Myśliwi, myśliwi..

Myśliwi, myśliwi…

Myśliwi, myśliwi…

Nie mają dobrej prasy w ostatnich dniach. A to mistrz świata, a to pocisk w ścianie, a to świszczące nad głowami kulki i wszystko to informacje z sieci polskiej czytanej przeze mnie raczej wyrywkowo.

Nowy minister środowiska Henryk Kowalczyk wystartował jednak energicznie w tym temacie https://www.mos.gov.pl/aktualnosci/szczegoly/news/wielostronne-rozmowy-o-zmianach-w-prawie-lowieckim-w-ministerstwie-srodowiska/
I w komentarzu do tej strony możemy poczytać o rewolucyjnym wniosku, cytuję Panią Agnieszkę Curyl: “W dniu dzisiejszym na zebraniu z Ministrem Srodowiska ZZRR Solidarni postulowal napisanie nowej ustawy w oparciu o prawo polowania w powiązaniu z własnoscia gruntu➡️moj grunt=moja zwierzyna➡️moje prawo władania moim gruntem=moje prawo wydzierżawiania kołom łowieckim mojej ziemi! Zwierzyna państwowa na państwowym gruncie, w LP, parkach.”

To w warunkach krajowych prawdziwa rewolucja ale chyba nie do przeprowadzenia, bo postawienie na zasadę przywiązania prawa do polowania do prawa własności wymaga po prostu silnej prywatnej własności, zarówno rolnej jak i leśnej, mogącej utrzymać na swoim terenie zwierzynę łowną, poza oczywiście terenami należącymi do LP.
Mamy taką własność w Polsce?
O podobnych szwedzkich problemach pisaliśmy w Łowieckie ciekawostki. i ten opisany przypadek skojarzył mi się od razu z fantazją polskiego chłopa, który prawdopodobnie nie przepuściłby okazji do zarobienia na zasadzie “mój grunt – moja zwierzyna”.

Natomiast mistrz świata w wyścigach zaprzęgami psimi, Pan Igor Tracz, podzielił w ubiegłym tygodniu Polaków swoją opowieścią o wyproszeniu go z lasu przy pomocy kulki. Na jego Facebookowej stronie możemy się z tym wydarzeniem dokładnie zapoznać.

O podobnych szwedzkich doświadczeniach związanych z Allemansrätten i polowaniami pisałem kilka dni wcześniej, też na swojej FB stronie Om Skogen och miljön i Polen i tutaj zacytuję tylko fragmenty tekstu.

“Co jest więc ważniejsze, prawo do korzystania z Allemansrätten https://pl.wikipedia.org/wiki/Allemansr%C3%A4tten czy prawo do polowania?

Naturvårdsverket, szwedzki urząd państwowy odpowiadający polskiej GDOS, odpowiada krótko i jasno: Allemansrätten jest najważniejszym prawem, ale w okresie polowań ograniczany jest prawem łowieckim, do którego muszą dopasować się inni użytkownicy natury.

Dyskusje na ten temat powtarzają się corocznie i łatwo prześledzić je na np. http://www.alternativ.nu/index.php?topic=55760.40 . Są często gorące jak te ostatnie krajowe związane z nowelizacją prawa łowieckiego.

Specyfiką szwedzką jest przypisanie prawa polowania do prawa własności i tym samym uczynienie polowania działalnością gospodarczą, przysługująca właścicielowi terenu.

Z tym wiąże się inna gorąca kwestia a mianowicie wykorzystanie Allemansrätten do działalności gospodarczej.

Szwedzki Najwyższy Sąd Administracyjny wydał już w roku 1996 wyrok w sprawie precedensowej, dotyczącej organizowania komercyjnych spływów kajakami na górskich rzekach w północnej Szwecji. Jest to dozwolone, pod warunkiem nie wyrządzania szkód w przyrodzie, na terenach będących zawsze własnością prywatną, wspólnoty gruntowej, gminną czy własnością państwową.
Właściciel terenów łowieckich ma więc tutaj prawo do ograniczenia dostępu do niego wynikającego z prawa Allemansrätten, ograniczenia w okresie polowań. Ma obowiązek zawiadomienia o tym urzędu gminnego oraz oznakowania terenu widocznymi tablicami. Co nie oznacza że tablice wiszą czy stoją przy najmniejszej ścieżce leśnej. Ale ruch samochodów, jaskrawe kamizelki czy jaskrawe obroże psów myśliwskich wskazują wyraźnie na polowanie w terenie.

