Lasy Państwowe a młodzi leśnicy.

Lasy Państwowe a młodzi leśnicy.

Lasy Państwowe a młodzi leśnicy, tak by można było zatytułować komentarz do mego blogu Leśnik a zulowiec.


Komentarz:

Pozwolę sobie zacytować, z nadzieją że przeczytają go leśni dygnitarze, z ochotą do zmian a nie do wyśledzenia autora.

“Świetny artykuł i świetne pytanie do polskich leśników. Profesor, który zapewne zadawał to pytanie to Pan Piotr P-J. Jeszcze nie dawno siedziałem na jego zajęciach wsłuchując się w Jego opowieści. Nie mogłem wyjść z podziwu dla absolwentów, którzy tego dokonali.
Spróbuję opisać swoje odczucia i doświadczenia z tym związane, gdyż tak sie składa że akurat jestem jeszcze na „świeżo” z tematem.
Skończyłem technikum leśne, studia inż., oraz magisterskie (SGGW). Teoretycznie jestem High Educated Forester. Edukacja w tym kierunku zajęła mi 9 lat mojego życia! Żadnego warunku po drodze, co więcej osiągnąłem naprawdę dobre wyniki w tej całej edukacji leśnej.
Gdy byłem już nieco starszym studentem, często zajęcia miałem ze wspomnianym wyżej Panem Piotrem. Pan Piotr w blasku jupiterów przedstawiał gdzie to On nie był (będąc już studentem!), oraz z zażenowaniem pytał nas dlaczego my, studenci uczelni wyższej nigdzie nie wyjeżdżamy? Dodawał przy tym ilu to On studentów wypuścił na zachód, jako bardzo dobrze wykształconych leśników, którzy tam pracują.

Kogo?

W tamtym momencie również chciałem zadać mu to pytanie: kogo? Gdzie Ci ludzie pracują? Lecz moja nieśmiałość i jego wielmożność (nie bez powodu nazywany był : bogu) wzięły górę.
Czas leciał, a przez głowę przewijały się różne pomysły. Pojawiały się możliwości wyjazdu na praktyki zagraniczne tj. Norwegia, Holandia itp. Oczywistym było to, że nie będziemy się tam uczyli nowych metod szacunków brakarskich opracowanych na innowacyjnych modelach, innowacyjnych profesorów, których niestety nie mamy w Polsce, lecz pojedziemy do pracy (kwiaty, lasy, itd.).
Będziemy uczyli się angielskiego i stawali świadomymi i obytymi (na ile można..) Europejczykami. Lecz to nie było takie proste.

Otóż największe problemy przed takim wyjazdem (zgoda na inne terminy zaliczeń, projektów) stwarzał właśnie Pan Piotr argumentując to tym, że „albo studia albo praktyki”. Zderzenie z hipokryzją w czystej postaci. Na tym wątku historię z Panem Piotrem i tym co mówił, jak podchodził do praktyk zostawię w spokoju..
Decyzje zostały podjęte, wyjeżdżam.

Wyjazd.

Tak jak i wiele innych osób, których widziałem losy się odmieniły, ambicje wzrosły, zaczęli swobodnie używać języka angielskiego. Za granicą spędzone kilka miesięcy. Początkowo z rodakami, później bez. Różne prace, różni ludzie, powrót na studia…
Po powrocie wszystko wydawało mi się takie hmm… płytkie, proste, prowadzące donikąd.
Studia dobiegły ku końcowi a we mnie rosło przekonanie „nie idź, a przynajmniej nie zostawaj w LP, gdyż po 10 latach nie znajdziesz innej pracy niż w ZUL. Tam się człowiek nie rozwija, tam się cofa. Czekając na kolejną kontrolę, dumnie wykonując „kropkowanie drzew”, bądź jakże “zaawansowany” proces odbiórki, korekty, bądź wydawania surowca SO WCO”.

Staż.

Staż. Po kilku miesiącach dzwonię do znajomych i pytam czy mają to samo, czy może tylko ja jestem takim przypadkiem. Każdy z nich potwierdza moją wersję. Niektórzy z nich z radością przyznają, że jest im to na rękę inni zaś mają takie same wątpliwości co ja. Cóż, jednemu Krysia drugiemu Marysia.

Lasy Państwowe – innowacyjna firma przyjazna pracownikom?
Staż dobiega ku końcowi i pomimo wzorowych opinii, wzorowo zdanego egzaminu, posiadania różnych certyfikatów związanych z branżą leśną, umiejętności swobodnej rozmowy w języku angielskim nie spełniam kryteriów wymaganych przez pracodawcę oraz dowiaduję się że niestety nie ma wolnych etatów.

