Zmiany systemowe w leśnictwie. Część druga.

Zmiany systemowe w leśnictwie. Część druga.

Oryginalny tekst jest autorstwa prof. Sten B. Nilssona, znanego już czytelnikom Monitora Leśnego.

https://www.skogen.se/sites/skogen.se/files/files/articles/systemskifte_i_skogsnaringen_orig_1.pdf

Wewnętrzny system leśny.

-Zrównoważony rozwój lasów.

Od dawna uważamy się, wraz z Finlandią, za światowych mistrzów zrównoważonego rozwoju lasów (Ehh, ci Szwedzi i Finowie, nie dostrzegają palmy pierwszeństwa polskiej gospodarki leśnej …), nie określając, czym jest zrównoważony rozwój i pod wieloma względami utożsamiając zrównoważony rozwój z ponownym sadzeniem lasu po wyrębie. W ostatnich latach „model szwedzki” jest coraz częściej kwestionowany na arenie międzynarodowej.

Obszerniejszej koncepcji zrównoważonego rozwoju domaga się nie tylko Unia Europejska, ale także międzynarodowy świat naukowy.

Nadal żyjemy w ekomodernistycznym światopoglądzie, w którym wzrost gospodarczy jest uważany za warunek wstępny osiągnięcia zrównoważonego rozwoju środowiskowego. Kierujemy się również teorią, że zrównoważony rozwój ekologiczny, społeczny i ekonomiczny są zmiennymi, wymiennymi wartościami i pod wieloma względami zaniedbaliśmy zrównoważony rozwój społeczny.

Obecnie zrównoważony rozwój ekologiczny jest uważany za element o fundamentalnym znaczeniu i jest uważany za warunek wstępny zrównoważonego rozwoju społecznego i gospodarczego. Te wartości nie są wymienne, są ściśle połączone.

-Pielęgnacja lasów.

Od około 50 lat zdobywamy coraz większe umiejętności w wyciskaniu z lasu coraz większej ilości surowca. Dziś wydaje się, że osiągnęliśmy granicę zarówno ekonomiczną, jak i ekologiczną. Omówione powyżej zagrożenia egzystencjalne wyznaczają granicę ekologiczną. Granice biologiczne i ekonomiczne zostały przez nas w Szwecji już przekroczone.

Trzebimy las, zaniedbując ustalone zasady i szablony trzebieży oraz przekraczając ich dozwolony zakres. Często zdarza się, że po pierwszej trzebieży znika z powierzchni 50% masy. Z analiz statystycznych wynika, że ​​od 1986 roku masa w pierwszej trzebieży wzrosła o 77%, a w  późniejszych o 58%.  Końcowa wycinka mogłaby zawierać o 40% większą objętość masy (zdominowaną przez drewno tartaczne), gdyby stosowano obecne szablony trzebieży, co doprowadziłoby do 20% lepszego wyniku ekonomicznego netto dla właściciela lasu.

Należy kwestionować nie tylko intensywność trzebieży, ale także wiek rębności. W naszym kraju spadł on o 15 lat od czasu kryzysu finansowego. (Tutaj nie bardzo wiem którego, autor nie precyzuje, ten ostatni, znaczący był w roku 2008, TC).

Nierzadko oznacza to wycięcie końcowe drzewostanu w grupie wiekowej 60-70 lat, gdzie średni przyrost osiąga kulminację 20-30 lat później. Osłabia to gospodarkę właściciela gruntów leśnych oraz zmniejsza składowanie dwutlenku węgla i bioróżnorodność.

Stosuje się nowy sposób obchodzenia ograniczeń dotyczących rozmiarów zrębów zupełnych (kalhyggen), poprzez przeprowadzanie zrębów mniejszych, ale leżących obok siebie lub niedaleko siebie, rok po roku, co w sumie skutkuje dużymi powierzchniami, przedzielonymi strefami drzewnymi, stojącymi do najbliższego silnego wiatru.

Dlaczego tak się robi?  Siłą napędową jest oczywiście poprawa na krótszą metę opłacalności takiego pozyskania drewna, ale trudno uniknąć spekulacji, że „wykończono” już dojrzałe obiekty do wyrębu i że istnieje nierównowaga pomiędzy produkcyjną zdolnością szwedzkiego przemysłu leśnego a tym, co może surowcowo produkować szwedzki las.

Jednocześnie udział importu drewna już od kilkudziesięciu lat waha się od 5 do 15% i szwedzkie przedsiębiorstwa leśne nabywają coraz większe obszary leśne w krajach sąsiednich do Szwecji.

-Struktura przemysłu leśnego.

