Magazynowanie węgla w lesie – anarchia właścicieli lasu?

Magazynowanie węgla w lesie – anarchia właścicieli lasu? 

Tak można sądzić, czytając raport opracowany przez naukowców z SLU, Sveriges Lantbruksuniversitet, dla urzędu państwowego Naturvårdsverket, (odpowiednika polskiej GDOŚ), pisze Fredrik Reuter na swoim blogu Iskogen.

„W związku z kryzysem klimatycznym Naturvårdsverket chce przyjrzeć się możliwościom zwiększonego pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy, zapewne z założeniem, że właściciele lasów otrzymają rekompensatę za przechowywanie węgla w lesie.

Do napisania raportu zakontraktowano naukowców z SLU. Raport jest już gotowy i jeśli urzędnicy Naturvårdsverket pokładają w niego wiarę, będą być może zmuszeni zmienić swoje zdanie.

SLU wydaje się bowiem uważać, że magazynowanie węgla w lesie poprzez metody zwiększonego pochłaniania dwutlenku węgla przez lasy, jest po prostu anarchią i brakiem odpowiedzialności ze strony właścicieli lasu. 

Po zapoznaniu się z raportem SLU należy zadać pytanie: czy SLU i jego naukowcy zlecili z kolei pracę z raportem przemysłowi leśnemu albo po prostu są również zatrudnieni przez ten przemysł?

Naukowcy z SLU znaleźli pięć potencjalnych metod i środków na zwiększenie sekwestracji dwutlenku węgla w szwedzkich lasach:

1.Nawożenie gruntów leśnych

2.Zalesianie nieużytków lub słabych gruntów rolnych

3.Leśne plantacje energetyczne

4.Wydłużenie wieku rębności

5. Stała ochrona lasu

Stosunkowo łatwo można odczytać punkty 1 – 3 jako dostosowane do utrzymania i prawdopodobnie  zwiększenia przepływu surowców do szwedzkiego przemysłu leśnego.  Punkt 4 może być „zakładnikiem”, aby pierwsze trzy punkty wydawały się być wiarygodnymi. Punkt 5 jest ostrzegawczym sygnałem, aby Szwecja straciła ochotę na wymyślanie jakichś  „bzdur”.

Zmiany klimatyczne sprawiły, że ​​kwestia dwutlenku węgla stała się w ostatnich latach bardzo istotna. Unia Europejska poruszyła tę kwestię również poprzez „Zielony Ład” i, według Komisji Europejskiej, przedstawi wniosek dotyczący ram sprzedaży między innymi magazynów, pochłaniaczy dwutlenku węgla w lasach, co może oznaczać, że ​​de facto właściciel lasu będzie mógł pobierać opłaty za swoje leśne magazyny dwutlenku węgla. Raport nie pomija tego faktu.

Problem z raportem z perspektywy właściciela lasów polega na tym, że proponuje się, aby państwo miało możliwość zrekompensowania właścicielom lasów ze środków państwowych w ramach „licytacji odwróconej”. Właściciele lasów muszą zatem być w stanie konkurować ze sobą i składać państwu oferty. Właściciel lasu lub właściciele, którzy potrafią wykazać się najlepszym pochłaniaczem dwutlenku węgla, otrzymają od państwa pieniądze (odszkodowanie).

Z tym są jednak pewne problemy, znowu z punktu widzenia właściciela lasu.

Po pierwsze, proponuje się, aby państwo miało co do zasady wyłączne prawo do kupowania magazynów dwutlenku węgla. W raporcie nie wspomniano o sprzedaży pochłaniaczy dwutlenku węgla na odpowiednich warunkach na wolnym rynku, mimo przykładów sekwestracji dwutlenku węgla w lasach, które są już sprzedawane na wolnym rynku.