Po stażu.

Zgodnie z przewidywaniami i z brakiem zaskoczenia ruszam w świat.
Na różnych rozmowach rekrutacyjnych słyszę jedno (nie wprost): „Ha, jest Pan leśnikiem z wykształcenia? Zwykle to debile. Dobrze że mają te swoje lasy. Inaczej po tych studiach robili by to samo co ci od ciągania drzew”. okej…
Do widzenia. Odwiedziłem również firmę, która działa międzynarodowo w branży leśnej. Byli w szoku że student leśnictwa, mówi po angielsku. EWENEMENT.. „Studenci leśnictwa nie mówią po angielsku, to niemożliwe. Rozumiemy że zbuntował się Pan i gdzieś wyjechał za granicę, albo ma rodzinę gdzieś daleko? Gdyż żaden „normalny” student do tej pory nie był w stanie przejść rozmowy rekrutacyjnej po angielsku. ”
Odbywając staż w Lasach Państwowych od pierwszych dni zadawałem sobie pytanie w jakim celu skończyłem studia wyższe? W jakim celu są one potrzebne do pracy w LP a już w szczególności na stanowiskach leśniczego i podleśniczego? Wiedza, którą się tam wpaja nijak nie ma się do tej pracy, z którą spotyka się w terenie.

Inteligentny leśnik a jego pracodawca.

Wiedza?

To całe kropkowanie mogliby zulowcy robić, co z resztą robią nieoficjalnie – docinają, gdy drzewa z klas Krafta IV i wyższej, niestety leśniczy przegapił (dla nich to zwykła podgłuszka, zaś ALP musi WIEDZIEĆ co jest co-klasy Krafta..) I bardzo dobrze im to idzie!
Bez inżyniera i magistra, wiedzą, której sztuce zaleca się bezpośredni kontakt z pilarką w części odziomkowej.

Rejestratora nauczyłem się w tydzień, w szkicowniku leśniczego cuda mogłem robić i to z zawrotną prędkością (w  mniemaniu leśniczego, swoją drogą program jak dla ułomnych) wstawiać nowe szlaki zrywkowe, po których dumnie będą jeździły 60-tki z pół trzeźwymi Januszami, oraz składnice, z których drewno będą brały Krzyśki z miejscowości oddalonych o 300 km!
Jakby u nich sosny brakowało!!! Ta teoria pracy, o której wspomina autor aż bije po oczach. Akurat żaden z leśniczych nie jest temu winien, a mój był nawet konkretnym gościem z głową na karku. Będę bardzo go sobie cenił.
I premie! 😀 Za wyniki w pracy: D Jakie!? To Janusze, Władki i Krzyśki te premie powinni dostać. Wcześniej jedynie sądziłem że do wykonywania tej pracy niezbędnym jest technikum leśne bądź szkoła zawodowa. W tej chwili jestem ku temu święcie przekonany!

Czy w Lasach Państwowych pracują dobrzy menadżerowie?

Praca?

A studia są jedynie sztucznym wymysłem całej tej teorii pracy pochłaniającym 5 lat z życia człowieka. I w sytuacji, w której taki oto high educated forester chciałby zdecydować się na inną branżę na rynku pracy, jest „mr. nobody”. (i co Pan umie po tym leśnictwie?)
Po angielsku chociaż mówi?

A gdzie tam, bo jak nigdzie nie był, to nikt tego od niego nie wymagał, zaś za granicę nie pojedzie do bycia leśnikiem, bo biedny po angielsku nie umie mówić.
A sam się nie nauczył, bo po co? W LP tego nie potrzebuje, a i tak nie jest to kryterium pozwalające mu być ponadprzeciętnym w konkursie o stanowisko pracy. Bo przecież stanowiska to najczęściej od wujka pochodzą 🙂 Taki oto krzywdy lasom nie zrobi, będzie w nich trwał, kilkadziesiąt zrębów odbierze (bo nie wytnie), następnie będzie patrzył jak odnawiają (przecież sam nie sadzi), a finalnie dostanie pochwałę w formie premii za dobrze wykonaną pracę 🙂

Zwolnienie?

A co jak każą go zwolnić za 10 lat, jak pisemko przyjdzie? Gdzie do pracy pójdzie inżynier leśnictwa? Czym jego CV różni się od CV stażysty? Otóż jednym – odpowiedzialnością 🙂 Zaś na rozmowie o pracę niestety ze stażystą przegra (poza LP). Ówczesny stażysta będzie już światłym i obytym człowiekiem 🙂 Rejestratory i inne komputery w paluszku, angielski „fluenty”.