W branży przemysłu leśnego zachodzą zmiany strukturalne.  Od czasu kryzysu finansowego w roku 2008 produkcja papieru spadła o około 2,5 mln ton.

Utrata produkcji papieru została w pewnym stopniu zastąpiona zwiększoną produkcją masy celulozowej i zwiększoną produkcją kartonu. To ostatnie napędzane jest przez zwiększony e-commerce, a absolutnie największym segmentem jest w tym tektura falista, która średnio wykorzystuje około 20% świeżego włókna drzewnego, podczas gdy reszta to włókno z recyklingu.

Przy zwiększonej produkcji celulozy kosztem zmniejszonej produkcji papieru, tracimy wartość dodaną. W przeliczeniu na 1 m3 drewna wartość dodana jest 3-4 razy większa w produkcji papieru niż przy produkcji celulozy. Wartość dodana przemysłu spada w tym samym czasie, kiedy mówi się, że ambicją jest jej zwiększanie. W latach 1975–2017 wartość produkcji w całym przemyśle leśnym spadła o 15% na metr sześcienny drewna w stałych wartościach.

Gospodarka i przemysł leśny i politycy głoszą mantrę, że rozwijająca się biogospodarka to przyszłość przemysłu leśnego.

W tym leży prawda, jeśli za biogospodarkę uważa się wytwarzanie „nowych produktów, które mają zrównoważone łańcuchy produkcyjne, tworzą nowe korzyści dla konsumenta końcowego, generują wyższą wartość dodaną niż dzisiejsze produkty i mają wyższą wydajność pod względem wykorzystania włókien”. Rzeczywistości jest jednak inna i charakteryzuje się po prostu działaniem typu „więcej tego samego”.

Od dziesięcioleci mówi się o nowych produktach biorafinerii, ale nadal stanowią one tylko bardzo mały ułamek całkowitej produkcji. Jesteśmy dobrzy w opracowywaniu nowych rozwiązań technicznych, ale gorsi w prowadzaniu ich do produkcji i znajdowaniu chętnych rynków zbytu, przynoszących zyski.

Polityczna kontrola biogospodarki prowadzi do zmian strukturalnych w branży. W połowie lat 1970-tych Szwecja produkowała ok. 2 mln m3 płyt drewnopochodnych, ale dotacje i ulgi podatkowe na różne biopaliwa przyczyniły się do obecnej produkcji ok. 0,5 mln m3 płyt i importu ok. 1,5 mln m3. Bioenergia wytrąciła więc prawie cały sektor przemysłu leśnego.

Mantra „przyszłością przemysłu leśnego jest biogospodarka” kuleje, jeśli spojrzeć na bilanse przedsiębiorstw leśnych. Wraz z gwałtownym rozwojem cen nieruchomości leśnych, wzrosła wartość aktywów leśnych w bilansach ekonomicznych przedsiębiorstw i w koncernach takich jak SCA czy Holmen, mających duże powierzchnie leśne, las stanowi teraz odpowiednio 75% i 80% wartości bilansu firmy. Czy w ten sposób może powstać biogospodarka jako przyszłość przemysłu leśnego?

-Gospodarka leśna.

Wartość lasu uwidoczniona w cenach drewna zależy od tego, jak dobrze przemysł potrafi stworzyć wartości dodane i jaką ma zdolność do płacenia. Wartość netto za 1 m3 pozyskanego drewna spadła dla właścicieli lasów, w cenach stałych, o około 50% od lat 1950-tych i o 35% od 1995 roku. Natomiast pozyskanie drewna wzrosło od 1995 roku o 20 mln m3. Próbowano więc zrekompensować utratę wartości na 1 m3 poprzez zwiększenie wielkości pozyskania ale nie zakończyło się to sukcesem.

Obliczenia pokazują, że ​​przy stopie zwrotu na poziomie 3% (wiele mówi że dzisiaj ważniejsza jest stopa dyskontowa dla lasów w wysokości 4%), nie można uzyskać dodatniej wartości gruntów leśnych o produkcji drewna niższej niż około 6 m3 na hektar rocznie, a to dotyczy ponad połowy produkcyjnej powierzchni leśnej Szwecji.

Dzisiaj stopa procentowa w leśnictwie jest czymś w rodzaju czarnej magii. Tak naprawdę nie wiemy, w jaki sposób różni właściciele lasów stosują leśną stopę dyskontową. Przedsiębiorstwa leśne akceptują zero procent w swoim lesie w zamian za zyski w swoim przemyśle leśnym. Ale to kuleje, jeżeli w ostatnim czasie podniosły one wartość swoich aktywów leśnych tak, że stanowią one około 75-80% ich bilansu.

