Kolejna burza leśna Lasów Państwowych.

Kolejna burza leśna Lasów Państwowych.

Kolejna burza leśna Lasów Państwowych.

Sporo ich się już nazbierało po tzw. transformacji ustrojowej. Wszystkie określane były i są dalej określane jako “zamach na lasy, nasze lasy” i każda zmiana sytuacji prawnej, organizacyjnej czy gospodarczej Lasów Państwowych widziana jest przez leśnika zatrudnionego przez tą organizację jako próba przejęcia, prywatyzacji czy sprzedaży lasów państwowych.

Leśnik zabiera się wtedy do walki, posługując się społeczeństwem, walki przeciw zakusom na lasy.
Lasy i lasy poza tym. Ważne dla niego były i są tylko te państwowe a walka dotyczy tylko utrzymania status quo Lasów Państwowych i z tej walki, jak na razie, leśnik wychodzi zwycięsko.

Ciekawa jest historia tych walk.

W roku 1998 zamierzano stworzyć w miejsce Lasów Państwowych spółkę Skarbu Państwa. Na posiedzeniu Rady Ministrów propozycja nie została przyjęta, ale przeważył tylko jeden głos. Wtedy nagle leśnicy poczuli się zagrożeni i korzystając z prawa państwa demokratycznego zorganizowali ruch obywatelski. Nosił on nazwę “Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy o zachowaniu narodowego charakteru zasobów naturalnych kraju”. Komitet zebrał 129 tysięcy głosów w ciągu trzech tygodni a sama ustawa została przyjęta przez Sejm w roku 2001.

To jedyna zresztą ustawa sejmowa, do tej pory, przyjęta jako efekt obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej i tutaj trzeba podkreślić zasługi leśników w budowaniu takiej postawy obywatelskiej.

Od tej pory są oni przekonani o wysokim poparciu ze strony społeczeństwa, ich pracy i zawodu.

Ta ustawa otwarła też oczy leśnikom na skuteczność nowej taktyki -pokazywaniu jak to oni, leśnicy państwowi pracujący w Lasach Państwowych, są gwarantem bezpieczeństwa kraju, bezpieczeństwa państwa oraz zachowania wartości narodowych. Od tej pory Las jest zawsze nasz, państwowy, polski, nas Polaków.

Następną burzą była nowelizacja ustawy o finansach publicznych w roku 2010, z planami włączenia PGL Lasy Państwowe do sektora finansów publicznych.
I znów leśnicy zebrali 200.000 głosów i zorganizowali przy okazji dwie manifestacje protestujące w Sejmie i przed Sejmem.
Leśnicy wygrali a zdaniem Jana Szyszko była to próba prywatyzacji lasów państwowych.

Potem mieliśmy leśny “haracz” z roku 2014 i wypracowane przez polskiego leśnika daniny do Skarbu Państwa w wysokości 2×800 mln zł.

Dalej próba wprowadzenia poprawki do Konstytucji, gwarantującej społeczną własność lasów Skarbu Państwa, która przepadła brakiem pięciu głosów w grudniu 2015. Jak nazwali to leśnicy była to “Nocna próba sprzedaży lasów” oraz “Destabilizacja unikatowej organizacji”.

W tym samym czasie, na fali haraczu oraz powyższej poprawki, Stowarzyszenie na Rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, pod egidą Jana Szyszko, zebrało ponad dwa miliony głosów, żądając referendum na temat systemu funkcjonowania LP oraz na temat wolnego obrotu ziemią dla obcokrajowcow. Wniosek referendum został odrzucony przez Sejm.

Niemal równocześnie (styczeń 2015) pojawiła się informacja o rozmowach w roku 2009 ówczesnego Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z ambasadorem USA, Victorem Ash. W rozmowach poruszono temat sprzedaży polskich lasów w celu stworzenia funduszu kompensacyjnego dla odszkodowań za utratę mienia prywatnego podczas II Wojny Światowej i w czasie komunizmu.
To stało się pożywką dla powstania nastrojów antyżydowskich również i wsród polskich leśników. Mimo iż Żydów w rozmowach nie wymieniano a przeciętny leśnik zna ich tylko z historycznej literatury lub opowiadań dziadka lub babci.

W maju 2015 kandydujący do stanowiska prezydenta Andrzej Duda opublikował swój słynny spot filmowy o zakazie wstępu do lasu. “Eintritt verboten”, w domyśle iż Niemcy przejmą polskie lasy, jeżeli my, PiS, ich nie powstrzymamy.
Już jako prezydent wystąpił Andrzej Duda z wnioskiem o referendum na temat LP. Wniosek został odrzucony we wrześniu 2015.

No i w kwietniu 2016 Sejm przegłosował Ustawę o zmianie Ustawy o lasach, dającą LP prawo pierwokupu lasów prywatnych obywateli. Jej efekty trudne są jeszcze do ocenienia ale Związek Powiatów Polskich przyjął wtedy źle decyzję o pozbawieniu samorządów możliwości prawa pierwokupu.

