Jemioła jemiole nierówna

Jemioła jemiole nierówna.

Jemioła jemiole nierówna.

W Szwecji jest to gatunek rzadki i chroniony, pasożytujący chętnie na lipie i nie mający znaczenia gospodarczego w sensie szkodnictwa leśnego.

A o polskiej jemiole pisze Pan Robert Grzeszczyk w poniższym tekście (tytuł – Monitor Leśny)

Jemioła jemiole nierówna.

Autor: Robert Grzeszczyk

Sukces lasów węglowych to już tylko kwestia dni. Czy w Lasach Państwowych powstanie gospodarstwo jemiołowe? Może właściwszy byłby pytajnik „Kiedy”. Kiedy powstanie gospodarstwo jemiołowe?

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem artykuł „Jemioła zasiedla lasy” Emiliana Szczerbickiego* w Lesie Polskim 23/2017. Niestety z wielkim niesmakiem wypowiedzi niektórych wysoko funkcyjnych przedstawicieli administracji LP. Znacznie wcześniej zbierałem materiały na temat jemioły w lasach. Tym samym artykuł jest polemiką do stanowisk przedstawionych w Lesie Polskim. Ale jego zasadniczą treścią jest pierwotna intencja przekazu.

Temat jest istotny nie tylko z powodu bohatera artykułu – jemioły, lecz także w kontekście ogólnego postrzegania i postępowania wobec organizmów szkodliwych w LP. I nie tylko tam. Inicjatywa pochodzi z wyższych szczebli. Stamtąd idzie przyzwolenie i drogowskaz. Dla określonych działań, reakcji, zachowań. Czy tylko oczekiwanych, czy już nabytych, wytresowanych a może, po latach, w pełni już utożsamiających świadomość leśnika?

Jemioła interesuje mnie od dawna – swoją wyjątkowością. W połowie lat siedemdziesiątych przywiozłem fragment osobnika z pogranicza rumuńsko-bułgarskiego – ciekawy ze względu na ogromne liście, niespotykane u nas w kraju. Pamiętam ich wielkość, choć okaz straciłem po kilku latach.

Co to jest jemioła – przecież wszyscy wiemy.

To tak jak z koniem: „Koń jaki jest, każdy widzi” (pierwsza polska encyklopedia Nowe Ateny – ks. Benedykt Chmielowski). Wydawałoby się, że tak oczywista prawda wyczerpuje zagadnienie. Niesłusznie. Niesłusznie, jak wiemy – w przypadku ówczesnej definicji konia, i niesłusznie w przypadku jemioły.
Viscum album – to nazwa łacińska gatunku. Ale jemioła nie jest rośliną – to półpasożyt. Posiadając chloroplasty asymiluje energię i gazy z powietrza ale substancje odżywcze czerpie z organizmu żywiciela, który penetruje za pomocą specjalnego rodzaju systemu ssawek.

W artykule „Jemioła zasiedla lasy” znalazłem bardzo interesujące informacje na temat jemioły i wyników badań palinologicznych dotyczących tego gatunku. Jeśli wyniki badań są reprezentatywne i definitywnie zakończone, to wiemy, że wielkość populacji jemioły była zmienna. Lecz jakie realne czynniki miały na to wpływ? Być może wie o tym jemioła albo przysłowiowy już nietoperz ( krótkie dzieło Thomasa Nagela „Jak to jest być nietoperzem” polecam wszystkim – nie tylko profesorowi Adamowi Boratyńskiemu).

Niestety ogólne ograniczenie w zakresie wiedzy na temat jemioły jest dziś zdecydowanie większe niż w początkach XVIII wieku na temat konia. Pewne jest to, że w Polsce są co najmniej trzy odmiany (podgatunki) jemioły, różniące się rodzajem gatunków żywicielskich. Rzadko się zdarza, lub się nie zdarza, by określona odmiana zasiedlała inną zbiorowość gatunków niż to się określa jako typowy ich krąg.

Strach przed ociepleniem nabija kabzę. I o to chodzi.