Kluczowym pytaniem jest więc, czy „las” otrzymuje część zysków z przemysłu leśnego i w jakiej wysokości.

Godne uwagi jest również to, że fiński przemysł leśny o podobnej strukturze przemysłowej i rentowności jak w Szwecji płaci obecnie o 55% więcej za drewno i 30-40% więcej za papierówkę (w zależności od gatunku drzewa) niż przemysł szwedzki.

W tym samym czasie ceny nieruchomości drastycznie wzrosły, tak że te obliczane za 1 m3 lasu stojącego na pniu, są dziś 2-3 razy wyższe niż to, co właściciel gruntu otrzymuje sprzedając drewno dla przemysłu. Dlatego bardziej opłaca się zachowywać stojący las jako swoisty i rosnący w masę skład surowca, niż go wycinać.

-Nauka o lesie.

Fachowcy, zdobywający nową wiedzę na temat zmiany systemu i tego, jak sobie z tym radzić, zyskują władzę kontrolowania polityki i gospodarki.

Branża leśna i większość polityków niestety zrezygnowały z takiego wglądu i żyją w starej wiedzy lub w ignorancji. Mają oni całą organizację badawczo-rozwojową, lasy z własnym uniwersytetem i wszystko to po to, aby skonsolidować tylko wiedzę, którą utrwalają i chcą propagować. Takie postępowanie z wiedzą prowadzi do konfliktu między teraźniejszością a przyszłością.

Ostatnio w mediach toczyła się debata, że ​​szkolnictwo wyższe i nauka skierowały się do wewnątrz, a tym samym odwróciły się od zmian społecznych i systemowych. Twierdzi się również, że szkolnictwo wyższe i nauka nie potrafi śledzić zmian zachodzących w świecie zewnętrznym i wydaje się, że następne pokolenie zdaje sobie z tego sprawę. Szwedzkie uniwersytety, dające leśne wykształcenie akademickie, od dawna już nie zapełniają kandydatami swoich miejsc edukacyjnych. (Jest to analiza szwedzka – TC)

-Rozwój obszarów wiejskich.

Kilka raportów wykazało, że nierówności regionalne wzrosły w ciągu ostatnich 30 lat. Na słabo zaludnionych obszarach (północna Szwecja – TC), coraz trudniej jest radzić sobie z podstawowymi usługami społecznymi.

Niedawno przedstawiono raport na temat nierówności regionalnych. W badaniu posortowano gminy na podstawie wskaźników ekonomiczno-społecznych i uzyskano obrazy  „Czterech Szwecji”.  Ta czwarta jest nazywana „Peryferiami”.  Łącząc dane z badania z rozmieszczeniem gruntów leśnych w kraju, można stwierdzić że 47% szwedzkich gruntów leśnych znajduje się w gminach położonych na „Peryferiach”, rozsianych po całym kraju, ale głównie w Norrland (północna Szwecja).

Pogłębia się różnica płci między krajem a miastem i na słabo zaludnionych obszarach ludzka populacja jest zdominowana przez starszych mężczyzn. Rośnie niezadowolenie na wsi, której ludność czuje się zostawiona z tyłu i pomijana.

W debacie często argumentuje się, że przemysł leśny odgrywa kluczową rolę w rozwoju obszarów wiejskich, zwłaszcza na obszarach leśnych. Tak było z pewnością wiele lat temu, ale dziś jest to mit. Przemysł został zrestrukturyzowany i przeniesiony głównie na wybrzeże Bałtyku. Zostało to tak zracjonalizowane, że lokalne administracje leśne zostały przeniesione do większych, centralnych miejsc.

Prace w lesie wykonują dziś głównie wysoko zmechanizowane i wydajne firmy leśne. Do lat pięćdziesiątych poprzedniego wieku, leśnictwo zatrudniało około 100 tysięcy osób i była to głównie ludność wiejska łącząca pracę w lesie z rolnictwem. Obecnie, według Szwedzkiej Agencji Leśnej, Skogsstyrelsen, (2017), w gospodarce leśnej pozostaje tylko około 16.000 miejsc pracy w skali rocznej.

Około połowa z tego zatrudnienia przypada na wyspecjalizowane firmy leśne. Takie firmy wykonują również 93% prac przy zrębach końcowych oraz 83% prac trzebieżowych dla prywatnych, indywidualnych właścicieli lasu.

W gospodarce leśnej związanej z hodowlą i opieką lasu (odnowienia, zalesienia, czyszczenia upraw i młodników, TC)  działalność jest całkowicie zdominowana przez firmy zagraniczne. Widzimy teraz, że ten sam trend zaczyna się tworzyć w zakresie pozyskania drewna i jego dalszego transportu.