Tak to w ciągu kilkunastu lat i wielu przeżytych burz zostały lasy państwowe i Lasy Państwowe włączone w spór o wizję państwa, narodu , polskości. Leśnicy znaleźli się w samym środku konfliktu, z własnej lub bez własnej woli, dzięki wypracowaniu swego obrazu na zasadach kontrastu: lasy państwowe są nasze, polskie a lasy prywatne są ich (Żydów, Niemców lub innych) czyli obce. Klasyczny Hollywood – Good guys – Bad guys.

Wydawałoby się że powinien nadejść wreszcie czas na zwykłą, spokojną prace leśnika terenowego, na ogół niespecjalnie zainteresowanego politycznymi rozgrywkami swoich szefów. Jednak, jak na razie, nie.

Konflikt białowieski zaciążył moim zdaniem mocno na wizerunku zwykłego leśniczego czy podleśniczego, kto wie czy nie w decydujący sposób.
W całym kraju, nie tylko w trzech białowieskich nadleśnictwach, leśnik znów znalazł się w centrum ale tym razem walki m.in. z tymi, którzy podpisywali mu poprzednio listy protestów.

No a teraz, w lipcu 2017, na horyzoncie zbierają się nowe chmury i szykuje się nowy zamach na lasy. Tym razem ze strony swoich, chociaż nie można wykluczyć tych obcych, czyhających pewno gdzieś na uboczu. Tymi swoimi ma być nowo powstały Krajowy Zasób Nieruchomości. Podobno ma przejąć od LP aż 600.000 ha gruntów zalesionych, po to aby umożliwić zrealizowanie programu Mieszkanie Plus.

Jak reagują Lasy Państwowe na taki wniosek? Rutynowo i z doświadczeniem.

Wpierw wizyta w Radio Maryja i wywiad pani rzecznika prasowego.

Następnie wizyta w tymże Radio oraz protest związkowców leśnych spod znaku Solidarności i pismo do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Zarówno Pani rzecznik jak i związkowcy sięgają do sprawdzonych argumentów – przekazane lasy mogą być, w postaci działek, sprzedawane “obcym” na wolnym rynku, “obcym”, jak się łatwo domyślić z kapitałem, prawdopodobnie żydowskim lub niemieckim. Strategiczne zasoby naturalne takie jak lasy, mogą być przecież tylko państwowe oraz polskie.
No i zgodnie z nowymi czasami, pani rzecznik wykazała niepokój o zmniejszenie powierzchni zalesionej kraju, co w świetle ocieplenia klimatu, jest bardzo niebezpieczne, jak wszyscy wiemy.
Związkowcy grożą protestami a w tym, trzeba przyznać, mają leśnicy już spore doświadczenia. Cynik powiedziałby że przyroda próżni nie znosi, skończyli górnicy, to zaczynają leśnicy.

Czy tym razem uda się leśnikom zmobilizować społeczeństwo poprzez zbieranie podpisów?

Byłaby to dosyć ryzykowna akcja, tuż po spacyfikowaniu społeczeństwa w Puszczy Białowieskiej, ale te 100 tysięcy podpisów na pewno by leśnicy zebrali, zwłaszcza w Polsce południowej i wschodniej.

Ale powstaje pytanie przeciw czemu i przeciw komu?

Przeciw programowi Mieszkanie Plus?
Przeciw oddaniu lasów państwowych administrowanych poprzez organizację państwową innej organizacji państwowej, która by być może zarządzałaby nimi nie gorzej? A może i lepiej?
Przeciw własnej Ustawie o lasach, która jest bardzo mocno restrykcyjna w sprawie zamiany gruntów leśnych na grunty nieleśne?
Przeciw swemu ministrowi który przy każdej takiej zamianie ma prawo veta?

A może przeciw odebraniu im, leśnikom, możliwości na spekulację gruntami? O ile dobrze pamiętam to pewne doświadczenie w sprzedaży atrakcyjnych działek, przedtem leśnych, leśnicy już posiadają.

Najwyraźniej zaczyna leśnikom brakować przeciwnika.

Bo przecież nie jest nim przychylny im aktualny Sejm, bo przecież nie jest nim przychylny im aktualny rząd, bo przecież nie są przeciwnikiem przychylne im polskie samorządy jak i ich przeciwnikiem nie są polskie firmy budowlane, polski przemysł no i rozwój Polski.

Leśnik powinien więc, moim zdaniem, znaleźć obcego, stojącego za programem Mieszkanie Plus.
Rutyna i logika dotychczasowych protestów leśnych wskazywałaby na Żyda i Niemca. Ewentualnie na Brukselę.

Leśnik powinien więc w umowie o przekazaniu gruntów Krajowemu Zasobowi Nieruchomości zawrzeć klauzule umożliwiające mu kontrole deweloperów, podobnie jak to już robi z podmiotami przemysłu drzewnego. Kontrola zachowania narodowego charakteru zasobów naturalnych kraju wymaga przecież czujności. 