„Obecnie następuje ekspansja jemioły, przynajmniej po części w wyniku wyższych niż jeszcze przed 50-60 laty średnich temperatur rocznych” – mówi profesor Adam Boratyński. Pozwolę sobie na kilka słów (w zgoła innym duchu) więcej na ten temat, gdyż zmiany klimatyczne o których tyle się mówi, zdają się być przedstawiane już jako kataklizm, na który człowiek wpływu nie ma.

Gdybyśmy jednak zaczęli mniej gadać a podjeli się poważnej analizy i działań, okazać by się mogły, że stanowią postępujące naturalnie ocieplenie to w rzeczywistości dobrodziejstwo dla Polski. Czy to takie straszne dla Kowalskiego że mu temperatura się podniesie o 2 stopnie? Straszne, dlatego bo się go straszy od dziesięcioleci, podczas gdy realnie jest to ogromna korzyść. Trzeba umieć ja wykorzystać.

Póki co granty idą na strachy a nie na wykorzystanie zmiany klimatycznej. A przecież jest to w gruncie sprawa tylko dla hydrologów i budowniczych spiętrzeń i zbiorników wodnych. Ich jest jednak mało. Giną w tłumie. Sianie strachu to dziś temat dla niemal każdej branży nauki. To o wiele większy biznes i obrót.

Różnorodność w świecie jemioły

Wracając do jemioły, to najczęściej spotykany jest podgatunek „przydrożnej jemioły”. Pozwoliłem sobie na takie domowe określenie, gdyż jemioła najczęściej jest łączona z zadrzewieniami przydrożnymi drzew liściastych takich jak: topola, wierzba, brzoza, robinia, klony, jesion pensylwański, jarzęby, drzewa owocowe: jabłonie, grusze. To Jemioła pospolita typowa (Viscum album ssp. album). Nie spotyka się jej na dębach rodzimych, jesionie wyniosłym. Większość z nas łączy jemiołę z obrazem tego organizmu na tych przydrożnych gatunkach liściastych drzew. Ten zakodowany w duszy obraz przesądza o postrzeganiu jemioły. Generuje w podświadomości miejsca występowania jemioły i gatunki, które jemioła zasiedla. Tym samym ogranicza jej dostrzeganie i spodziewane spotkanie gdzie indziej lub wręcz eliminuje z naszej świadomości możliwości spotkania jej np. w lesie.

Jednak jemioła wyłamuje się z tego potocznego postrzegania jej obrazu i potocznej definicji w rodzaju „definicji konia”. Spotykamy bowiem w lasach dość często jemiołę jodłową

Upodobanie do jemiołowych bombek na jodłach w świętokrzyskim i radomskim wydaje się być już tak trwałym elementem tamtejszych jedlin, że można by wnioskować, iż to element wzorca estetyki lasu i leśnego krajobrazu. Mam nadzieję, że jemiołuszki i paszkoty nie przeniosą tej odmiany jemioły na obszary Beskidów, Sudetów czy Nadleśnictwa Osusznica (której populacje leżąc daleko na północ od Nadleśnictwa Poddębice nie przejmują się zbytnio kreską na mapie uczyniona wiek temu przez Władysława Szafera, mającą być krańcem północnego zasięgu gatunku, i wiarą w nią Nadleśniczego Roberta Krokowskiego; LP 23/2017).

Jodła nie jest znaczącym gatunkiem w naszym gospodarstwie leśnym, więc strata w wysokości 3 – 4 procent zasobów nie będzie znacząca dla bogactwa przyrodniczego kraju.

Stratę wyrówna Polakom niewątpliwy wzrost różnorodności, dzięki wzmocnieniu zasobów jemioły. Ten podgatunek Jemioły pospolitej jodłowej – Viscum. album ssp. Abietis występuje tylko na jodle. Czy tak należałoby odczytywać przesłanie leśnych „specjalistów”, nakłaniając nas do analizy i monitorowania (sugeruje Aldona Perlińska, Naczelnik Wydziału Ochrony Lasu RDLP w Łodzi, znając możliwości realnego podejmowania decyzji w organizacji LP).