Będzie powrót do leśnej macierzy, lecz z drugiej strony, kurs pilarza zrobiony jeszcze w technikum wróci do łask 🙂
I czy zdarzają sie nasi leśnicy za granicą? Myślę że moglibyśmy znaleźć. Lecz nie będzie to zasługa żadnego Pana Piotra, Kazika, Henryka z prof., dr. przed nazwiskiem (bezpośrednio). Będzie to indywidualną zasługą człowieka i wynikiem jego ciężkiej pracy włożonej w świadome opanowanie języków obcych i świadome podejście do perspektywy na kolejne 10 lat na stanowisku podleśniczego.
I chcenia od życia czegoś więcej. Sam jeszcze nie słyszałem o „naszych” za granicą. Jak usłyszę, napiszę. Cała nadzieję w duchu postępu edukacji i w „bogu” 🙂 Oby papierek nie przyszedł… Lecz jak to mówił Pan Edward S. przed każdym egzaminem z urządzania lasu; „Szczęście sprzyja umysłom przygotowanym”. Życzę podwójnego, potrójnego szczęścia jak już przyjdzie papierek ! 🙂 Sam jeszcze walczę w Polsce, jeszcze chcę Ją zmieniać… Kto wie co przyniesie jutro. Darz Bór!”

(Odnośniki do komentarza są moje – Tadeusz Ciura)

To był komentarz do mego blogu.

I moja odpowiedź:

“Dziękuję za szczery komentarz.
Są leśnicy pracujący za granicą, ale tutaj w Szwecji jako np. naukowcy, kilka, może kilkanaście osób. Ale Las Polski pisał niedawno o absolwencie polskiej uczelni leśnej pracującym przy czyszczeniach lasu, jako robotnik, w firmie szwedzkiej. Mój kolega ze studiów leśnych 1965-70 był dwadzieścia lat później leśniczym w Niemczech, ale po wyemigrowaniu z kraju, nauce języka i prawie powtórce polskich studiów.
Warunkiem podstawowym przy uzyskaniu pracy w administracji leśnej w kraju UE, jest znajomość języka tego kraju, potem zaliczenia studiów, co w naszym leśnym zawodzie niestety oznacza niemalże powtarzanie pewnych przedmiotów no i co najważniejsze znajomość ogólna tego kraju. Warunków jest więcej, kontakty odgrywają też swoją rolę, ale bardzo dobre opanowanie języka danego kraju, w tym języka zawodowego, jest bardzo istotne.

No i gospodarka leśna…

Porównywanie jej w poszczególnych krajach UE to interesujące zajęcie. Jeżeli weźmiemy za przykład Szwecję i Polskę, to różnic jest bardzo dużo. Przykład najprostszy – nie ma w szwedzkim słownictwie słowa leśnik albo odpowiednik angielskiego forester – leśniczy, to słowo tutaj zupełnie przestarzałe i często uderza mnie fakt jak w przekładzie ze szwedzkiego na polski nadużywa się określeń pasującym warunkom polskim ale nie odpowiadającym w istocie warunkom szwedzkim.
Ale to w sumie nieważne.
Istotnym jest że ambitny młody człowiek rozpoczynający pracę w LP może robić karierę tylko w tej LP i zupełnie nie może liczyć na pracę poza granicami kraju, bo jego umiejętności z LP są nieprzydatne. Czy są przydatne umiejętności z uczelni? Odpowiedział Pan na to w komentarzu.
Urządzanie lasu przechodzi teraz pod egidę LP. Do tej pory była to furtka wyjścia dla tych absolwentów uczelni leśnych którym nie podobała się atmosfera LP. Już nie. Ale właśnie umiejętności urządzeniowca, po polskiej uczelni i z praktyką, najłatwiej moim zdaniem przełożyć na pracę w UE. I prawdopodobnie nie tylko w UE.

Ale po co za granicę?

