Sztuka leśna

Sztuka leśna mierzona w metrach, kubikach i złotych. Część druga.

Sztuka leśna mierzona w metrach, kubikach i złotych. Cześć druga.

Kiedy narodziła się sztuka leśna jako dumne określenie czynności związanych z zawodem leśnika? Nie potrafię na to odpowiedzieć żyjąc od 1981 roku poza krajem ale nie przypominam sobie podobnych słów z mojej kariery leśnej lat 1970-tych. 

Wtedy mówiliśmy w tej branży raczej o sztuce przeżycia, zwłaszcza w drugiej połowie tego dziesięciolecia, podobnie zresztą jak i reszta Polaków. 

Zawód leśnika nie stał wysoko w cenie wśród tych które preferowali rodzice dla swoich dzieci, wręcz przeciwnie i na podobne studia szli ci którzy mieli istotne zamiłowanie do lasu. 

Zamiłowanie które później zderzało się z rzeczywistością życia leśnego, szarego, zbiurokratyzowanego i upolitycznionego. 

Przy wykonywaniu czynności nużących i powtarzających się z roku na rok,  takich choćby jak szacunki brakarskie, odbiór i wysyłanie drewna, organizacja prac zrębowych i werbowanie do nich robotników, zalesienia, wtedy nazywane zalesieniami a nie odnowieniami, czyszczenia upraw i młodników a wszystko to okraszone brakiem pieniędzy na dobrą zapłatę dla robotników, wymaganiami odbiorców z ich reklamacjami no i swoim słabym zarobkiem jako leśniczego.

Czy można było wtedy mówić o sztuce a jeszcze bardziej wzniośle o powołaniu i misji zawodu leśnika, a takich słów dzisiaj przecież nie brakuje w ustach koryfeuszy administracji leśnej Lasów Państwowych, zwłaszcza przy okazji kolejnych jubileuszy tej organizacji? 

I prawdopodobnie nie zabraknie przy świętowaniu tegorocznego 95-lecia? 

Wydaje mi się że powołanie, misja i sztuka zawodu leśnika pojawiła się w słownictwie pracowników administracji Lasów Państwowych razem ze wzrostem bogactwa i zamożności tej organizacji oraz coraz lepszych zarobków szeregowego leśnika w stosunku do innych zawodów w Polsce. 

Nawiasem mówiąc czy pracownicy parków narodowych lub leśnicy miejscy też powołują się na sztukę leśną w odpowiedzi na krytykę ich pracy? 

Nie sądzę, nie spotkałem się z podobnymi wypowiedziami. 

A przecież poczucie misji, powołania i dumy ze sztuki swego zawodu pracownicy parków narodowych powinni mieć chyba silniejsze niż pracownicy dziwnej bo dziwnej ale jednak bądź co bądź organizacji gospodarczej, której celem jest przecież zysk ekonomiczny?  

A urządzeniowcy, pracownicy BUL i GL? 

Ci niewątpliwie mają pewne prawo do używania tego określenie, bo przecież kształtowali i kształtują obraz polskich lasów już od wielu dziesięcioleci i wielu planów urządzenia lasu, PUL. 

Ale nie sądzę aby terenowy urządzeniowiec wyrażał się w podobny sposób jak terenowy nadleśniczy broniący obrazu lasu po wykonaniu pewnych prac, niespecjalnie korzystnych dla tego obrazu.  

Być może jednak podobne tendencje występują i u pracowników BUL i GL,  bo długoletnia współpraca jak i związki z Lasami Państwowymi oraz dzisiejsza podległość temu samemu ministrowi, mogły ich zarazić podobnym bakcylem sztuki. 

Zakładając że uczucie misji i sztuki w zawodzie leśnika pojawiło się równocześnie ze wzrostem znaczenia tego zawodu, tak widocznego w dzisiejszym niemal histeryczno-klimatycznym świecie, wypada się zastanowić czy misja i sztuka zawodu leśnika jest osobliwością tylko krajową, polską czy bardziej ogólną, np. europejską? 

Czy misję i sztukę tego zawodu odczuwa również prywatny właściciel lasu albo wykształcony leśnik zatrudniony w lasach państwowych, publicznych lub prywatnych w innych krajach europejskich?

Są prywatni i prywatni właściciele lasów. 

Jak wygląda ich życie codzienne, związane z lasem w Europie, można  dowiedzieć się znając język niemiecki, szwedzki, fiński, francuski czy hiszpański lub włoski, ale nie angielski, bo na tym obszarze językowym znaczących lasów w Europie po prostu nie ma. 

Czy wśród prywatnych właścicieli lasów szwedzkich mówi się o sztuce leśnej? 

Co to jest zapytaliby się z pewnością, mimo iż wykonują te same czynności gospodarcze co leśnicy Lasów Państwowych. A pewni z nich posiadają swoje lasy, z generacji na generację, kilka wieków dłużej niż istnienie organizacji Lasy Państwowe. 

Czy wśród pracowników szwedzkich lasów państwowych Sveaskog, bardzo nielicznych w porównaniu do liczby leśników w Lasach Państwowych mówi się o sztuce leśnej? 

Z takim określeniem nie spotkałem się w ich wypowiedziach ale lubią podkreślać wagę pracy w lesie, dobrze wykonywanej, zwłaszcza tej najbardziej rzucającej się w oczy pracy na zrębach. 

Inaczej jednak wygląda rzeczywistość w terenie i pokazywanie od razu tej rzeczywistości przez organizacje ochrony przyrody wpływa raczej ostudzająco na podobną retorykę. 

