Każdy leśnik

Każdy leśnik ma swego ekologa.

Każdy leśnik ma swego ekologa.

A niekiedy dwu, stojących za każdym, bardziej okazałym suchym drzewem, mówi jeden z leśników, zatrudnionych w Lasach Państwowych. Stąd łatwo możemy policzyć ekologów – mamy ich w Polsce, a raczej mieliśmy w roku 2019 od 16.785 do 33.570 osób. Średnio więc 25.177  ekologów przypadało na jednego pracownika Służby Leśnej w organizacji zarządzającej polskimi lasami państwowymi.

Jest to również pewnego rodzaju wskazówka na temat ilości okazałych suchych drzew stojących w polskim lesie państwowym, ale prawdopodobnie  niezupełnie pewna statystycznie.

Te dwadzieścia pięć tysiące osób są, jak wynika z wypowiedzi na mediach społecznych pracowników LP, winnymi wszelakich nieszczęść, niemalże dziesięciu plag egipskich, spadających na naród wybrany do administrowania lasami państwowymi w Polsce.

Bo przecież szarańczę można porównać do kornika, gady, muchy, komary do gadów, kleszczy i komarów, ognisty grad do pożarów lasu a tylko brakuje ciemności i Anioła Śmierci do kompletu nieszczęść czyhających na wybrańców ze Służby Leśnej, nieszczęść których źródłem jest miłość ekologa do lasu.

Lasu niezupełnie podobnego do tego uprawianego przez Służbę Leśną, ale jak wiadomo, ekolog nie zna się na uprawach.

Należy obiektywnie przyznać że oficjalne media należące do organizacji Lasy Państwowe ograniczają się na razie do wymieniania  tych plag jako niebezpieczeństw grożących leśnikowi w jego odpowiedzialnej pracy na łonie przyrody.

Jednak media nieoficjalne, reprezentowane przez wiele z 26.373 etatów urzędniczych Lasów Państwowych, mają już mniejsze skrupuły czy wątpliwości, a zapewne również mniejszą wiedzę teologiczną, we wskazaniu winnych.

Nawiasem mówiąc ks. prof. Tadeusz Guz odkrywając w ekologach Zielonego Szatana, przyznał ich przeciwnikom, leśnikom Lasów Państwowych, rozumując logicznie i teologicznie, właściwości boskie, Boga, tego jedynego i sprawiedliwego. Co by się zgadzało z przekonaniem leśników LP o swojej jedynie słusznej sztuce leśnej, dającej im najlepsze lasy na całym świecie.

Zielony szatan stoi więc za każdym ekologiem protestującym przeciw boskości leśników Lasów Państwowych, stąd wiemy że mamy 25.177 Zielono-aktywnych Szatanów na terenie administrowanym przez tychże leśników.

Jest to jednak niezupełnie teologicznie pewna statystyka i w razie wątpliwości polecamy ekspertyzę ks. prof. Tadeusza Guza.

Zielony szatan stoi też za każdym ekologiem protestującym dzisiaj w okolicy Birczy czy Stuposian, chociaż prawdopodobnie, jak to z szatanem bywa, potrafi ukryć swoją obecność nawet przed ekologiem, nie potrafiącym dostrzec w nadleśniczym w Birczy przedstawiciela Boga.

Przedstawiciele birczańskiego Boga mają, podobnie jak on sam, przekonanie o swojej jedynie słusznej wierze leśnej, dającej im nieustające lasy od zarania istnienia Lasów Państwowych i potrafią użyć lemiesze zamiast mieczy w obronie swojej wiary.

„My pracujemy godnie a ekolog, ten pseudo, nie potrafi znaleźć sobie uczciwej pracy”

„Nasze rodziny głodują a oni opłacani są przez niewiadome organizacje”

„Miliony ludzi żyje z lasu a ekolog, ten pseudo, ma to gdzieś”

„Wkurwiają mnie ci aktywiści. Na każdym kroku jakiś debil. Do roboty, wypierdalać do wojska albo do cyrku!”