Ale po co wyjeżdżać za granicę, powie na pewno ten i ów dygnitarz z LP? Zdolnych ludzi nam potrzeba, powie.
To prawda, tylko czy ci zdolni długo pozostają zdolnymi pracując w LP?
Nie wiem. Zdolny i młody człowiek po studiach leśnych oczekuje czegoś więcej niż opanowania w sumie prostych czynności zawodowych podleśniczego i leśniczego. Zdecydowana większość rezygnuje z ambicji, zapomina angielskiego, grzęźnie w codzienności, zakłada rodzinę, robi karierę w polskiej administracji leśnej i liczy na sztukę lawirowania pomiędzy podwójną dzisiaj Polską.
Ja myślę że te uwagi dotyczą wszystkich młodych i zdolnych Polek i Polaków, nie tylko leśników. Z tym że istnieją zawody jak np. lekarza czy pielęgniarki, gdzie znajomość angielskiego otwiera istotnie świat i polski dyplom jest ważny.
Wtedy młody zdolny polski leśnik złorzeczy sobie w duchu nad takim wyborem zawodu.
Słowem kluczem dla polskiego zdolnego leśnika powinno być słowo „drzewostan”. Jeżeli zacznie go nałogowo używać to znaczy że zapomniał słowa „las” czyli jego piękna, i słowa i lasu, w rzeczywistości. Czyli tego co skłoniło go do studiowania leśnictwa i wyboru zawodu.”

To była moja odpowiedź i chciałbym dodać kilka moich osobistych myśli.

Co pozostaje młodej dziewczynie czy młodemu mężczyźnie, który po skończeniu studiów leśnych i odbyciu stażu w LP, zostaje odrzucony z motywacją braku etatów?
I odczuwa to jako tragedię życiową oraz niepowodzenie życiowe?

Ja myślę że wiele.

Staż uświadomił im realia codziennej pracy leśnika terenowego jak i tego biurowego, w administracji LP. Realia niespecjalnie zachęcające ambitnych i chcących zmienić świat młodych ludzi do kontynuowania kariery w polskich państwowych lasach.
Odmowa jest więc szansą na nowy start w poszukiwaniu pracy w zawodach leśnych czy poza leśnych. Jak w kraju to taki start jest oczywiście łatwiejszy. Jak za granicą, to zdecydowanie trudniejszy. Ale jedno jest w takim starcie najważniejsze – wiek. 24-25 lat to wiek w którym nowy start nie jest problemem i nawet za granicą, przy maksymalnym wysiłku możliwe jest 10 lat później, w wieku 35-40 lat osiągnąć i mieć już względnie dobre życie i pracę.
Że w tym wieku niektórzy dawni koledzy i rówieśnicy są już nadleśniczym czy nawet dyrektorami? No cóż, są, ale w LP, ze wszystkimi wadami takich funkcji, co każda zmiana polityczna wybitnie podkreśla.

Paradoksy albo nie?

Paradoksalnie wszyscy wychowawcy przyszłych leśników podkreślają dzisiaj to samo co ja pamiętam z lat 1960. Lasy Państwowe będą zatrudniać więcej pracowników, następuje zmiana pokoleń itp. I wtedy i dzisiaj szansą przyszłego leśnika jest praca w LP.
Paradoks historii polega na trwałości takiego przekonania kadry wychowawców i nauczycieli na wyższych uczelniach leśnych.
50 lat wzmocniło tylko siłę lasów państwowych a lata ostatnie jej atrakcyjność zarobkowo-płacową. Lasy prywatne zostały przez komunistów zniszczone w latach 1945-47 i resztki tłamszone są do tej pory przez LP. Apetyt tej instytucji rośnie, następnym do przełknięcia jest Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej, dotychczasowa furtka dla zatrudnienia leśnego, innego niż LP. I zarazem zawodu istotnie międzynarodowego.

Ja myślę, że

Ja myślę że LP stały się na wskutek rozbudowy i wzrostu swego monopolu prawdziwą pułapką dla rozwoju polskiego leśnictwa. Dzięki monopolu handlu drzewem zarobki w tej instytucji są bardzo dobre. To zapewnia napływ kandydatów na uczelnie a potem do pracy. Zarówno uczelnie jak i LP korzystają na tym.
Czy korzystają również parki narodowe, biura urządzania lasu czy wreszcie ci co kształtują w rzeczywistości polski las czyli zulowcy? Lub np. myśliwi i PZŁ bo przecież za moich dawnych czasów istniały Wojewódzkie Rady Łowieckie jako możliwość zatrudnienia dla absolwentów leśnych szkół wyższych? Czy leśnicy prywatni zatrudnieni przez starostwa? I inni?
Za rozbudzenie apetytów i powstanie takiej sytuacji na rynku pracy trzeba winić Lasy Państwowe. Za emigrację młodych absolwentów wyższych uczelni leśnych również.
Ale jeżeli założymy że dało i daje im to lepsze życie poza LP i poza Polską to odmowa zatrudnienia w LP staje się tym najlepszym co mogło i może się wydarzyć w życiu młodych ludzi.
I niech tak na to spoglądają.