Po drugie,wolny rynek, prawidłowo realizowany, jest zdecydowanie najlepszym narzędziem do sprzedaży podobnych produktów. Zwłaszcza w tym przypadku, gdy kwestia klimatyczna, czy też kryzys klimatyczny, jak to się nazywa, będzie wysoko na porządku dziennym przynajmniej do 2050 roku, kiedy planowane cele muszą zostać osiągnięte, a kryzys klimatyczny zażegnany.

Ryzyko wyższych cen drewna – freudowska pomyłka?

Na stronie 30 raportu przedstawiono uzasadnienie kwestii wydłużonego wieku rębności:

„Po trzecie, wydłużenie czasu cyklu może prowadzić do tymczasowego zmniejszenia podaży drewna, a tym samym wyższych cen drewna”.

Zdaniem naukowców z SLU wydłużenie okresu obrotu niesie więc ze sobą ryzyko wzrostu cen drewna.

Trzeba zadać sobie pytanie, jaki punkt widzenia reprezentowali naukowcy, pisząc raport. Delikatnie mówiąc nie jest to perspektywa właściciela lasu. Szwecja ma najniższe w Europie ceny drewna w roku 2022 i na dłuższą metę oznacza to problemy dla Szwecji jako narodu leśnego. To, że SLU uważa wyższe ceny drewna za ryzyko, jest zarówno tragiczne, jak i smutne.  Ale potwierdza, po raz kolejny, że w szwedzkim lesie istnieje poważny błąd systemowy.

Tak czy inaczej, naukowcy z SLU popełnili klasyczną freudowską pomyłkę, pisząc to, co podświadomie uważali za słuszne.

Ponadto w sprawozdaniu proponuje się zalesianie opuszczonych gruntów ornych. Raport pomija potencjalny kryzys żywnościowy, zmniejszoną bioróżnorodność i zaleca sadzenie świerka. To, że świerk nie czuje się dobrze w zmieniającym się klimacie, wydaje się nie docierać do SLU.

Jedyną pozytywną rzeczą, jaką można stwierdzić w przypadku sadzenia świerka na gruntach ornych w roku 2022, jest to, że fabryki celulozy otrzymają tani surowiec, ponieważ świerk zostanie  zaatakowany przez kornika lub zdmuchnięty przez huragan po maksymalnie 30 latach.  Mamy wtedy obowiązkowy wyrąb końcowy po kilkudziesięciu latach, z 90% surowca w postaci papierówki i następnie ponowne obsadzenie świerkiem.   

Naukowcy z SLU obliczyli, za pomocą m.in. stopy dyskontowej, że maksymalna rekompensata dla właściciela lasu za magazynowanie dwutlenku węgla, może wynosić 337 SEK/m3fub (450 SEK/tonę). (1 SEK – 0,45 PLN)

Jest to niepokojąco „wygodna” wartość dla przemysłu leśnego, ale nie powiedziałbym, że słuszna. To, że istnieje szansa na zwiększenie zarówno objętości drewna, jak i pozyskania drewna przy późniejszej końcowej wycince, nie jest nawet dyskutowane.

Gdzie naukowcy z SLU znaleźli potwierdzenie swoich faktów z raportu, że lasy w Götaland przestają rosnąć w wieku 95 lat?! (Götaland- południowa część Szwecji, TC)

Na stronie 39 raportu mamy przykład obliczeniowy z 75-letnim lasem, w którym zasoby drewna wynoszą 275 m3/ha (dotyczy to faktów z Riksskogstaxeringen, odpowiednik polskiej WISL). Przykład zakłada, że jeśli ten las nie zostanie wycięty, będzie wiązał 8 ton dwutlenku węgla rocznie przez 20 lat, a potem 0 (zero) dwutlenku węgla. Gdzie są dowody w postaci prac badawczych, że lasy w Götaland całkowicie przestają rosnąć w wieku 95 lat?

Można raczej pomyśleć, że jest to propaganda zastraszania, wykorzystywana przez przemysł leśny.