Zdecydowanie najniebezpieczniejszy dla gospodarki leśnej Polski jest trzeci podgatunek jemioły: Jemioła pospolita rozpierzchła (V. album ssp. Austriacum), posiadająca wąskie i jasne (żółtozielone) liście. Jest typowa na sosnach, sporadycznie tylko widywana na świerkach czy modrzewiach. Ponieważ sosna wciąż jest dominującym gatunkiem w polskich lasach, posiadającym największe znaczenie gospodarcze, to ten podgatunek jemioły stanowi największe zagrożenie dla gospodarstwa leśnego. Pod warunkiem, że gospodarstwo leśne ma jeszcze znaczenie.

W świecie człowieka, opisywany i analizowany przez niego każdy organizm można kwalifikować jako pożyteczny, szkodliwy lub obojętny. Kryteria takiego podziału mogą być różnorodne. Jeśli jemiołę będziemy rozpatrywać w kryteriach wytwarzania przez nią lepkich i słodkich jagód zaopatrzonych w nasiono, gdyż zależy nam na ich zbiorze, to jemiołę będziemy kwalifikować jako organizm pożyteczny. W wielu sklepach ogrodniczych zachodniej cywilizacji, gdzie obok tradycji Halloween wciąż pokutuje równie niecna, staroceltycka tradycja uskuteczniania pocałunków pod jemiołą, można zaopatrzyć się w nasiona jemioły, by samemu wyhodować ją sobie we własnym ogrodzie, na własnym drzewie – ale już nie całkiem na własną odpowiedzialność. Jemioła ma też inne właściwości, niekoniecznie etnograficzne. Ma właściwości lecznicze i dlatego może być traktowana jego organizm pożyteczny i służący człowiekowi.

Gdy pijemy poranną kawę obecność jemioły na przydrożnym drzewie jest nam obojętna.

Gdy rozpatrujemy w sposób racjonalny nasze szczęście i pomyślność to nie wiążemy go najczęściej z jemiołą. Czyli z tego punktu widzenia jest dla nas elementem obojętnym. Ale czy słusznie? Przecież nie zastanawiamy w każdej chwili nad jej szkodliwością, jeśli w ogóle nas to interesuje?

W wielu środowiskach wciąż dominuje przekonanie, że jemioła nie jest organizmem szkodliwym. Nawet wśród leśników, doglądających lasu i chroniących go, świadomość jej szkodliwości jest niedostateczna. Przykładem braku wiedzy są oficjalne stwierdzenia administracji państwa odpowiadającej za jakość gospodarki leśnej i selekcji, iż jemioła w lesie nie jest organizmem szkodliwym (np.: w imieniu Ministra Środowiska, czego dowody są w posiadaniu autora).

Jemioła nie jest kojarzona jako ostateczny zabójca drzewa, lasu. Stąd też prawdopodobnie tolerancja jej coraz liczniejszej obecności w koronach drzew leśnych.

Ograniczone możliwości odpowiedzialności za las, zaciskająca się pętla centralizmu, poplątanie wiedzy, z jej brakiem i autorytetu z jego brakiem nie służą podejmowaniu szybkich i trafnych decyzji. Zamiera wiedza i możliwość samodzielnego podejmowania jakichkolwiek działań. Znika też wiedza, że ostateczny „trup w lesie” to najczęściej efekt działania wielu elementów, abiotycznych i biotycznych, np. suszy i jemioły wraz z brakiem reakcji człowieka w odpowiednim momencie. To wystarczające czynniki śmiercionośne w lasach. Doświadczają ich już niektóre nadleśnictwa (nie wszystkie tragedie zostały wymienione w artykule Emiliana Szczerbickiego, znam obrazy o wyrazie katastrofy).