Zdjęcie tytułowe: Jägmästare linjen.

8 myśli na temat “Lasy Państwowe a młodzi leśnicy.

  1. Przepraszam bardzo ale z konkluzjami do artykulu sie nie zgadzam. Za tym, ze absolwenci lesnictwa nie znajduja pracy w zawodzie lub wyjezdzaja za granice w najwiekszej mierze odpowiadaja uczelnie wyzsze. Ksztalca one zbyt wielu studentow na ktorych nie ma zapotrzebowania na rynku pracy w Polsce, ktory w znaczacym procencie jest tworzony przez LP. LP prawdopodobnie nie sa w stanie przyjac do pracy 1000 absolwentow konczacych rodznie wydzialy lesne i inne przybudowki.
    Blad ten nie jest nowy powstal dawno temu kiedy to dotacje panstwowe na uczelnie zostaly uzaleznione jedynie od ilosci ksztalconych studentow, a nie od innych czynnikow (granty zewnetrzne/badania/itp). Zaczela sie nadprodukcja inzynierow, mgrow, doktorow, ktorzy w krotkim czasie opanowali wszystkie szczeble zatrudnienia w LP (od podlesniczego do dyrektora). To spowodowalo z koleji doporowadzilo do generalnej frustracji na wszystkich szczeblach zatrudnienia w LP. No bo jak to, kazdy jest mgr ale jeden awansowal, a drugi nie awansowal. LP stalo sie firma ludzi z wyksztalcenie ale nie zadowolonych bo mozliwosci awansu ograniczone sa przez limitowana ilosc stanowski na jakie mozna awansowac i wykonywac ambitniejsze zajecia niz szacunki brakarskie i odbiorki. Zreszta nie jestem pewny czy tak do konca jest bo jedyne informacje na ten temat mam z internetu, ktory w duzym stopniu jest anonimowy i sprzyja wylewaniu frustracji przez jednostki.
    Podsumowujac nikt nikogo nie zmusza ani do studiowania lesnictwa ani do pracy w LP, dlatego wazne jest nauka krytycznego myslenia oraz oceny rynku pracy w szkole podstawowej i sredniej. Wybory musza byc dokonywane rozwaznie ze swiadomoscia konsekwencji. Czyli tego co bede robil jezeli skoncze dany kierunkek ksztalcenia, czy mi to odpowiada, czy wogole znajde prace?
    Mozna rowniez powiedziec ze LP w obecnej formie niweluje zle efekty bardzo zlego systemu ksztalcenia wyzszego oraz jego finansowania.
    PS
    Czy “bardzo dobre zarobki” to jest blad/zlo/itp? Ile powinna owa pensja wynosic!
    Panowie z portalu sugeruja, ze ta liczbe nalezy jeszcze bardziej ograniczyc. To w efekcie moze doprowadzi do wzrostu ilosci niezadowolonych (zwalnianych).

    1. Też uważam że 19-latek decydujący się na studiowanie dzisiaj leśnictwa ponosi swoją odpowiedzialność bo przecież jest, przynajmniej w teorii dorosłym. Ale to świat istotnie dorosły zgotował mu tą pułapkę zatrudnienia.
      Frustracja młodych i wykształconych leśników powinna być wzięta na poważnie bo wszyscy na tym tracą. Również ci co przyczynili się do tego i korzystają czyli LP i uczelnie.
      Ja chciałbym tylko dodać młodym otuchy, bo z własnego doświadczenia wiem że na nowy start nigdy nie jest za późno.

  2. Ja na drugim roku na praktykach zdałem sobie sprawę, że praca w LP to kompletnie inna bajka niż to jakie się ma wyobrażenie i niż to co mówią prof i dr podczas studiów. Niestety większość moich znajomych ciągnęło studia do 5 roku z wyobrażeniem, że będą magistrami i się spełnią na rynku pracy. I tutaj się zgodzę z autorem – ci którym się nie udało w lasach, sami rozważają ZUL albo inna branżę… Smutne to, bo wiedza i predyspozycje u niektórych o wiele większąle niż u Krzyśka, Zdziśka z 30 letnim doświadczeniem ale zamkniętym w jednym leśnictwie i z klapkami na oczach. Co do pracy za granicą – firma Coillte w Irlandii. Coroczna rekrutacja absolwentów leśnictwa z całej Europy, Polacy również pracują. A język… Kto chce ten się nauczy. Nawet pod koniec studiów, trzeba tylko mieć plan na siebie.