Powiedziałbym jednak że szefowie Sveaskog są równie mocno przekonani o doskonałości swoich poczynań leśnych co szefowie Lasów Państwowych, za wyjątkiem używania słowa sztuka leśna, jako słowa według nich prawdopodobnie za bardzo ryzykownego, zgodnie z rozsądną zasadą Nobody is perfect. 

Tutaj można dojść do wniosku iż chęć wypowiadania się na tematy leśne w stylu porównań swojej leśnej pracy do sztuki, jest wprost proporcjonalna do wagi i wielkości państwowej własności lasów i coś w tym chyba tkwi. 

Oraz że ta proporcjonalność jest tym większa im większa ilość pracowników zatrudnionych w zarządzaniu tą własnością. 

Oraz że największą chęć do porównań swojej pracy do sztuki leśnej mają pracownicy lasów państwowych nie mających konkurencji w swoim kraju.

Podobne porównania proponowałbym jako temat prac naukowych z zakresu pogranicza sztuki i antropologi ale sądzę że po doświadczeniach współpracy z Panią Agatą Agnieszką Konczal, antropologiem kulturowym z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, leśnicy Lasów Państwowych niechętnie podchodzą do współpracy z „nieswoimi” naukowcami, o czym pisaliśmy na Monitorze Leśnym w

http://www.forest-monitor.com/pl/diagnoza-antropologiczna-lesnika-lasow-panstwowych/

Takie porównania naprowadzają jednak na trop pewnego rodzaju sztuki leśnej, której w szwedzkim lesie zupełnie brakuje a którą cechuje las niemiecki czy polski. 

Jest prawdopodobne że ten trop mógłby doprowadzić do źródła powstania poczucia sztuki leśnej u polskiego leśnika w jego zamierzchłym już czasach pokomunistycznego gospodarczego raczkowania, uczucia które mogło narodzić się w czasie pierwszych udanych aukcji sprzedaży drewna przez ówczesnych leśników. 

Tą sztuką leśną jest umiejętność sprzedaży cennych sortymentów drewna a wcześniej co jest logiczne, umiejętność wyhodowania w lesie tych sortymentów. 

Ta umiejetność sprzedaży wiążąca się ze ścięciem głównie grubych, dorodnych i wiekowych drzew liściastych, takich jak dąb, jawor, jesion, buk, olcha czy wiąz zaczyna być jednak kwestionowana przez przyrodników jak i mieszkańców miast a argumentów na zachowanie drzew grubych, dorodnych i wiekowych, przynajmniej pewnych i na terenach rekreacyjnych, nie brakuje. 

Sztuka leśna mierzona metrach, kubikach i złotych zderza się więc tutaj ze sztuką odbioru lasu jako wartości przyrodniczej i wartości przeżyciowej. 

Leśnik, ten pokomunistyczny i wychowany na tekstach Ustawy o lasach z roku 1991, powie na pewno że jego sztuka potrafi łączyć  złotówki z uczuciem i koziorogiem dęboszem. 

Leśnik, ten komunistyczny, już wymierający, patrzy sceptycznie na wrastającą na drogach ilość samochodów z drewnem, niespecjalnie dowierzając, pamiętając swoje terenowe czasy, w pogodzenie koziorożca z wycinaniem mu miejsca do życia, ale złotówki dają mu lepszą emeryturę. 

Przyrodnik, ten dzisiejszy, zupełnie nie wierzy w dobre chęci współczesnej sztuki leśnej, polującej na stare a dorodne surowcowo drzewa i o złotówkach idących na lepsze zarobki i emerytury dla leśników ma swoje, już ugruntowane zdanie. 

A zwykły obywatel karmiony przez obie strony argumentami pro i anty? 

Ten prawdopodobnie niespecjalnie dowierza pompatycznym zapewnienieniom leśnika Lasów Państwowych o doskonałości sztuki leśnej w jego wykonaniu, ale chciałby mieć i drewno dobrego gatunku i las w miarę uczuciowo przyciągający. 

Czy las hodowany według zasad sztuki leśnej leśnika państwowego jest pociągający dla niego w równym stopniu co dla ludzi kształconych przez pięć a często dziewięć lat w odbiorze tej sztuki ? 

Zwykły człowiek mógłby zadać też proste pytanie: Po co jest wam leśnicy potrzebna sztuka leśna? To już nie wystarcza zwykła codzienna i solidna praca jako opis waszych czynności zawodowych?

Można powiedzieć że zasady sztuki leśnej leśnika Lasów Państwowych chcą stworzyć obraz lasu zgodny z obrazem widzianym przez leśnika tej organizacji a ze zwykłego człowieka, widzącego nie tylko las ale i drzewa, chcą stworzyć obywatela popierającego leśnika Lasów Państwowych, wpierw w jego obrazie lasu, potem drzewa a w końcu Lasy Państwowe jako organizację.

W tym osiągnęły Lasy Państwowe niezły poziom sztuki, ale raczej nie leśnej a politycznej. 

Być może jednak w ich mniemaniu jak i w oddziaływaniu, leśnej. 

Czytaj również: http://www.forest-monitor.com/zgodnie-z-zasadami-sztuki-lesnej-czesc-pierwsza/

Zdjęcie: bbforest

Jedna myśl na temat “Sztuka leśna mierzona w metrach, kubikach i złotych. Część druga.

  1. Masz rękę(pazur) Tadeusz Ciura !
    Misjonarze Sztuki Kopulacyjnej za główną zasadę właśnie przyjęli wycinanie starych – grubych, a w ich miejsce hodowanie młodych i niegrubych, ponieważ chodzi o jak NAJSZYBSZE PIENIĄDZE, które z powrotem powrócą po zainwestowaniu w odnowienia. Po wycięciu tych starych i grubych ma się ROZUMIEĆ 🙂

Dodaj komentarz