W artykule spotykamy się ze spostrzeżeniami kadry leśnej dotyczącymi ataku półpasożyta, czy też wiązania ataku z temperaturą, suszą, obniżeniem wód gruntowych czy bezśnieżnymi zimami, lub ogólnie zmianami pogodowymi. To smutne, że nauka poszła w „przysłowiowy las” i dziś z każdego kąta wygląda trup samorództwa i „ekologistycznego” obskurantyzmu. Tym smutniejsze, że specjalistyczne w LP jednostki powołane do monitorowania stanu lasu i ochrony wskazują również na te „dominujące” elementy wzrostu populacji jemioły w lasach.

A przecież wystarczy dowiedzieć się, jaki jest sposób rozmnażania jemioły. Obrazowo przedstawiając potrzebna jest do tego jemiołuszka (to taki ptaszek, ale od biedy może być każdy inny), który spożyje łaskawie biały owoc wraz z nasionkiem, a potem zostawi to nasionko wraz z kupką na korze innego drzewa. Pierwszy raz spotykam się z informacją że urodzaj na jemiołę to wynik bezśnieżnej zimy. Czyz możemy mieć wpływ na postrzeganie przyczyn rozłażenia się jemioły przez pracowników ZOL** w Łodzi, co trafia na podatny grunt specjalistów w nadleśnictwach (informacja E.Grzywacz str.9 LP 23/2017) .

Inna sprawa, która umyka naczelnikom i kadrze jest czas. Otóż jemioła zanim stanie się widoczna, duża i podziwiana, latami jest najpierw maleńkim kiełkiem, pojedynczym listkiem, niewidocznym w koronie drzewa. Proces wzrostu jemioły nieodłącznie wiąże się z upływem czasu. Jedno dychotomiczne rozgałęzienie na rok. Może policzymy, która to bezśnieżna zima zawiniła?

Lasy Państwowe czuwają, robią ankiety, monitoruja

Czemu dochodzi do kuriozalnych widoków w lasach (masy drzew z licznymi osobnikami jemioły w koronach)? Moim zdaniem to wynik źle pojętej ekologizacji w leśnictwie.

Wskazuję na to bez wielkiego rezultatu od lat. Postępująca zamiana ochrony czynnej na bierną jest działaniem systemowym. Osłabia to czujność leśników, ubezwłasnowolnia ich i prowadzi do destrukcji narodowego majątku Polaków jakimi są Lasy Państwowe.

Przypominam sobie malowanie litery „E” na drzewach, które wcześniej, często, były eliminowane z lasu jako niosące mu zagrożenie. To nauczka (raczej bez związku z nauką, choć sygnowana przez ludzi z tytułami), którą leśnik zapamięta na lata: by nie tykać truchła i tego wszystkiego co się w nie zamienia, lub ma zamienić. Ta szatańska, wg nowomowy, procedura na lata zapada w psychikę, destruuje ją, przenicowuje, niszczy etos pracy i szacunek do własnego zawodu.

Żaden kordelas w nagrodę tego nie zrównoważy. Ani złoty ani diamentowy – to nie nagroda, to element upadku.
Instrukcja Ochrony Lasu (sygnowana j.w.) nakazywała malowanie literek „E” po lesie a już dekadę później, każe o tym zapominać. Ale jeszcze wiele lat ślady na drzewach będą przypominać, a rany w głowach uciskać sumienie do końca. Chyba, że zawierzymy kordelasowi. I ZOL.

Pozwolę sobie zaryzykować, wbrew ogólnemu postrzeganiu jemioły, iż nawet jako niepełny pasożyt, jako tylko półpasożyt nie jest w gospodarstwie leśnym organizmem pożytecznym. Nie jest nawet organizmem obojętnym. Twierdzę stanowczo, że jest organizmem szkodliwym.