SLU prowadzi własne eksperymenty produkcyjne we własnych lasach doświadczalnych, w których dostępne są obszerne dane wskazujące, że lasy mają stosunkowo zrównoważony wzrost długo po przekroczeniu zarówno dzisiejszego, jak i wczorajszego minimalnego dozwolonego wieku rębności. To, że naukowcy z SLU całkowicie ignorują takie fakty w raporcie dla Naturvårdsverket, można uznać za niepoważne.

Raport zawiera kilka jasnych punktów, są one jednak przyćmione przez powyższe uwagi i w tym kontekście nie są warte podkreślenia. Dopełnieniem tej analizy jest fakt, że szwedzki przemysł leśny trzyma szwedzki las w żelaznym uścisku i wygląda na to, że nie jest nawet przygotowany na poddanie się wymaganiom wyższej ceny za drewno.

Jeśli jednak mamy w przyszłości mieć dobrze prosperującą gospodarkę leśną, to jesteśmy przekonani, że należy wyprostować skrzywiony rynek drewna. Nie chodzi tutaj o zaprzestanie wyrębu lasów czy zamykanie zakładów produkcyjnych przemysłu drzewno-papierniczego. Chodzi o podstawowe prawo własności, przy którym właściciel lasu ma możliwość prowadzenia gospodarki leśnej na swoich warunkach. Ponadto z akceptowalną opłacalnością.

Opłata za pochłanianie dwutlenku węgla przez lasy, pozostanie.

Być może każdy z aktorów na leśnej scenie w Szwecji musi zdać sobie z tego sprawę, jak i z tego, że istnieje „ryzyko”, że ceny drewna w Szwecji mogą w efekcie zostać znormalizowane do poziomu średniej w UE.

Z punktu widzenia tworzenia magazynu dwutlenku węgla jest smutne, że zarówno państwo, jak i branża leśna, są zadowoleni z niskiej rekompensaty dla właściciela lasu. Dzieje się tak oczywiście dlatego, że ceny drewna w Szwecji mogą w rezultacie być nadal najniższe w Europie, ale również dlatego, że państwo minimalizuje odszkodowania dla właścicieli lasów, którzy pomagają osiągnąć cele programu LULUCF.

Dla Naturvårdsverket radzimy zlecenie innym naukowcom i innej uczelni opracowanie podobnego raportu. Jako po prostu drugą opinię, nic więcej. Ze względu na jej wagę dla Szwecji.”

Fredrik Reuter reprezentuje zdanie prywatnych, indywidualnych właścicieli leśnych, posiadających w Szwecji około połowy powierzchni leśnej kraju.

Prezentowałem go ostatnio w Katastrofalne trzebieże – w Szwecji i Finlandii. Część pierwsza – Szwecja.  i pisał on już na podobny temat w Okiem właściciela – co możemy mieć z lasu. Kompensacje klimatyczne.

Poczucie wykorzystywania ich przez przemysł leśny jest wśród szwedzkich właścicieli lasu silne. Zrzeszenia leśne, powstałe niegdyś jako przeciwwaga w stosunku do przemysłu, przeszły czy przechodzą na jego stronę lub stosują identyczną taktykę co przemysł, gromadząc władzę i środki finansowe w rękach swojej biurokracji. Poczucia wykorzystywania nie brakuje na polskiej scenie leśnej i pewne porównania można robić, choćby te o żelaznym uścisku.

Pisząc o szwedzkiej gospodarce leśnej chcę po prostu pokazać, że w pewnych sytuacjach ten tzw. wolny rynek działa zupełnie podobnie jak państwowy monopol, stworzony politycznymi decyzjami władz komunistycznych.

Ale nie jest to zapewnie nowość dla czytelników.

(Przyszła niedzielna kronika lasowa weźmie świąteczny odpoczynek.)

Zdjęcie: landskogsbruk

Dodaj komentarz