Dzisiejszy przemysł leśny jest bardziej uzależniony od rozwoju obszarów wiejskich niż na odwrót, a rozwój obszarów wiejskich powstanie tylko przez pojawienie się zrównoważonej społecznie infrastruktury oraz lokalnie zróżnicowanej i zrównoważonej działalności gospodarczej.

-Ryzyko.

Ryzyko wzrosło w ciągu ostatnich 10 lat. Dotyczy to przyczyn geopolitycznych, politycznych, naturalnych, ekonomicznych, bezpieczeństwa w tym cybernetycznego (43% Szwedów w wieku 16–79 lat) zostały poddane jakiejś formie próby oszustwa cyfrowego) i ryzyka biznesowego.

Światowi stratedzy ostrzegają przed gwałtownym wzrostem liczby czarnych łabędzi (ryzyka niemożliwe do przewidzenia), szarych łabędzi (ryzyka, które można przewidzieć) i czarnych słoni (ryzyka łatwe do wykrycia, ale ignorowane).

Zagrożenia te wywrą znaczną presję na stabilność polityczną i gospodarczą. Mamy świeże przykłady niezdolności administracji i gospodarki do zobaczenia ryzyka i zarządzania rosnącym obrazem ryzyka. Zwiększone ryzyko to także znak, że mamy do czynienia ze zmianą systemu.

Zarządzanie ryzykiem w gospodarce i przemyśle leśnym oraz w polityce jest niezadowalające. Ryzyko musi być wycenione, mieć swoją cenę. Jeśli to się nie zmieni, nie poradzimy sobie również ze zmianą systemu. W niektórych krajach istnieją specjalne instytuty analizy ryzyka podlegające ministerstwom leśnictwa i rolnictwa.

Jest o wiele więcej trendów do opisania tego podkreślenia, że ​​jesteśmy w fazie zmiany systemu, ale nie będę ich opisywał.

Co charakterystyczne, nie mamy organizacji ani lobby, które zajmowałyby się zmianami systemu. Musimy mieć politykę i organizacje zorientowane na wyzwania i nastawione na przyszłość, a nie skierowane na zarządzanie, jak ma to miejsce teraz.

Oczywiste jest, że obywatele chcą rozmawiać o przyszłych sprawach dotyczących przemysłu leśnego, a nie o tym, jak cementowana jest dzisiejsza struktura. Świat polityki trzyma się swoich rozwiązań długo po tym jak się zestarzały i zmiana jest w tym świecie porażką. Zbiega się to z nastawieniem gospodarki i przemysłu leśnego, by nie realizować zmian systemowych, ale zamiast tego prowadzić business as usual, jeśli chodzi przynajmniej o wymagania i kontrolę z zewnątrz.

Jako osoba z zewnątrz, można jedynie podziwiać niezdolność gospodarki i przemysłu leśnego oraz polityków do uświadomienia sobie, że świat i społeczeństwo zmieniły się od czasu wprowadzenia nowej polityki leśnej w 1993 roku (szwedzkie prawo leśne, Skogsvårdslagen, TC).

Przemysł stalowy zdał sobie sprawę z zmiany systemowej w całym systemie i rozpoczął już rewolucyjną transformację strukturalną.

Przemysł samochodowy wraz z Toyotą i jej firmą Kinto zdał sobie z tego sprawę i poszukuje zrównoważonych rozwiązań w zakresie mobilności dla klientów, które wykraczają poza samochód.

Sandvik (szwedzki koncern systemów mechanicznych) zidentyfikował w podobny sposób funkcję dla klienta – a nie sam produkt fizyczny – i opracował nowe ekosystemy o zwiększonej trwałości dla całego łańcucha dostaw, w oparciu o problemy klienta ze zrównoważonym rozwojem, a co za tym idzie, ze zwiększoną trwałością i ekonomią.  Sandvik pozwala innym grupom społeczeństwa uczestniczyć w swoich platformach.

Te dwie ostatnie firmy twierdzą, że było to możliwe dzięki nawiązaniu partnerstwa z zupełnie innymi sektorami społeczeństwa i widzą, że wzrost nastąpi bardziej w sektorze usług niż w ich oryginalnych produktach. W swoich rozwiązaniach chcą nie tylko wpłynąć pozytywnie na zrównoważony rozwój we własnej firmie, ale w całym społeczeństwie.

Dlaczego nie robi tego gospodarka i przemysł leśny?

Czytaj również: Transformacja systemowa w leśnictwie. Część pierwsza.

Zdjęcie: skogskunskap

Dodaj komentarz