Historyczny zarys burz leśnych – źródło: Agata Agnieszka Konczal “Antropologia lasu. Leśnicy a percepcja i kształtowanie wizerunków przyr4ody w Polsce”

Zdjęcie: pixabay

 

 

 

 

 

5 myśli na temat “Kolejna burza leśna Lasów Państwowych.

  1. Oj nie tak – ustawa o strategicznym zasobie to reakcja na próbę potraktowania lasów jako mienie zamienne przy reprywatyzacji.

  2. PS. A i manifestacja przeciw włączeniu do sfery finansów publ. nie była przed Sejmem, a przed KPRM.

  3. Lasów nie trzeba prywatyzować, ale zreformować na tyle, by zyski nie były przejadane, ale trafiały np na 500+, czy inne inicjatywy inwestujące w silne państwo.
    Do tej pory zauważam tylko dwa kierunki: sprzedać dla “strategicznego Żyda i Niemca” lub nadmuchać koszty i “przejeść ” przez leśników.
    Tzw”Naród” to właściwie nie ma nic z tego lasu. No może poza zbieraniem grzybów, gdy jest wysyp. Dzieje się tak dlatego że LP nie prowadzi sprzedaży drewna na pniu, czyli za netto, które jest łatwe do wyliczenia w każdym nadleśnictwie. Właśnie bronią się przed wejściem w taki system, ponieważ wtedy nadleśnictwo liczyłoby 3 osoby i nawet Straż Leśna nie byłaby potrzebna do niczego. Koszty więc administrowania byłyby”żadne”, budżet zyskał by co roku zastrzyk dużych pieniędzy, “deska” na rynku stała by się tańsza, a wokół lasów powstałoby dużo małych firm rodzinnych pozyskujących drewno, przerabiających je i handlujących gotową “deską”. Proste jak obręcz.
    Ja jako osobnik mieszkający przy samym lesie, mający uprawnienia na piłę motorową, dyplom leśnika i kilka lat pracy w zawodzie leśnika, mogę samodzielnie w lesie robić tylko gałęzie do 7 cm grube jeśli chciałbym zaopatrzyć się w zapas opału na zimę. W lesie stoi “mnogo” suszek, leży dużo wywrotów, ale już tego ruszyć nie mogę. To wszystko zgnije ale “nie dla psa kiełbasa”. Są też pozostawiane nie raz dużych rozmiarów czuby brzozowe, świerkowe czy sosnowe ale tak jak piszę ja mogę tylko do 7 cm, więc jeśli wezmę w ramach tej asygnaty na gałęzie, to już może się mną “zainteresować prokurator”. Dzięki właśnie Straży Leśnej, która w obecnych czasach lubi pilnować podwórek leżących w pobliżu lasu.
    Oczywiście jakoś można sobie poradzić żyjąc w “zgodzie” ze służbą leśną, ale gdyby chciało by się mieć małą piekarnię na drewno, to już taki manewr nie przejdzie. Trzeba wtedy kupować gotowy opał, który jest wtedy drogi i całe przedsięwzięcie czyni nieopłacalnym.
    Jak słyszę w Radio Maryja bajki leśników co pewien czas, jak to oni wspierają naród i przy tym się nawet wzruszają, to z bezsilności nie wiem co robić. Nie tylko mnie ale i tych mnichów robią “w konia”.

  4. Bogusław – dziękuję za komentarz, widzę że wizyty Straży na podwórku gospodarza mieszkającego koło lasu są równie modne dzisiaj jak w latach 1970.

  5. W tamtych czasach Straż Leśna miała plakietkę przyszytą do munduru z inicjałami SL co nawet sami tłumaczyli jako “Stawiaj Litra”.
    Na podwórkach szukali wtedy drewna, z które można było użyć do budowy domu. Czyli na krokwie, podłogę czy boazerię. Materiału na opał był dostępny pod dostatkiem, ponieważ leśnicy zobowiązani “instrukcjami” do usuwania wywrotów, suszek i odpadów po zrębowych sprzedawali jako samo wyrób za niewielkie opłaty. Obecnie “instrukcji” nie przeszkadzają suszki, wywroty i odpady po trzebieży czy czyszczeniu a legalnie sprzedać można do 7 cm.
    Straż Leśna może więc z tymi kajdankami kręcić się po okolicy, wypełniając swoją WIELKĄ misję wyznaczoną przez Lasy Państwowe, by mieszkańcy przechodzili na inne paliwa a pomysły na przedsiębiorczość realizowali na emigracji a nie na bazie lasu, który tylko na niby do niego należy. Polak powinien zrozumieć, że na terenie Polski nic mu się nie należy.
    Taki wniosek można wysnuć po analizie polityki Lasów Państwowych.

Dodaj komentarz