Europejski ruch ekologiczny zbiera siły przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Europejski ruch ekologiczny zbiera siły przed przyszłorocznymi wyborami do Parlamentu Europejskiego.

W ubiegłym tygodniu przedstawiciele europejskich organizacji ekologicznych spotkali się w Sztokholmie. Wiele uwagi poświęcono temu, jak ruch powinien działać przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku.

W ostatnich latach Parlament Europejski przegłosował przepisy nowej polityki środowiskowej i klimatycznej w ramach FitFor55 i Green Deal. Pozostało jednak kilka poważnych kwestii, w tym przepisy dotyczące chemikaliów, podczas gdy trudna sytuacja globalna i zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego mogą zmienić plan gry.

To niektóre wnioski z dorocznej konferencji European Environment Bureaus (EEB), zorganizowanej wspólnie ze szwedzkim stowarzyszeniem ochrony przyrody, Naturskyddsföreningen.

Ze swoim 180 organizacjami członkowskimi w 38 różnych krajach, EEB jest największą w Europie siecią stowarzyszeń działających na rzecz środowiska, klimatu i przyrody.

(https://eeb.org/who-we-are/our-members/ można sprawdzić polskich członków)

W tym tygodniu przedstawiciele EEB spotkali się w Sztokholmie, aby omówić strategię i podzielić się informacjami. Tematem były trzy główne kryzysy: różnorodność biologiczna, chemikalia i zanieczyszczenie oraz klimat i energia.

Większość uczestników zgodziła się, że Zielony Ład, Green Deal,  odniósł sukces na kilku frontach. EEB popiera ostrzejsze cele klimatyczne, nowe przepisy  zapobiegające wylesianiu oraz twarde stanowisko Europy, które  przyspieszyło globalne porozumienie w sprawie ochrony różnorodności biologicznej.

-Teraz musimy inwestować zarówno w podnoszenie ambicji za pomocą Zielonego Ładu 2, jak i we właściwe wdrażanie wcześniejszych decyzji, mówi Patrick ten Brink, sekretarz generalny EEB, który uważa równocześnie, że ​​Szwecja poradziła sobie z rolą kraju przewodniczącego Rady UE lepiej niż wcześniej się obawiano.

Pojawiają się jednak sygnały, że w końcowych fazach prezydencji może nastąpić rozwodnienie legislacji.

Patrick ten Brink zwraca uwagę m.in. na prawo przywracania przyrody. Idealnie byłoby, gdyby cała polityka środowiskowa i klimatyczna została wypracowana przed przyszłoroczną kampanią wyborczą.

-Obawiamy się w EEB, że przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego mogą doprowadzić do wyłonienia parlamentu niechętnego Zielonemu Ładowi i część przepisów nie ujrzy wówczas światła dziennego. Według aktualnej analizy mamy nadal większość, ale może być ona słaba.

Podkreśla on fakt, że należy zrobić jak najwięcej z obecnym parlamentem i z obecną komisją, nawet jeśli nie usprawiedliwia to rozwodnionych propozycji.

Dużym punktem spornym przed wyborami jest polityka chemiczna o nazwie Reach, która ma zostać zaktualizowana. Między innymi na stole znajduje się zakaz stosowania PFAS i zmniejszenie o połowę pestycydów do 2030 roku. Ustawodawstwo jest jednak opóźniane przez kraje takie jak na przykład Niemcy, wspierane przez duży przemysł chemiczny.

EEB ostrzega, że ​​istnieje duże ryzyko, że propozycje zostaną całkowicie wstrzymane, jeśli te kwestie zostaną odwleczone do następnej kadencji Parlamentu Europejskiego.

Innym głównym zmartwieniem na nadchodzący rok są kwestie użytkowania gruntów. Budżet UE na rolnictwo WPR stanowi pełne 40% wydatków Unii Europejskiej. Wykazano, że większość pieniędzy trafia do już bogatych gospodarstw o ​​dużych emisjach i dużym wpływie na różnorodność biologiczną. Jak dotąd WPR nie ma jednoznacznych wymogów środowiskowych i klimatycznych.

Kilku uczestników konferencji podkreśliło również znaczenie kwestii wymiaru sprawiedliwości.

– Najbardziej niepokojąca jest teraz narracja. Słyszymy zarówno w Brukseli, jak iz innych krajów, że działania klimatyczne są sprzeczne z dobrobytem, tak jakby zmiana klimatu była przyczyną nierówności. Daje to wzrost prawicowemu nacjonalizmowi i możemy temu zaradzić tylko wtedy, gdy będziemy razem współpracować, mówi Chiara Martinelli, dyrektor organizacji patronackiej Climate Action Network.

Mikael Karlsson, badacz środowiska na Uniwersytecie w Uppsali i były przewodniczący EEB, uważa, że ​​pomimo pewnych niepowodzeń, europejski ruch ekologiczny rozwija się i prosperuje.

Przewiduje on w przyszłości wzrost znaczenia różnorodności biologicznej.