Powstrzymanie od wejścia na taki teren należy też do obowiązku myśliwego. O tym że jest ono na ogół grzeczne, jest tutaj w Szwecji oczywistym, co nie oznacza że nie zdarzają się odmienne przypadki.
Inną sprawą jest sabotowanie polowania i niedopuszczanie czy przeszkadzanie w jego przeprowadzaniu.
Jest to przestępstwo i wtedy w akcję wkracza policja. Svenska Jägarförbundet pisze o tym w https://jagareforbundet.se/globalassets/global/lan/halland/dokument/blanketter/att_hantera_jaktsabotage.pdf i generalną radą dla myśliwych jest zachowanie spokoju i niedopuszczenie do sprowokowania. Reszta jest sprawą policji i prawa.
W kraju jak czytam dyskutuje się prawo wejścia myśliwych na tereny prywatne leżące w obrębie obwodu łowieckiego. Tego problemu tutaj nie ma bo myśliwy wchodząc na inny teren łowiecki niż swój lub na inny niż ten na który wykupił prawo do polowania, popełnia sam przestępstwo. Co nie oznacza że podobne sytuacje się nie zdarzają ale wtedy właściciele posiadłości i prawa do polowania najczęściej dochodzą do porozumienia.”

Tyle cytowanego tekstu i odnośnie sytuacji w której znalazł się Pan Igor Tracz mógłby szwedzki właściciel lasu, również lasy państwowe Sveaskog, zadać pytanie o to czy sprawdził on kalendarz polowań w miejscowej gminie oraz zainteresować się działalnością treningową Pana Igora Tracza. Jest ona może przynosząca mu zyski ekonomiczne? Bo przecież na jego FB stronie czytamy o organizowaniu przez niego kursów.

Jeżeli jest to działalność gospodarcza, to właściciel lasu, a w przypadku Pana Igora odpowiednik polskiego LP czyli tutejszy Sveaskog miałby prawo do rekompensaty oraz prawo organizacji pogodzenia jego działalności z działalnością miejscowego koła łowieckiego.
Natomiast Pan Igor Tracz niewątpliwie miałby tutaj prawo do przeprosin za zachowanie myśliwych, pod warunkiem że jego relacja odpowiada prawdzie. I oczekiwać przybycia policji gdyby postępowanie myśliwych mu się nie podobało.
Jego tłumaczenie bazujące na nieznajomości prawa nie przystoi mu jednak, moim zdaniem.

A te słowa myśliwego o kulce…
To przypomina mi Straż Leśną w Białowieży. Prawo było stronie Straży ale już jego egzekwowanie było niezupełnie zgodne z prawem. Zarówno myśliwi, tacy jak ten od kulki, jak i strażnicy, ci od siły która musi boleć, jakby niezupełnie dorośli do roli ludzi dbających o przestrzeganie prawa czy stojących na straży prawa.
Powracając do porównań szwedzkich to mają myśliwi tutaj większe prawa w czasie polowań niż inni korzystający w tym samym czasie z lasu na zasadzie Allemansrätten.

A konfliktów na polowaniach nie brakuje i w Szwecji. Tym największym i aktualnym są protesty przeciw polowaniom na wilki i w zasadzie są to jedyne poważniejsze protesty przeciwko polowaniom na terenie Skandynawii.

To ostatnie, w Norwegii rozpoczęte już jesienią 2017 a w Szwecji 2 stycznia 2018 (do 15 lutego) nie jest wyjątkiem.
Mimo iż zarówno w Szwecji jak i w Norwegii, jest ono zgodne z prawem i odwołania do sądów nie przyniosły efektu przerwania polowań, to przypadki prawdziwego sabotażu są częste.
O tegorocznym polowaniu w tych dwu krajach pisałem w Wilk, mój ulubiony temat, choć nie zawsze przyjemny.

W Norwegii w listopadzie ubiegłego roku ustalił ostatecznie minister środowiska Vidar Helgesen kwotę wilków do odstrzału na 42 osobniki, w tym 16 wilków w tzw. wilczej strefie ochronnej.
(Do dnia wczorajszego padło tych 16 wilków plus 6 wilków z polowania jesiennego.)
A w styczniu 2018 nowy minister środowiska Ola Elvestuen, wcześniejszy przeciwnik polowań, bronił decyzji swego rządu przed sądem w Oslo i obronił.
https://www.jaktojagare.se/kategorier/varg/laddar-om-for-ny-vargjakt-i-norge-20171201/
W sprawie polowania na wilki wypowiedziała się również pani premier Erna Solberg
https://svenskjakt.se/start/nyhet/statsminister-klarsprak-om-vargjakt/
Polowania są konieczne, powiedziała. Nasza polityka dotycząca wilków musi zbalansować dwa interesy – tych którzy chcą wilka chronić i tych którzy czują się zagrożeni obecnością wilka w czasie swojej działalności gospodarczej czy w życiu codziennym.