Niemniej jednak Zielony Szatan z Brukseli  zagraża prawdziwie i realnie egzystencji organizacji Lasy Państwowe jak i egzystencji innych firm zarządzających lasami państwowymi w Europie, rozciągając swoje macki nad planami taksonomii i różnorodności biologicznej. A stojąc za kilkunastoma ekologami  w Birczy i Stuposianach zagraża egzystencji setce biurokratów leśnych z Birczy i Stuposian.

Podobną perfidność Zielonego Szatana, przewidywał już dawno temu jeden z jego zagorzałych przeciwników, niebywale produktywny dyrektor leśny LP, troszcząc się, co prawda nie o miliony ludzi żyjących z lasu ale o miliony papierów i dokumentów,  które zaleją biurka podległych mu wyznawców jedynie słusznej wiary leśnej.

Zielony Szatan, z natury przecież perfidny, podszepnął mu wtedy do ucha pomysł wpisania dobrych praktyk gospodarki leśnej do prawa leśnego, „ważniejszego przecież od praw natury” szeptał uwodzicielsko. „Te dobre praktyki będą praktykować ci od lemieszy a nie wy od biurka. Bóg wie, co czyni. Jeśli powołał mnie, szatana do życia, to tylko po to, aby ułatwić wam życie.”

Czy ułatwił?

-Ci od lemieszy zapomnieli już jak ci od biurek wyrzucili ich z „leśnej rodziny” i bronią dzisiaj lemieszami dawnych kolegów z pracy.

-Ci od biurek i dobrych praktyk leśnych chowają się za „To nie my, to oni” ale niespecjalnie skutecznie.

-Tym od braku roboty wystarcza dzisiaj ta lekka z fotografowaniem dobrych praktyk i pokazywaniem ich milionom ludzi nie żyjących z lasu. Skutecznie.

Wypada mi zacząć wierzyć w Zielonego Szatana i jedynie brak kozy mnie powstrzymuje.

Te, średnio 25.177 krajowych Zielonych Szatanów, stojących za każdym polskim ekologiem są już niezłą armią partyzancką. Naprzeciw stoi armia sztabowo-liniowa, licząca 26.373 poborowych, oficerów i generałów, którą mogą wystawić Lasy Państwowe.

Armia Zielonego Szatana ma organizację pozbawioną generałów i sztabowców, ale odnosi sukcesy z prostej przyczyny – ma poparcie wśród ludności kraju, tej zainteresowanej lasem i przyrodą. Zdobyła to poparcie dzięki ideologii Zielonego Szatana, twierdzą wyznawcy  jedynie słusznej ideologii leśnej oraz obu Tadeuszów, lub dzięki zwyczajnemu pokazywaniu błędów i nadużyć przedstawicieli tejże ideologii, twierdzą z kolei Zielonoszatanowcy.

Jakby nie było, to należy wysnuć  logiczny wniosek że egzorcyści są pilnie potrzebni i pożądani. Na szczęście obaj Tadeusze mogą odwołać się do organizacyjnej pomocy inkwizytora ks. Tomasza i jego ekologicznej młodzieży z Marceliną na czele. Od takich ekologów Zielony Szatan trzyma się z daleka.

Na początek należałoby wysłać ich pod Birczę i Stuposiany, do leśnych siedlisk Zielonego Szatana. Jak nie pomoże woda święcona to istnieją przecież inne metody, a specjalistów od nich nie brakuje w armii Lasów Państwowych.

„Bat na ekoterrorystow już jest. Czekamy na konfrontację. Ale cackał się z wami nikt nie będzie tak jak się cacka policja czy straż lesna.”

Łamanie kołem? Topienie? Stos? Czy zwykle pałki?

Zdjęcie: forest monitor på svenska

2 myśli na temat “Każdy leśnik ma swego ekologa.

  1. Panie Ciura !
    Czy pan naprawdę niema co robić ? Pan i te wajrakowe ciury z gówno gazety to V KOlumna
    co POprzez zaKOdowane kłamstwa zatruwa życie młodzieży i Polakom w kraju !
    Niech się pan zajmie harwesterami w Skandynawii i zrębami o pow. 20 ha i większej !
    Darz Bór !

Dodaj komentarz