  3. W moim przypadku , kiedy wysyłam CV to już nie wpisuje studiów leśnych itd . itp. tylko studia na Akademii Rolniczej ,ponieważ zawsze spotykałem się z pytaniem dlaczego nie pracuje w LP , a co miałem odpowiedzieć brak pleców czy “buty uszyte na stażu”. Studiów nie będę żałował nigdy bo to był piękny okres i sporo ciekawej wiedzy , ale niestety życie sprowadziło mnie do parteru .

  4. no dobrze ale to jakie są perspektywy rozwoju młodego leśnika w tej branży za granicą? Co u nas robi podleśniczy czy leśniczy to wiadomo, każdy o tym wie. Co takiemu absolwentowi studiów leśnych da praca za granicą? poza emigracją i ewentualnie wyższymi zarobkami niż w LP?

  5. Dobre zarobki w LP? Jako podleśniczy na początku zarabia się 2,8-3 tysiące złotych na rękę. To są dobre pieniądze, jak za 5 lat ciężkich studiów, mnóstwo egzaminów i całą masę wiedzy? Praca też nie należy do lekkich jak trafi się na nadleśnictwo z pozyskaniem 12 tysięcy i więcej m3 rocznie. Oczywiście zarobki w całej Polsce są jednakowe. Z tym że jeden podleśniczy z plecami trafia na leśnictwo w którym nie ma za dużo roboty i dzieli się dodatkowo pracą z leśniczym, a drugi trafi na 15 tysięcy pozyskania i leśniczego lenia, który do lasu chodzi w weekend na grzyby. Praca w takim nadleśnictwie ma się nijak to ambicji, czy wiedzy posiadanej i motywacji do zgłębiania jej. Jest to praca na produkcji, gdzie w dzień w dzień napakowany całym oprzyrządowaniem w niesprzyjających warunkach (nie jest to praca na hali, tylko w żywym organiźmie jakim jest las) odbiera się tartaczkę, gdzie jest porozrzucana jedna na drugą jak domino przypominając tor przeszkód, gdzie skręcić nogę, czy wywinąć orła nie jest trudno. Dziennie tak ok. 170 sztuk to jest lada wyczyn, ale wg leśniczego lenia i biurowców jest to mało i nikt pochwały nie da, a tylko można usłyszeć “Długo Ci jeszcze tam zejdzie, bo trzeba odbierać na pozycji xy?”. Już nie wspomnę o monotonnym wyznaczaniu trzebieży dziesiątek hektarów takiego samego lasu do wyznaczania, gdzie to się robi w każdej wolnej chwili oraz o organizowaniu wywozów i ciągłych problemach z tym, bo a to z godziną, a to że droga nie odpowiada kierowcy, albo nerwus albo złodziej, co patrzy żeby ukraść więcej drzewa ze stosu. 3 tysiące to dużo jak za taką pracę? Niedługo, bo w 2023 PiS zapowiedział że taka będzie pensja minimalna na “rękę”, a w LP oczywiście pensje stoją…

    1. Nie, trzy tysiące zł za pracę tak przez Pana opisywaną, to zdecydowanie za mało. Wiem co oznacza odbiórka 12.000 m3 rocznie, wtedy w latach 1970-tych była to odbiórka w lesie i przy pniu. Problemem jest praca w produkcji, jak trafnie Pan pisze, daleka od sielanki pracy leśnika opisywanej choćby na Facebook. O innych aspektach tej produkcji, choćby odpowiedzialności materialnej służby terenowej, pisaliśmy kilkakrotnie. Taka praca wymaga siły fizycznej i psychicznej.
      Moim zdaniem Lasy Państwowe powinny dostrzegać problemy z tym związane ale jak ja po 50 latach poznaję się w stylu pracy tej firmy to widoki na przyszłość nie są zachęcające.

  6. Powiem tak po 16 latach pracy w Lp zastanawiam się nad zmianą pracy. Nie jest to lekka praca jak się wydaje kasa może zła nie jest ale jak policzyć kupno samochodu i jego zużycie to bida a jeszcze jak się trafi do dobrego leśniczego jest ok ale jak trafisz na takiego co musisz za niego wszystko robić to ja dziękuję . Ja swoim dzieciom tej pracy nie polecam. A na dzień dzisiejszy LP nie mają czym zachęcić młodych do pracy.

Dodaj komentarz