Konflikty…

Tak o nich pisze czasopismo łowieckie Jakt&Jägare https://www.jaktojagare.se/kategorier/varg/varg-falld-i-vastmanland-20180117/

Po okresie bezśnieżnym nastała zima w województwie (län) Västmanland i polowania wilcze zostały wznowione. Padły do tej pory 3 wilki na planowany odstrzał 6 osobników. W całej Szwecji, tzn. w pięciu województwach z planowanym polowaniem padło do dnia wczorajszego 13 wilków na planowany odstrzał 22 wilków.

Wznowione zostały też akcje sabotowania polowań, pisałem już na ten temat w Jak postępować w przypadku sabotowania polowania?

Ale metody sabotowania są coraz bardziej urozmaicone, według Jakt&Jägare.
Aktywiści przyjeżdżają na miejsce zebrań myśliwych samochodami z głośnikami oraz megafonem. I rozpoczynają ogłuszający myśliwych koncert jak i odstraszający zwierzynę w okolicznym lesie.
(Nawiasem mówiąc podobna akcja aktywistów norweskich poskutkowała prawdopodobnie nagnaniem jednego wilka wprost na myśliwych).
Akcje prób odebrania megafonu z rąk aktywistów, którzy wykrzykują hasła wprost w uszy zebranych są filmowane przez nich a film manipulowany w sposób pokazujący użycie siły przez myśliwych.
Rady myśliwych dla myśliwych są proste: zawiadomić policję, filmować akcję aktywistów przez 2-3 niebiorących w polowaniu kolegów i zachować spokój. Nie dać się sprowokować, bo szukanie prowokacji jest metodą aktywistów.
Najmniejsza przepychanka może być użyta przez nich jako oskarżenie o użyciu siły a do tego ma prawo tylko policja.

W tym opisanym przypadku była policja na miejscu, spisała dane, przyjęła meldunki myśliwych i aktywistów oskarżających się wzajemnie i sprawa zakończy się w sądzie.

W świetle dzisiejszych krajowych dyskusji pro i anty-myśliwskich pożytecznym jest, moim zdaniem, przypomnienie głosu myśliwego szwedzkiego, sprzed prawie dwu lat, z kwietnia 2016.

“Kraj bez myśliwych”
Autor Gert Ragnarsson, myśliwy, Bålsta.

“W tak dużym kraju jak Szwecja nie potrzebujemy myśliwych. Po co nam oni? Odstrzeliwują co roku około 90.000 łosi. Mała wilcza wataha, cztery wilki, zabija 1 łosia co trzeci dzień. To daje około 30 łosi na jednego wilka na rok. Z populacją wilczą około 3.000 sztuk, a więc zaledwie 8-9 razy większą niż aktualna, równo rozdzieloną na całą Szwecję otrzymujemy naturalny balans w populacji łosia, nie potrzebując polowań.

To co prawda nie za bardzo można pogodzić z wolno chodzącymi po pastwiskach owcami, krowami, kozami i innym bydłem lub ptactwem biegającym koło domu, ale przecież hodowla bydła czy ptactwa w stajniach czy klatkach funkcjonuje już dzisiaj doskonale.

Naturalnie że znacznie trudniej przyjdzie wtedy utrzymanie otwartego krajobrazu. Ale z drugiej strony stworzy się tysiące nowych miejsc pracy dla tych którzy pracują przy czyszczeniach kosą lub pilarką, najchętniej jednak na biopaliwo. Pasące się bydło prowadzi co prawda do większego bogactwa biologicznego z racji naturalnej zdolności wybiórczej ale możemy ten brak zrekompensować poprzez posadzenie interesujących roślin.

Z większym naciskiem drapieżników zniknie też potrzeba polowań na sarny. Resztki populacji znajdą schronienie w ogrodach i parkach miejskich.
Nie jest specjalnie prawdopodobne że wilki, jak dzisiaj, bedą trzymać się środkowej Szwecji i południowego Norrland. Hodowla renów zostanie więc zatrzymana. Co da nie tylko minusy – zaletą będzie że od tej pory łatwiej przyjdzie budować drogi czy farmy wiatraków bez potrzeby zastanawiania się nad granicami wypasu renów i zachowania cennych terenów z chrobotkami. Wiele dzisiejszych uciążliwych konfliktów pomiędzy Samami a ludnością lokalną zniknie. Jak i prawdopodobnie Samowie. Same plusy.