Nie zwiodą mnie jej zielone liście, bo system ssawek, którymi mocuje się do żywiciela okrada go z wody i składników pokarmowych kierowanych do igieł i liści. Tym samym zakłóca gospodarkę wodną i pokarmową żywiciela. Cieszy mnie niezmiernie artykuł w Lesie Polskim wskazujący obszernie na problemy jakie stwarza w lasach. Nie cieszą mnie prezentowane diagnozy, wręcz wprowadzają w niepokój. Ale nawet nie próbuję się bezpodstawnie wymądrzać, bo …

W Sylvanie nr 161 (7) 558-564, 2017 wszyscy odnajdą omówienie projektu badawczego pn.: „Wpływ jemioły (Viscum album) na jakość nasion sosny zwyczajnej (Pinus sylvestris)*” autorstwa: Natalii Jasiczek, Mariana J. Giertycha, Jana Suszki. Pod artykułem jest zamieszczona bogata literatura dokumentująca wpływ jemioły na drzewa i właściwości związane z generatywnym rozmnażaniem. Może zainteresuje to Departament Prawny MŚ, mający problemy z rozróżnianiem drzewa (leśnego materiału podstawowego) od szyszki i nasiona (leśnego materiału rozmnożeniowego). Może zainteresuje też wiceministra?

Badanie zaprezentowane na łamach Sylvana dotyczy proweniencji bolewickiej Sosny zwyczajnej, w której stwierdzono obecność jemioły. Dopowiem mniej zorientowanym, że to pochodzenie sosny jest wyróżniającym się w Polsce, a wiec jest bardzo cenne. Wcześniej dokumentowano wpływ jemioły na elementy przyrostowe, odpornościowe drzew. Badanie analizujące wpływ na szyszki, nasiona czy zdolność kiełkowania jest unikatowe. Wyraźnie potwierdzono negatywny wpływ jemioły na ilość nasion, masę nasion zepsutych. Różnice miedzy materiałem rozmnożeniowym pochodzących z drzew zasiedlonych przez jemiołę i bez jemioły nie są znaczące, ale są istotne. Autorzy wskazują na żyzność siedliska Bolewic, które niweluje w badaniu te różnice.

Praca unaocznia, że jemioła ma nie tylko negatywny wpływ na samo drzewo, lecz także na wytwarzany przez nie materiał generatywnego rozmnażania. Czy dbałość o stan i kondycje lasu pozwalają w takim razie na obojętność wobec jemioły? Czy zwycięża ostatecznie obskurantyzm naukowy i ekologistyczny? I ZOL ze swoimi uwarunkowaniami pogodowymi, zapierający się w poglądzie o braku wpływu organizmu szkodliwego na owoce czy nasiona i nową populację!

Klasyczne pojęcie gospodarki wiąże się z uzyskiwaniem korzyści. Korzyści zaś to rzecz policzalna.

Rozumiem, że jest spora grupa ludzi, którzy korzyści postrzegają inaczej. Mam na uwadze takich ekologistów i ideologów polskiej szkoły leśnictwa, którzy otwarcie – bez żenady i wstydu propagują idee istnienia jakiegokolwiek wzrostu i wzrostu czegokolwiek przez zubażanie zasobów leśnego bogactwa, powodowanie zamierania ogromnych powierzchni lasów. To oni wskazują, że pozyskanie surowca drzewnego w lesie jest szkodliwe w przeciwieństwie do pozostawienia drzew do ich naturalnej śmierci i zamienienia się w próchno. Oczywiście nie przedstawiają twardych wyliczeń tych korzyści, jaki ma Kowalski i jego kraj, ale przez tupot, krzyki, płacze czy pseudonaukę zaskarbili sobie zaufanie sporej części naszego społeczeństwa. Ten przekaz zdecydowanie jest mocniejszy od przekazu wskazującego, że zgnicie drzew nie niesie korzyści tylko straty. Nie niesie żadnych korzyści dla środowiska, a straty niesie naszemu krajowi i jego mieszkańcom.
Rzecz jasna są państwa, które czerpią pożytki z takiego stanu rzeczy. To wszystkie te kraje, które mają konkurencyjną gospodarkę związaną z przerobem drewna i produkcją drzewną. Ta rzecz powinna być jasna i nie wymagać specjalnego wyjaśnienia. Wskazywałem na to w kilku swoich artykułach, i kwestia zaczyna się robić popularna, co mnie cieszy.

