnie dokonuje jej autodestrukcji (nie żeby jakąś markę w przeszłości miał, ale teraz to już nawet nie ma o czym mówić). Zresztą poprzednicy też nie mieli żadnych marek, jak to wszyscy którzy przyjeżdzają, aby zostać Dyrektorem LP w politycznej teczce.

Tym tekstem nominuję obecnego Dyrektora LP do tutułu “Leśny Ignorant Roku 2017”. Wygrał w 2016, więc ma już doświadczenie w jej wygrywaniu, a dopiero mamy marzec.

CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Leśny Ignorant Roku 2016

Marka Lasy Państwowe?

Ciężko budować markę mając w przeszłości taki mały incydencik jak nacjonalizacja prywatnego mienia, temat do tej pory nie rozwiązany. Pewnie dopiero włodarze LP zaczną go rozwiązywać, ale po 2044, jak prawdopodobieństwo, że któryś z prywatnych właścicieli osiągnie wiek ponad 100 lat znacznie spadnie.

CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Lasy państwowe w krajach postkomunistycznych zrodziły się z krzywdy i cierpienia zwykłych ludzi.

Odpowiadając na pytanie tytułowe

Dyrektor Generalny LP po pierwsze nie komentuje naszych postów, bo przyjął strategię ignorowania. Jest to znana strategia w LP i innych państwowych instytucjach, jak coś nie jest znane, i jest małe, i nie zagraża, to trzeba to ignorować za wszelką cenę. Po drugie, nie komentuje, bo wie, że my mamy argumenty i fakty po swojej stronie. My nie bawimy się w porównania świetności samofinansujących LP na tle ZUSu, tylko jedziemy z grubej rury i porównujemy z firmami z branży z zza granicy. A wtedy LP wypadają po prostu licho. Innymi słowy, mamy otwarte głowy na różne pomysły, mamy międzynarodowe doświadczenie, widzieliśmy nie jeden sposób zarządzania lasem, a LP nie są dla nas jedynym przykładem.

CZYTAJCIE RÓWNIEŻ: Metsähallitus kontra Lasy Państwowe

Nie mamy w interesie maniupulacji danymi, czy faktami. Bo niby po co mamy to robić? Niech czytelnicy sami zdecydują, czy to co piszemy ma sens, czy nie. Jak do tej pory, czytelność nam wzrasta i mogę tylko zdradzić, że po pierwszych dwóch miesiącach 2017 roku, pobiliśmy rekord czytelności za cały 2016. Brawo my, a zwłaszcza brawo Wy stali i nowi czytelnicy! Wielkie dzięki, że jesteście z nami.

Staramy się być obiektywni jak tylko się da (dążymy do ideału), umiemy analizować dane, i najważniejsze nie szukamy okazji, aby gnoić ludzi, którzy komentują nasze posty. Zaczepne komentarze po prostu ignorujemy, wzorem Dyrektora. Dobre komentarze nagradzamy, cytujemy, odpowiadamy, utrzymujemy relacje z użytkownikami. Innymi słowy, staramy się zbudować kulturę wzajemnej akceptacji i szacunku do innych. Inaczej mówiąc, staramy się zbudować kulturę dialogu kompletnie przeciwną do tej, która panuje w samofinansujących Lasach Państwowych.

No i po trzecie, i najważniejsze, gdyby Dyrektor Generalny LP zdecydował się skomentować, któryś z naszych postów, to jest wielce prawdopodobne, że usunąłbym ten komentarz.
Bo chamstwa nie zniese! 


I teraz bonus dla czytelników, a może i LP. Jak uzbiera się pod tym postem na facebooku 100 lajków, to ujawnię nasze źródło informacji  wywiadowczej w Dyrekcji Generalnej LP, która donosi, że na Grójeckiej doskonale znają naszego bloga:) i nawet często go czytają. 


Źródło zdjęcia tytułowego: https://www.businessesgrow.com

Dodaj komentarz