Inną zaletą będzie iż zniknie zasadność luźno biegających w lasach psów myśliwskich, co automatycznie zredukuje znacznie problem zabitych przez wilki psów. Istnieją co prawda ludzie którzy wyprowadzają psy i pozwalają im luźno biegać, twierdząc iż im to dobrze robi. Ale wtedy powinni zaopatrzyć je w odpowiednią odzież ochronną i stworzyć grupy z 3-4 silnych psów, na które wilk ma mniejszą ochotę. To stwarza dodatkową możliwość, co prawda mniej etyczną, mianowicie że pozwoli się psu starszemu, słabszemu i powolniejszemu oraz takiemu którego niespecjalnie kochamy, na towarzyszenie tym silniejszym. Naturalną koleją życia, przy ewentualnym ataku wilków, zabiorą się one za najsłabszego osobnika, umożliwiając tym silniejszym schronienie się w bezpiecznym miejscu.

Dziki są prawdopodobnie większym problemem. Już mamy ich około 300.000 i za 6-7 lat pewno około 1 miliona. To wywoła ich choroby i wahadła w ilości populacji od 100.000 do miliona co 20-30 lat. Można wątpić czy da się to pogodzić z prawidłową i aktywną gospodarką rolną, ale z drugiej strony mamy na świecie wiele rozwijających się krajów które chętnie odstąpią nam trochę żywność za trochę broni.

Innym problemem są wypadki drogowe z udziałem zwierzyny łownej. Ale tym można przeciwdziałać poprzez ogrodzenia, kamery czy tunele pod drogami. Możemy też wziąć przykład z Australii i jej kangurów. Tam mają większe samochody z ochroną czoła maski. Nie jest to co prawda specjalnie przyjazne środowisku ale oszczędza życie kierowcy i pasażera. Alternatywą jest ograniczenie szybkości na drogach, nie chcemy przecież powodować większych cierpień u zwierzyny niż te które dzisiaj powodują polowania.
Co prawda już nawet te dzisiejsze polowania zabijają mniej zwierzyny niż samochody.

Można też wydawać mniej kategoryczne osądy w kwestii “słodki i miły” oraz “złowieszczy i wstrętny”. Proste to nie jest bo zarówno młode wilczki jak i młode warchlaczki są słodkie i miłe, ale grupa parlamentarnych ekspertów winna podołać obowiązkowi ustalenia pewnych i stałych granic.

Przykrą niestety jest trudność osiągnięcia naturalnego przyrodniczego balansu na kuli ziemskiej kiedy jest nas, ludzi, już około 7 miliardów. Stosownym i dorzecznym zaludnieniem naszej Ziemi byłaby liczba kilkudziesięciu milionów ludzi, rozrzuconych proporcjonalnie i żyjących w naturalnej zgodzie i balansie z przyrodą.

Ale niestety, całkowicie uzależnionych od polowania i rybołówstwa.”

Jako piszący o myśliwych, łowiectwie oraz o wilkach, jako nie myśliwy i nie entuzjasta polowania na wilki, mam małą radę dla myśliwych polskich.

Nie zabierajcie głosu na tematy wilcze. Zostawcie problem dla polityków, do rozwiązania podobnych przecież są oni wybierani, prawda?
Jak widać, na polskim horyzoncie gromadzi się kolejna burza klasy Puszczy Białowieskiej.

Niech ją rozładują inni, rolnicy, leśnicy, organizacje ochrony przyrody, organizacje ochrony zwierząt, liczni sympatycy wilka na polskiej sieci no i przede wszystkim politycy.

A tym z pośród was, którym śni się skóra wilcza na ścianie można doradzić polowania wilcze, poza krajem. Celnik wystawi świadectwo, aktywiści i dziennikarze się nie doczepią no a sznurek można będzie użyć tylko do powieszenia skóry.

Tekst – Tadeusz Ciura


Zdjęcie: svenskjakt

2 myśli na temat “Myśliwi, myśliwi…

  1. Powtórzę za pewnym burmistrzem – prawdę z którą się zgadza większość Polaków !!! Polski Związek Łowiecki – to przestępcza organizacja o charakterze zbrojnym !!!

Dodaj komentarz