Wskazywanie, że malejący udział leśnictwa i drzewnictwa w gospodarce narodowej ma decydujący wpływ na ekologizację (czyli doprowadzanie do gnicia leśnych zasobów naturalnych), powielane bezkrytycznie tego rodzaju opinie przez – zdawałoby się wykształconych ludzi, pokazuje jak głęboko w umysły człowieka może zapaść ekologistyczna manipulacja. Przykłady z świata nie potwierdzają takiego kierunku postrzegania leśnictwa. Każdy Hans, John czy Sven dobrze wie, że marnotrawstwo i niszczenie własnego kraju niczego nie buduje. To rzecz powszechnie zrozumiała. Szczególnie, gdy leśnictwo dzieje się na zasadach planowych, gwarantujących stabilność powierzchni leśnej (albo i jej wzrost) oraz trwałość zasobów. Czemu ci „domorośli mędrcy” nie zaproponują likwidacji jeszcze bardziej marginalnych w kraju branż? Nie ma takich? Czy wiedzą gdzie jest granica tej marginalności? I kto ich upoważnił do powielania sądów mających znamiona sabotażu gospodarczego.

Oczywiście jemioła jest tylko jednym z elementów, które osłabiają kondycje lasów, a tym samym negatywnie wpływającym na naszą gospodarkę. Zaniedbywanie ochrony lasów przed każdym szkodnikiem wpływa natomiast pozytywnie na gospodarki państw dysponujących podobnymi rodzajami przemysłu.

Czy bezkrytyczna hodowla jemioły w lesie to oznaka bezgranicznego uczucia miłości do półpasożyta? Czy gdybyśmy mieli do czynienia nie z „pół” lecz „całym” pasożytem, to miłości by nie było? – Pewności nie ma. A raczej duża doza niepewności, gdy przypomnimy sobie rozwiązania jakie obowiązują formalnie w lasach (dowolność stref referencyjnych, obligatoryjność biogrup do rozpadu, etc).

Zawód i słowo leśnik pochodzi od słowa las. W lesie zasadniczym elementem jest drzewo i dbałość o nie, gdyż to ono buduje dobrostan każdemu, kto posiada las i użytkuje go z uwagą i myślą o trwałości jego bytu, i tym samym trwałości pożytku jaki daje. Tak myśli leśnik. DGLP i MŚ od dawna myślą inaczej.
Mamy lasy węglowe***. Czy powstanie gospodarstwo jemiołowe? Może właściwszy byłby pytajnik „Kiedy”. Kiedy powstanie gospodarstwo jemiołowe?

PS
Gdyby jemioła rosła na młodych sadzonkach, na szkółce, to żaden leśnik nie mówiłby, że to wynik zmian pogodowych, tylko by ją bezwzględnie skasował. Co się dzieje z leśnikiem, gdy jemioła zasiedla dorosłe drzewa?

*artykuł Emiliana Szczerbickiego można przeczytać tu: https://drive.google.com/file/d/1Pf09R0KUTnhVlB6pBKNnFYTHWY_8f1zh/view?usp=sharing
**ZOL – zakład Ochrony Lasu, jednostka w strukturach Lasów Państwowych do monitorowania zagrożeń, zapobiegania i zwalczania ich.

***o koncepcji lasów węglowych można przeczytać to: https://www.salon24.pl/u/polskawlesie/828033,smog-i-smok-a-lasy-weglowe 


Zdjęcie: lyckans smed

3 myśli na temat “Jemioła jemiole nierówna.

  1. Dlaczego to jest pisane czterema rodzajami czcionki i kto w końcu jest zasadniczym autorem tego tekstu? Niesposób się zorientować….

  2. Dobrze że pojawiają się tu również artykuły wskazuje na przeciętny eufemistycznie mówiąc, poziom wiedzy u niektórych leśników. Naprawdę trzema martwić się o przyszłość naszych lasów jeśli mają na nie wpływ osoby uważające ze nie ma globalnego ocieplenia i straszące wyimaginowana ekologizacją poprzez hodowle jemioły :).

Dodaj komentarz