-Jeśli chodzi o klimat, większość ludzi ma jasny obraz problemu i ważne jest, aby pokazać, że działania klimatyczne są sprawiedliwe. Ale dla różnorodności biologicznej kluczowym jest pokazanie, że kryzys gatunkowy nie dotyka kogoś innego gdzie indziej, ale że dotyka również nas, tu i teraz. Nawet w przypadku kwestii chemicznej obraz problemu musi zostać ponownie odpowiednio przedstawiony.

Isadora Wroński, starszy strateg Greenpeace, uważa, że ​​europejskie organizacje ekologiczne muszą wykorzystać szanse, jakie stwarza pogarszająca się sytuacja gospodarcza.

-To ważne, abyśmy jako ruch ekologiczny odnieśli sukces w przedstawianiu propozycji, które są korzystne dla rządzących, abyśmy nie słuchali fałszywych i niebezpiecznych dystrakcji, autorstwa przemysłu, dotyczących np. energii nuklearnej, CCS, czy innych. Musimy pracować bardziej wspólnie nad tymi problemami.

Źródło: https://www.sverigesnatur.org/aktuellt/europas-miljororelse-kraftsamlar-infor-eu-val/

Ruchy ekologiczne w UE będą więc inwestować we wdrażanie już uchwalonych decyzji Zielonego Ładu jak i w przyspieszenie prac na Zielonym Ładem 2.

Szybko, bo czas nagli, chociaż tym razem polityka, a nie klimat jest tym naglącym czynnikiem.

Ruch ekologiczny, według Greenpeace i Izadory Wrońskiej, powinien również umieć przedstawić politykom w UE, tym aktualnym i przyszłym, propozycje prawdziwe i bezpieczne, np. antynuklearne i anty-CCS.

Rozumiem, że te prawdziwe i bezpieczne są oparte na energii wiatrowej i słonecznej.

Oraz równocześnie propozycje korzystne dla polityków. Chociaż niekoniecznie dla wyborców, wybierających tych polityków, co protesty przeciw energii wiatrowej potwierdzają.

Polityków, którzy z drugiej strony powinni wreszcie zająć się wspólną polityką rolną, WPR, nie mającą do tej pory jednoznacznych wymogów środowiskowych i klimatycznych. Czyli powinni wejść w prawdziwe gniazdo os, no, ale co to dla prawdziwych polityków.

Proponuję tych francuskich.

Propozycje sprawiedliwe dla ludzi czyli nie uderzające w dobrobyt mieszkańców UE, mówi Chiara Martinelli. Propagując równocześnie działania klimatyczne Zielonego Ładu, uderzające wyraźnie, choćby ostatniej zimy, w ten dobrobyt.

Jak i pokazujące, że te wszystkie propozycje nie dotykają np. mieszkańców Azji czy Afryki, a nas, mieszkańców UE, tu i teraz.

Bądźmy solidarni, mówią więc działacze ekologiczni z EEB, zebrani w Sztokholmie.

Proponuję, aby zaczęli od siebie i np. powrócili do spotkań typu zoom. Ekologiczne, mniej kosztowne, z ograniczeniami czasowymi, co niewątpliwie byłoby pożyteczne dla treści wystąpień.

O lotach samolotem już nie wspomnę, no ale nie każdego działacza ekologicznego stać na podróże à la Greta Thunberg.

Musimy pracować bardziej wspólnie nad tymi problemami, nawołuje Izadora Wrońska, bo inaczej górę weźmie prawicowy nacjonalizm, dodaje Chiara Martinelli. Też w znanym już wśród europejskich ekologów stylu – kto jest przeciw nam i naszym pomysłom, ten jest prawicowym nacjonalistą.

Bez wyjaśniania jednak, co i kogo mają na myśli.

Można się jednak domyślać, że à propos Wspólnej Polityki Rolnej,  mają pewno na myśli prezydentów  Francji, byłych, aktualnych i przyszłych.

Każdy europejski działacz ochrony środowiska, zgodnie z logiką, jest więc  przeciwieństwem prawicowego nacjonalisty, czyli lewicowym kosmopolitą i internacjonalistą.

Tak jak gdyby lewica miała wyłączne prawo na badania i interpretowania zmian klimatu oraz środowiska, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że są to zmiany raczej internacjonalistyczne.

Czytając wypowiedzi działaczy EEB, nie odnoszę wrażenia, że mają jakąś wspólnie uzgodnioną strategię i taktykę wyborczą. My, wyborcy polityków, którzy powinni odpowiadać programowi EEB, nie bardzo wiemy, na kogo stawiać, aby nie znaleźć się wśród prawicowych nacjonalistów czy lewicowych kosmopolitów.

Zwłaszcza, że polscy wyborcy, ci starsi, pamiętający czasy komunizmu, mają nie najlepsze skojarzenia z interpretacją słowa kosmopolita czy internacjonalista. Które w zasadzie były i są synonimami, ale absolutnie nie w interpretacji ówczesnych polskich i nie tylko, lewicowców.

Dzisiejszych również?

A czas nagli, jak działacze ekologiczni różnej maści i koloru mają zwyczaj powtarzać, ale ten naglący czas jako hasło wyborcze przestaje już jakby wystarczać.

Zdjęcie: eeb

Dodaj komentarz